Trudno było nie zauważyć, że się cofasz do okna. Już prawie byłeś obok gdy jeden z policjantów się odezwał:
- Nie ruszaj się, albo strzelimy Ci prosto w łeb! - Najwyraźniej zignorował twoją chęć samobójstwa. Ich bronie były wycelowane prosto w Ciebie.

Stał tak z gnatem przy skroni obok okna. Kurna, siostro, gdzie jesteś kiedy cię potrzeba.
-ANI KROKU DALEJ!

Po chwili stania w miejscu zauważyłeś jak ze sklepu motoryzacyjnego po drugiej stronie ulicy wychodzi Aura. Od razu wystrzeliła kilkakrotnie ze swojego pistoletu w niczego spodziewających się policjantów. Cała czwórka padła martwa.

Opuścił gnata i wybiegł z reustaracji. Prędko ograbił "bagiety" z amunicji.
-Spie*dalajmy stąd póki nam życie miłe. Za mną! -rzekł do Aury i zaczął spie*dalać po krętych uliczkach, pokazując jej przeto by pobiegła za nim

Twoja siostra pędziła za tobą najszybciej jak mogła, w ręku miała ciężką torbę szmalu. Po paru minutach biegu po uliczkach, poczuliście, że straciliście ogon. Odetchnęliście w jednej z ciemnych alejek.
- To chyba koniec... - Usiadła opierając się o ścianę budynku, chcąc na chwilę odpocząć.

Oparł się o ścianę, nieco zdyszany po biegu.
-Zaje*iście poszło...ile ci się udało uzbierać?

- Jeszcze nie przeliczyłam... Z pewnością parę tysięcy będzie. - Odpowiedziała krótko.

-Ja chyba mam z...8 kafli? Czekaj. -przeliczył swój "zarobek".

Dokładniej wyliczyłeś dziesięć tysięcy dwieście dolarów. Całkiem sporo.
- Wygląda na dużo. - Siostra obserwowała jak liczyłeś.

-Dobra, poprawka. 10 kafli i 2 bańki. No, ku*wa mać, poszło zaje*iście.

- Lepiej niż się spodziewałam. Powinniśmy się gdzieś ukryć. - Stwierdziła twoja siostra.

-Jakieś sugestie?

- Wystarczy kryjówka na dzień, czy dwa. Nosiliśmy bandany, ale kto wie... Mogli nas nieźle opisać. Mam na myśli świadków. Może jakiś hotel?

-Czemu nie. Tyle że szefowi musiałbym nakłamać przez telefon, że jestem chory czy coś...eh, coś się wykombinuje.

// Aura jest biała czy czarna? :V //

- No, byłoby dobrze. Pójdę do ''Edenu''. To hotel, jest niedaleko. Wynajmę dwa pokoje, przyjdź później. Do zobaczenia braciszku. - Uśmiechnęła się półgębkiem i powolnym krokiem ruszyła w swoją stronę.

//Biała.//
-Narka. -odparł i krętymi uliczkami udał się do swego lokum.

// Zmiana tematu na Mieszkanie, zacznę.//