Główny kompleks siłowni

Avatar bulorwas
- Win is win. Defeat is death. - Zacytował tekst z jednego westerna. Dobra, jedyną szansą Aleksa na pokonanie Blackouta jest przejście do parteru. Większość wojowników zapomina o tym sposobie walki, jako że zazwyczaj upadek oznacza dobicie, jednak walki uliczne często się kończyły takim zejściem. Jeśli Aleks ma jakieś szanse, to właśnie w ten sposób. Dobra, zaczynamy. Wziął rozbieg i rzucił się na wroga, chcąc chwycić go obiema rękami w pasie i obalić na ziemię. Będzie przetrzymywał ciosy, byleby tego dokonać, to jego jedyna opcja na zwycięstwo.

Avatar Jastrzab03
Jak najbardziej.

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulorwas
Cholera, jak...
Ku*wa...
Co do ch*ja...
Alex otworzył oczy. Leżał... gdzieś...
Zdziwienie szybko zastąpiło zdenerwowanie i usiadł, podpierając się rękami.
Siedział na ringu... W sali treningowej... Ach, tak!
Przypomniał sobie wszystko. Trening... Walka z Kotkiem? Nie, potem przecież rozmawiał z Blackoutem i Lili...
Walka z... Blackoutem! Ku*wa!!!
Zerwał się na równe nogi, chcąc walczyć dalej, ale Wild Cat go odciągnął.
- Nokaut techniczny, kowboju! Uspokój się!
Aleks nie wiedział, co ma myśleć, bo nie pamiętał nawet momentu chwilowej utraty przytomności.
- Dobrze się czujesz? Widzisz dobrze? - mówił do niego ten stary dziad, podtykając dłonie pod oczy.
- Spi***alaj - powiedział, oczywiście po polsku i zszedł z ringu, po czym usiadł na jednej z ławek dookoła niego.
Jak...?
- Wszystko w porządku? - spytała Lili.
Szczerze mówiąc nie czuł w ogóle, żeby cokolwiek było w porządku. Pierwszy raz od dawna przegrał! Ale chwila... To była walka z zasadami, nie uliczna! Na ulicy z pewnością zabiłby tego ch*ja.
Wydało mu się, że może jednak próba uchwycenia w pasie przeciwnika tak dobrze władającego kopnięciami nie była najlepszym pomysłem.
Podszedł Blackout.
- Wszystko w porządku, stary? Nie chciałem tak mocno...
Oboje stali nad nim, chyba zatroskani...

Avatar bulorwas
- Uwal się ku*wa na pi**ę i nawet nie mruknij. - Przeklnął swojego niedawnego oponenta starym polskim cytatem, oczywiście po polsku, po czym postarał się opanować, schładzając przy tym swoje ciało. - Jedyne co mnie boli, to moja duma. Przejdzie mi. - Powiedział przez zaciśnięte zęby, trzymając na kolanach jeszcze bardziej zaciśnięte pięści. - Takie typy jak ja nienawidzą przegrywać, szczególnie z osobami które znają. - Dodał na koniec, po czym wstał, omijając otaczającą go parę i ruszył w kierunku Wild Cata. - Mogę prosić o 10 minut treningu z mocami? Nie potrzebuję przeciwnika, chcę po prostu miejsce, gdzie mógłbym ich użyć, bez obawy, że zniszczę coś ważnego, czy przez przypadek kogoś okaleczę. - Brzmiało to bardziej jak rozkaz, na granicy z błaganiem, niż pytanie do kogoś wyższego rangą. Musiał się wyładować! Musiał poczuć się jak dawniej, jak na ulicy. Chciał znowu poczuć dominację, słodkie uczucie potęgi i kontroli, jakie dawały mu wrodzone talenty.

Avatar Baturaj
Właściciel
Jastrząb
Kobieta popatrzyła mu przez chwilę w oczy i po kilku sekundach przeszła na inną maszynę, mijając go o zaledwie kilka centymetrów.
- Więc? Potrzebujesz czegoś? - spytała, zaczynając ćwiczenie. Już na niego nie patrzyła.

Avatar Jastrzab03
- Nie. Chciałbym tylko... Wiedzieć z kim mogę pójść na sparing - powiedział.

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulorwas
Wild Cat przyglądał mu się przez chwilę ponurym wzrokiem.
- Dobra - mruknął. - Biegnij do sal treningowych, może tam znajdziesz kogoś, komu się będzie chciało cię pilnować.

Jastrząb
- Na mnie nie licz - uśmiechnęła się krzywo kobieta, skończywszy pierwszą rundę powtórzeń. - Widziałam cię tu już wcześniej, dlaczego nie poczekasz po prostu na początek zajęć z Mistrzem?

Avatar bulorwas
- Dziękuję. - Odrzekł i ruszył pędem w tamto miejsce. To, że nie mógł sam operować miejscem go wku*wiło jeszcze bardziej, jednak poszuka kogoś, kto go popilnuje. Czuł się przez to jeszcze gorzej, ale chyba oszalałby, gdyby go stąd wyrzucili za coś tak błahego jak atak gniewu, zresztą ku*wa uzasadniony. Chodził, a raczej maszerował nerwowo i szybko, byleby jak najszybciej rozładować emocje.

Avatar Jastrzab03
Dobrze - odrzekł że spokojem, ale także nutą ironii w głosie - poczekam.

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulorwas
//hop//
Jastrząb
Kiedy odchodził w stronę wejścia, nagle zaczepił go ktoś inny. Wyglądał zwyczajnie, miał blond włosy i krótką bródkę. Był dobrze umięśniony i miał na sobie zwykły strój do treningu.
- Hej, sorka, ale "niechcący" usłyszałem, czego szukasz. Chcesz się sparować? Jestem do dyspozycji - powiedział z lekkim, lecz miłym uśmiechem.

Avatar Jastrzab03
-Niech będzie-odpowiedział zawadiacko
//to green Arrow? //

Avatar Baturaj
Właściciel
//A skąd ja mam wiedzieć? Mnie tam nie ma ;P//
Ruszyli w stronę jednej z pomniejszych sal i weszli do tej z numerem 5. Była tam tylko jedna osoba, ćwiczyła sobie spokojnie wyciskanie na ławeczce. Blondwłosy mężczyzna zaczął szybko rozgrzewać się do walki.

Avatar Jastrzab03
Energen rozpoczął rozgrzewkę, wybracowywaną przez lata. Zaczął próbować przepuszczać impulsy elektryczne przez ciało.

Avatar Baturaj
Właściciel
Po chwili poczuł się jak zawsze przed jakąkolwiek walką: podniecony i gotowy do akcji. Zachował jednak spokój, będzie przecież walczył tylko z jakimś blondwłosym człowiekiem, który na oko był od niego młodszy o jakieś 1970 lat.
Całkowicie się już rozgrzał. Przeciwnik również był już gotowy, niespodziewanie szybko wskoczył na ring.
- No to co, jedziemy, Skrzydlaty? Nie ociągaj się, mam jeszcze plany na dzisiejszy ranek!

Avatar Jastrzab03
-Jedziemy.
Ustawił się w pozycji bojowej, zaczął "tradycyjny strzał z prawicy".

Avatar Baturaj
Właściciel
Człowiek nadzwyczaj zwinnie uniknął ciosu ruchem głowy i odskoczył o krok do tyłu. Pilnie obserwował Energena, nie atakując na razie. Trzymał tradycyjną gardę do boksu czy MMA, a pozycja jego nóg była bardzo precyzyjna.

Avatar Jastrzab03
Energen lekko zestresował się. Zrobił głęboki oddech. Było mu lepiej.
Postanowił trwać w impasie, i gdy nadejdzie okazja, użyć impulsów elektrycznych w nerwach, i uderzyć ponownie, szybciej, bardziej z zaskoczenia.
Przyjął gardę.

Avatar Baturaj
Właściciel
Uderzył. Poczuł, jak jego cios ociera się o brodę człowieka, więc kontynuował atak, wyprowadzając raz po raz uderzenia. Blondyn uchylał się, raz po raz, widać było jednak, że traci siły. Ciosy Energena zaczęły go dosięgać. Mężczyzna mruknął coś do siebie, po czym sam zaatakował.
Energen poczuł, jak dostaje w szczękę, instynktownie więc przeszedł do gardy i złapał mężczyznę w pasie. Wykonał rzut, zwany przez ludzi "suplesem", na co człowiekowi uciekło z płuc powietrze i leżał przez chwilę, niezdolny się poruszyć. Arcon pomyślał, jak dobrze, że ten mężczyzna umiejętnie upadł. Tego brakowało, żeby zabił członka Ligi.
Przed upływem czterech sekund, facet podniósł się i stanął w pozycji.
- Walczymy jeszcze? Czy to dla ciebie za wiele, skrzydlaty?

Avatar Jastrzab03
No i brawo. Wkurzył się. Oko wykonało dziwny tik.
Użył najwięcej mocy impulsu ile mógł by nie zasłabnąć, i strzelił blondynowi soczystego liścia.

Avatar Baturaj
Właściciel
Nagle, gdy jego umysł już przesłał impuls do mięśni ręki i startowała ona na spotkanie z twarzą mężczyzny, ten się uchylił. Gabriel przysiągłby, że facet rozpoczął ruch jeszcze przed jego własnym. Po chwili poczuł pojedynczy cios na brzuchu, który spowodował gwałtowny skurcz mięśni w tym obszarze. Energen odwrócił się szybko do przeciwnika, który przeszedł na jego lewą, ale zaraz poczuł uderzenie, jakby młotkiem, w tył łydki, przez co ukląkł na jedno kolano. Przetoczył się odruchowo w przód i podczas tego manewru poczuł tuż nad głową chybiony atak. Taki, co to by na pewno poczuł.
Poderwał się na równe nogi i odwrócił, by zalać wroga gradem ciosów. Mężczyzna był już jednak przy nim. Energenowi udało się co prawda trafił go łokciem, ale mimo to blondyn złapał go w pasie od tyłu i wykonał idealny "suples", dokładnie taki, jakim wcześniej sam został potraktowany przez Arcona. Gabriel uderzył o podłoże nieco bokiem, nieco plecami. Powietrze uleciało mu z płuc, czuł ból w piersi i w swoich skrzydłach, które szczęśliwie zawinęły się tak, żeby nic się im nie stało. Nie mógł się przez jakiś czas poruszać.
- No... - Facet oddychał głęboko. - To było wyzwanie. Nazwiemy to remisem? Czy chciałbyś walczyć dalej? Dla mnie obojętne.

Avatar Jastrzab03
Wstał. Otrząsnął się i złożył skrzydła. Przyklasnął, składając ramiona. Wyzwał energię kosmosu:

-Deero Sanct'as Bast'aar! Gi'bbbe mihr, er Sanc'tas, Sanc'tus Poweru Energ'one!
Rołożył ręce. Zaczęły pojawiać się wyładowania elektryczne.
-SANC'TAS ENERG"ONE KEEMM ZEH MEHR!

Napełnił się dodatkową energią. Będzie wykończony, ale jaki będzie miał ubaw!

-Walczmy!

Avatar Baturaj
Właściciel
- Ty kosmiczny bydlaku... - mruknął mężczyzna, ale chyba się domyślił, że Energen także niedługo straci energię, bo uśmiechnął się pod nosem.
Zamiast bawić się w jakieś okrążania czy zwody, od razu wbiegł w Gabriela, zasypując go gradem ciosów i kopnięć. Ten wszystko blokował bądź unikał, dzięki czemu poczuł jedynie lekkie pobolewanie w trafianych miejscach.
//teraz ruch, jaki zechce wykonać Energen, proszę//

Avatar Jastrzab03
Postanowił wykonać podstęp .Zamierzał zwieść mężczyznę potężnymi ciosami z piąchy, by w czasie gdy tamten będzie chciał ich uniknąć, porządnie go nakopać

Avatar Baturaj
Właściciel
Kopnięcie wylądowało na brzuchu mężczyzny, który w odpowiedzi odleciał półtora metra do tyłu i oparł się o taśmy.
- Masz parę, skrzydlaty - stęknął. - Ale co powiesz na to?
I zanim skończył mówić, wskoczył na taśmy, odbił się od nich i...
Energen zdążył złapać go w powietrzu i uniemożliwić kopnięcie w głowę, ale on zaraz zeskoczył na ziemię, a Gabriel poczuł, że upada na twarz. Podparł się rękami, ale człowiek tylko na to czekał. Podskoczył do Arcona i wbił mu łokieć w plecy, po czym złapał za lewą rękę i boleśnie wykręcił za plecami. Zaczął powoli zwiększać nacisk. Nogami tymczasem oplótł jedną z nóg Energena, by ten nie mógł się za jej pomocą podeprzeć.
- Odklepujesz? - spytał, dysząc ciężko.

Avatar Jastrzab03
Nie odklepał. Próbował się wyswobodzić z tego uścisku.

Avatar Baturaj
Właściciel
Wyciągał się i wyciągał, prawie mu się udało, gdy nagle ni stąd ni zowąd rozległ się kobiecy głos.
- OLLIE! Cholera, Ollie, Marsjanin nas woła, chodź no wreszcie, misja jest! No już, te, skrzydlaty, puszczajcie się!
Kiedy obaj znieruchomieli, puścili się, usiedli na piętach i spojrzeli w stronę mówiącej Black Canary, ta już odchodziła, lekko kołysząc biodrami i mrucząc pod nosem:
- Mężczyźni...
Przez chwilę nikt się nie odzywał. To "Ollie" pierwszy przerwał ciszę.
- No, to była świetna walka, nie? Tak, jestem GA, sorry że tak cię nagle, ale wiesz, ostatnio robię się trochę zazdrosny o moją kobietę... - Wstał, wygładził ubranie i wyciągnął rękę do uścisku. - Zgoda?

Avatar Jastrzab03
Jego twarz wyrażała zirytowanię. Zrobił głęboki oddech.
-Niech ci będzie. Zgoda.

Avatar Baturaj
Właściciel
Oboje ludzi odeszło. Arcon został sam.
- Kiedyśtam dokończymy pojedynek, Skrzydlaty! - usłyszał tylko, jak woła Zielona Strzała.

Avatar Jastrzab03
Gabriel był wstrząśnięty gdy wychodził z ringu. "Przecież trenowałem tyle lat, cholera!". Ten człowieczek był w stanie z nim zremisować. I nagle go olśniło. Nie potrzebny był już mu trening magii! Ta, jakmu tam, strzała, miał po prostu zaciękłą wolę walki. "chyba już wiem, kogo zapytać o wybór mistrza" uśmiechnął się Arcon. Wiedział, że blondyn z bródką prawie na 100% ma już ucznia, ale ktoś z nim związany? Kto wie.
"Dziwni są ci "ludzie"..."

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Baturaj
Właściciel: Baturaj
Grupa posiada 577 postów, 22 tematów i 12 członków

Opcje grupy Liga Sprawie...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Liga Sprawiedliwych: Strażnica [PBF]