Skoro byli dogadani, to pożegnał się wyszedł, kierując się do slumsów, ćpunek nie mógł za wiele zdziałać przez ten czas, więc zajrzy do magazynu później, teraz może wrócić do handlu bądź werbunku kolejnych narkomanów.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Killer:
Po kilku minutach biegania trafiłeś do sali operacyjnej Doktora, gdzie siedział przy biurku i coś pisał. Zauważył Cię natychmiast.
- Krwawisz z lewej piersi. Niech zgadnę, rana postrzałowa. Sto dolarów i Cię połatam.
Wyciągnął 100 dolców i mu je wręczył.
Właścicielka
- Świetnie, miło się robi z tobą interesy. - Polecił Ci usiąść na stole operacyjnym i tak zrobiłeś. Zdjął Ci górną część ubrania i sprawdził ranę. - Pocisk przeszedł na wylot... - Zabandażował Ci ranę, dosyć ciasno, ale przynajmniej przeżyjesz. - Gotowe.
-Tak to jest, kiedy się okrada dilerów. -zażartował.
-A, i mam pytanie. Bo...wie może Doktorek gdzie są Terenych Czarnych Żmii? Wie Doktorek, mam takie pewne zadanie i...muszę to wiedzieć.
Właścicielka
- Można by powiedzieć, że prawie całe slumsy. Trudno mi rzec jakie są dokładne granice.
-Dzięki Doktorku za info, powiedzmy. Mam nadzieję, że ta rana po kulce nie będzie mi zbytnio przeszkadzać, nie?
Właścicielka
- Nie, raczej nie. Ale byłoby lepiej jakbyś nie dostał w to samo miejsce. I widzę, że już chodzisz. Szybko się zregenerowałeś, to dobrze.
-Jeśli Doktorek będzie potrzebował tej laski to mogę ją później oddać. Dobra, nic tu po mnie, zmywam się do roboty. Żegnaj, Doktorku. -pożegnał się z Doktorkiem i udał się do Slumsów na dalsze polowania.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Niffin:
Po kilku minutach dojechałeś na miejsce, zaparkowałeś obok meliny.
Konto usunięte
Nie będąc pewny odpowiedzi Doktora, przez moment jeszcze zostawił worek w samochodzie. Rzuciwszy okiem na miejsca otaczające melinę medyka, powoli wkroczył do środka, poczynając rozglądanie się za poszukiwanym mężczyzną.
Właścicielka
Melinę otaczał duży magazyn "Sirens" oraz jakieś stare miezkanie. Znalazłeś Doktora siedzącego przy biurku w swoim gabinecie .
- Tak? O co chodzi?
Konto usunięte
- Dobry wieczór. - Podszedł do biurka. - Jest sprawa. Przed twoją meliną stoi pickup. A w pickupie trup. Nikogo nie zabiłem, nic sobie nie myśl. Wypadek. Muszę coś z tymi zwłokami zrobić. Skupujesz organy? Jeśli nie, masz jakiś środek na rozpuszczenie zwłok w ziemi, czy coś? - Wyjaśnił szybko sytuację. Niekoniecznie obeznany w temacie ukrywania zwłok, liczył na pomoc ze strony Doktora.
Właścicielka
- Mogę kupić, ale ofiary nie znam oraz wydajności organów. Przynieś ciało, zbadam i wycenię. Pasuje?
Konto usunięte
- Patrząc na sprawność fizyczną, organy wydają się sprawne. Chyba. - Nie próbując dalej popisywać się brakiem wiedzy medycznej, wrócił do pickupa. Zaciągnął cholernie ciężki worek do siedzącego przy biurku lekarza. Po rzuceniu go gdzieś przed biurkiem, odetchnął kilkukrotnie, zmęczony szarpaniem się z trupem.
Właścicielka
Doktor otworzył nieco worek i obejrzał trupa oraz ranę od której zginął.
- Zajmę się tym. Przyjdź jutro . - Odparł po czym zamknął worek.
Konto usunięte
- Przyjdę. Na razie. - Ziewając cicho, wyszedł przed melinę. Odwiózł pickupa pod przyczepę właścicieli.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Niffin:
Po kilku minutach dojechałeś do meliny, zaparkowałeś obok.
Konto usunięte
Zszedł z pojazdu. Rzucając wzrokiem na magazyn "Sirens", wkroczył do meliny.
Właścicielka
Znalazłeś tam Doktora siedzącego w swoim gabinecie, zauważył Cię.
- O, witaj, witaj. Zbadałem ciało... Wątrobę można wyrzucić do śmietnika, alkoholik. Ale resztę sobie wezmę. Ile chcesz?
Konto usunięte
- Nie wiem ile chcę, nie znam się na tym. Na ile wyceniasz? - Naprawdę nie znał się na tym. - Możesz nawet mnie trochę oszukać, i tak nie wszystkie te pieniądze są moje.
Właścicielka
- Z dziesięć tysięcy dam. Serce też nie jest w najlepszym stanie. A nerka jest przebita nożem. Pasuje? - Spytał wykładając podaną kwotę na stół.
Konto usunięte
- Pasuje. - Zgarnął pieniądze. - Bywaj, doktorze. - Chowając pieniądze, opuścił melinę. Z zamiarem podzielenia się z rodziną zmarłego, z powrotem zajechał na pole kempingowe.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Kuba:
Wraz z zakneblowanym dilerem wszedłeś do meliny. Doktor siedział na kanapie, w podniszczonym salonie.
- Co... ? Co się tu dzieje? - Spytał patrząc na was obu.
- Umówiliśmy się na handel organami, pamiętasz? Tak się składa, że tu mam pierwszego dawcę. Prawda? - zapytał, wbijając mu mocniej lufę pistoletu w plecy.
Właścicielka
Gdy diler tylko usłyszał o byciu dawcą mocno się przestraszył i zaczął się miotać
- A... Tak, oczywiście. Niestety, żyjących nie potrzebuję.
- Mogę któremuś z moich ćpunów kazać go zabić, powiedz tylko jak, żebyśmy obaj wyciągnęli z niego jak najwięcej.
Właścicielka
- Hm... Cios w gardło powinien załatwić sprawę.
- Zrobić to gdzieś na zewnątrz czy w tej Twojej specjalnej piwniczce, Doktorku?
Właścicielka
- Wolałbym na zewnątrz, piwnica jest miejscem dostępnym tylko dla mnie.
- Niech będzie. - odparł i zaciągnął go gdzieś nieopodal, gdzie nikt ich nie zobaczy. Tam też dobył noża i szybkim cięciem poderżnął mu gardło. Zaczekał, aż się wykrwawi, wtedy też pozbawił go opaski na oczach i knebla, szmaty schował do kieszeni i zabrał ze sobą. Później otarł nóż w jego ubranie, schował na miejsce i wrócił z ciałem do Doktora.
- Co teraz?
Właścicielka
- Zostaw je tu i wyjdź. Zajmę się tym. Zbadam ciało, ocenię organy i jutro Ci zapłacę, dobrze? - Spytał.
- Zgoda. Innych dawców od razu przynosić martwych, tak?
Właścicielka
- Owszem, najlepiej w jakimś worku. - Stwierdził krotko.
Skinął głową i wyszedł, kierując się do magazynu.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//