Główny kompleks siłowni

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulorwas
- Łał, spokojnie, kowboju - zaśmiał się krótko Blackout. - Każdy od czegoś zaczyna. Po tym co dzisiaj widziałem wiem, że nie potrzebujesz żadnych "stylów", żeby koksić.
Walka na ringu się rozpoczęła. Jedna trzyminutowa runda na każdą parę, a potem omówienie wyników przez Wild Cata.
Korobov
Kiedy znalazła się w sali nr 4, Wild Cat rozlokował wszystkich na maszynach i rozpoczął się trening interwałowy.

Avatar bulorwas
Jaki był poziom wojaków?

Avatar korobov
No to co... Ćwiczyła na swojej maszynie... A przynajmniej próbowała.

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulorwas
Dwaj młodzi mężczyźni nieźle się naparzali, ale tak naprawdę nie było na co patrzeć. Ot, zwykła bijatyka, bez żadnych wielkich umiejętności. Wild Cat stał w rogu ringu i obserwował to z kamiennym wyrazem twarzy pod maską.
Korobov
Wbrew oczekiwaniom, Luiza nieźle poradziła sobie na niemal wszystkich maszynach. Potem wszyscy ustawili się przed Wild Catem, który powiedział, że wylosuje każdemu parę.

Avatar bulorwas
Kur.... Kiedy trening z mocami? Miał ochotę porzucać w dupków kulami ognia, a nie patrzeć jak dwójka amatorów się napi**dziela. -Wiadomo kiedy nam jakąś misję przydzielą?- spytał Blackouta

Avatar korobov
O nie... Będzie się musiała z kimś bić? Przynajmniej jej przeciwnik nie będzie miał problemów. Ledwo uderzy i się nie podniesie.

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulorwas
- Z reguły po jakichś kilku dniach nauki. Taką misję klasy E oczywiście, rzadko się zdarza pierwsza grubsza misja dla ucznia. Wiesz, powoli do celu.
Tymczasem jeden z gości wyprowadził nokaut, chyba przez uderzenie w brzuch. Wild Cat omówił to swoim totalnie nudzącym Aleksa głosem po czym wybrał do walki kolejną parę.
//spokojnie, zaraz będzie coś ważnego//
Korobov
Okazało się, że jako partnera dostała jakąś czarnowłosą, szczupłą dziewczynę w czerwonym stroju. Nadia też wylosowała dziewczynę, ale niższą od siebie, o białych włosach.
Pierwsza walka okazała się prosta i niefinezyjna, jeden wygrał, drugi przegrał.

Avatar korobov
//Dla pewności. To była walka z automatu czy walka Elizy ma dopiero nadejść?

Avatar bulorwas
-Kilka lat wcześniej walczyłem co dziennie z gangami na ulicy, a teraz mam czekać jak jakiś podrzędny uczniak? Co ja mam, 15 lat?!
Zaczął się kłócić serio zdenerwowany. Nienawidził być traktowany jak nowicjusz

Avatar Baturaj
Właściciel
//cierpliwości, panowie. Zaczyna się gra. Ta pierwsza walka to ta, którą opisałem u Bulwy. Tak, jesteście tu w tym samym czasie//

Bulorwas & Korobov (bo po co pisać osobno skoro czas już się pokrył, nie?)
Wild Cat nawet nie spojrzał się na Aleksa.
- Zamknij jadaczkę i ucz się cierpliwości, młody - powiedział. - Następni walczą Czerwona Pajęczyca i Luiza von Hesellnic - dodał. - No już, na ring!
Aleks zobaczył, że Pajęczyca wchodzi na ring, a jej przeciwniczka stoi w miejscu i się nie rusza.

Luiza poczuła strach przed walką. Adrenalina buzowała jej w żyłach i przez chwilę nie mogła się ruszyć.

Avatar bulorwas
-Ponarzekać już sobie nie można nawet...
Rzucił zdenerwowany pod nosem

Avatar korobov
Próbowała zrobić postawę obronną. Chwila... Jak to było... Prawa noga do tyłu, lewa do przodu, ciężar operamy o tylną, lewa ręka garda, a prawa gotowa do ataku... Chyba tak było na taśmach z tajskim boxem, które oglądała... Nie wie, nie wie nic!!! Ale nie spuszcxa przeciwniczki z oczu.

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulorwas & Korobov
Ubrana w czerwony strój do treningu młoda kobieta stanęła w pozycji do walki i nie ruszała się. Mierzyła przeciwniczkę zimnym, niezdradzającym emocji spojrzeniem. Luiza poczuła strach, ale jakoś udało jej się utrzymać swą pozycję. Gong zabrzmiał.
- Walka! - krzyknął równocześnie Wild Cat. - Pokażcie facetom, jak się to robi!

Avatar bulorwas
Czerwona raczej ją położy. Wyglądała na bardziej wysportowaną

Avatar korobov
Natychmiast przeszła do defensywy. Ten, kto atakuje, zawsze najbardziej obrywa. Należy przetrwać i stać w defensywie. Ręce jej lekko drżały, a oczy szukały możliwości ucieczki. Nie jest to jej żywioł.

Avatar Baturaj
Właściciel
Korobov
Kobieta ruszyła powoli w stronę Luizy. Kiedy była metr od niej nagle uskoczyła w bok i kopnęła prawą nogą okrężnie z półobrotu, celując na twarz.
Bulorwas
- Stawiam dychę na Pajęczycę - szepnął Blackout do Aleksa.

Avatar korobov
Jakoś tak instynktownie jedną ręką próbowała przyjąć cios na nią (w sensie rękę), a potem odskoczyła sprężynując się na nodze "wyskoczyła" do niej celując w jej podbrzusze.

Avatar bulorwas
-Jeśli Pajęczyca wygra, dam ci 100 dolarów, jeśli przegra, będziesz mi winien bardzo dużą przysługę.

Avatar Baturaj
Właściciel
Korobov
Noga Pajęczycy przebiła się przez rękę Luizy i trafiła ją w czoło, ale niezbyt mocno, przez co dziewczynie udało się wyprowadzić swoje kopnięcie. Trafiła tamtą w prawe żebra, ale Pajęczyca tylko zwinnie odskoczyła i stanęła znowu w pozycji walki.
Bulorwas
- Nie dam się wciągnąć w żadne przysługi, cwany Polaczku - rzucił Blackout z szerokim uśmiechem, żeby Aleks nie miał wątpliwości, że to żart. - Dobra: dwadzieścia. Dwadzieścia na Pajęczycę.

Avatar bulorwas
-Zostaje przy stówie, więc albo dobijasz, albo wypadasz z teleturnieju.- Zażartował.

Avatar korobov
Tym razem już wie, że przeciwniczka jest od niej... Lepsza we wszystkim, więc może tylko czekać, ale dalej trzyma gardę. Dalej utrzymuje więcej cieżaru ciała na lewej nodze, ale nie będzie skakała zbytnio. Musi to przetrzymać. Wydaje się tylko czekać na jej atak...
//Uroki 2-poziomowej postaci, gdy walczy z 8-poziomową.

Avatar Baturaj
Właściciel
Korobov
Pajęczyca przeszła do ataku. Zaczęła od prostego kopnięcia na brzuch, potem przeszła do okrężnego na głowę, a dalej spróbowała ataku rękami. Luiza próbowała bronić się rękami. Zblokowała pierwsze kopnięcie, zanurkowała pod drugim, ale ręce ją trafiły. Odsunęła się o kilka kroków.
Bulorwas
- Dobra, stówa na Pajęczycę - powiedział szybko Blackout. - Nie ma odwrotu? - zapytał, unosząc brwi.

Avatar korobov
Odsunęła się i otrząsła się. Spojrzała się na nią. Poczuła... Uderzenie gorąca, czuła, jak serce szybciej bije. Czuła, jak jej wzrok koncentruje się na przeciwniczce. Natychmiast wyskoczyła do przeciwniczki i kopnęła ją lewą nogą w udo, a następnie uderzyć prawym sierpowym, a potem lewym prostym w splot słoneczny.

Avatar bulorwas
-Nie ma.- uśmiechnął się diabolicznie. Czas trochę pogmerać, czas trochę po babrać. Schował ręce do kieszeni, zamknął oczy, wziął głęboki oddech i skupił się. Zaczął powoli obniżać temperaturę ciała Pajęczycy, szczególnie mięśni, a podwyższać tej drugiej. Oczywiście tak, żeby się nie ugotowały, czy nie zamarzły, ale zmieniły swoją wydajność. Mieśnie rozgrzane pracują na pełnej patrze, kiedy te zimne, są na mniejszych obrotach, bo więcej energii idzie na ogrzewanie. Miał w sobie to coś z Villaina, a szczegolnie to, że nie lubił przegrywać.

Avatar Baturaj
Właściciel
Korobov & Bulorwas
Pajęczyca podniosła prawe kolano, blokując kopnięcie, uchyliła się pod sierpowym, ale nie zdążyła zblokować ataku na splot. Lekko zgięła się w pasie, odskakując od przeciwniczki. Zmarszczyła lekko brwi. Zaczęła krążyć wokół przeciwniczki. Jej ruchy były bardzo lekko, ale jednak dla wprawnego oka widocznie bardziej ociężałe. Wciąż miała ruchy jak sportsmenka, tylko że teraz trochę jak lekko zmęczona sportsmenka. Luiza dostrzegła szansę. Pajęczyca lekko wystawiała prawą nogę za daleko, a także prawa, wykroczna ręka w gardzie była nieco za nisko.
Blackout przypatrywał się temu z kamienną twarzą. Nie patrzył nigdzie indziej.
Wild Cat nawet nie zmienił wyrazu twarzy.

Avatar bulorwas
Dalej używał tych samych zaklęć.
-Abra kadabra, chyba jednak będziesz musiał coś dla mnie zrobić
Zażartował z chorym uśmieszkiem

Avatar korobov
To jest... Takie niesamowite... To jest coś niezwykłego... Albo możę tamta chce tylko, by tak myślała. Nie zastanawiała się jednak. Wyskoczyła podobnie, kopiąć z lekkiego obrotu lewą nogą w jej prawą nogę, a także uderzyła najpierw lewym podbródkowym, a potem uderzyła prawym sierpowym.

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulorwas & Korobov
- Już mówiłem, że nie dam się wrobić w żadną przysługę - odpowiedział Blackout, nawet nie patrząc na Aleksa. Wciąż wpatrywał się w walkę. - Stówa to stówa.
Pajęczycy udało się uniknąć kopnięcia w nogę, ale podbródkowy i sierpowy ją trafiły. Osunęła się na kolano, przyciskając dłoń do szczęki.
- Masz pięć sekund, kochanieńka, bo kończę walkę - rzucił Wild Cat, a potem spojrzał z zaciekawieniem na Luizę.
Pajęczyca podniosła się chwiejnie, potrząsając głową. Nie podniosła nawet dłoni do gardy. Po prostu... rzuciła się do przodu, zrobiła najzwyklejszy przewrót w przód i w fazie przetaczania się na plecach kopnęła Luizę obiema nogami prosto w brzuch. Dziewczyna próbowała to zablokować, ale nie spodziewała się ataku pod takim kontem i kopnięcie odrzuciło ją na liny ringu. Odbiła się od nich.
Aleks i Blackout zobaczyli, jak Pajęczyca wstaje po kopnięciu chwiejnie, lecz w miarę szybko i wyprowadza lekko niezdarny cios w szczękę białowłosej dziewczyny. Takie uderzenie jednak wystarczyło. Dziewczyna drugi raz odbiła się od lin i legła na ziemi.
Pajęczyca wyprostowała się, oddychając ciężko. Starała się uspokoić oddech.

Luiza zachowała przytomność. Leżała na brzuchu, z twarzą przyciśniętą do podłogi. Podbródek ją bolał. Słyszała, jak Wild Cat mówi, że ma się podnieść. Ale podłoga była taka wygodna... Miała pięć sekund.

Avatar bulorwas
-Dawaj! Stówę na ciebie postawiłem!
Wykrzyczał i zaczął gmerać. Zwiększył temperaturę krwi Luizy, by ta dostała ciepłem w skroń i się podniosła. Nie mógł przegrać! Nie teraz! Znowu ochłodził trochę krew Pajęczycy, chciał zarobić, nie mógł teraz przegrać! Każda chwila miała być dla niego testem, więc jest! Wspieranie sojuszników to ważny element walki, tak samo jak osłabianie wrogów. Poza tym, że dostać kilka punktów u Pajęczycy czy Lilianny, jak jej pomoże zejść z ringu i się ogarnąć. Ludzie tutaj widzą tylko o piromancji, gówno wiedzą o kontroli temperatur i tym, że może tworzyć też chłód. Czarując zastanowił się... Był w Lidze jakiś Mag korzystajacy z magii pierwotnej (Magia używana bez wypowiedzenia choć jednego słowa czy wykonania gestu. Używana za pomocą siły woli. Dla kogoś nieutalentowanego, najtrudniejsza z dziedzin tajemnych, dla kogoś z talentem do tej konkretnej, bułka z masłem. Magowie pierwotni częśto plują na zwykła magię i zamykają się w sferze swojej domeny myśli. ) ?

Avatar korobov
Byłą ogłuszona przez chwilę... Przez sekundę swahała się, czy nie leżeć... Jednak głos w głowie... Jem macochy... Ona się wyśmiewała!
-Ty nie dasz rady niczego zrobić! Nawet się bić. Jesteś porażką! Nadajesz się tylko do sprzątania!
Włosy Luizy natychmiast przeobraziły się w krwistorude włosy, jakby z tańczącym ogniem. Ciało pokryło się czerwienią, a sama rzuciła się na pajęczyce. Nie interesowało ją nic, poza zwycięstwem. Ruszyła błyskwicznie celując ciosem jedną ręką w brzuch Pajęczycy, a drugą ręką w jej podbródek. Rzuciła się niczym błyskawica.

Avatar Baturaj
Właściciel
//Ej, Bulwa, ale chodzi o to, że Twoja postać sobie rozmyśla i stara się przypomnieć, czy w Lidze był jakiś mag pierwotny, tak? No ale przecież podobno nie zna za wielu członków.//

Avatar bulorwas
//No tak, ale może coś słyszał.

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulorwas & Korobov
Pajęczyca wiedziała, co robić. Zamiast próbować blokować atak na brzuch, napięła go, a ręce podniosła do gardy. Cios w brzuch był tak nieoczekiwanie silny, że aż stęknęła, ale udało jej się przyjąć impet drugiego ciosu na ręce. Natychmiast złapała przeciwniczkę w klincz i podcięła. Przewróciły się.
Luiza już nie potrafiła panować nad swoim emocjami, a co za tym idzie, za odruchami. Zaczęła na ślepo uderzać Pajęczycę we wszystkie części ciała, głównie w głowę. Dziewczyna nie dawała się, złapała rękę Luizy i spróbowała założyć dźwignię, ale Luiza się wykręciła. Złapała z całej siły przeciwniczkę za szyję i zaczęła dusić. Pajęczyca próbowała uderzać przeciwniczkę, jednak nic nie działało.

Aleks i Blackout widzieli, jak Wild Cat poruszył się, kiedy dostrzegł przemianę białowłosej we wku*wioną, rudą. Jednak, kiedy zobaczył, że nie wiąże się to z żadnym użyciem mocy, nie interweniował. Zbliżył się tylko do mocujących się na podłodze ringu dziewczyn, gotów w każdej chwili zareagować. Wyglądało na to, że wygrana stówy zbliża się wielkimi krokami do Aleksa.
- Odklepujesz? - spytał Wild Cat głośno Pajęczycę, kładąc jej rękę na ramieniu. Ta nie odpowiadała, starając się zelżyć ucisk rąk na jej szyję jedną ręką, a drugą okładając przeciwniczkę.
Nagle...
Zabrzmiał dzwonek. Koniec rundy.
- No już, koniec! - krzyknął Wild Cat, rozdzielając dziewczyny. - Remis!
Blackout spojrzał na Aleksa.
- To chyba nikt nie wygrał, co?

Avatar bulorwas
Zacisnął zęby, para poleciała mu uszami i to dosłownie. -KU*WA!- wykrzyczał na cały głos po polsku, tak by nikt tego nie zrozumiał. Nawet nie pytając o pozwolenie Wild Cata, niczym Anaconda przeszedł pod linkami i pomógł Pajęczycy i tylko Pajęczycy wstać. Spojrzał na nią miło i oparł ją o swój bark. Użył swej mocy by natychmiastowo, wraz z momentem gdy Alex jej dotknął, jej temperatura wróciła do tej z przed walki, a nawet trochę wyższej. Tak by czuła się miło i przyjemnie, jakby dotyk Alexa napawał ją nadzieją i dobrą myślą, jak za dotknęciem czarodziejskiej (suchar) różdżki. -Spokojnie, dzielnie walczyłaś, na pewno dałabyś radę.- mówił jej z roską wyprowadzając ją z ringu. Gdy odchodzili, spojrzał przez sekundę na Luizę. Był to zły wzrok, mówiący to co najgorsze, taki jaki ma ojciec gdy wydziedzicza syna, taki jaki mieli żydzi patrząc na nazistów. Użył magii by Luiza wraz ze spojrzeniem poczuła przeszywający chłód, w tym w organizmie. Gdy spuścił z niej wzrok, uczucie zimna minęło, a on z uśmiechem spojrzał na Pajęczyce, posadził ją na najbliższej ławce wręczając swój ręcznik by otarła się z potu. -Nie martw się, tak na prawdę, wygrałabyś.- szepnął jej na ucho niby miło, ale jednak z drugim dnem, enigmatycznie. Wrócił do Blackouta. -To co, kolejny zakładzik? Może tym razem trochę wyżej? Co powiesz na tysiaka? Albo... - powiedział po czym ucichł, zbliżył się do jego ucha. -Jak ja wygram, umówisz się z Pajęczycą, pasujecie do siebie, a ty nie wyglądasz na kogoś, kto zrobi pierwszy krok.- wyszeptał

Avatar korobov
Luiza jeszcze przez chwilę przyglądałą się pajęczycy we wrogości, gdy zbarzmiał dzwon. Jej włosy wróciły do normalnego kolorytu, a Luiza, nie nawykła do czegoś takiego... Ledwo wtała, zrobiła jeden krok, po czym... Wyrżnęła się jak długa na matę, tracąc przytomność. Pewnie po przebudzeniu patrząc na siniaki, których się nabawiła, znowu wrócą jej koszmary.

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulorwas
- Cholera... - mruknął Wild Cat, widząc utratę przytomności przez Luizę. - Hej, wy! - wskazał na dwóch chłopaków, którzy walczyli pierwsi. - Zanieście ją do ambulatorium, tego najbliżej. Wychodzicie głównym wyjściem, potem prawo, w lewo i w lewo. No dobra! - zwrócił się do wszystkich. - To chyba zostały nam tylko trzy walki, co? Załatwmy to szybko, bo chyba wszyscy mamy dość na dzisiaj... Żartowałem, ale RUCHY!
Młodzi mężczyźni wykonali polecenie. Na ring wszedł tymczasem młody Bill i jakiś koleś z tej drugiej piątki, którego Aleks nigdy nie widział.
- Wiesz, chyba nie mam już ochoty na żadne zakłady - odpowiedział Blackout. - No... może przy ostatniej walce się skuszę, ale na razie popatrzmy, jak nasz nieprzystępny Billy się sprawdzi...
Oczekując na walkę młodego Billa Aleks przypomniał sobie o swoich rozważaniach o magach pierwotnych w Lidze. Wydawało mu się, że słyszał, że Doktor Fate posługuje się najsilniejszym i najczystszym rodzajem magii, a więc mogła to być magia pierwotna. Mogło też być tak, że Constantine i Za... Zatania? Jak jej tam było... No tak, Zatanna, oni dwoje mogli wiedzieć co nieco o magii pierwotnej, mimo, że najczęściej posługiwali się normalną, potrzebującą zaklęć lub przedmiotów. Wydawało mu się, że pamiętał o jakiejś plotce, jakoby Zatanna kiedyś uratowała kogoś w Lidze stosując coś w rodzaju magii pierwotnej, ale nie mógł sobie przypomnieć szczegółów.

Avatar bulorwas
-To może ty masz się ochotę założyć?- zaproponował Lili z uśmiechem. Nie miał wyrzutów sumienia z powodu swoich oszustw. Może i jest psychopatą, ale przynajmniej działa dla tych dobrych. Zamierza zostać najefektywniejszym bohaterem w dziejach. Może i jego metody będą krwawe, ale skuteczne.

Avatar Baturaj
Właściciel
- A o co? - spytała z lekkim uśmiechem, ale wciąż zerkała nieco pustym wzrokiem w stronę wejścia, którym wyszli młodzieńcy niosący Luizę.
Tymczasem dzwonek zabrzmiał i Bill podszedł do swojego przeciwnika.

Avatar bulorwas
-Jak wygram, pójdziesz ze mną na randkę, a jak ty wygrasz, zrobię co tylko będziesz chciała. Co ty na to?- Zaproponował zalotnie i odważnie.

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulwa
Lili spojrzała na niego z nagłym zainteresowaniem.
- No... dobrze - w jej głosie słychać było lekkie zaskoczenie. - To jak się zakładasz? Tylko szybko... - dodała, wskazując ruchem głowy, że przeciwnik Billa rzucił się na niego, zasypując go gradem ciosów.

Jastrząb
Kiedy weszli na siłownię, kilka osób już ćwiczyło na różnych urządzeniach w głównej sali, ale było bardzo spokojnie. Zegar ukazujący czas na Strażnicy pokazywał godzinę 6:28. Mieli pół godziny.

Avatar bulorwas
-Bill. -Rzucił i zaczął znowu korzystać ze swoich brudnych sztuczek, tym razem wspierając Billa.

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulorwas
Nagle doznał zaskoczenia, nie zdążył bowiem nawet zastosować swojej magii. Bill w ułamku sekundy zmniejszył dystans do przeciwnika, tak, że niemal przytulił się do niego jednym barkiem, a z drugiej ręki wyprowadził szybki, krótki, niemal niezauważalny cios, chyba w szczękę.
Koleś padł jak długi, nieprzytomny.
Wild Cat zasygnalizował koniec walki i mruknął coś do Billa, który kiwnął głową i zszedł z ringu. Po drodze zerknął w oczy Aleksa, który zidentyfikował to spojrzenie jako pozbawione wyrazu, po czym stanął sobie kilka kroków za ich plecami.
- O... Okej... - powiedziała zaskoczona Lili.

Avatar Jastrzab03
Spoważniał. Musiał dbać o swoją reputację.
- A ty co się tak głupio śmiejesz? -Fuknął na Jacka.
Rozglądnął się po sali w poszukiwaniu jakiś osób, z którymi mógłbysię zapoznać.

Avatar bulorwas
-Toooooo... Jutro w wieczornym czasie wolnym? Znam fajną restaurację w Metropolis.
Zaproponował termin randki dość wyluzowany.

Avatar Baturaj
Właściciel
Jastrząb
- Że, że niby ja?
Ale Energen już go nie słuchał. Szedł w stronę środka głównej sali, żeby rozejrzeć się za członkami Ligi.
//Powiedz proszę, na jakim etapie jest znajomość Energena członków Ligi//
Bulorwas
- No... dobra - mruknęła Lili, odgarniając kosmyk włosów z czoła. - To jutro w czasie wolnym. Hej - dodała, wskazując ruchem głowy ring.
Wild Cat patrzył mu w oczy.
- Długo mam czekać, panie Twardowski? TWARDOWSKI I BLACKOUT NA RING!
- Mam nadzieję, że tym razem się nie zakładamy - mruknął do niego Blackout, mijając go w drodze na swój narożnik.

Avatar bulorwas
-To się wymawia z akcentem na D, nie na Ski!-odrzekł Blackoutowi i wskoczył na ring. Już na starcie podwyższył temperaturę swojego ciała do maksymalnego poziomu jaki mógł zachować. Mógłby skorzystać z osłabienia wroga, jednak zrezygnował. To będzie pojedynek o honor, nie pieniądze. Stanął w standardowej pozycji bokserskiej z lekką modyfikacją, zniżył się lekkim kucnięciem. Jeśli miał pokonać Blackouta, musiał zrównoważyć jego niezwykłą szybkość i dokładność. Najlepiej będzie to zakończyć w kilka ciosów, dłużej mógłby nie wytrzymać kondycyjnie, przy takiej prędkości i wymianie ciosów. Wykona kontrę pierwszego ciosu z parowanie i spróbuje powalić wroga na ziemię. Na parterze nie będzie miał jak wykorzystać prędkości, tam będzie się liczyła siła i wytrzymałość. Czekał na gwizdek gotowy do akcji

Avatar Baturaj
Właściciel
//A Ty tu czego? :D//

Jastrząb
Większość osób nie była mu znana, ale jedna czy dwie coś mu mówiły... Jedna to piękna blondynka z długimi, gęstymi włosami, jej pseudonim był związany z... z jakimś ptakiem. A drugą osobą był Zielona Latarnia! Ale nie ten założyciel, nie... Ten drugi. Czarnoskóry. Ale Energen mógł się mylić, gdyż mężczyzna trenował nie w głównej sali, a w jednej z bocznych i widział go z oddali, przez otwarte drzwi. Jednak facet miał na twarzy coś zielonego, więc było to raczej pewne.
Kilka pozostałych osób było albo pomniejszymi członkami Ligi, albo rekrutami, jak on. Nigdy wcześniej ich nie widział, ale byli ubrani w zwykłe stroje treningowe. Jedno czy dwoje miało na twarzach zakrycia, żeby ich nie rozpoznano.
Ach, ta ludzka zapobiegawczość.

Avatar Jastrzab03
Podzedł do Black Canna… To jest do Blondwłosej kobiety.
-Witaj - powiedział

Avatar Baturaj
Właściciel
Bulorwas
// Widzę, że tylko zamieniłeś imiona... To bez sensu... Ale dobra, jak chcesz...//

Aleks zbliżył się powoli do przeciwnika, który stał, nie reagując w żaden sposób. Wpatrywał się jedynie w środek klatki piersiowej Aleksa i zachowywał niemal idealną pozycję. W końcu mag znudził się czekaniem i wykonał prowokacyjny atak, żeby skłonić Blackouta do pierwszego ciosu. I nagle świat zawirował, bowiem poczuł na swojej głowie silne kopnięcie obrotowe. Zablokował je, oczywiście, ale jedną ręką i to nie wystarczyło. Chłopak wykorzystał niskie położenie głowy przeciwnika, a Aleks zatoczył się o krok do tyłu. Od razu powrócił do stabilniejszej pozycji, teraz już się wszakże nie pochylał. Przemknęło mu przez głowę, że Blackout mógł przesadzać ze skromnością, kiedy mówił, że "jest średni w walce". Może rzeczywiście nie dorównywał temu świrowi Robinowi, ale to wyglądało na porządnych kilka lat treningu.
Co robić teraz? Zaatakować, by jak najszybciej znokautować przeciwnika, czy może poczekać, aż uczyni błąd. Blackout znów powrócił do stabilnej pozycji ze szczelną gardą.

Jastrząb
Kobieta skończyła robić ćwiczenie na plecy i wstała z maszyny, tak, że Energen musiał odsunąć się o dwa kroki.
- Witaj - odrzekła, kładąc ręce na biodrach. Nie była ani trochę zdyszana, ale to może dlatego, że nie ćwiczyła na wytrzymałość, tylko na siłę. - Jesteś jednym z nowych rekrutów, prawda?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Baturaj
Właściciel: Baturaj
Grupa posiada 577 postów, 22 tematów i 12 członków

Opcje grupy Liga Sprawie...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Liga Sprawiedliwych: Strażnica [PBF]