Dzikie Pogranicze

Avatar Kuba1001
Właściciel
Tak ogólnikowo określa się tereny na pograniczu Verden i Nirgaldu, choć wielu mówi wprost, że one odgradzają od siebie oba te kraje, choć wszystko i tak zależy pd punktu widzenia, jak zawsze...
Większość tych terenów jest żyźniejsza, niż w Nirgaldzie, ale nie tak jak w Verden, przez co w krajobrazie Pogranicza dominują głównie trawiaste sawanny. Liczne pustynie znajdują się na granicy z tym pierwszym kontynentem, a lasy i rzeki w pobliżu tego drugiego. Poza tym w centrum tego miejsca usytuowane jest niewielkie i dość niskie pasmo górskie. Znaleźć tu również można kilka oaz i wodopojów, już nie tak na wagę złota, jak na Morzu Wydm, ale mimo wszystko.
Wszystkie państwa obu kontynentów, jakie mają dostęp do Dzikiego Pogranicza starają się wprowadzać tu swoje wpływy, ale rzadko kiedy im się to udaje, zwykle ograniczają się do obsadzenia swoimi osadnikami i żołnierzami danych oaz lub wybudowania kilku wież czy posterunków. Dlaczego ktoś w ogóle interesuje się tym miejscem? Cóż, przebiegają tędy wszystkie ważne lądowe szlaki handlowe między Verden i Nirgaldem oraz poszczególnymi krajami obu kontynentów. Stąd też częstym widokiem są tu kupieckie karawany z obu stron granicy, jadące sprzedać swoje towary z zyskiem lub wracające z takiej wyprawy.
Jak już zostało powiedziane, władza jakiegokolwiek kraju jest tu niewielka, stąd jest to również raj dla bandytów i im podobnych rzezimieszków, zwykle czatujących na karawany kupców, choć nie są oni tu jedynym zagrożeniem, w lokalnych górach gnieżdżą się też plemiona Orków oraz żyją Ogry i Trolle. Zwykle wszyscy są ze sobą skonfliktowani, ale i tak stanowią zagrożenie dla mniejszych grup podróżnych, zwłaszcza tych bez stosownej eskorty. Poza nimi czasem można natknąć się tu na Mutagenistów, Nekromantów, Demonologów i im podobnych, którzy chcą zgłębiać mroczną Magię samemu, bez kogoś potężniejszego nad sobą, co ma z reguły miejsce w Mrocznym Królestwie.
Mimo licznych szlaków handlowych, miast jest tu ledwie kilkanaście. Nie uznają one nad sobą żadnej władzy, wszystkie są niezależne, co prowadzi do licznych sporów, utarczek, a czasem nawet wojen pomiędzy tymi miastami-państwami. Właśnie w nich mieszają się wpływy i wzorce zarówno nirgaldzkie, jak i verdeńskie.
Jest to istny raj dla łowców, przybywają tu wszyscy, chcący sprawdzić swoje możliwości, z większości kontynentów, polując na lwy, tygrysy, krokodyle, słonie, antylopy, nosorożce, wilki i wiele innych, bowiem sawanny Dzikiego Pogranicza charakteryzują się wprost olbrzymią różnorodnością form żywych, zwłaszcza fauny.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan:
Wraz z resztą kupieckiej karawany, po podróży uciążliwej i monotonnej, ale nieopływającej w takie przygody jak ataki bandytów czy pustynnych monstrów, opuściliście wreszcie Morze Wydm, kierując się na sawanny, jakie Twój kompan określił mianem Dzikiego Pogranicza. Czyżby już kiedyś tu był?

Avatar Zohan666
- Byłeś tu kiedyś? I czemu akurat dzikie? - Zwrócił się do Leifa.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie ma tu żadnej władzy. - odparł mężczyzna. - Miasta rządzą się same, żaden kraj nie ma tu dużych wpływów, pełno tu dzikich zwierząt, potworów, bandytów, Orków... Byłem, tak... Nie powiem, żeby było nudno, ale przyznam też, że nie chciałbym tego powtarzać.

Avatar Zohan666
- Spójrz na to optymistycznie. Jeżeli ktoś zginie na tej wyprawie to więcej pieniędzy dla nas. - Szepnął do niego.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Problem jest tylko taki, że to równie dobrze na nas może spaść nagle kostucha, ale wtedy chociaż nasi kompani więcej zarobią, prawda? - parsknął ironicznie Leif.

Avatar Zohan666
- Dlatego ja będę pilnować twoich pleców, a ty moich. Wtedy będzie duuużo, oj dużo łatwiej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Brzmi uczciwie i chyba nawet powinno się udać... Gdy skończymy tę fuchę, chciałbym się tu kiedyś wybrać i zapolować... Nie wiem, czy gdzieś można spotkać równie wielki zwierzyniec, jak tutaj, na Dzikim Pograniczu.

Avatar Zohan666
- Polowanie powiadasz? Przy polowowaniu stosuje się trucizny? Jak to jest?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Jeśli chcesz później zjeść to, co upolowałeś, to lepiej nie. - odparł, tłumacząc Ci coś właściwie oczywistego, wzruszając przy tym ramionami.

Avatar Zohan666
- Hmm... Gdyby użyć wystarczająco mocnej trucizny przy polowaniu i potem taką sarnę zapodać jakiemuś wielce ważnemu typowi... Dość - zakończył stanowczo to swoje gdybanie. - Jeszcze mnie najdzie ochota na zabijanie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Jestem prostym człowiekiem, a takie zamachy nie są ani proste, ani przyjemne, zwłaszcza jeśli da się złapać... Zresztą, wszyscy Ci obrastający tłuszczem bogacze i arystokraci podobno zawsze mają kilku sługusów, którzy próbują potraw przed nimi.

Avatar Zohan666
- Są trucizny, które nie działają od razu, a dopiero po jakimś czasie, ale to trzeba bezpośrednio do posiłku dodać.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Dalej mnie to nie kręci. - mruknął mężczyzna, a w tym czasie karawana zaczęła się powoli zatrzymywać, najpewniej w celu rozbicia obozowiska na noc, bo i purpurowa kula słoneczna na niebie wisiała coraz niżej na horyzoncie, a noc nigdy nie jest przyjemną porą na obozowanie, zwłaszcza tutaj...

Avatar Zohan666
- Nie chciałbyś zobaczyć jak otruty dosłownie wyrwa sobie flaki? - Zauważył, że karawana się zatrzymuje. - Chyba o truciznach sobie kiedy indziej porozmawiamy, bo chyba rozbijamy obóz.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Są różne gusta, ja nie przepadam za takimi widokami. - wyjaśnił Lief tonem takim, że chyba rzeczywiście będzie Ci ciężko namówić go na kolejną pogawędkę w takiej tematyce. Tymczasem rozbijanie obozu szło pełną parą, zajmowali się tym pracownicy kupca, którzy przygotowywali ogniska, posiłek, prowizoryczne ogrodzenia, ustawiali wozy w obronny czworokąt i tak dalej, zakontraktowanym najemnikom, czyli Wam, pozostawiając jedynie walkę, o ile do takowej w końcu dojdzie, choć tutaj raczej nie masz co liczyć na brak wrażeń.

Avatar Zohan666
No nic, pozostało mu tylko obserwować okolicę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
W porównaniu do tej, jakiej uświadczyłeś podczas podróży Morzem Wydm to jest więcej niż urokliwa, w końcu to zapowiedź soczyście zielonego Verden, jednakże Dzikiemu Pograniczu trochę do niego brakuje, to wciąż tereny półpustynne i rozległe sawanny, daleko na horyzoncie, gdzie zaczyna się już właściwie osobny kontynent, dostrzegłeś zieloną kreskę lasów przetykaną gdzieniegdzie niebieskimi wstęgami rzek.
Wokół jest obecnie cicho i spokojnie, poza Wami brak tu chyba żywej duszy, nie licząc kilku krążących po niebie ptaków.

Avatar Zohan666
Złapał za bukłak z winem i pociągnął z niego długi łyk, a potem podał go Leifowi.

Avatar
Sunfire_
Eged:

Idzie z Nekromantą przez las. Ciągnie martwego dzika.

Avatar Rafael_Rexwent
Moderator
// Sunfire_, nie można GMować samego siebie. To oznacza, że piszesz co twoja postać chce zrobić, jednakże werdykt czy to zrobi należy do prowadzącego czyli Kuby. Nie możesz wpływać na żaden czynnik środowiskowy oprócz swojej postaci (Dlatego nawet jeśli rozkazałeś Nekromancie się zbliżyć, to i tak nie możesz napisać, że tak się stało bowiem Nekromantą steruje Kuba).
To ma działać na zasadzie:
Twój odpis (zamierzenia) - > odpis GMa (opis skutków twoich zamierzeń/wprowadzanie nowych elementów/etc.) - > Twój odpis (zapoznanie się z postem GMa i na jego podstawie wykoncypowanie nowych zamierzeń) - > odpis GMa
I zapętlamy.
Notka Moderatora - zbędne posty zostaną usunięte. //

Avatar Vader0PL
///Nie. Bez akceptacji nie grasz. I ciesz się że ja - Ostrogar Kuby - jestem bez moda, bo bym cię wyrzucił////

Avatar
Sunfire_
// Dziwny ten PBF

Avatar maxmaxi123
//Uwierz, że na jeja większość pbfów taka jest.

Avatar
Sunfire_
//Mam na myśli to, że nie można nic zrobić bez pozwolenia. Jeśli rzeczywiście większość pbf'ów tak działa to ja chyba podziękuję. Po prostu dla mnie pbf'y powinny być trochę jak papierowe rpg, tyle, że bez żadnych statystyk ani punktów.

Avatar maxmaxi123
//W papierowych też jest gm... Tu możesz robić co chcesz, ale o tym czy ci sue to uda, lub jakie będą skutki, decyduje gm.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Podziękował za wsparcie.//
Dzik swoje ważył, a Ty nie byłeś aż tak silny, aby bez zmęczenia zaciągnąć do swojej chaty, więc chyba najwyższa pora, aby oskórować i wypatroszyć truchło, wybierając najlepsze kawałki mięsa i skórę, nim pojawią się znęcone zapachem krwi drapieżniki. Lepiej zostawić im resztki i samemu odejść, niż stracić zdobycz, a nawet życie w jej obronie, prawda?

Avatar Zohan666
//te, o mnie zapomniałeś

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zohan666 pisze:
Złapał za bukłak z winem i pociągnął z niego długi łyk, a potem podał go Leifowi.

Podziękował skinieniem głowy i również napił się nieco. Właściwie to tak mijał Wam czas, na piciu, jedzeniu i odpoczynku. Dopiero później zrobiło się ciekawiej, kiedy zbierano kilka grupek, mających za zadanie dokonać zwiadu w okolicy i ewentualnie zdobyć jakieś świeże mięsko, większość nużyło już żucie suszonego mięsa i gryzienie sucharów.

Avatar Zohan666
- Coś tam wcześniej wspominałeś o polowaniu... Idziemy?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Wielu mogłoby nam zazdrościć takiego spokoju podczas ochrony tej karawany, ale mnie to już wszystko cholernie nudzi, więc czemu nie? - zapytał i zabrał swój oręż, a następnie skierował kroki do miejsca, gdzie formowały się poszczególne grupy liczące kilku najemników.

Avatar Zohan666
- No to idzieeemy. - Zabrał ze sobą łuk ze strzałami oraz swój toporek i dołączył do któreś z grup.

Avatar Kuba1001
Właściciel
I tak też Ty, Leif i dwóch innych ludzkich najemników wyposażonych w standardowe miecze, tarcze i włócznie ruszyło w jedną ze stron, podobnie jak inne grupki zwiadowców. Mimo że wszędzie słyszeliście różne zwierzęta, to żadnego nie zobaczyliście, chyba że kątem oka. Podczas swojej podróży odkryliście małe jeziorko, najpewniej lokalny wodopój, acz cała zwierzyna uciekła z niego najpewniej na długo przed Waszym przybyciem.

Avatar Zohan666
Zaczął szukać jakiś świeżych i ciepłych odchodów.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Było ich tu pod dostatkiem, gorzej że nie mogłeś z nich wywnioskować nic poza tym, że zostawiło je jakieś zwierzę (lub lokals w postaci bandyty albo Orka) i że zrobiło to niedawno.

Avatar Zohan666
Podszedł do Leifa i zapytał go:
- Coo teraz? Ty się znasz na polowaniu.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Pokiwał głową i stał jeszcze chwilę bez słowa, najpewniej kończąc nad czymś myśleć. Dopiero po chwili podszedł do pozostałych, którym najwidoczniej coś wytłumaczył, bo po zakończeniu narady od razu skryli się w okolicznych zaroślach aby zastawić pułapkę. W końcu odchody świadczą o tym, że to wodopój uczęszczany, więc wystarczy tylko cierpliwie poczekać, a zwierzyna sama przyjdzie.

Avatar Zohan666
On również skrył się w zaroślach obok Leifa i przygotował łuk oraz strzałę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
W końcu do wodopoju zbliżyło się stado dziwnych zwierząt, przypominały nieco jelenie, ale miały inny kolor sierści oraz długie i proste rogi zamiast rozłożystego poroża. Tak czy siak, pewnie były jadalne, skoro myśliwi wypuścili w ich kierunku strzały, bełty i oszczepy, powalając sześć sztuk za jednym razem.

Avatar Zohan666
Strzelił parę razy w zwierzęta, które pewnie uciekały, i czekał aż ekipa wyjdzie z krzaków.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Trafiłeś dwukrotnie, ale przynajmniej zwierzę padło martwe. Gdy wszystkie osobniki oddaliły się, myśliwi zajęli się ich patroszeniem, wybieraniem co lepszych kawałków mięsa i wystawieniem wart, ponieważ woń świeżej krwi może zwabić tu niejednego padlinożercę czy nawet znęconego łatwym łupem drapieżnika. Dobrze by było, żebyście zdążyli się ulotnić, nim takowi przyjdą, i nie wejść w skład ich jadłospisu.

Avatar Zohan666
Stanął on na warcie i nasłuchiwał czy nic się nie zbliża.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nic, a przynajmniej w Twojej opinii.

Avatar Zohan666
- Iii... - Odbiło mu się winem. - Idziemy już? - Zapytał grupy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nikt nie odpowiedział, ale chyba tak, bo zabrali największe i najlepsze kawałki mięsa, więc możecie się zbierać i zostawić padlinożercom te nędzne resztki, których nie opłaca się Wam zabierać do obozu.

Avatar Zohan666
Ruszył z grupą do obozu i podczas wracania nasłuchiwał czy coś się nie zbliża do nich.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nic nie usłyszałeś, ale i tak prowadzący grupę łowca kazał się Wam zatrzymać, najwidoczniej czegoś nasłuchując, choć Ty nie słyszałeś nic niepokojącego. Gdy wydawało się, że ruszycie dalej bez problemu, z wysokiej trawy wyleciała spora włócznia o kamiennym grocie, który w całości wbił się w pierś jednego z najemników, który stał obok Ciebie.
- Po pohybel sku*wesynom! - usłyszałeś, a po chwili z otaczającej Was wysokiej trawy wyłonił się tuzin dzikich Orków, wszyscy odziani w proste ubrania z wygarbowanych, lub też nie, skór, uzbrojeni w długie włócznie, podobne do tych, którą rzucił wcześniej jeden z nich, dwuręczne miecze o krzemiennych klingach, a także młoty z kamiennymi głowicami i maczugi nabijane krzemieniem, kawałkami żelaza, kośćmi, zębami i pazurami. Gdy jeden z zielonoskórych powtórzył swój okrzyk, wszyscy Orkowie rzucili się na Was z dzikim rykiem.

Avatar Zohan666
Strzelił kilka razy z łuku w najsłabiej opancerzonego orka, a potem dobył topora i czekał na okazję, aby pie**olnąć nim w jakiegoś zielonego sku*wysyna.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Nie było czasu, żeby naciągnąć strzałę na cięciwę, wycelować, posłać ją celnie w Orka, wyciągnąć kolejną i powtórzyć procedurę kilka razy, toteż mogłeś się ciszyć, że strzeliłeś celnie chociaż raz. Nawet gdyby ten Ork miał pancerz, to i tak padłby martwy, strzała przechodząca na wylot przez gardło to raczej kiepska sprawa. Poza tym jednym, od strzał i bełtów padło jeszcze dwóch. Kolejni bez przeszkód zwarli się z pozostałymi najemnikami, tracąc trzech kolejnych kompanów w zamian za czterech Twoich. Również ku Tobie ruszył jeden z Orków, dziko wymachując swoją dwuręczną maczugą, którą najpewniej połamie Ci kończynę lub pogruchocze czaszkę jednym ciosem, o ile trafi.

Avatar Zohan666
Poczekał na odpowiedni moment, aby odskczyć w bok i uniknąć maczugi, a potem zadał cios toporkiem w kolano orka.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku