Konto usunięte
Kempingowiec, usytuowany na polu dla sobie podobnych. Mieszka w nim Wade, ze swoją siostrą i matką.
Miejsce ich bytowania nie wyróżnia się niczym wśród reszty zaparkowanych mobilnych domów. W środku poza łóżkiem piętrowym i zwykłym, jednym z niewielu obiektów wartych dostrzeżenia jest telewizor, za którym stoi biurko Antoinette, zasypanie nieporządnie ułożonymi książkami i zeszytami.
Konto usunięte
Stał za przyczepą, paląc papierosa. Spojrzał przez okno, na siedzącą przy biurku siostrę. Matka była gdzieś na zakupach. Chciał dzisiaj pójść do wujka, rezydującego w siedzibie Przodków.
Właścicielka
Po chwili skończyłeś palić papierosa. Siostra rysowała coś ołówkiem w notatniku. Nic się nie działo, było spokojnie.
Konto usunięte
Rzucił peta na ziemię, gasząc go. Poprawił kołnierz kurtki, oddalając się w stronę slumsów.
Właścicielka
Niffin:
Po kilkudziesięciu minutach trafiłeś na pole kempingowe a potem znalazłeś się przy swojej przyczepie. Zauważyła Cię siostra. Podbiegła do Ciebie, była wyraźnie zaskoczona i zmartwiona twoim wyglądem.
- W...Wade? Co ci się stało?
Konto usunięte
- Chodźmy do środka. - Zmartwił się reakcją kobiet na smutne wieści. - Jest mama w domu? - Zapytał, przeciągając sylaby, przygotowując się psychicznie. Ból twarzy i lewej części klatki piersiowej zaczął przeistaczać się w irytację.
Właścicielka
- T-tak, jest. - Razem z siostrą weszliście do środka. Matka zauważyła Cię po chwili, była tak samo zaskoczona i zmartwiona na twój widok.
- Wade? Co Ci się stało?!
Konto usunięte
- Przykro mi, że muszę wam o tym powiedzieć. - Zapauzował na dłuższą chwilę. - Chodzi o wujka - Spojrzał na siostrę - On... Nie żyje. - Przerzucił wzrok na matkę. - Dwóch świrów napadło dzisiaj na... miejsce jego pracy. Prawdopodobnie chodziło o rabunek. - Odetchnął ciężko, z bólem serca czekając na reakcję.
Właścicielka
Siostra się rozpłakała, matka poważnie się zasmuciła i przytuliła córkę. Po chwili się odezwała.
- Wiedział w co się pakuje... Był w gangu, to niebezpieczna... praca. - Odezwała się twoja matka.
Konto usunięte
Westchnął. Objął je obie. Po chwili milczenia, wyszedł z przyczepy, żegnając się i zapalając papierosa. Oddalił się w stronę klubu Przodków, z chęcią zemsty na przebierańcach i pomocy mocno przerzedzonym członkom gangu.
Właścicielka
Niffin:
Po kilkunastu minutach trafiłeś do swojej przyczepy. Twoja matka akurat była na zewnątrz, od razu zauważyła twoje nowe rany. Zobaczyła też kurtkę, którą widziała już u twojego wujka. Podbiegła do Ciebie i zaczęła cię lekko bić po piersi.
- Nie, nie, nie! Nie mów, że do nich dołączyłeś!
Konto usunięte
Zaczekał moment, aż kobieta się uspokoi. Rozumiał jej żal, zwłaszcza w tym trudnym okresie po stracie rodzonego brata. Faktycznie, branie się za fach który kosztował życie członka rodziny nie wygląda najlepiej.
Przytulił ją, gdy już zaprzestała uderzeń.
Właścicielka
Objęła Cię mocno po czym od Ciebie odeszła, wchodząc do przyczepy z łzami w oczach.
Konto usunięte
Postanowił dać jej trochę czasu. Poszedł za przyczepę, wyciągając papierosa.
Właścicielka
Wyciągnąłeś papierosa bez problemu.
Konto usunięte
Dopalił również bez problemu. Po 10 minutach, bez problemu przeszedł 3 metry i bez problemu otworzył drzwi przyczepy.
Właścicielka
Bez problemu wszedłeś do środka i bez problemu zobaczyłeś siostrę śpiącą na swoim łóżku a był dopiero wieczór. Matka oglądała telewizję.
Konto usunięte
Zdjął starą kurtkę, rzucając ją na oparcie fotela. Nową włożył do szafy. Opuścił przyczepę, kierując się na środek pola kempingowego, do budki z prysznicami, graniczącej z drewnianym toi-toiem. Skorzystał z prysznica. Po 11 minutach wrócił do przyczepy, siadając na fotelu, na którym wcześniej umiejscowił swoją starą, zakrwawioną kurtkę z dziurą na lewej piersi.
Właścicielka
Usiadłeś więc niedaleko matki. W telewizji leciało coś o nadchodzących wyborach. Ponoć miały odbyć się już za dwa dni. Dla przypomnienia. Kandydatami są: Harvey Baker, radny miasta, Paul McCready, również radny miasta oraz Mario Taroni, syn Don Salvatore'a.
Konto usunięte
Ch**, te nazwiska nic mu nie mówią. Poza tym su**nsynem Taronim, oczywiście. Zmęczenie samo zamknęło mu oczy. Potrzebował trochę snu.
Właścicielka
Miałeś problem z zaśnięciem, co nie było dla ciebie nowością. Po dwudziestu minutach z zamkniętymi oczami w końcu zasnąłeś. Obudziłeś się kilka godzin później, nadal panowała noc. Twoja matka spała, tak samo siostra. Słyszałeś kroki nadchodzące do przyczepy.
Konto usunięte
Westchnął. Podniósł głowę, patrząc na drzwi. Właściwie ciekaw był niespodziewanego gościa w środku nocy.
Właścicielka
Usłyszałeś pukanie do drzwi.
Konto usunięte
Wstał, rozciągając się. Powoli podszedł do drzwi. Chwytając za klamkę, naszła go chwila niepewności, która jednak szybko przeminęła. Otworzył drzwi.
Właścicielka
Zastałeś młodego chłopaczka, pewnie około 18-20 lat. Rudowłosy, dosyć atrakcyjny ubrany w czarny sweter.
- Dobry wieczór... Przepraszam, że tak późno nachodzę. Posiada pan jakieś leki przeciwbólowe? Moja matka... Bardzo, bardzo boli ją głowa. Nie wiem co robić...
Konto usunięte
Zamyślił się na moment. Spojrzał na przybysza. - Uh, czekaj. Zobaczę. - Sprawdził w kieszeniach starej kurtki.
Właścicielka
Niestety, pustka. Nie posiadałeś żadnych leków. Chłopak wyjątkowo się śpieszył, chodził obok twoich drzwi zdenerwowany tym, że jeszcze nie pozyskał leków. Może jego matce dolegało coś więcej niż ból głowy...?
- M-ma pan coś?
Konto usunięte
Pokiwał przecząco głową. Z nadzieją podszedł do jednej z szafek, w której powinny być leki, uchylając ją.
Właścicielka
Też braki... Widziałeś tylko plastry i wodę utlenioną.
Konto usunięte
Zrezygnowany podszedł do drzwi. - Wybacz. Nic. - Wskazał ręką przyczepę sąsiada. - Możesz spróbować tam. Kiedyś matka pożyczała od niego leki. Nie zaszkodzi spróbować. - podsunął chłopaki propozycję, z nadzieją na to iż tam może znajdzie pomoc.
Właścicielka
Przetarł włosy rękoma zrezygnowany.
- Dobrze, dobrze, dobrze. J-już idę. Dziękuję... - Zaczął odchodzić w stronę sąsiada, gdy usłyszałeś jak coś
cicho mruknął pod nosem. - ...rwiel. - Potem zniknął Ci z oczu.
Konto usunięte
Zmrużył oczy. Odprowadził wzrokiem niewychowanego młodzieńca. Zamknął powoli drzwi, próbując nie budząc rodziny. Wrócił do fotela, ponawiając próbę zaśnięcia.
Właścicielka
Niestety, znowu miałeś problem zasnąć. Udało Ci się tego dokonać po około trzydziestu minutach!. Obudziłeś się parę godzin, rano. Dokładniej przez siostrę.
- Pobudka, śpiochu!
Konto usunięte
Zignorował próby przebudzenia. Przynajmniej przez moment. Ponownie otwierając oczy, podniósł jedną brew. - Co jest?
Właścicielka
- Jak to, co jest? Po pierwsze, zaraz będzie śniadanie, mama właśnie kończy robić jajecznicę. Po drugie, nie powinno spać się tak długo.
Konto usunięte
Zignorował próby przebudzenia, przynajmniej przez moment. - Chyba nie jestem głodny - mrugnął kilkakrotnie, wciąż nie widząc zbyt wyraźnie po niespokojnym śnie.
Właścicielka
- Jak sobie chcesz. Mamo! Wade nie będzie jadł! - Krzyknęła do matki po czym usiadła do stołu.
Konto usunięte
Wstał, rozciągając się. Szybko zarzucił nową kurtkę, wychodząc z przyczepy. Udał się w stronę klubu Przodków.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//
Właścicielka
Niffin:
Przyjechałeś na motocyklu do swojej przyczepy po paru minutach, naprawdę dobrze Ci się jeździ.
Konto usunięte
Wszedł do środka. Zdjął kurtkę i usiadł na swój ulubiony fotel, rzuciwszy odzież na oparcie.
Właścicielka
Twoja siostra rysowała coś przy swoim biurku a matki nie było. Swoją drogą, zauważyłeś, że przyczepa z czerwoną farbą jest całkiem niedaleko od twojej.
Konto usunięte
Jak coś usłyszy, na pewno ponownie odwiedzi to miejsce. Tylko weźmie miotłę od razu ze sobą. Podszedł do siostry. - Co tam? Gdzie mama?
Właścicielka
Spojrzała na Ciebie przerywając rysowanie.
- Nie wiem, powiedziała, że zaraz będzie. Może zakupy.
Konto usunięte
- Dobra. - Na powrót ciężko opadł na fotel. Próbował zasnąć, co oczywiście nie było prostym zadaniem.
Właścicielka
Owszem, nie było. Ale udało Ci się zasnąć dwadzieścia minut później. Obudziłeś się wieczorem, o dwudziestej. Matka już wróciła.
Konto usunięte
Wypoczęty, wiedział że dzisiejszej nocy w ogóle już nie zaśnie. Wrócił do klubu, z zamiarem spędzenia reszty nocy w barze.
Właścicielka
// Zmiana tematu. Zacznę.//