Tura Czwarta
Świat
Trwająca od wieków nienawiść znalazła wreszcie ujście! Gdy wojska Klejnotu Lasu, zobowiązane sojuszem z Gremlińskim Imperium Golemów, zaatakowały Drakonidów, pogranicze Elfów zostało zaatakowane przez ich mrocznych kuzynów. Mimo zaangażowania sporych sił las, jego mieszkańcy oraz wciąż liczni, choć nieco przetrzebieni zaciągiem na ofensywę przeciwko Drakonidom, żołnierze zdołali dać Drowom odpór, ale mimo to Mroczne Elfy zajęły dwie prowincje Klejnotu Lasu, z radością mordując wszystkich długouchych, jakich spotkali, jeśli nie mieli mahoniowego koloru skóry, a resztę chwytając do niewoli i wywożąc do swojego kraju. Co oczywiste, Wielkie Księstwo Shenara twierdzi, że to dopiero początek tej, rzecz jasna zwycięskiej dla nich, wojny.
Wykorzystując chaos podczas wojny ze Szkarłatną Orchideą, Królestwo Harlandzkie zaatakowało Wschodzące Słońce, zajmując przygraniczne prowincje. Jednakże Harlandczycy bynajmniej nie uznają się za sojuszników Orchidei i są gotowi walczyć również z nią, jeśli nadejdzie pora.
Century, wykorzystując chwilową bierność Plemion Zielonoskórych, dokonały najazdu na ich ziemie, co jednak miało swoje plusy, gdyż po tym ataku część Orków uznała, że jednak z Centaurzych Stepów jest ch*j, a nie sojusznik, i dwa ogniska buntów przeciwko wojnie z Centaurami wygasły same z siebie.
Pewny sojusznik to luksus o jaki trudno podczas wojen i politycznych machinacji, o czym mógł przekonać się na własnej skórze Ceshon: Gdy władca tegoż kraju nie zgodził się na przepuszczenie wojsk Klanu Burej Łuski maszerujących na pomoc Państwu Czarnej Łuski walczącego przeciwko Skaveńskiej Hersztokracji, te uznały Mutagenistów za wrogów, którzy wyżej cenią sobie sojusz ze Skavenami, niż Murlokami, Ryboludźmi i Żaboludźmi, przez co ich żołnierze co prawda nie dotarli na granicę ze Skavenami, ale zaatakowali ceshońskie pogranicze, zdobywając wiele prowincji. Straty w ludziach i Mutantach Ceshonu są żadne, z racji braku wystawionej tam obrony, a sam teren nie mógł zatrzymać tych ras, które praktycznie na nim żyją. Co ciekawe, Klan podobno zwrócił na siebie uwagę Zakonu Złotej Tarczy i Paladynów Srebrnej Dłoni, którzy może zechcą wesprzeć go w walce z Mutagenistami.
Krasnoludzkie Imperium Miedziobrodych chyli się ku upadkowi od kolejnych ciosów połączonych sił bandytów, Krasnoludów Gromowładnych i Drakonidów, którzy zajęli kolejne ziemie państwa brodaczy i idą po więcej. Jeśli Imperator nie podejmie zdecydowanych działań może sprawić, że to na nim wygaśnie panująca od mileniów dynastia w Imperium, a także z map zniknie samo Imperium Miedziobrodych...
Zarówno Rzesza Krathuska jak i Republika Handlowa Anitreuszy otrzymują niepokojące meldunki z frontu na Złych Ziemiach, jakoby opór był tam coraz silniejszy, prowincje bardziej ufortyfikowane, wojska Nieumarłych i Wampirów coraz liczniejsze... Paladyni obiecują zbadać sprawę, ale uważają, że nie ma powodów do obaw, a takie namnożenie plugastwa wynika tylko i wyłącznie z tego, że wojska Rzeszy i Republiki zagłębiają się coraz bardziej w tereny dawnego Wiecznego Imperium Wampirów.
Wykorzystując chwilową bierność Zjednoczonego Królestwa Ludzkiego, Państwo Śnieżnych Elfów postanowiło dokonać uderzenia wyprzedzającego, które okazało się całkowitym sukcesem, zajęto aż trzy prowincje ludzi i jest to pierwsze zwycięstwo z nimi od wielu wieków, jakie mogą odnotować Śnieżne Elfy. W dodatku Nordowie zdecydowali się poprzeć ich sprawę, również włączając się do walki i zajmując kolejne dwie prowincje.
W stolicy Upadłych zapanowało wielkie poruszenie. Na głównym placu zebrał się gros ludność z całego miasta, prowincji i okolic, wraz z samym władcą Nadludzi i jego najbliższą świtą oraz dworzanami. Wszyscy czekali zniecierpliwieni, ale wreszcie ukazał im się portal, który zaczęły przekraczać demoniczne legiony wprost z najgłębszych czeluści piekieł, a przewodził im sam Xozhal, Lord Demonów, jeden z ważniejszych w całym Piekle. Władca Nadludzi, niemalże potykając się o własne nogi, pobiegł, aby być pierwszym, który go powita, za nim ruszyli pozostali z jego świty. Rzeczywiście, był pierwszym, ale pierwszym, którego przeszyło ostrze Demona. Nie miał litości dla niekompetentnych Nadludzi, mordując wszystkich, którzy wtedy do niego pobiegli, a mieli władzę i źle z niej skorzystali. Pozostałych odesłał do swoich zajęć i zajął należne mu miejsce w stolicy, skąd zaczął kierować obroną państwa Nadludzi. Mimo iż nieraz otwarcie nimi wzgardził, wie że bez Upadłych jego demoniczne hordy nie zaleją tego świata i wszyscy będą musieli gnieździć się w Piekle, które wcale przyjemnym miejscem nie jest...
Zakon Złotej tarczy wreszcie wykonał swój ruch, atakując Imperium Tuldejskie, które mimo twardej obrony i polowych fortyfikacji musiało ustąpić z pogranicza i przejść na drugą linię obrony. Jednocześnie lwia część jego wojsk zdołała odeprzeć szturmujące wojska Kalifat Plagi, a pocisk jednego z Janczarów o mało nie zabił samego Nieumarłego Kalifa, przed śmiercią osłonił go lojalnie jeden z najbliższych podwładnych. Mimo bycia Nieumarłym, posiadał w sobie wciąż część uczuć, a strata tak oddanego druha rozpaliła w nim pożogę gniewu, jakiej ten świat nie widział: Jego wojska uderzały raz za razem i tylko cud sprawił, że nie zdobyli stolicy Sułtanatu A'Hetta. Gdy wojska Imperium oraz spieszeni żołnierze Sułtana bronili stolicy, kawaleria tego kraju wlała się na tereny Kalifatu Plagi, odnosząc liczne sukcesy i niemalże odcinając wojska wroga. Jednocześnie, widząc potęgę Ulyssesa Erdemira , wiele terenów Złych Ziem włączyło się samorzutnie do Kalifatu. Zaprawdę, to państwo i ten władca dobitnie udowadniają, że są godnymi następcami Wiecznego Imperium Wampirów i Wiecznego Imperatora Vladimira Valescu.
Czasy się zmieniają, a Gorni musi przywyknąć, choćby i na chwilę, do roli agresora: Wykorzystując fakt, że zawieszenie broni z Caratem Moskoni wygasło, a Car nie poświęcił temu odcinkowi frontu jakiejkolwiek uwagi, całe swoje siły skupiając na Cesarstwie, jego wojska zaatakowały. Pierwsze starcia nie przyniosły rozstrzygnięcia, mieszkający na terenach pogranicza Kozacy dali solidną odpowiedź Gornijczykom, ale po jakimś czasie zaczęli się cofać, przerażeni. Dlaczego? Cóż, podczas narady w głównym koszu kozackim (obozie), mimo dużej ilości Kozaków w nim obecnych, zginął hetman wojsk kozackich, trzech ważniejszych atamanów i dziewięciu innych, niższych rangą. Dziwi zapewne fakt, jakim cudem skrytobójca dostał się do namiotu, wymordował wszystkich tak sprawnie i uciekł bez śladu i alarmowania straży. Przeraża zaś to, że atak został dokonany w nocy, a ciała nieszczęśników były w porażającej większości rozszarpane na strzępy...
Cóż to było za piękne wesele! Takiego nie widział nigdy żaden mieszkaniec Rodos, a i wiele innych krajów mogłoby się zawstydzić... Niestety, coś oczywiście musiało pójść nie tak...
Wybucha wojna między Unią Wyspiarską a Zjednoczonymi Klanami Północy! O dziwo, agresorem nie są Nordowie, ale Wyspiarze, którzy bez zapowiedzi zaatakowali prowincje Nordów na wyspie, choć tamci nie przejawiali żadnych agresywnych zachowań. Na ich odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Czyżby po swoim wielkim sukcesie Unia miałaby popaść w drugą skrajność i trafić na wielką porażkę? Cóż, nic nie jest przesądzone, a jedynie czas może pokazać wynik tego starcia.
Rozpoczęto prace archeologiczne i wykopaliskowe! Choć, z racji braku czasu i funduszy, archeolodzy nie ustalili obecnie zbyt wiele, to z każdą chwilą są coraz bliżej odkrycia prawdy o starożytnej cywilizacji Epikrów, a przynajmniej ustalenia, czy to rzeczywiście pozostałości po nich, czy może zwykli dzikusi.
Epokowe odkrycie! Rodos, dzięki mapie kupionej od Republiki Handlowej Anitreuszy, odkryło nowe ziemie! Można spodziewać się tam nowych ras, rozumnych i nie, a także państw i bogactwo do podbicia oraz zagarnięcia... Jednakże czego można spodziewać się tak naprawdę po tym Nowym Świecie, jak mówią o nim odkrywcy? Cóż, tego jeszcze nikt nie wie...
//Sprawa z tym nowym kontynentem ma się tak, że wiecie, że on jest, jako gracze, ale nie możecie wykorzystać tego w rozgrywce, czyli sytuacja identyczna jak z Wiecznym Imperium Wampirów. Jednakże w przeciwieństwie do tego kraju, to może się zmienić dopiero w chwili, gdy sami "przypadkiem" tam traficie (nie liczcie na pełen sukces, na mapie zaznaczono najbezpieczniejszą trasę, samowolka pełna jest morskich potworów, sztormów, wirów i wielu innych), dostaniecie kopię mapy od Rodos lub Republiki Handlowej Anitreuszy czy też zostaniecie poinformowani o tym przez jeden z tych dwóch krajów, ewentualnie oba.//
Carat Moskoni
Atak Gorni i to, co stało się w obozie sprawia, że wielu Kozaków zaciągnęło się samorzutnie na służbę w armii carskiej, ale wszyscy żądają od Cara odbicia tych ziem, będących domem kozackiej braci, i ukarania w jak najokrutniejszy sposób winowajców tego mordu. Poza tym na carski dwór przybyło trzech najwyższych rangą atamanów, którzy nie byli obecni na zebraniu, więc uniknęli masakry. Domagają się oni od Cara wybrania ich hetmanami wojsk kozackich, jednakże wiesz doskonale, że więcej niż jeden hetman to już pewnik wybuchu walk między Kozakami popierającymi jedną z dwóch stron przeciwko drugim, a więc co dopiero trzech?
Ludność dziękuje za pomoc, za przekazane fundusze rozpoczęto odbudowę wiosek w nieco spokojniejszych rejonach. Przy sporych stratach piechota zdołała oczyścić wszystkie prowincje z watah wilków oraz z około połowy pozbyć się Yeti.
Naukowcy oświadczają, że nie mogą prowadzić prac bez złota na rzecz ich projektów.
Większość bojarów, i dziwo, poparła Cara, twierdząc że ma rację, nie wydając nic na ślub swojej córki, w końcu tyle złota już na nią wyłożył, że najwyższa pora, aby to Rodos zaczęło płacić. Poza tym inni bojarzy sądzą, że to jednak nie był dobry pomysł, w końcu mogło to dać innym pretekst, aby myśleli, że Carat jest zbyt biedny na taki wydatek, a Car nie interesuje się córką... Cóż, bojarzy chyba nigdy nie byli jednomyślni, nawet w tak błahych sprawach (o ślubie możesz przeczytać więcej w wieściach ze świata powyżej i turze Rodos).
Ekonomiczna dominacja Caratu nad innymi krajami, z wyjątkiem Cesarstwa, wydaje się zagrożona, Gorni jest już na przedpolu prowincji z drugim surowcem specjalnym Moskoni, którego trzeba nie tylko bronić, ale i odrzucić od niego wroga, aby nic nie mogło mu więcej zagrozić.
Wojna z Cesarstwem nie poszła tym razem dobrze, co zmusza Cię do zdefiniowania własnej strategii, która powinna przestać opierać się na szarżach mas piechoty wspieranych ostrzałem nielicznych strzelców, gdyż była to przyczyna klęski wojsk moskońskich: Większość Piechoty Wiecowej nie miała nawet szans na dobiegnięcie do Orzełków czy Zbrojnych Stalowego Słońca, masakrował ich najpierw ostrzał Drewniaków, a gdy postawili mur tarcz, który chronił ich przed strzałami odezwała się cesarska artyleria. Tarcze nie były żadną ochroną przed pociskami, które masakrowały żołnierzy. Pozostali wycofali się, a na uciekających rzuciła się najemna kawaleria Huzarów wynajętych od Rzeczpospolitej Aswuskiej. Strzelcy również ponieśli straty, ale wespół z piechotą zdołali i ich nadszarpnąć, a później się wycofać, gdy ponownie odezwały się działa "Cesarz."
Mimo tych klęsk, część żołnierzy zdołała ominąć cesarską nawałę artyleryjską i ogółem wojska Cesarza, a następnie zająć część ziem, stając nawet na przedpolu prowincji z jednym z surowców specjalnych...
Plemiona Zielonoskórych
Brak ruchu ze strony gracza.
Rodos
O projektach na PW.
Na wieść o sprzedawaniu innym krajom projektów rodyjskich okrętów i samych Czołgów Leonarda w kraju zapanowało oburzenie. Fakt, że sprzedano je wyłącznie Paladynom Srebrnej Dłoni jedynie lekko ugasił złe nastroje pośród tych, którzy są przeciwnikami handlu unikalnymi technologiami, bo sam proch według nich jak najbardziej można wyprzedawać, tak jak bronią palną i szkoleniowców, i nie zanosi się, aby szybko lub kiedykolwiek zmieniło się coś w tej sprawie.
Dzikusy przeprowadziły zmasowany atak na Twoje pozycje na wyspie. Tak właściwie to dzikusami można nazywać ich już dla zasady, uczą się o wiele szybciej, niż wcześniej. Udało im się niepostrzeżenie podejść do Twoich wojowników, zasypać ich strzałami i oszczepami, a później dokonać szarży. Utracono część prowincji, ale te najważniejsze (czyli te, gdzie pracują archeologowie) są bezpieczne. Tak właściwie to jak dzicy podeszli Twoich ludzi mimo zastosowania taktyki obronnej opartej na Kruczych Wojownikach Ostatecznej Zagłady? Ano, wykorzystali rodzime
koty, które najwidoczniej swoją dietę opierają w głównej mierze lub tylko i wyłącznie na ptakach, tak szybko, sprawnie i cicho zagryzły większość kruków. Te, które przeżyły, zerwały się do lotu, alarmując część żołnierzy, ale było już za późno.
Obstawienie granicy z Imperium Baalger miało sens, bo to właśnie tam zatrzymał się Magnurth Plugawy ze swoją świtą, acz nie miał zamiaru kontynuować marszu samotnie, tylko poprosić o pomoc Imperatora, przez co był nieobecny. Niestety, takie zabezpieczenie jednej granicy ułatwiło dobiciu kilku nordyjskich okrętów do portu na prowincji nieopodal stolicy. Twierdzili, że wiozą dary dla panny młodej od Wielkiego Jarla, na życzenie Lorda Rodos. Gdy wszyscy udali się to sprawdzić i wrócili, wiedząc że wikingowie kłamali, ich okręty były już niknącymi plamkami na horyzoncie. Niestety, okręty Rodos zawiadomiono zbyt późno, aby schwytać drakkary Nordów. Tajemnicą było, po co przybyli do Rodos, aż do chwili wesela...
W chwili składania przysięgi do pałacu wtargnął tuzin
Skrytobójców, których intencje były równie jasne, jak kraj pochodzenia, na które wskazywało wyposażenie, wyszkolenie i rasa. Kryjąc się za osłonami takimi jak kolumny czy inni goście zbliżali się do Lorda, jego kuzyna i narzeczonej. Na całe szczęście Piechota w porę rozdzieliła obie grupy, a gdy wszyscy się ewakuowali do akcji wkroczyli Karabinierzy. Żołnierze ponieśli spore straty, ale spełnili obowiązek, ochraniając weselników. Dziesięciu Skrytobójców zginęło podczas walki, jeden uciekł, a ostatni został ranny i jeszcze żył, gdy przyprowadzono go przed oblicze Lorda. Nim zdołał wydać jakiś konkretny rozkaz Drow opluł go i z uśmiechem na ustach zaczął umierać, gdy zaczęła toczyć się z nich piana po rozgryzieniu kapsułki z trucizną. Jednostki stacjonujące na granicy nie doniosły, żeby widzieli gdzieś ostatniego Mrocznego Elfa, więc albo uciekł inną drogą, albo zaszył się gdzieś w kraju, zaś schwytanie go musi być teraz jednym z ważniejszych priorytetów władcy.
Lord nie odniósł żadnych ran, może poza zszarganą reputacją i złamaną dumą. Jego kuzyn i narzeczona zostali lekko ranni, ale nadworni medycy szybko ich opatrzyli, a później wznowiono ślub. Wszystko potoczyło się szczęśliwie, zwłaszcza że ranni wciąż żyją, więc nie zostali otruci, a małżeństwo doszło do skutku. Jednakże władcę Rodos może martwić coś innego: Dostanie się do kraju, dzięki Nordom, może i było proste, ale do pałacu - już nie, nawet Skrytobójcom byłoby ciężko zrobić to tak szybko. Czyżby ktoś im to ułatwił? Czyżby ktoś... Zdradził?
Jeśli chodzi zaś o kolonizację nowych ziem to pierwsza wyspa, jeszcze ta ze Starego Świata, zajęta została bez przeszkód, bo i była niezmieszana.
W Nowym Świecie zrobiło się ciekawie. Gdy tylko okręty zbliżyły się do przyczółka, nad brzegiem pojawiły się najdziwniejsze
stwory, jakie żołnierze i marynarze Rodos widzieli w życiu na oczy. Ta żywa artyleria ostrzelała wszystkie okręty, na szczęście niezbyt celnie, choć jeden Wiatropływacz został zatopiony wraz z całą załogą i pasażerami, a jeden okręt liniowy został uszkodzony i później z trudem dociągnął do portu (musisz wydać 500 złota, aby go naprawić, do tej pory nie może być używany). Okręty liniowe odpowiedziały ogniem, a stworzenia wycofały się, jednakże kapitanowie okrętów za bardzo obawiali się ich powrotu, aby wysadzać desant. Po dopłynięciu na wyspę okazało się, że ta jest zbyt skalista i ma za wysoko położone brzegi (urwiste klify i te sprawy), aby można było lądować, więc odpłynięto do macierzy z postojem na nowo zdobytej wyspie. Marynarze jednak donieśli, jakby na owych klifach, gdy zaczęli płynąć w drogę powrotną, pojawiły się jakieś krępe i przysadziste sylwetki, a na horyzoncie widniałyby sylwetki niezidentyfikowanych okrętów, ale to pewnie jakieś mrzonki, w końcu przeżyli szok przez wcześniejsze bombardowanie i byli zmęczeni podróżą... Ale czy na pewno?
Enklawa Magów
Atak Rodos nie nadszedł, na całe szczęście, kraj ten był najwidoczniej zajęty gdzie indziej.
O ile rozkaz co do ludności cywilnej dotarł, to jego wykonanie było zbędne, cywile zwyczajnie ewakuowali się wgłąb kraju, a powrócą, gdy (lub jeśli) front przejdzie dalej.
Odniesiono częściowe sukcesy, zwłaszcza tam, gdzie umiejętnie połączono jednostki rodzime ze wsparciem Rekinoludzi oraz wykorzystano Motylosy, również wykorzystanie Substancji Zmiękczającej od Nagów przyczyniło się do wielu sukcesów. Niestety, nie zawsze udało się wygrać, w niektórych prowincjach trzeba było się wycofać, a w innych straty były całkowite, swoje zrobiła przede wszystkim przewaga liczebna Łaków oraz wykorzystanie ich doborowych jednostek piechoty ciężkiej, poza Gruboskórnymi walczyli też tacy oto
żołnierze oraz takie dzikie
abominacje. Wszystkie te trzy jednostki dobitnie udowodniły, że zwykłych Szermierzy wgniatają do poziomu gruntu bez jakichkolwiek trudności, a ulec im mogą nawet Ciężkie Chłopy lub Tarczownicy. Bez zmiany strategii i większego użycia Substancji Zmiękczającej może być teraz na froncie dość krucho...
Na całe szczęście Akademia Magiczna postanowiła zaradzić nieco temu problemowi, wysyłając pełnych chęci i potencjału magicznego oraz wiedzy o arkanach sztuk tajemnych, adeptów, a konkretniej 10 Magów Ziemi i 5 Magów Grawitacji świeżo po szkoleniu.
Ilrkon Awarius, Arcymag, widząc zastój na froncie z Łakami postanowił opuścić zacisze swoich osobistych komnat i pracowni nieopodal Akademii i wstąpić ochotniczo do armii Enklawy. W tych trudnych chwilach jego pomoc może okazać się bezcenna.
Gremlińskie Imperium Golemów
O projektach na PW.
Elfy zakończyły budowę pierwszych stoczni i portów w nadmorskich prowincjach, co oznacza, że możesz rozpocząć budowę ich okrętów (na PW ugadamy się kto je wrzuca do jednostek i tal dalej).
Obrona z trudem wytrzymała kolejne ataki Jaszczurek, Jeźdźców Bestii i Krokenów, ale tym, co ją dobiło, były ataki Dinozaurów: Najpierw zaatakowały niewielkie
Raptory, jednakże wybito je stosunkowo szybko. Jak się okazało, było to tylko mięso armatnie dla potężnych potworów niosących na sobie równie potężnych, bo krokeńskich, jeźdźców:
Krwawe Furie. Obrona zaczęła pękać i ostatecznie Jaszczuroludzie z trudem zdobyli dwie prowincje, choć przy gigantycznych stratach własnych. Walka z tymi stworami wykazała, że skuteczny był jedynie celny ostrzał granatników w kończyny i głowę, Złociaki niewiele mogły zdziałać w walce w zwarciu, tak jak i strzały Drewniaków na dystans, więc, o dziwo, tym razem częściowy sukces można zawdzięczać nie Golemom, ale wojskom żywym: Gremlinom.
Na froncie z Drakonidami poszło Ci o wiele lepiej, wróg nie spodziewał się podjęcia ofensywy od strony morza, a współdziałanie sił atakujących od strony lądu i wsparcie Elfów zrobiły swoje. Pięć prowincji z planowych sześciu. Siedmiu, jeśli liczyć stolicę. Co zawiodło? Poniekąd nic, gdyż jednej prowincji nie zdobyto przez duże straty, a drugiej przez włączenie się do walki Smoka. Co prawda pojawił się on tylko na niebie, ale Gremliny już zaczęły się wycofywać, Drewniaki mimo to ostrzelały Smoka, choć chyba bez większych efektów. Sam gad wycofał się później do stolicy.
Etheron
Skaveni to nie tylko mistrzowie Plagi, podstępu i handlu, ale i zdrady! Wojska, które wykupiła Goblińska Spółka Handlowa Grogona trafiły właśnie do jej armii, a nie do Etheronu. Chociaż, patrząc na to z drugiej strony, może wcale nie okazali się zdrajcami, a solidnymi sprzedawcami? Cóż, wiele zależy pd punkty widzenia, prawda?
Załogi mistrali, według plany, zadokowały w portach Krasnoludzkiego Imperium Miedziobrodych, gdzie w ciągu kilku dni uzupełniły zapasy, odpoczęły i popłynęły dalej. Niestety, zostawili za sobą rozgoryczonych i wściekłych brodaczy, którzy najpewniej liczyli, że z pokładów etherońskich okrętów zejdą dzielni wojacy, jacy wesprą ich w walce z Krasnoludami Gromowładnymi, Drakonidami i bandytami. Cóż, przeliczyli się.
Po dopłynięciu na wysepkę ta, owszem, została zajęta, ale poza piaskiem i skałami nie znaleziono tam nic innego, więc nie ma sposobu, aby generowała jakiekolwiek zyski. Marynarze zapakowali się na okręty i wrócili do Etheronu, rzecz jasna z postojem u Krasnoludów. Na całe szczęście nie wrócili z pustymi rękami, bowiem w nadmorskiej jaskini na wysepce, w sprytnie zamaskowanej skrytce, odnaleźli różne dziwne przedmioty, które postanowili zabrać i wręczyć swemu władcy. Choć ten, jak cały naród, na Magii się nie znał i jej nie praktykował, to już gołym okiem poznał, że ma do czynienia z jakimiś
artefaktami (zignoruj napisy, tu chodzi tylko i wyłącznie o sam wygląd). Poza tymi trzema przedmiotami, otrzymał również dziwny
kielich, który także był w skrytce i pierwotnie miał go zachować sobie kapitan ekspedycji, ale jednak w porę się opamiętał.
Wojska atakujące Gorgorth, wedle rozkazów, ograbiły jedną prowincję, jednakże nie było zbytnio czego grabić, zyski wyniosły ledwie 100 złota, a później połączyły się z resztą sił i zaatakowały drugą prowincję, która została zdobyta bez większych trudności i strat. Niestety, ograbiona wcześniej prowincja została zdobyta z powrotem przez Gorgoroth, gdyż przerwano jej oblężenie z racji braku sił etherońskich (wkroczyli, gdy Twoje wojska opuściły już prowincję).
Gdyby Gorgoroth było większym krajem to Etheron mógłby teraz srogo pożałować brakowi jakiejkolwiek obrony na granicy. Na szczęście mały kraj nie mógł wystawić dużej armii, dzięki czemu zajął tylko jedną prowincję, ale za to dokonał aktów grabieży i sabotażu na trzech innych, przez co musisz wydać 300 złota (po 100 na jedną), aby zaczęły znów przynosić jakiekolwiek zyski.
Na Twoje prowincje uderzyły przede wszystkim jednostki
Dzikusów, a wsparcie zapewniali im liczni
Wojowie. Uzupełniali to nieliczni
Niedźwiedzioludzie oraz
Rębacze.
Jakiekolwiek ataki przy użyciu wojsk Skaveńskiej Hersztokracji i Imperium Baalger nie doszły do skutku z racji braku owych jednostek.
Ataki na wybrzeżu Goblińskiej Spółki Handlowej Grogona oraz na zachodzie, w pobliżu granicy z Kalifatem Plagi (czerwona czwórka i piątka) nie odniosły żadnych sukcesów, tania piechota Goblinów i Troglodytów jednak robi swoje, mimo skutecznej taktyki muru tarcz i ostrzeliwania zza niego nacierających Piechurzy ulegli przewadze liczebnej wroga i zmęczeniu po długiej bitwie, a Muszkieterzy, gdy padli Piechurzy, byli bezbronni, więc zostali z łatwością wyrżnięci w pień.
Inne natarcia, zwłaszcza te, gdzie wykorzystano ciężkozbrojną piechotę i ciężką kawalerię, zrobiły swoje, prowincje zostały zajęte przy stosunkowo niewielkich stratach, opór stawili tam jedynie Troglodyci i nieliczne jednostki wilczych łuczników. Na spółkę udało im się zadać straty piechocie, sami łucznicy zdołali szybko przemieścić się na tyły i wystrzelać część Muszkieterów, ale gdy ci przeładowali i oddali salwę natychmiast uciekli, pozostawiając za sobą wiele trupów. Próbowali jeszcze pomóc swoim sojusznikom z piechoty, ale tamtych metodycznie szlachtowali Zbrojni i Twardogłowi ze wsparciem Piechurów i Muszkieterów. Lekka kawaleria związała walką, przy stratach własnych, wszystkie Gobliny na wilkach do przybycia ciężkiej kawalerii, która starła w proch siły wroga, w pogoń za uciekającymi rzucili się lekkozbrojni kawalerzyści, kilku zginęło, ale zabito większość niedobitków, zbiegło tylko kilku z racji odstrzelenia części pościgu z łuku w pełnym galopie i lepszej znajomości terenu.
Wojska spróbowały ataku na stolicę, ale wszystko spełzło na niczym. Brak własnej artylerii dał się szczególnie we znaki Twoim żołnierzom, którzy dostali się pod ogień goblińskiej artylerii i skaveńskich Plagopult, swoje robili również skaveńscy strzelcy i goblińscy łucznicy. Natarcie ostatecznie załamało się, gdy dwie wieże oblężnicze zostały zniszczone ogniem z dział, a na resztę wojsk spadła lekka kawaleria wilczych jeźdźców oraz wilczych łuczników. Po chwili do atakujących dołączyły tez setki, a właściwie to nawet tysiące, Skavenów, Goblinów i Troglodytów. Od całkowitej klęski uratowała Twoje wojska jedynie lekka i ciężka kawaleria, która stanowiła na tyle silną straż tylną, rozbijając walką kołową lub szarżami kolejne jednostki wrogiej jazdy i piechoty, że reszta mogła się wycofać. Nie próbowano oblegać stolicy dalej, ponieważ walki wiązałyby się z ciągłym ostrzałem artylerii, która w tej bitwie zadała Etheronowi gros strat. Mimo to są jakieś plusy, żołnierze zeznają, że wiele Goblinów uciekało z pola bitwy w czasie walki na różnych frontach, co świadczy o tym, że morale wroga może się powoli załamywać. Czyżby pora było to wykorzystać do twardych negocjacji pokojowych? A może pora postawić na kartę, z której użyciem władca zwlekał przeciwko chciwym Goblinom: Złoto?
W Un Lagrogh spokój, wiele osób w kraju nawołuje wręcz do zaprzestania szukania zwady na siłę z Goblinami, ale wykończenie odwiecznych wrogów Etheronu raz na zawsze.
Powinieneś przystąpić do niezwłocznego fortyfikowania i/lub obsadzenia wojskiem nadmorskich prowincji, ponieważ w ich okolicy zaobserwowano wzmożony ruch goblińskiej floty wojennej.
Atak na Gobliny nie przyniósł oczekiwanych sukcesów, zaangażowane siły były zbyt małe, aby zająć wszystkie prowincje, odbito tylko część, pozostałe są oblężone lub w rękach Goblinów. Zawiódł brak wsparcia Wojów od Imperium Baalger, ale też liczne siły Goblinów, przede wszystkim Łuczników i Procarzy, które w miarę sprytnie kryły się na zajętym terenie i prowadziły morderczy ogień z bliska, jednakże w większości te grupy zostały rozbite. Tam, gdzie wciąż toczą się walki poza licznymi strzelcami znajduje się jeszcze więcej lekkiej piechoty, która samą swoją liczbą hamuje postępy wojsk Etheronu. A tam, gdzie wojska musiały się wycofać lub zostały unicestwione, Gobliny z Rechoczącego Czerepu wykorzystały swoich Jeźdźców Zagłaaady! i ich katapulty.
Księstwa Graniczne zdołały się obronić, a nawet przejść do kontrataku, zadając wrogowi nieco strat, jednakże rozmach był zbyt mały, aby dało to coś więcej i przetrzebione wojska książęce wycofały się do swoich prowincji.
Mimo wszystkiego, co mówią o nich Magowie i ich sojusznicy, Łaki to całkiem słowne istoty, które spełniły zobowiązania sojusznicze względem Etheronu: Część wojsk pomaszerowała przez Księstwa Graniczne, a reszta, gdy front z Magami, mimo kilku strat terytorialnych, okazał się stabilny, przybyła przez Złe Ziemie, przy okazji je podbijając. Ofensywa Łaków kompletnie zaskoczyła Gobliny, zajęli cztery prowincje i najpewniej są gotowi na więcej.
Stalowi Ludzie z Imperium Gryfów
Wyprawa przyniosła jak na razie jedną parę dorosłych osobników wraz z trójką młodych oraz tuzinem jaj. Obecnie trzeba czekać, na wyklucie się młodych, aby móc zacząć trening z nimi, jak na razie pozostaje tylko obserwować zachowanie dorosłych osobników, które i tak są do odstrzału, bo poza tym nie można ich do niczego wykorzystać, chyba że Imperator doceni ich wkład w rozwój armii i zdecyduje się darować im wolność. Szlachetny gest, ale czy aby nie zbędny? W końcu to tylko zwierzęta...
Przemowa nieco uspokoiła dworzan, acz najpewniej będą oni wciąż niechętni jakiemukolwiek handlu Gryfami.
Zwykle na Złych Ziemiach walczyła tylko część jednostek. Zwykle, ale nie tym razem. Nie, teraz ich mieszkańcy stawili zadziwiająco mocny opór, jednakże został on przełamany przez D'Ahna Stalowego Szpona, Gryfy, Gryfich Łuczników i Magów Stali. Ostatnim bastionem oporu był zamek jednego z Wampirów władających na Złych Ziemiach, do szturmu osobiście poprowadził piechotę D'Ahn. Walki były ciężkie i zacięte, ale zamczysko udało się ostatecznie zdobyć, głównie z racji podniszczonego stanu, który nie wymagał nawet wykorzystania machin. W środku, osobistych komnatach krwiopijcy, gdzie stoczył on przegrany bój ze Stalowym Szponem, znaleziono dwie szkatułki, z czego jedna zawierała bogactwa w postaci naszyjników, zwojów pereł, pierścieni, sygnetów, kolczyków, wisiorków i wielu innych ozdób, wszystkich bardzo kosztownych, których sprzedaż na pewno pokaźnie zasiliłaby budżet państwa, zaś w drugiej znaleziono dziwną
koronę. Wszystkie te przedmioty trafiły do rąk własnych Imperatora i to od jego zależy, jak postanowi je wykorzystać.
Gdyby nie obrona na granicach oraz zamki obronne w każdej prowincji, najpewniej odniósłbyś wielkie straty terytorialne. Czemu? Cóż, większość prowincji przygranicznych zostało zaatakowanych przez Nieumarłych ze Złych Ziem, ale ci Nieumarli byli o wiele lepiej wyposażeni, zorganizowani i dowodzeni niż inni, z którymi do tej pory walczyłeś, więc wniosek nasuwa się sam: Wszystkie Złe Ziemie w twoim sąsiedztwie zjednoczył sobie jeden Wampirzy Lord, który z kolei podporządkował sobie innych i postanowił wykonać zorganizowane ataki na Imperium. Niestety, nie wszędzie udało się zatrzymać jego armie, przez co trzy prowincje są pod oblężeniem, a walka w nich trwa.
Twoi żołnierze musieli zmierzyć się z wieloma przeciwnikami, a to na pewno początek, bo na Złych Ziemiach czai się ich więcej, a także najpewniej mają, lub mieli, wsparcie innych jednostek.
Największa ilość wrogów, z jakimi zmierzyli się Twoi ludzie to w większości szeregowi
piechurzy, bez opancerzenia, uzbrojeni w miecz i tarczę, jednakże bardzo mobilni, szybcy, zwinni i liczni. W walce z dystansu wspierały ich oddziału
łuczników, niezbyt celnych, ale wystrzeliwujących dwukrotnie więcej strzał niż Twoi strzelcy. Trzonem armii byli jednak ciężkozbrojni wojownicy nazwani
Gwardią Grobową, którzy szczególnie napsuli krwi Twoim podwładnym.
Skaveńska Hersztokracja
O projektach na PW.
Wojska Ceshonu wróciły do pierwotnego właściciela, najpewniej przydadzą im się teraz bardziej niż Tobie...
W Burym Pałacu Nadherszta zapanowała euforia jakiej nigdy wcześniej nie widziano, niezależnie czy na powierzchni, czy jeszcze w podziemiach. Czemu? Cóż, powód jest prosty: Zdobyto aż cztery prowincje wroga w tym stolicę! Tym, co pozwoliło na tak wielki sukces było nie tylko umiejętnie użycie Magów Plagi i Dzwonów Szaleństwa, ale i taktyka Koboldów: Gdy pierwsze prowincje zaczęły padać na kolana od chorób, stolica natychmiast się ewakuowała, a z nią cała armia, władca Koboldów, jego świta i większość mieszkańców. Niestety, ten sukces blednie nieco, gdy okazało się, że Koboldy postanowiły oddać Skavenom tylko ziemie i nic więcej: Aby czerpać zyski z prowincji należy w nie zainwestować, żołnierze i cywile sami ograbili, spalili i zniszczyli wszystko, co miało jakąkolwiek wartość i uciekli. W wypadku stolicy podobnie, jedynie możliwość produkowania surowca specjalnego tych oślizgłych jaszczurek coś dała.
Straty oczywiście były, ale niewielkie, głównie pośród Szczurów, które topiły się bagnach lub padały przekąską dzikich potworów z bagien, na jakie Dzwony Szaleństwa czy Magia Plagi najwidoczniej nie działały.
Poza tym niepokoi nieco przyrost naturalny, choć to właściwie żaden problem, zdobyte ziemie świetnie nadają się dla Skavenów, zwłaszcza, że nie ma tam już Koboldów, choć żyjące tam dalej potwory mogą nieco utrudnić im życie.
Krótko po tym, gdy Nadherszt dostał informacje o ataku Klanu Burej Łuski na Ceshon, zauważył przynajmniej kilkanaście Żmijów i Wiwern lecących wprost na tereny Państwa Czarnej Łuski. Szczęśliwie nie zaatakowały one wojsk skaveńskich atakujących stolicę i inne prowincje, ale co z tego, skoro i tak Hersztokracji przyjdzie się z nimi zmierzyć w najbliższym czasie, a poza tym, że to groźny przeciwnik to mógł on jeszcze transportować na grzbiecie liczne jednostki Klanu, od mięsa armatniego przez co lepszą piechotę czy też inną elitę? Może odesłanie wojsk do Ceshonu to jednak nie był taki dobry pomysł...?
Eshistan
O projektach na PW.
Płomienna mowa natchnęła wojowników do walki, jednakże byli oni tacy hardzi tylko na początku: Nie spotkali żadnych Nadludzi, a gdy pojawiła się ich armia zdołano rozbić całość po krótkiej bitwie. Niestety, na tym skończyły się sukcesy, gdy pojawiły się Demony. Samo przybycie Xozhala do nie tak odległej stolicy zmotywowało obrońców do walki, a zresztą, gdy mowa o obrońcach, chodzi o Demony, a do tego nie jakieś tam Impy, Nibypsy i tym podobne, które szlachtowano równie łatwo jak Nadludzi, nie: Na Twoich ludzi spadły najpierw Pod-Demony i Nosorożce, a gdy ich szarża rozbiła Twoje szyki (lub, gdzieniegdzie, została zatrzymana, a nawet odparta!) pojawiły się Czorty osłaniane przez Nadludzi wykorzystanych w roli mięs armatniego, czym Lord Demonów udowodnił ponownie, że traktuje ich jak minimalnie lepszych od ludzi. Niemniej, ostateczny cios spadł ze strony Wszech-Demonów, te abominacje zmusiły Twoje wojska do odwrotu. Bez szwanku wyszli jedynie Gwardziści i Dowódcy, pozostałe jednostki poniosły spore straty.
Upojenie wcześniejszymi sukcesami i brak obrony sprawiło, że Nadludzie zdołali zająć jedną z Twoich prowincji, ale, o dziwo, nie zemścili się tak krwawo, jak czyniłeś to z nimi Ty. Nie, to bynajmniej nie z dobroci duszy, której właściwie nie mają, ale przez rozkaz Xozhala, który nakazał schwytać i oszczędzić jak najwięcej wrogów, których można będzie potem przemienić w Nadludzi. Zabito jedynie nieprzydatne osoby, czyli część kobiet oraz wszystkie dzieci i starców, a ich zmasakrowane zwłoki oraz nabite na pale głowy postawiono na granicy z innymi prowincjami Eshistanu ku przestrodze.
Tak, czas prostych podbojów zdecydowanie minął.
Na wieści o przybyciu Demonów do Eshistanu przybył Paladyn-wolny strzelec, wcześniej trudniący się tępieniem Wampirów, Wilkołaków, Mutantów, Nieumarłych, potworów i reszty tego ścierwa. Teraz postanowił nająć się na służbę władcy Eshistanu, jednakże ten już z daleka może poznać, że Paladyn z niego żaden i prędzej jest lub był członkiem Zakonu Złotej Tarczy, ale ten przecież nie interesuje się wojną z Upadłymi, pozostawiając ją swoim niemalże odpowiednikom, Paladynom Srebrnej Dłoni, a więc kim on tak naprawdę jest?
Unia Wyspiarska
Ceremonia zrobiła swoje, była po prostu potrzebna. Nie dało to żadnych efektów, ale władca może mieć przynajmniej częściowo i pod tym względem czyste sumienie.
Galery wyłowiły z pobojowiska między 50 a 200 ciał. Skąd taka rozbieżność? Cóż, pierwsza liczba to ciał w dosłownym znaczeniu tego słowa, a druga obrazuje rzeczywistą ilość różnych szczątków, kiedy to często na jedną osobę przypadała zaledwie jedna kończyna, czasami nawet niekompletna. Wynika to z licznych morskich drapieżników i padlinożerców, których znęciła krew i zwłoki. Po kilku dniach nie było zbytnio co zbierać, w dobrym stanie znajdują się tylko trzy zwłoki, z czego jedne należą do pirata, a ocalały, bo fale wyrzuciły je na wysokie morskie skały, gdzie nie mogło sięgnąć je nic większego. W sprawie pozostałych trupów wiadomo, że byli oni żołnierzami i marynarzami Unii, a co do pozostałych to nie ma pewności, czy to zwłoki Twoich ludzi, czy Czarnego Słońca, wynika to ze sporych braków, na podstawie takiej nogi lub ręki, z reguły pozbawionej ubrań czy charakterystycznych elementów jak blizny bądź tatuaże, ciężko wywnioskować cokolwiek, a więc już zupełnie przynależność danego trupa do kraju.
Twoje wojska wsparły Nagów, minimalizując straty, lecz dopiero w końcowej fazie bitwy, bo to wtedy tam dotarły. Niemniej, przynajmniej straty były niewielkie. Prowincja przeszła w łuskowate dłonie Nagów, jak chciałeś.
Flotylla wojenna i łupieżcza Czarnego Słońca ma się jak najlepiej, o czym boleśnie przekonały się Twoje galery, ostrzeliwane z wody, przez okręty, i lądu, przez zwykłe działa. Poza tym, że owe okręty są wciąż liczne i silne, to nie udało ustalić się nic więcej, ostrzał zatopił wiele galer, a pozostałe czmychnęły na północ, do portów macierzystych, nie chcąc narażać się na większe straty.
Atak z zaskoczenia to chyba jednak najlepszy możliwy atak jaki istnieje. Rzecz jasna, jeśli jest się tym atakującym, a Unia miała tym razem to szczęście. Mimo to Twoi wojownicy walczyli przeciwko Nordom, to o wiele większe wyzywanie niż żołdacy lub najemnicy Czarnego Słońca czy jacyś inni podrzędni piraci. Tak czy inaczej, prowincje udało się znaleźć, ale danina krwi, jaką zapłacili Twoi żołnierze, była wielka.
Brak ataków ze strony Nordów, ale na pewno to nadrobią, zwłaszcza że istnieje możliwość koalicji Zjednoczonych Klanów Północy i Czarnego Słońca przeciwko Unii Wyspiarskiej.
Krasnoludzkie Imperium Miedziobrodych
Brak ruchu ze strony gracza.
Estiusss
O projektach na PW.
Atak Rekinoludzi okazał się kompletną klapą. Nie zastali nigdzie żadnych pirackich okrętów, więc zaczęli szturmować brzeg. Jednostki Czarnego Słońca uciekły przed nimi w tempie ekspresowym, jednakże był to tylko stary jak świat fortel: Chcieli wyciągnąć wroga wgłąb prowincji, co też im się udało. Gdy Rekinoludzie zdali sobie z tego sprawę było już niestety za późno: Ich szeregi przetrzebił ostrzał z dział, arkebuzów i muszkietów. Ci którzy przeżyli, walczyli dalej z kolejnymi falami pirackiej hołoty, usiłując wrócić do morza i odpłynąć, ale ich wysiłki spełzły na niczym i wszyscy zginęli.
Nieco lepiej powiodło się jednostkom na wyspie, tam też udało się ostatecznie skończyć oblężenie i zająć obie prowincje, wydzierając je z łapsk Czarnego Słońca, jednakże i tu nie obeszło się bez strat.
Również atak na białą prowincję nie odniósł większych sukcesów. Owszem, spotkano dwa wielkie kraby i zabito je bez większych strat czy trudu, ale dalej trafiono na istne
monstrum. Jako iż potwór przypomina te, z którymi się już mierzyliście, postanowiono wykorzystać tę samą taktykę. Niestety, to zgubiło Twoich żołnierzy, blisko dwa razy większy, niż inne wielkie kraby był na takie zagrywki odporny i zabił wielu Twoich żołnierzy, reszta się wycofała. Potwór nie prowadził pościgu, wiec kilku postanowiło przyjrzeć mu się z bezpiecznej odległości. Zauważyli, że nie zabijał, aby później pożreć zwłoki, jak inne kraby, a więc albo był to bardzo terytorialny osobnik, który zgładził Twoich Nagów tylko dlatego, że wtargnęli na jego teren, albo robił to dla czystej przyjemności wynikającej z mordowania.
Nie mogąc patrzeć na śmierć tak wielu swoich pobratymców, wielu Nagów zaczęło nawoływać do zakończenia wojny z Czarnym Słońcem, zwłaszcza że to nie najeżdża ziem Estiusss i władca szuka po prostu pretekstu do własnej wojenki, aby nie udzielić wsparcia Magom. Wypadałoby zdementować te plotki, acz nie wszyscy tak sądzą. Wielu popiera obecne działania władcy Nagów, w tym jedna z wojowniczek, która zdecydowała się wstąpić na służbę w jego armii... Kuszące, zwłaszcza po pokazie jej umiejętności, w którym udowodniła, że spokojnie może zrobić tyle, ile zrobiłby oddział tuzina Bliźniaczych Kling, acz fakt, że jest tak tajemnicza i niewiele o niej wiadomo intryguje, ale i niepokoi...
Un Lagrogh
Brak ruchu ze strony gracza.
Zjednoczone Królestwo Ludzkie
Brak ruchu ze strony gracza.
Cesarstwo Karkoo
Walki z Moskoniami okazały się pełnym sukcesem, zabito wielu wrogów, zajęto sporo prowincji, a straty własne były minimalne. Zaowocowała przede wszystkim taktyka, ale głównie wykorzystanie dział, przed którymi Moskonie nie mogli się obronić i ich jednostki były masakrowane, dzieła zniszczenia dopełnił tylko ostrzał Golemów i szarże Huzarów. Niestety, zaczynające się właśnie lato sprawia, że pora, aby Cesarz zdefiniował swoja strategię, najlepiej odsyłając z frontu jednostki Zbrojnych Stalowego Słońca i pod żadnym pozorem nie wysyłając tam żadnych jednostek ciężko opancerzonych, ponieważ moskońskie lato może dać im się we znaki na tyle, że padną trupem podobnie jak Piechota Wiecowa Caratu: Nim będą mogli zetrzeć się z wrogiem. Niestety, pełna ofensywa sprawiła, że część moskońskich żołnierzy przedarła się i zajęła kilka prowincji, niebezpiecznie zbliżając się do jednego z surowców specjalnych...
Mimo tych sukcesów, szlachta zaczęła wyrzucać Cesarzowi, że zbyt wiele uwagi poświęca samym wojnom, a za mało swojemu państwu i liczy, że od teraz się to zmieni.
Ceshon
Brak ruchu ze strony gracza.
Wojska wróciły od Skavenów, dzięki rekonwalescencji w tamtejszych burdelach dostali solidnego kopa w morale (a przynajmniej ludzie, nawet Skaveni nie wpuściliby do siebie Mutanta), gotowe do walki z najeźdźcą.
Imperium Baalger
Tak długa bierność nie wpływa zbyt pozytywnie na opinie poddanych o Imperatorze, którzy zarzucają mu brak kręgosłupa i ambicji godnych jego przodów z czasów, gdy nad Imperium Baalger nie zachodziło słońce... Cóż, okazji, aby to wykorzystać, masz mnóstwo, zwłaszcza, że czterech Twoich sąsiadów toczy ze sobą wyniszczające wojny, aż żal byłoby nie zaatakować czyichś pleców, prawda...? Skaveni i Koboldy wydają się dobrym celem, ci pierwsi wygrywają i graniczą z Tobą, drudzy wręcz przeciwnie, ale na pewno będzie można liczyć na ich wdzięczność, a i to o wiele pewniejszy sojusznik niż Skaveńska Hersztokracja. Również możliwość usunięcia Mutagenistów z Ceshonu jest całkiem kusząca, zwłaszcza że można tak sobie zaskarbić wdzięczność Paladynów Srebrnej Dłoni lub Zakonu Złotej Tarczy, a sam Ceshon wojuje obecnie z Klanem Burej Łuski. Jednakże co z tego, skoro w razie agresji zaatakowaliby Cię również Skaveni, wspomagając sojusznika? Cóż, armia jest wielka i gotowa, nic tylko wybrać cel i patrzeć, jak poruszają się trybiki tej wojennej machiny.
Chociaż, te cztery opcje wcale nie są jedyne, jest jeszcze jedna, na południu: Rodos. Mimo umów handlowych i dyplomatycznych warto rozważyć agresję na ten kraj, skoro na dwór Imperatora zawitał sam Magnurth Plugawy ze swoją zmutowaną świtą, oferując Baalger wszystko to, co zaoferował Ceshonowi, w zamian żądając również tego samego: Wojny z Rodos (przeczytaj wpis o tym herosie w ich spisie, a także poprzednią turę, ściślej mówiąc rubrykę dla Ceshonu, gdzie jest mowa o Magnurthcie)
Możecie wydawać rozkazy.