Odnosząc się do wcześniejszych części na temat teorii ewolucji chciałbym napisać że u mnie właśnie zauważenie ile dziur jest w teorii ewolucji pozwoliło dostrzec geniusz Boga. No bo jeśli spojrzymy sobie na tę teorię to technicznie zakłada ona działanie przypadku, losowych zmian genetycznych, co przecież nie może funkcjonować równolegle ze stwórczym bóstwem, które przypadkiem nie jest. Nie mówiąc już o kwestiach teologicznych, jak na przykład umieszczenie w rodowodzie Jezusa przez ewangelistów Adama i Ewy, co pozwala nam zakładać że Księga Rodzaju ma charakter dosłowny.
Wiadomo że nikt z kreacjonistów nie neguje tego że ewolucja zachodzi w ogóle, jednak problem pojawia się przy tych większych zmianach.
Cueusso pisze:
a może argument o "matematycznej niemożliwości ewolucji"
Tak na dobrą sprawę to ten argument wydaje mi się najciekawszy i chętnie zobaczyłbym jego obalenie, rzecz rozchodzi się o to, że nawet przy prymitywnych organizmach, szansa na pozytywną mutację białka wynosi 1:10^77, co czyni możliwość wyewoluowania z tego jakiejś bardziej złożonej struktury niemal niemożliwą w relatywnie krótkim czasie (np. obecni naukowcy mówią o pojawieniu się wielu nowych gatunków, bodyplans w przeciągu 7 mln lat podczas epoki kambru, tutaj to dobrze wyjaśnione youtu.be/noj4phMT9OE)
Poza tym mutacje aby cokolwiek zmienić muszą zajść wcześnie w rozwoju organizmu, a wtedy prawie zawsze są śmiertelne.
Jeśli chodzi o problem oczu, to ciekawy jest przykład wymarłych już trylobitów, posiadających bardzo rozwinięte oczy, niemal na poziomie współczesnych owadów, a jednocześnie nie odnaleziono ich przodków w warstwach prekambryjskich.
Kolejną rzeczą której nie rozumiem w teorii ewolucji jest całkiem nowa "hipoteza upośledzenia", która tak naprawdę miesza cały sens ewolucji, polecam się zapoznać.