Gospodarstwo na Równinie

Avatar maxmaxi123
- Jak sądzisz, przyjdą ze wsparciem? Z jednej strony, taka pusta chata aż kusi, ale z drugiej mogli poszukiwać niewolników... czy czegoś... Nie wiesz, kiedy wróci reszta?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wzruszyła ramionami, nie znając odpowiedzi na żadne z Twoich pytań czy też domysłów.

Avatar maxmaxi123
No cóż, na zewnątrz już nie wyjdzie, to pewne. Odłożyła miecz tak, żeby Patricia nie widziała go zarówno jak odkładała, jak i zaraz po tym. Następnie zamknęła ją i szybko poszła przed chatę, żeby chwycić obrus i udać się z haftowaniem do pokoju.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Udało Ci się to wszystko, w przeciwieństwie do haftów, byłaś zbyt roztrzęsiona, aby wychodziło Ci to tak dobrze, jak wcześniej.

Avatar maxmaxi123
Mieli tu coś na odprężenie? Melisę, dajmy na to?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Co najwyżej jakiś alkohol, ale nikt nie będzie zachwycony tym, że szperałaś w jego prywatnych zbiorach.

Avatar maxmaxi123
Nawet nie zamierza pić. Nie wie czy ma mocną czy słabą głowę, a po pijanemu na pewno zrobi coś gorszego, niż szperanie w jego zapasach. Zero melisy albo jakiś ziół?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Ziół było pod dostatkiem, ale Twoje wprawne oko kucharki mówiło Ci, że prędzej nadadzą lepszy smak daniu, niż uspokoją skołatane nerwy.

Avatar maxmaxi123
Wyjść pobiegać też nie pójdzie, za słaba jest. Poszła szukać swojej towarzyszki.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Albo dorwali ją, gdy byłaś zajęta, albo tak dobrze się schowała, gdyż nigdzie nie możesz jej znaleźć.

Avatar maxmaxi123
- Patirica?
Spytała się przestrzeń wokół siebie cicho. Dziwne, jakby ją porwali. Niemniej, zaczęła od razu wracać do swojej szafy.

Avatar Radiotelegrafista
//Jak mi zabijesz Patricię, to jadę do Moskwy, budzę Lenina i lecę do Ciebie, bynajmniej nie na wódkę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Co Wy macie z tym zabijaniem? Nikt nikogo nie zabija, oni przyszli tylko wzbogacić Was kulturowo.//
Do swej szafy wróciłaś bez przeszkód, ale kobieta nie odpowiedziała, zaś w domu dalej panuje ta upiorna cisza...

Avatar maxmaxi123
Czeka, bo co innego ma robić ona sama, w połowie bezbronna, a na pewno zlękniona?

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Jeśli masz zamiar siedzieć w tej szafie to ja proponuję czekać, aż wrócą Radio i Wiewiur.//

Avatar Radiotelegrafista
Jannet

Jannet przybyła do gospodarstwa nieco szybciej niż Rose z Liwiuszem, a to dlatego, że wyruszyła szybciej. Wciąż była w okropnym nastroju, miała ochotę na alkohol, więc po prostu wprowadziła Bimba do zagrody i skierowała się do budynku.

Avatar wiewiur500kuba
Pierwszym co zrobiła Rose po dojechaniu na miejsce było rozejrzenie się po okolicy. Zrobiła to w zasadzie z przyzwyczajenia, by wiedzieć czy coś się działo pod nieobecność ekipy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Jakby Maks coś jeszcze napisał to byłoby fajnie.//

Avatar maxmaxi123
Dalej czekała w szafie i w żadnym stopniu nie myślała o wychodzeniu z niej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio:
Zwierzak nie protestował i po chwili słyszałaś jego donośne chrapanie, najwidoczniej miał dość eskapad na dziś. W domu było dziwnie pusto i cicho.
Wiewiur:
Wszystko wyglądało tak, jak zawsze. Było tu jedynie dziwnie pusto i cicho, ale to pewnie dlatego, że reszta jest w środku któregoś z budynków.
Max:
W swej kryjówce ponownie usłyszałaś kroki wchodzących do domu osób.

Avatar Radiotelegrafista
Dziwne... Czyżby Patricia gdzieś wyszła? Jeśli było tu cicho, to tak. Może mivvotka wie, gdzie ona jest? Powinna, i lepiej, żeby wiedziała. Jannet rozejrzała się za nią wewnątrz budynku.

Avatar wiewiur500kuba
Zsiadka więc z konia, przywiazała go gdzieś i weszła do domu w poszukiwaniu kogokolwiek... Że też nie pamiętała kto z ekipy potrafi leczyć. Będzie musiała się popytać... Ale to na później, wpierw trzeba kogoś do pytania znaleźć, czyż nie?

Avatar maxmaxi123
O nie! Są tu! Przycisnęła rapier do siebie, będąc gotową wyjąć go z pochwy.
/Jeżeli ma....//

Avatar Kuba1001
Właściciel
Radio, Wiewiur:
W domu również nikt nie wyszedł Wam na powitanie, było to równie cicho jak na zewnątrz...
Max:
Cóż, napastników było minimum dwóch, weszli do domu, ale nie poruszali się zbyt pewnie, sądząc po odgłosach ich kroków.

Avatar maxmaxi123
Wrócili? Może po nią? Może po Patricię? Gdzie ona? Nie dawała znaku życia... Żyje czy nie? Odezwałaby się, ale mogą ją namierzyć... Nie, nie ryzykuje. Siedzi dalej, broń gotowa. Nawet jeśli nic z nią nie zrobi, ma być gotowa.

Avatar wiewiur500kuba
Co jest, te dwie, które stały tu na straży uciekły? A może poszły spać? W sumie, druga opcja wydawała się Rose jakoś bardziej realna... W takim razie, zaczęła zaglądać do każdego pokoju i szukać kogokolwiek żywego. Może ktoś się tu włamał i wymordował tych idiotów jak spali? W ogóle kto tu został? Ta wariatka, którą Rose chętnie by wypatroszyła i to nieludzkie ścierwo? Tak, ich strata nawet by uszczęśliwiła blondynkę... Chyba że jedna z nich potrafi leczyć. Chociaż tej pierwsze nie powierzyłaby niczego, co by jej bezpośrednio dotyczyło. O dziwo, bardziej ufa tej nieludzkiej służącej... Tylko trzeba mieć nadzieję, że jakkolwiek zna się na ranach...

Avatar Radiotelegrafista
Dziwne.. Jeżeli są dwie rzeczy, które w tym wszechświecie się nie łączą, to na pewno Patricia i cisza. Nigdy nie spała też w ciągu dnia, więc ta cisza była, aż niepokojąca.
- Patricia? - Jannet posłała głośne zapytanie w eter, wchodząc do swojego pokoju.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
A więc siedzisz w szafie, usłyszałaś za to jak ktoś woła po imieniu Patricię, bez efektu. Głos wydawał Ci się znajomy, ale dopiero po chwili zorientowałaś się, że tak naprawdę należy on do Jannet.
Wiewiur:
Nic i nikogo nie znalazłaś.
Radio:
Odpowiedzi niestety brak.

Avatar maxmaxi123
Jannet? Uchyliła lekko drzwi od szafy, aby zobaczyć chociaż trochę wnętrza. No, jeżeli była dziurka od klucza i mogła przez nią wygodnie zaglądnąć, to skorzystałaby wpierw z niej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Czekam na resztę.//

Avatar Radiotelegrafista
- Patricia! - Zawołała już głośniej, szybko sprawdzając inne pokoje w poszukiwaniu najdroższej przyjaciółki.

// Odkrył niezawodny sposób na odpisane w ciągu 15 milisekund! Zbadaj jego sekret!///

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Spokojnie, jeszcze Wiewiur.//

Avatar wiewiur500kuba
A Rose dalej krążyła po gospodarstwie. Po sprawdzeniu budynku głównego zaczęła przeczesywać teren. Może tej wariatce zachciało się zabawy w chowanego i kryje się gdzieś po krzakach? Po sprawdzeniu terenu zewnętrznego ruszy na przeczesywanie kurnika, studni, zagrody i w ostateczności mieszkania Liwiusza... Że też chciało im się przyjmować Patricie...

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Pomieszczenie, w którym się skryłaś, było puste, ale wołanie się nasilało, tym razem znajomy głos wołał Twoją towarzyszkę, niestety bez odzewu. Poza tym słyszałaś ciężkie kroki i otwieranie drzwi, które zbliżały się z każdą chwilą.
Radio:
Odpowiedzi brak, również każde z kolejnych pomieszczeń, które przeszukiwałaś, było puste.
Wiewiur:
Wszędzie pusto, tylko w mieszkaniu Liwiusza ktoś był, a dokładniej to sam właściciel we własnej osobie.
- O co chodzi? - zagadnął, stając w drzwiach. Najwidoczniej nie wiedział nic o zamieszaniu w gospodarstwie.

Avatar wiewiur500kuba
Rose coraz bardziej zaczęła się obawiać. Nie, nie chodzi o Patricię. Bardziej chodzi o to, że z Patricią był ktoś jeszcze. Skoro nie da rady znaleźć tej szurniętej dziewuchy, to druga, nieznana Rose baba, może już gdzieś leżeć w jakimś rowie. Co jeśli ona jako jedyna w drużynie mogła pomóc Rose? Kiedy tylko zagadnął do niej Liwiusz, lekko się wzdrygnęła.
- Po powrocie zauważyłam, że zaginęły nam dwie osoby. Zwyczajnie ich szukam. Na pewno wcięło gdzieś Patricię, na całe szczęście - wypowiedziała po cichu do siebie ostatnia trzy słowa. - Po mieszance również ani śladu... Nie widziałeś ich gdzieś jak tu wszedłeś?

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Także ten.//

Avatar Radiotelegrafista
Coraz bardziej spanikowana i zaniepokojona, zaczęła także szukać jej na terenie podwórka.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//No zgadnijcie, kogo mi tu jeszcze brakuje?//

Avatar maxmaxi123
Dalej siedziała w szafie. Nie miała pewności, czynie porwali Jannet i nie chcą w ten sposób wywabić jej samej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Ja rozumiem, ze trzymacie się swoich ról i nawet to doceniam, ale możemy już skończyć tę śmieszną farsę?//
Wiewiur:
- Od razu wszedłem do swojego lokum, chciałeś się umyć i trochę odpocząć po podróży, ale chyba nie ma na to większych szans. Chodźmy, trzeba ich poszukać.
Radio:
I tam nie było żadnej z zostawionych w gospodarstwie kobiet, a jedynie Liwiusz i Rose.
Max:
Jannet opuściła dom, a tak przynajmniej możesz sądzić, bo jej krzyki i kroki właśnie ucichły.

Avatar wiewiur500kuba
- Dobra, ja pójdę jeszcze dokładniej zbadać domostwo, a Ty może przetrząśniesz lepiej przyczepę i resztę budynków? - Zasugerowała Rose Liwiuszowi i nie czekając na jego odpowiedź ponownie ruszyła do domostwa, tym razem będzie sprawdzać tam każdy zakamarek. Nawet szafy. Oczywiście po drodze starała się ominąć Jannet, a gdyby już musiała przejść obok niej, to jakoś trącić ją barkiem, albo w inny sposób okazać jej pogardę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Czekam.//

Avatar Radiotelegrafista
Podszedła do Liwiusza, wyraźnie zaniepokojona i zdenerwowana:
- Widziałeś gdzieś Patricię? Widziałeś ją? - Zapytała z wyczuwalną w głosie paniką.

//Jeśli Max zaraz nie wylezie z tej szafy, to mówię wam, pierun jasny z nieba mnie trafi. //

Avatar Kuba1001
Właściciel
//Ekhem.//

Avatar maxmaxi123
//Ta moja i tak nie zrobi nic nowego, ale skoro nalegasz...//
Siedziała dalej w szafie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
//Dlatego już pisałem, że z reguły szanuję podejście wczuwania się w rolę postaci i samą postać, ale jednocześnie teraz mam już tego zupełnie dość, zresztą chyba nie tylko ja.//
Trzeba przyznać, że nabrałaś w tym sporej wprawy. Mimo to, usłyszałaś, że ktoś wszedł do pokoju, a nim zdążyłaś zareagować czy obronić się, otworzył drzwi szafy. Szczęśliwie nie był to żaden dzikus, ale Rose.
Wiewiur:
Po kilku chwilach bezowoconych przeszukiwań odnalazłaś wreszcie swoją zgubę, a przynajmniej jedną z nich.
Radio:
- Nie Ty pierwsza zawracasz mi głowę, ale nie, nie widziałem. Jest naprawdę aż tak źle, że się nimi przejmujemy?

Avatar Radiotelegrafista
"Jest naprawdę aż tak źle, że się nimi przejmujemy?" Na ten komentarz, Jannet dosłownie poczerwieniała ze złości i oburzenia. Jak Liwiusz mógł tak powiedzieć o Patrici?! Z takim podejściem, może się wypchać, razem z jego blondwłosą suką. Jednak z szacunku do Liwiusza, Jannet po prostu nie mogła wypomnieć mu tego wszystkiego prosto w twarz. Posłała mężczyźnie tylko niezbyt przyjazne spojrzenie i ponownie weszła do budynku, szukając śladów walki, porwania, czy czegokolwiek co mogło dać jej jakiś trop do znalezienia białowłosej przyjaciółki.

Avatar maxmaxi123
O nie. Ktoś wszedł.Ku jej przerażeniu, pierwszym odruchem było mocniejsze ściśnięcie rękojeści rapieru (jeżeli dobrze pamiętam, co to była za broń). Kiedy tylko drzwi się otwarły, głośno pisnęła. Mięśnie dłoni były spięte i gotowe do zadania ciosu. Sama opanowała się przed jakimkolwiek ruchem widząc, że to Rose, a nie jeden z tych czterorękich dzikusów...

Avatar wiewiur500kuba
Rose westchnęła z ulgą, widząc że to nie Patricia, tylko jakaś nędzna krzyżó... Chwila! Jeśli Rose dobrze pamięta, to to coś może jej pomóc... Lub spróbować. Nie chciała już dłużej czekać i próbować z tym czymś po dobroci i zwyczajnie wyszarpnęła ją z szafy, chwytając za ubrania i zaczęła ciągnąć do pomieszczenia, które choć trochę przypomina miejsce, w którym mogłyby kryć się medykamenty.
- Pomożesz mi, Ty tchórzliwa kalko człowieka - wycedziła przez zęby, wściekła że w drużynie mają tak słabe i tchórzliwe gówno.

//Nie czekaj na Maxa.//

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku