Pospiesznie to zrobiła, zarzucając na niego sprzęt. Wzięła też spory bukłak z wodą, jeżeli nie byłaby w stanie znaleźć źródła wody dla Bimba. Jeszcze nie wsiadając na dzika, poszła w miejsce gdzie ślady przekraczały teren Gospodarstwa.
Spojrzała się w kierunku skąd porywacze przyszli. Było tam coś więcej prócz piasku, skał i innych elementów tego cudownego krajobrazu?
Właściciel
Radio:
Niemalże wprost na Wielkie Równiny. Tam też spotkałaś Rose, jakby również była zajęta poszukiwaniem zaginionej.
Wiewiur:
Nie, ale niedaleko stąd do Wielkich Równin, gdzie mogliby się łatwo ukryć, jeśli by chcieli. Swoją drogą, podczas badania śladów zobaczyłaś też Jannet, na swoim specyficznym wierzchowcu, jakby gotową do drogi.
Widząc świnię ze swym chłopakiem, tylko prychnęła i zostawiła ich samych, idąc szukać Liwiusza.
Rose? Martwiąca się o Patricię? Wolne żarty. Niech ta blondwłosa ku*wa zostanie z swoim blondwłosym kurestwem. Jannet spojrzała przez monokl, chcąc lepiej dojrzeć ślady. Spięła Bimba i pojechała za tropem.
Widząc, że dziewczyny same pędzą na poszukiwania, udała się do Liwiusza. Ciekawiło ją, co on zamierza w tej sprawie zrobić
Właściciel
Wiewiur, Max:
Obie znalazłyście mężczyznę, który szykował do boju swój pokaźny arsenał broni palnej i białej, ładując broń, czyszcząc ją w razie potrzeby, oraz pakując tak, aby była w zasięgu ręki. Choć uzbrojony po zęby, to nie wyglądał na takiego, który ma zamiar wszystko rzucić i udać się na akcję ratunkową.
Radio:
//Zmiana tematu na Wielkie Równiny, możesz zacząć.//
- Z tego co widzę, to najeźdźcy nadeszli od Wielkich Równin, znalazłam nawet ślady, w którą konkretnie stronę poszli. - Oznajmiła Liwiuszowi. - A i świnka razem ze swym chłopakiem, pojechała szukać tej Patrici, czy jak ona ma. Tak zresztą wyglądała...
Właściciel
- Poradzi sobie albo wróci z niczym, ale dzikusy na pewno tu wrócą. - odparł Liwiusz. - Musimy się przygotować, żeby dać im odpór.
Skinęła mu głową i ruszyła przygotować swój sprzęt. Udała się do swojego pokoju i tam sprawdziła w jakim stanie są jej bronie i czy wymagają jakichś napraw.
Właściciel
Co najwyżej musiałabyś je naładować, ewentualnie trochę wyczyścić, jeśli wystarczy czasu, ale nawet w takim stanie będą nadawać się do walki.
W takim razie wzięła się za ładowanie i czyszczenie broni. W zasadzie do nadejścia porywaczy, Rose nie miała zbytnio nic do roboty.
Właściciel
O ile w ogóle nadejdą, w końcu Liwiusz był tylko człowiekiem i zawsze mógł się co do nich pomylić, prawda?
Prawda, jednak Rose się słucha Liwiusza i nie kwestionuje jego rozkazów. Opuściła swój pokój i udała się, z bronią na plecach i w kaburze, na obchód gospodarstwa.
Właściciel
Nic nie wskazywało na to, że ktokolwiek się pojawi, dopóki nie dostrzegłaś kilku jeźdźców na horyzoncie, którzy, zdaje się, że również zobaczyli Ciebie i pognali w kierunku gospodarstwa.
Cholera. Pobiegła szybko do Liwiusza.
- Jacyś jeźdźcy zmierzają w naszą stronę! - Krzyknęła do niego, sięgając po broń.
Właściciel
- Ukryj się w domu, ja z nimi porozmawiam. Gdyby nie szło po mojej myśli, to wiesz co robić. - odpowiedział i sam zabrał broń, wychodząc naprzeciw nadciągającej grupie, którą mogłaś już zliczyć: Liczyła pięć osób.
Poszukała najwyższego punktu w tym domu, najlepiej gdyby miał jeszcze widok na miejsce spotkania Liwiusza z tymi ludźmi.
Właściciel
Pokój na piętrze był najlepszą opcją, choć masz tam jednak ograniczone pole ostrzału. Największe jest za to z dowolnego pomieszczenia na parterze.
W takim razie wybrała takie pomieszczenie na parterze, z którego była najmniej widoczna i miała najlepszy widok na podwórze. Oczywiście, najlepsze jak na standardy tego miejsca...
Widząc jeźdźców, uciekła do domu. Były tam lepsze kryjówki, niż szafa?
Właściciel
Wiewiur:
Udało Ci się bezpiecznie usadowić akurat w chwili, aż jeźdźcy podjechali do płotu, acz nie masz gwarancji, że Cię nie widzą. Byli ubrani dość prosto, niemalże całe odzienie było zakurzone, a Ty dostrzegłaś, że wszyscy wyposażeni są w różnorakie rewolwery i broń białą, dwóch zaś miało karabiny, a pozostali strzelby, choć z tej odległości nie mogłaś rozpoznać, jakie to dokładnie modele. Liwiusz zaczął negocjacje, z których wynikało, że tamci są oficjalnymi wysłannikami największego gangu Oskad, Krwawej Dłoni, i składają Wam prostą propozycję: Dołączycie albo giniecie.
Max:
Za wszystkich szafa wydawała się najmniej oczywista.
No to weszła do szafy. Byle jak najciszej i najostrożniej, coby niepotrzebnie hałasu robić.
Właściciel
Udało się.
//Mistrzowie Gry go nienawidzą! Odkrył (tak, ten skurczybyk na górze) jeden prosty sposób, aby grać, nie dać się zabić i się przy tym nie napracować? Chcesz wiedzieć jak? Kliknij w jego nick w samo południe i sprawdź to sam!//
Wciąż czekała, tym razem z broną wycelowaną w typa, który mógłby najszybciej zabić Liwiusza lub w tego, który stał od niego najdalej.
Właściciel
Niewiele by to dało, siłą rzeczy jest ich więcej, niż zdołacie ustrzelić nawet we dwójkę. Mimo to obyło się bez strzelaniny, a tamci odjechali, choć pewnie jeszcze nie raz zobaczysz ich zakazane mordy.
Kiedy odjechali, niepewnie podeszła do Liwiusza.
- Co to byli za ludzie? - spytała się cicho, niezbyt rozumiejąc sytuację.
Podeszła więc do Liwiusza.
- I jak? - Zapytała go.
Właściciel
- To były zbiry Krwawej Dłoni i ich propozycja nie do odrzucenia: Sku*wysynki przejmują coraz więcej terenów, to największy gang w kolonii. Niezbyt pasuje im to, że są tu jacyś niezależni bandyci, więc przedstawili sprawę jasno: Albo do nich dołączymy lub zostaniemy ich cieciami, albo zwyczajnie nas rozwalą... Nie jest to ciekawa sytuacja.
Właściciel
- Że muszę się namyślić i przegadać to z resztą grupy. Jutro wieczorem zjawią się znowu i chcą do tego czasu mieć już odpowiedź.
- Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? - Zwróciła się do Liwiusza, bo w sumie jeszcze nie usłyszała co on o tym myśli.
Właściciel
- Miałem już kiedyś do czynienia z tymi typami. Krwawa Dłoń nie jest ani przyjemna, ani ugodowa, a nazwę nie wzięli sobie znikąd. Tylko głupi spróbowałby z nimi walczyć, więc mamy dwie opcje: Dołączyć lub spieprzać jak najszybciej, zabierając ze sobą tyle dobytku, ile się da, i modląc się o to, żeby zadowolili się tym, co im tu zostawimy, i nas nie ścigali.
Rose miała trochę mieszane uczucia co do tej całej sytuacji. Z jednej strony trochę się jakby "zżyła" z osobami na gospodarstwie, z drugiej jednak strony nie do końca wiedziała czy chce być im aż taka wierna.
- Mi to wszystko jedno, zastosuję się do Twoich poleceń. - Rose postanowiła wybrać najbardziej neutralną opcję, nie wiedząc zbytnio co mogłaby powiedzieć gdyby Liwiusz zapytałby ją o jej zdanie.
Właściciel
//To ja czekam na opinię Maksa czy coś, o ile ona się tu w ogóle liczy, nim odpiszę.//
- A wiesz co robią z... takimi jak ja? - spytała się, nie dodając nic więcej, bo i nawet nie było trzeba, przynajmniej według niej. Bała się o swój los, jeżeli Liwiusz zdecyduje się dołączyć. W końcu ona sama boi się walczyć, do podróży też się nie nadaje, to jaki z niej pożytek...? Może poza pomocą domową i leczeniem, ale nie spodziewała się, żeby Krwawa Dłoń potrzebowała takich osobistości.
Właściciel
- Przydałaby się jeszcze jedna opinia, ale Jannet tu z nami nie ma... Myślę, że zaczekamy na nią do świtu, a potem będziemy musieli sami podjąć decyzję.
Rose na wypowiedź Liwiusza machnęła lekceważąco ręką i udała się na obchód gospodarstwa. Ciekawe czy zostawili tu swoich szpiegów by ich podsłuchali...
Właściciel
//Ja już nic Wam nie planuję, więc jeśli nie chcecie pogadać między sobą albo z NPC ani zrobić nic konstruktywnego, to mogę chwilowo zawiesić ten temat.//
//Zawieszaj do powrotu Jannet. W imieniu moim i Maxa :v//
//Walić was obydwie, hakuna matata i wiele litrów whisky to lepsza perspektywa na życie. //
//Zawieszenie w czasoprzestrzeni w oczekiwaniu na Jannet też jest ciekawe. Nieśmiertelność~
Właściciel
//Po tej długiej przerwie nie zanosi się, żeby Radio szybko wrócił do tego tematu, zwłaszcza, że mam fabułę dla jego postaci, więc chcecie, żebym Wam dziś przewinął i zaczął?//
//Tak, odpowiadam za siebie i Maxa :v//
Właściciel
Do ponownego przybycia członków gangu Krwawej Dłoni pozostało tylko kilka godzin, więc Liwiusz zebrał Was przed swoim lokum, aby ostatecznie obgadać tę kwestię, bo raczej nie ma co czekać na rychły powrót Jannet.
- Ja się namyśliłem, liczę na to, że Wy również, więc pora przedyskutować to wszystko na spokojnie. Jaka jest Wasza decyzja? Dołączyć czy uciec?
- Co się stanie ze mną? - zapytała się raz jeszcze. Poprzednio dostała nie odpowiedzi, a bez tego nie może przecież podjąć decyzji, bo równie dobrze będzie mogła wybrać gorszą, nawet o tym nie wiedząc.
Rose w sumie było wszystko jedno co zrobią, zależało jej głównie nad tym, by nie zlecieć do pozycji nędznej niewolnicy jaką można posłać do boju w orli mięsa armatniego.
- To zależy czy jak do nich dołączymy, to czy pozwolą nam działać tak jak teraz, z tym tylko że dzielimy się z nimi łupem, czy jednak kompletnie tracimy swoją niezależność - odparła Rose.
Właściciel
- O tym mi nie wspominali, ale jestem pewien, że gdy się wykażemy, uznają, że lepiej nie ingerować w dobrze działający gang. I nie wiem, co zrobią z Tobą, ale licz na to, że nie wpadniesz w ich ręce. Będę ich do tego przekonywać, twierdząc, że jesteś ważnym członkiem naszej drużyny. Coś jeszcze?
//Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem wypowiedź, więc jak Rose bęzie gadać głupoty to mi to napisz, zamiast to uznawać ;-; //
- Skoro mamy szansę działać tak, jak teraz, to dołączenie do nich mi nie przeszkadza. Zwłaszcza, jak mamy zginąć, przy próbie ucieczki, czy walki...