Moderator
-W sumie to nawet nie wiem, nie sprawdzałem. Prawdopodobnie 6 albo 7. Zrobiłem Ci śniadanie.
Powiedział po czym wskazał jej talerz z jajecznicą.
-Wyspałaś się? W sumie to trochę głupie pytanie, spałaś na kanapie..
Właścicielka
- Trochę tak... Nie spodziewałam się, że tak szybko zasnę. - Usiadła przy stole i zaczęła jeść twój posiłek a przy okazji ktoś zadzwonił na twój telefon.
Moderator
Odłożył jedzenie i poszedł odebrać telefon.
-Halo?
Powiedział do słuchawki.
Właścicielka
Usłyszałeś głos Alejandra.
- Tu Alejandro. Cześć Tony. Pamiętasz jak powiedziałem, że zapoznam Cię paru ludziom? No, jeden ma pewną propozycję. Nazywa się Donald Carrington, biznesmen. Przesiaduje w swoim wieżowcu, Carrington Tower. Jeśli się zgodzisz to bez problemu dostaniesz się na górę do niego i pogadacie o interesach. Jesteś chętny?
Moderator
-A to nie jest przypadkiem ten koleś co ma firmę budowlaną? W sumie to mogę dla niego pracować dopóki będzie płacił. Dzięki za informację, Alejandro.
Właścicielka
- Nie ma za co. Poinformuję go a ty możesz wpaść do niego kiedy chcesz. Do zobaczenia. - Rozłączył się. Victoria spojrzała na Ciebie z zainteresowaniem. - Kto to był? O co chodziło?
Moderator
-Alejandro. Dzwonił, że powiedział o mnie Donaldowi Carringtonowi. Jeżeli dzisiaj wszystko szybko załatwimy to jeszcze dzisiaj będę załatwiał z Carringtonem interesy.
Właścicielka
- Hm... Na twoim miejscu bym uważała. Może i coś zarobisz ale ja nie ufam takim ludziom jak Carrington. - Wzięła następnego kęsa twojego dania.
Moderator
-Kto powiedział, że mu zaufam? To, że mam okazję, żeby z nim pracować raczej nie oznacza, że od razu mu ufam, prawda? Swoją drogą, smakuje Ci?
Właścicielka
- Całkiem, całkiem. Wiesz, niedługo powinni ogłosić zwycięzcę wyborów... Jakie masz plany na dziś?
Moderator
-Mamy zająć się sklepami, pamiętasz? - Odpowiedział jej a następnie usiadł i kontynuował jedzenie śniadania.
Właścicielka
- A, tak. Celujesz w coś konkretnego? - Spytała kończąc jeść, ty też.
Moderator
- Niezbyt. - Odpowiedział jej i na chwilę zamilknął. - Ale wydaje mi się, że najlepiej będzie jak zajmiemy się pomniejszymi sklepami, co o tym sądzisz?
Właścicielka
- Może być. Tylko jak rozróżnimy, czy oni już nie mają ochrony... Dajmy na to, od Żmii? - Spytała.
Moderator
-Kilka pytań, wiesz... Niby normalni ludzie, którzy pytają się o aktywność przestępczą, bo wprowadzili się kilka dni temu.
Właścicielka
- W sumie, niezły pomysł. Skoro Colin i Marcus mają iść sprzedać kokę muszą ją skądś mieć. Masz jakąś?
Moderator
-Mam cały kilogram przy sobie. - Odpowiedział jej a następnie wyciągnął 1kg kokainy i położył na stół. - Tyle raczej wystarczy, co?
Właścicielka
- Mało, ale zawsze coś. Podaj cenę i podział a przekażę chłopakom. Chyba że mamy się tu spotkać, czy coś. - Spojrzała na stół.
Moderator
-Spotkamy się tam gdzie ostatnio. Po pół kilograma kokainy na łeb, 75 dolarów za jeden gram. Przekaż im jeszcze, że mają uważać na siebie.
Właścicielka
- Pewnie. Swoją drogą, jeśli zamierzamy rozkręcić tę szajkę na poważnie... Przydałoby się nam coś więcej niż jakaś opuszczona rudera, tak tylko mówię. Mam zadzwonić? I o której ma to być?
Moderator
-Tak, zadzwonić. Po południu, najlepiej tak 15 albo 16. W kwestii naszego miejsca do operowania gangiem, może dopytam się u Carringtona czy nie ma jakiegoś budynku na sprzedaż.
Właścicielka
- W porządku. A te sklepy? Idziemy teraz, czy po spotkaniu?
Moderator
-Po spotkaniu, teraz mam zamiar spotkać się z Carringtonem.
Właścicielka
- Dobrze, życzę zatem powodzenia na... Spotkaniu. Ja pójdę na miasto, skontaktuję się z tobą po południu, jak już wszystko będzie gotowe.
Moderator
-W porządku.
Ubrał kurtkę i wyszedł z mieszkania, poczekał aż ona także wyjdzie po czym zamknął drzwi. Następnie udał się na spotkanie z Carringtonem.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Skwarek:
Po kilkunastu minutach chodzenia po mieście, trafiłeś w końcu do swojego domu. Było już po szesnastej i oczekiwałeś telefonu Victorii. W końcu zadzwoniła, wystarczyło odebrać.
Moderator
Zatem podszedł do telefonu i odebrał go.
-Halo, Victoria?
Powiedział i oczekiwał odpowiedzi.
Właścicielka
- Hej, Tony. Zebrałam chłopaków do meliny, tam gdzie ostatnio. Zbieraj się i przychodź z... Z tym, co miałeś przynieść. Czekamy na ciebie.
Moderator
- W porządku, będę na miejscu za około 15 do 20 minut. Do zobaczenia.
Rozłączył się a następnie ubrał się i wyszedł z mieszkania. Udał się do opuszczonej meliny.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Skwarek:
Trafiłeś z powrotem do swojego domu, wraz z Victorią. Ta usiadła zdyszana na twojej kanapie, była zmęczona ciągłym biegiem.
Moderator
Zamknął drzwi na klucz i usiadł na fotelu.
- Najwyraźniej dzisiaj zaczęła się ta wojna gangów... Makaroniarze nie cackają się, podjechali do nich i zaczęli do nich walić, jakby nigdy nic.
Powiedział po czym wyłożył kasę i zioło na stół.
Właścicielka
- Nie boją się działać bezpośrednio, pewnie policja dostała w łapę... Skoro są teraz zajęci wojną, możemy to wykorzystać do przejęcia tej dzielnicy, w której jest Robertson. - Powoli wstała i położyła obok twojej działki swoje dwa tysiące dolarów i ćwierć kilograma marihuany.
Moderator
- Całkiem niezła ilość pieniędzy.
Rozdzielił pieniądze, aby było 2,5 tysiąca na głowę.
- To twoja działka za robotę.
Wskazał na rozłożone pieniądze.
- Teraz wystarczy, że przeczekamy chwilę z tymi narkotykami, aby spokojnie je sprzedać. Będziemy musieli je dać Marcusowi i Colinowi kiedy wrócą. Wydaje mi się, że 60 albo 70 dolarów za 1 gram powinien wystarczyć.
Właścicielka
Kobieta zgarnęła swoją działkę do należącej do niej torebki.
- Mhm. Ciekawe, czy mają powodzenie na ulicy ze sprzedażą. W tych czasach jest duża konkurencja... Czekaj... Skoro teraz są takie strzelaniny, skąd mamy mieć pewność czy nic im nie jest? - Zapytała nieco zmartwiona, zdając sobie sprawę z sytuacji.
Moderator
- Nie są debilami, pewnie zdążyli już uciec. Możesz do nich zadzwonić, jeśli się tak bardzo o nich martwisz.
Wskazał palcem na telefon.
- Plus jest taki, że Żmije są teraz zajęte mafią, więc możemy na spokojnie przejmować ich interesy i odcinać ich od zapasów broni.
Właścicielka
- Wiem, masz jakiś plan? Everly Street, tam gdzie Żmije zbierali haracz... No i tam jest też Robertson. Ta ulica to kopalnia złota. Monopolowy, jubiler, butik, sex shop... Jeśli będziemy rządzić tą dzielnicą to bardzo się wzbogacimy i wzmocnimy. No i jest też oczywiście nieduży bar...
Moderator
- Powinniśmy przeczekać dzień lub dwa... Poza tym potrzebujemy więcej ludzi, ktoś musi pilnować naszych interesów.
Właścicielka
- Ludzie do nas nie dołączą z dobrych intencji. Musimy ich jakoś przekonać, muszą mieć jakieś zajęcie... Co proponujesz? - Oparła się o blat twojej kuchni.
Moderator
- W takim razie... Wracamy na Everly Street. Po drodze wejdziemy do sklepu z bronią, aby kupić kamizelki kuloodporne i trochę amunicji.
Odpowiedział Victorii.
- Możemy też zaczekać do jutra..
Właścicielka
- Mhm... - Uśmiechnęła się i zbliżyła się do ciebie. - Wydaję mi się, że możemy. - Objęła cię i pocałowała w usta.
Moderator
- Wydaje mi się, że masz rację.
Odwzajemnił jej pocałunek i zaczął ją rozbierać, następnie poszedł z nią do sypialni, i rzucił ją na łóżku.
- Raczej poradzą sobie bez nas...
Właścicielka
Położona na plecach w samej bieliźnie spojrzała na Ciebie uśmiechnięta
- Chodź tu... - złapała cię za rękę i rzuciła Cię delikatnie na siebie. Zdjęła twoją koszulę i parę razy pocałowała a potem... Potem poszło już szybko. Spędziliście razem w łóżku godzinę, relaksującą i piękną godzinę. Po wszystkim leżeliście razem w łóżku, zupełnie nadzy.
Moderator
- Od razu mam jakoś mniej zmartwień na głowie.
Powiedział do niej do Victorii z uśmiechem na twarzy.
- I co teraz? Leżymy dalej czy załatwimy sprawy na Everly?
Właścicielka
- Pewnie, możemy iść. Wezmę tylko prysznic i będę gotowa. - Pocałowała cię w usta uśmiechając się i wstała z łóżka. Zabrała swoje ubrania, które leżały na podłodze i powędrowała do twojej łazienki. Zamknęła drzwi a po chwili mogłeś usłyszeć dźwięk prysznica. W tym czasie mogłeś się czymś zająć.
Moderator
Przebrał się w czyste ciuchy, wziął swoje MP5SD i usiadł przy stole. Następnie zaczął je czyścić, aby mieć pewność, że nie zatnie się podczas strzelaniny ze Żmijami, przy okazji naładował magazynki resztą amunicji.
Właścicielka
Gdy już to wszystko zrobiłeś, Victoria akurat wyszła z łazienki z świeżo wysuszonymi włosami, przebrana ponownie w swoje ubrania.
- Gotów? - Spytała, jakby nigdy nic. Schowała do kieszeni swój pistolet, który zostawiła w kuchni.
Moderator
Ubrał swoją kurtkę, schował swój pistolet maszynowy pod kurtkę.
- Ta, możemy ruszać.
Odpowiedział jej, wyszedł z mieszkania i poczekał aż Victoria wyjdzie, następnie zamknął za nią drzwi i skierował się w stronę sklepu z bronią.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Ja zacznę.//