Konto usunięte
William
-Wstajemy, wstajemy! Kto rano wstaje temu wasza matka daje! Dalej ruszać dupy docieramy do lądu! - Wykrzyczał ten je**ny weteran wojny jakkolwiek się on nazywał. Miał łysy czubek głowy, włosy dookoła siwe, krótką brodę o tym samym kolorze i to spojrzenie człowieka, który przeżył Wietnam.
- Już już...
Willliam stał więc od razu, bez ociągania się. Dalej był nieco wnerwiony na generała, co go tak urządził. Chociaż z drugiej strony, liczył że zyska tu sławę i uznanie, jakby tak o tym pomyśleć... Przy okazji, był w pomieszczeniu, tak?
Konto usunięte
/Tak. Pod pokładem na hamaku. A ty znowu reputację nabijasz i charyzmę co xd?
Załoga ubierała się i wychodziła uradowana. Dziad se poszedł, miałeś dla siebie wolny pokład.
Wyszedł więc na pokład, żeby lepiej się przyjrzeć temu lądowi, do którego ponoć dobijają. Przy okazji zagadał pierwszego lepszego Anglika.
- Dla pewności, jesteśmy pierwszą grupą, która zbada te obszary?
Konto usunięte
Dosyć wątłej budowy facet w okularach o czarnych, falowanych włosach do ramion rzekł - Mało znany podróżnik Augias znalazł tą wyspę i doniósł królowi o jej istnieniu. Król uznał, że w sumie to niezła lokalizacja na przyczółek wojskowy.
Czekał więc teraz, aż dopłyną do wyspy.
Konto usunięte
Troyus
Spałeś na pokładzie, zmęczony po ciężkim treningu szermierki z cieniem wczoraj zasnąłeś oparty o maszt.
Teraz było od ch*ja załogi dookoła podjaranej faktem nadchodzącego lądu.(dziwnie to brzmi nadchodzący ląd...) Słonko pięknie smażyło bolca i ryj.
Właściciel
Natychmiast wstał i zaczął szukać wzrokiem nadchodzącego lądu. Na wszelki wypadek wyjął miecz z pochwy.//O której zapomniałem w ekwipunku ;-; //
Konto usunięte
Troyus
// Zapomniałeś, że masz pochwę XD
Wyciągnąłeś miecz z pochwy brawo! Ludzie się od ciebie odsunęli, a veteran podszedł pytając- dobrze się ku*wa czujesz?
William
Byłeś świadkiem scenki wyżej przedstawionej.
Właściciel
Zdziwił się tym, że się od niego odsunęli.
- Myślałem że ludzie są spanikowani, pojawieniem się jakiegoś wroga, Panie - odrzekł dosyć pokornie natychmiast chowając swój miecz.
Konto usunięte
Troyus i Wlliam
-Spanikowani to byli debilem na środku pokładu z mieczem w dłoni. Spokojnie jeszcze będziesz się pizgał, ale nie tutaj bo ktoś zginie w głupi sposób. Na przykład ty jak nie zaczniesz się zachowywać jak cywilizowany człowiek.- Skarcił cię w ch*j.
Cóż.... szykuje się ciekawa wyprawa...
- Macie ze sobą więcej przekąski dla zwierząt?- Spytał się mężczyznę w okularach, wskazując załoganta z mieczem.
Konto usunięte
William
-Dla niego może zabraknąć, wszystko jest wyliczone, nie brałem pod uwagę indywiduów.- Powiedział poważnie - Aha, to był żart...nieważne.- je**ął fejspalma.
Właściciel
- Tak jest! - Wydarł się ile miał sił w płucach. - Jaką przewidujesz dla mnie karę za mój debilny błąd... Eee, jak to się mówi do przyjaciół? A, tak! Masz dla mnie karę debilu?
- Nie. Mi chodzi o to, czy jest więcej takich jak on, żeby rzucić zwierzynie i uciec. Czy jednak aż tak źle tu nie będzie?
Konto usunięte
Troyus
-Ty ku*wo je**na w dupę r*chana.-Chwycił Cię błyskawicznie za szmaty i wyje**ł do wody.- Płyń pie**olnięta szmato do brzegu i nie wracaj! - Wydarł wku*wiony, cały czerwony jak pomidor.
William
Pomijając co się odpie**oliło.
-Chyba nie. Nie zauważyłem innych typów z mieczem zamiast szabli w tych czasach...
- Pan go wpuści ponownie. Przyda się jako dywersja w dżungli.
Właściciel
- Tak jest mój panie! - wykrzyknął i zaczął płynąć do brzegu. Modlił się do Boga o szansę na dopłynięcie w jednym kawałku. Nie chciałby zawieźć swojego Pana.//czyli ostatnia szansa by dotarł do brzegu. Nie umie pływać wiec no...//
Konto usunięte
William
-Wpierw kara- odpowiedział tobie, po czym odezwał się do reszty.- Słuchajcie! Wszyscy rzemieślnicy, pasterze, kobiety różnych obyczajów i tak dalej zajmują się wyładowaniem towaru. Jakichś zwinnych szeregowych poproszę do sprawdzenia tego lasu na przeciwko. Pozostała część wojaków dba o bezpieczeństwo reszty!
Troyus
No to ku*wa powiem ci, że płynąłeś jak poje**ny, chyba pierwszy raz w życiu i nie ostatni. Dotarłeś na brzeg szybciej od załogi bo płynęli bez rozwiniętych żagli.
Właściciel
Szczęśliwy z wykonanego polecenia rozejrzał się po plaży.
- Nie wiesz może, ilu tu jest zwinnych szeregowych? Chciałbym wiedzieć, w jakim gronie przyjdzie mi badać las. Przy okazji, William jestem. - Powiedział, wyciągając rękę do mężczyzny w okularach.
Konto usunięte
Troyus
Muszelki, kraby i inne takie bibeloty. Było ujście rzeki, dosyć szeroki sku*wysyn.
William
-Malcon. Domyślam się, że rycerz chętnie pójdzie. Poza tym jest dwóch mężczyzn o dobrej kondycji i zręczności, co wywnioskowałem po ich wspinaczkach na gniazdo.
Właściciel
W takim razie usiadł na piasku i czekał aż przypłynie tutaj statek. Nie mógł się doczekać kolejnych rozkazów by uszczęśliwić kolejnych ludzi!
Czekał więc, aż dopłyną. Pewnym jest, że pójdzie w okolice lasu licząc, że Ci do eksploracji też się tam zbiorą.
Konto usunięte
Was dwoje
Statek dopłynął, kotwica poszła w dół, a ludy niebiańskie roznosiły towar, a wraz z nimi zwierzęta kopytne, pełzające i człapiące wędrowały we znak woli Boskiej. Natomiast wojownicy odważni, wojownicy odważni...mieli wyje**ne i poszli szczać w krzaki. Dwóch eksploratorów czekało przy ujściu rzeki.
Właściciel
Troyus natychmiast skierował swe kroki do swojego Pana.
- Co teraz mam robić Panie? - Zwrócił się do niego.
O, pięknie. Poszedł więc do nich.
- Witam Was moi towarzysze. Macie jakieś sugestie, co do taktyki przeczesania, czy tylko przechadzka ogólnikowa, żeby stwierdzić czy bezpiecznie?
Konto usunięte
Troyus
-Nie truj mi dupy, idź do nich, to twoi opiekunowie, ale pamiętaj ja jest twoim bogiem.- Warknął i wskazał grupkę zwiadowców.
William
Jeden się odezwał, wyglądał jak krewetka, ku*wa nie wiem czemu, ale po prostu se wyobraź, że ma gościu ryj jak krewetka i ch*j. - Na razie zalecam pochód wzdłuż rzeki, jak w lesie zmieni się jej kierunek albo nawet szerokość to pomyślimy dalej.
Właściciel
- Tak jest Panie! - Starał się wydrzeć na całą wyspę by pokazać kto nim rządzi i udał się do zwiadowców.
- Mój Pan powiedział że jesteście moimi opiekunami. Czekam na rozkazy - powiedział do nich.
Oj, nie, a ten znowu... mniejsza. Zignoruje go. I czy właśnie spotkał pół krewetkę? No no, ciekawa zbieranina.
-A zatem chodźmy.- Rzekł, po czym zaczął iść wzdłuż rzeki licząc, że reszta za nim.
Właściciel
Czekał aż ktoś mądrzejszy ruszy za tym typem.
Konto usunięte
Ekipa Wpie**olu
Szliście więc wzdłuż rzeki, wędrówka chwilę zajmie. To idealny moment na...dialog!- Człowiek podobny do krewetki spytał się was.- Jak się tu znaleźliście?
- Przespałem się z córką generała, to żeby mnie od niej oddalić, przesiedlił mnie na tę wyprawę...
Właściciel
- Chcąc dobrze dla naszej ojczyzny zapisałem się tutaj na kolonizację. Idealne geny średniowiecznego rycerza nie mogą przepaść, więc tutaj przekażę je dalej, zaludniając wyspę. Może będzie to ostoja jakiegoś nowego bractwa rycerzy. A Pan panie krewetko, jak się tutaj znalazł? Chce pan zwiększyć populację krewetek?
Konto usunięte
William i Troyus
Do Willa.
-Masz mój szacunek. Ja tu jestem bo miałem dość jak w mieście mnie traktowali przez mój wygląd.
Do Tryoka
-Ta o tym właśnie ku*wa mówię.
Właściciel
Ucieszył się jak dziecko z tego powodu że udało mu się zgadnąć. Jak wyglądał drugi człowiek który miał zaszczyt podróżować u boku Troyusa?
- Cóż, akurat mogę zrozumieć. Nie wiecie może, co obecnie się dzieje z tym podróżnikiem, co odkrył tę wyspę?
Konto usunięte
Ten drugi typ miał nos jak żyd i pejsy. Jego hełm zasłaniał resztę kłaków na głowie. - Ponoć zorganizował drugą wyprawę, ale nie wrócił. Statku rozbitego o brzeg nie widzieliśmy jeszcze. Może piraci go zaje**li przed dopłynięciem?
Właściciel
- A pan, czemu pan tutaj przybył? - Zwrócił się do żyda.
- Szkoda, że tak skończył... nic z niej nie zbadał? Był w ogóle na niej?
Konto usunięte
Żyd rzekł- zawsze chciałem zamieszkać na oddalonej wyspie z dala od dużego skupienia gojów jakim były miasta i Europa. A co do podróżnika to chyba musiał być bo sam pie**olił królowi o jakichś pomarańczowych kozach.
Milczał więc teraz, zaspokoiwszy swą ciekawość.
Właściciel
Milczał z racji tego, że nie miał w głowie żadnego pytania. No i nie mógł doczekać się nowych przygód, więc skupił się na dalszej drodze.
Konto usunięte
Żyd ponownie rzekł.- A przejęzyczyłem się, nie gojów tylko gnojów. Sohy czasami mam wadę wymowy.
Właściciel
- A jakie jest słowo, które najśmieszniej przekręcasz?
- Ja pomyślałem o czymś innym, ale to i tak nie ważne.
Konto usunięte
-Najśmieszniej przekręcam miłość. O teraz wyszło!
Właściciel
- A na jakie słowo to przekręcasz? - Spytał szczerze zaciekawiony odpowiedzią na to pytanie.
Właściciel
- A to nie był przypadkiem słowa o podobnym znaczeniu? Skoro to coś osobnego, to całe życie żyłem w błędzie...