Tura Piąta
Świat
Wyrzekając się dobrych relacji i wcześniejszej przyjaźni, Ceshon odrzuca ofertę Klanu Burej Łuski i atakuje tenże kraj, rozbijając jego ofensywę i przechodząc do własnej, zajmując część utraconych wcześniej ziem. Niestety, sukcesy te przyćmiło nieco wejście do gry kolejnego gracza - Imperium Baalger, wykorzystując miażdżącą przewagę w liczbie swoich żołnierzy, dosłownie zalało pogranicze Ceshonu, sprawnie zajmując większość tamtejszych terenów. Na nieszczęście dla Ceshonu, a na szczęście dla jego wrogów, sprawą może zainteresować się Zakon Złotej Tarczy i/lub Paladyni Srebrnej Dłoni. Ponadto nie ma co liczyć na międzynarodowy lincz na Imperium, które dokonało haniebnego ataku bez wypowiedzenia wojny, ponieważ takie dyplomatyczne normy nie dotyczą wszystkich państw, między innymi kraju Mutagenistów.
Nieudany zamach podczas wesela okazał się dla Drowów nie możliwością zakończenia starego sporu, o rękę moskońskiej arystokratki, lecz zaczątkiem nowego, gdy flota wojenna Rodos, korzystając z braku obecności okrętów Mrocznych Elfów, zrównała z ziemią nadmorską zabudowę i wysadziła potężny desant, który pokonał wszelki opór i kwestią czasu jest, nim zacznie przeć dalej w Wielkie Księstwe Shenara.
Niespodziewany atak Rodos zbiegł się nieco w czasie z atakiem samych Drowów na Koboldy, gdzie to odniesiono mierne sukcesy, głównie z racji zaangażowania nieodpowiednich sił oraz zbyt małej liczby tych, które nadawały się do wypełniania tego zadania.
Pierwsza, a do tego od bardzo dawna, porażka Skavenów na wojnie z Koboldami. Nie tylko to, ale i fakt, w jak spektakularny sposób wymordowano tysiące Szczuroludzi sprawił, że choć to głównie dzięki wsparciu Klanu Burej Łuski, Koboldy mogą poważnie myśleć o odbiciu stolicy... Czyżby również jakikolwiek kraj zdecydował się aktywnie wesprzeć bagienne jaszczury, tak jak Etheron, sprzedając im proch oraz broń palną?
Oszukani, zdradzeni, niedocenieni, wykorzystani - tak mogą na pewno czuć się moskońscy naukowcy, których Car zmusza do pracy nad swymi projektami, nie dając na nie nawet sztuki złota, co jest obrazą dla owych badaczy. Gdy sytuacja zaczęła powtarzać się regularnie, a cała uwaga władcy skupiła się na wojnie z Gorni i Cesarstwem Karkoo, oni stwierdzili, że mają dość i odeszli. Obecnie ukryci w bezpiecznym i nieznanym nikomu miejscu, czekają, aż będą mogli odejść na zasłużoną emeryturę, choć jeśli jakiś kraj, jakikolwiek, zapewni im możliwość kontynuowania starych badań, swobodę w wyborze nowych, odpowiednie warunki do pracy, stały dopływ złota oraz bezpieczeństwo przed gniewem Cara Wasyla Iwana Srogiego, gotowi są przyjąć ofertę i pracować od teraz dla owego kraju. Z góry zastrzegają sobie, że to oferta jednorazowa, w przyszłym miesiącu nie ma co liczyć na to, że zgodzą się na jakąkolwiek ofertę któregoś z krajów.
Lodowe piekło, właśnie to rozpętali Nordowie, których zapędy terytorialne oraz żądza sławy, chwały i łupów nie znają granic: Wielkie wyprawy grabieżcze dziesiątek drakkarów pod przewodnictwem wielu znakomitych jarlów ruszyły na tereny Unii Wyspiarskiej, zaś potężna armia, zasilana przez Lodowe Giganty i wiele innych potworów, dosłownie zmiotła mizerne wojska broniące Księstw Granicznych. Jedynie kwestią czasu pozostaje podbicie zajętych oraz pełnoprawny atak na Zjednoczone Królestwo Ludzkie, w którym wojska Zjednoczonych Klanów Północy na pewno mogą liczyć na pomoc Śnieżnych Elfów i być może Czarnego Słońca, zaś ludzi chętnie wesprze Republika Handlowa Anitreuszy oraz sprzymierzone z nią Księstwa Graniczne.
Zwycięstwo? Po raz pierwszy od wieków, spalone równiny państwa Upadłych zrosił deszcz, jednakże nie była to woda, tylko krew: Wielu oddało swoje życie w walce z Demonami, najwięcej pośród nich było mieszkańców Eshistanu. Wspierani przez Paladynów, zadali Nadludziom ogromny cios, wyżynając prawie doszczętnie całą armię Upadłych oraz zajmując stolicę. Ale czy to naprawdę koniec wojny? Nieliczni uciekli dzięki Bramie, a z nimi sam Xozhal. Dopóki ten Lord Demonów żyje, a przynajmniej w naszym wymiarze, Upadli będą walczyć, więc zarówno przed Paladynami Srebrnej Dłoni jak i Eshistanem zapewne jeszcze niejedna bitwa do rozegrania, choć co bardziej pozytywnie myślący twierdzą, że wojna jest już wygrana, owszem, a to tylko kwestia czasu. Cóż, to właśnie czas pokaże, czy mają rację...
Koniec Plugawca! Lord Rodos może obwieścić światu, że Magnurth Plugawy zginał z rąk rodyjskich wojsk podczas próby dokonania swej zemsty na kuzynie władcy kraju.
Magnus Bhomun, panujący niepodzielnie władca Rzeczpospolitej Aswuskiej, który władał krajem ponad siedemdziesiąt lat, wprowadzając go w strefę pokoju, dobrobytu i modernizacji, zmarł. Niestety, śmierć upomniała się o króla, który był już przecież w podeszłym wieku, niewielu ludzi mogłoby pochwalić się dziewięćdziesięcioma siedmioma wiosnami. W chwili jego śmierci ogłoszono trwającą jednocześnie żałobę oraz wolną elekcję: Poza kandydatami rodzimymi, pośród których jest dwóch synów Magnusa, zgłosić może się każdy władca o błękitnej krwi. Nad jego wyborem zadecydują wszystkie stany Rzeczypospolitej: Chłopstwo, mieszczaństwo, duchowieństwo, rycerstwo i szlachta, a wezmą pod uwagę odległość danego kraju od Rzeczypospolitej, jego relacje z innymi krajami wokół państwa i na świecie, ogólną reputację oraz to, co może on zaoferować Rzeczypospolitej. Wszyscy chętni powinni przedstawić swoją prośbę jak najszybciej, gdyż głosowanie zacznie się niezwłocznie, z racji jego rozmiarów i rozmachu, więc spóźnialscy mogą nie zostać zakwalifikowani. Wyniki wolnej elekcji znane będą za miesiąc.
//Z góry mówię, że ten event, wolna elekcja, został zaproponowany przez Ethera, a ja zaakceptowałem pomysł i nieco zmieniłem, aby pasował. Niemniej, jeśli ktoś z Was wygra, powinien podziękować jemu, że miał w ogóle taką możliwość.//
Carat Moskoni
Nowo wybrany Hetman odwdzięczył się Carowi, samemu rozwiązując problem niezadowolenia pozostałych kandydatów-atamanów, czyniąc z nich swoją prawą i lewą rękę w zarządzaniu kozacką bracią. Jednocześnie przesyła on, w dowód wdzięczności i uznania, część swojej osobistej armii pod rozkazy moskońskiego Cara, aby służyła mu tak wiernie, odważnie i skutecznie, tak jak jemu wcześniej, dzięki czemu do moskońskiej armii zawitało 500 Kozaków Rutyńskich i 300 Kozaków Awarskich. Jednocześnie Hetman i atamani czekają na dalsze rozkazy, najlepiej odnośnie wojny z Gorni.
Naukowcy oświadczają, że nie poprowadzą już żadnego badania dla Cara i opuszczają kraj w poszukiwaniu lepszych warunków do pracy i życia, skoro ich projekty i potrzeby są zaniedbywane w takim stopniu, jak dotychczas.
Kolejni piechurzy zginęli za Cara, ale można śmiało rzec, że ostatecznie przetrzebiono potwory tak, aby wieśniacy i prości łowcy potworów dawali sobie radę z nielicznymi, z reguły pojedynczymi, niedobitkami we własnym zakresie, co oznacza, że można przerzucić już wszystkich żołnierzy na front, gdzie to przydadzą się najbardziej.
Na froncie z Gorni wojska odniosły sukcesy, ale na pewno nie takie, na jakie liczył Car: Podczas zbierania się do ofensywy, żołnierze spotkali na swojej drodze, również szykujące się do ataku, wojska gornijskie. Zaskoczenie było obustronne, lecz wcześniej obudzili się z niego Twoi ludzie, spadając niczym burza na wroga, który szybko ustąpił im pola i wycofał się. Niestety, gdy dzielni wojacy pokonali Gornijczyków i ruszyli za ciosem, natrafili na całą masę piechoty oraz strzelców, wspieranych też przez liczne umocnienia polowe, głównie drewniane i drewniano-ziemne, jak palisady, zasieki, rowy i wały. Tutaj trafiła kosa na kamień i po długiej walce carscy żołnierze ostatecznie ustąpili, wracając na pozycje wyjściowe.
Przesłanie tak nikłej ilości złota dla tak wielu żołnierzy nie dało żadnego efektu poza zmarnowaniem owego złota.
Morale wojska leci na łeb, na szyję, głównie mowa o tych, którzy mieli rozkaz ruszyć na front z Cesarstwem Karkoo, gdzie to znów zostali wybici przez masowany ostrzał Golemów i artylerii. Przede wszystkim artylerii... Kawaleria mogłaby pomóc, zwłaszcza że Cesarstwo nie dysponowało wtedy żadną jazdą, ale było jej za mało. W wojsku wprost mówi się o zmianie taktyki, przejściu do defensywy i zwerbowaniu nowych jednostek, bo dalsze natarcia mogą przynosić jedynie coraz większe straty i ubytki w morale armii. Może warto byłoby, choć raz, posłuchać swoich żołnierzy i ich oficerów? Ewentualnie pozbyć się jakoś tych, którzy swoje zadowolenie wygłaszają za głośno, może to być przecież zaczątek buntu wojskowego, zalążek rebelii, jaka wykiełkuje w ogólnonarodowe powstanie przeciwko władzy Cara! To byłaby przecież katastrofa!
Zbyt małe siły i zbyt duża ilość terenu do podbicia sprawiły, że udało się zająć część prowincji, głównie tych, gdzie nie było już wojsk cesarskich. Prowincje specjalne były zbyt dobrze bronione, a wojska zbyt przetrzebione i zdemoralizowane wcześniejszymi starciami, aby zdołać je zdobyć.
Plemiona Zielonoskórych
Brak ruchu ze strony gracza, państwo staje się botem.
Rodos
O projektach na PW.
Fabryka gotowa, jak na razie nie przynosi dochodów, a wręcz trzeba w nią inwestować, ale na pewno z czasem wszystko się zwróci i zacznie generować olbrzymie dochody.
Archeolodzy i badacze pracują intensywnie, udało im się przekopać większość prowincji, jak na razie z wierzchu odkryli jedynie stare narzędzia, broń, naczynia i tym podobne, ale odkryto również fundamenty wielu budynków, co świadczy o tym, że na pewno żyła tu kiedyś cywilizacja o wiele bardziej zaawansowana od tej, z jaką obecnie walczycie (jeśli można ją w ogóle nazwać cywilizacją), ale konkretów na ten niestety brak, choć można snuć przypuszczenia, że lokalni dzikusi to jej potomkowie w prostej linii, którzy przeżyli to, co zniszczyło ich dawną cywilizację i bez jej wytworów zdziczeli, prowadząc regres aż do stanu obecnego.
Wycieczka Etherończyków została oprowadzona, obyło się bez nieprzyjemności, a oni wszyscy odpłynęli, wiedząc, że gdzieś jednak ich kraj został przewyższony, a tym, kto to zrobił, było Rodos.
Zdrajca, jeśli rzeczywiście jest wśród świty Lorda, to nie dał nic po sobie poznać i wciąż pozostaje zagadką.
Poszukiwania ostatniego Skrytobójcy ruszyły pełną parą. Niestety, o ile można było liczyć na pomoc ludności cywilnej, to ograniczała się ona jedynie do patroli, nikt nie widział, więc albo wszyscy Twoi poddani są nagle ślepi i głusi, albo ten cholerny Mroczny Elf naprawdę jest dobry w swoim fachu, jeśli nie najlepszy.
Mimo to Kundle odnalazły wiele tropów, przeważnie mylnych, urywających się w różnych miejscach, w których raczej nie ma co szukać Drowa. Jedyną poszlaką może wydawać się ten ślad, jaki ostatecznie, polami i lasami, doprowadził część Kundli do miasta Oxmere, jednego z najgwarniejszych portów Rodos, gdzie Skrytobójca mógłby się z powodzeniem ukryć lub odpłynąć, choć szanse na to są relatywnie niewielkie, gdyż ślady są świeże, a psy zgubiły trop dopiero w okolicach portowych karczm i kantyn.
Zajęcie obu prowincji nie było problemem, Drowy nie stawiały oporu na morzu, bo nie miały floty, a na lądzie ich siły były zbyt niewielkie, żeby zatrzymać Siepaczy. Owszem, mogli ich spowolnić czy zadać straty, ale nie zatrzymać, pomógł tu głównie miażdżący wszelki opór ogień okrętów liniowych. Żołnierze, jak na Ceshońsczyków przystało, spustoszyli zajęte prowincje, paląc, gw**cąc, grabiąc i mordując, a więc robili to, w czym są najlepsi, nie licząc walki. Łączne zyski z grabieży wynoszą ledwie 300 złota, ale ważniejsze rozkazy zostały wykonane, złoto było tylko miłym dodatkiem, prawda?
Walki z dzikusami były ciężkie, ale przeciwnik wytracił impet natarcia, jaki miał jeszcze miesiąc temu, po pierwszych klęskach ponownie zaczął cofać się na zachód, staczając czasem krótkie potyczki z żołnierzami Rodos, którzy mieli zdobyć prowincje.
Walka przeciwko Mutageniscie nie była zbyt prosta, ale czy Lord naprawdę liczył, że taka będzie? Cóż, tym, co zapewniło Rodos zwycięstwo, na pewno były armaty, gdyż piechota oraz karabinierzy nie mogli poradzić sobie z lądową armią Magnurtha, toteż wkroczyły Kanady, zdejmujące po kolei każdy cel, jaki się nawinął. Ostatecznie prawie całe siły Mutagenisty zostały unicestwione, a on spróbował ucieczki na jednym z Gargulców, jednakże wtedy odezwało się ponad sto (nie strzelali wszyscy, część wciąż przeładowywała, inni uznali, że nie muszą) karabinów, które celną salwą posłały Mutagenistę i jego latającego wierzchowca na tamten świat, nie dość, że dziurawiąc, to jeszcze strącając w morskie odmęty (walka rozegrała się na prowincji mającej dostęp do morza, która sąsiadowała z Imperium Baalger), tym samym kończąc najpewniej jego żywot, gdyż ciał obu nie odnaleziono, ale przez Magnurth był tylko człowiekiem. Co prawda utalentowanym magicznie, ale człowiekiem. A żaden człowiek nie mógłby przeżyć czegoś takiego, więc pora na fetowanie zwycięstwa i opłakanie poległych, którzy oddali życie w obronie Rodos po raz pierwszy od tak dawna... I oby po raz ostatni.
Enklawa Magów
Na wojnie z Łakami znów zaczęło się Wam powodzić: Sprawne wykorzystanie Rekinoludzi, Magów, Tarczowników i Arcymaga pozwoliło zdobyć aż pięć prowincji. Chociaż, gdyby patrzeć na całokształt ofensywy, to tylko pięć prowincji, niestety. Innych nie udało się zdobyć, gdyż Golemy uległy przeważającym ich liczbą Gruboskórnym, którym pewnie by sprostali, gdyby nie fakt, że na jednego Golema przypadało pięciu takich wojowników, a zwykle dwóch, w sprzyjających okolicznościach nawet jeden, było sobie w stanie z nimi poradzić. Jako iż ich rozkazy obejmowały zajęcie i utrzymanie prowincji, to takie właśnie zadanie Golemy próbowały wykonać, z takim efektem, że wszystkie zmienione zostały w gruzy, choć są to gruzy otoczone ciałami poległych Łaków.
Na pozostałych prowincjach natarcie zatrzymały nowe jednostki Łaków, humanoidalne ptaki, choć ich skrzydła znajdowały się na plecach. Wolne przednie kończyny zaczęli dzięki temu wykorzystywać do utrzymania broni, głównie łuków, którymi szyli do Twoich jednostek, wybijając głównie strzelców, bez których piechota zaczęła się cofać, bo i sami nijak mogli dobrać się do latających wrogów, podobnie jak i kawaleria.
Gremlińskie Imperium Golemów
O projektach na PW.
Desant, choć ambitny, nie ruszył, a dokładniej to zawrócił w połowie drogi, wedle rozkazów, gdy zauważono patrolującą okolicę flotę Szkarłatnej Orchidei. Nie wyglądali na wrogo nastawionych, oficjalnie przecież nie wspomagacie Wschodzącego Słońca, ale rozkazy to rozkazy i lepiej nie ryzykować, toteż okręty wróciły do macierzy.
W stolicy zapanowała wielka euforia, w końcu jak inaczej można byłoby zareagować na wieści o tym, że przy stosunkowo niskich stratach odniesiono wreszcie jakieś poważne zwycięstwo przeciwko Jaszczuroludziom, w którym to nie obroniono, ale pozyskano teren? Niestety, blask chwały zwycięzców przyćmił nieco widok odbitych prowincji, bo choć w dobrym stanie, przeważnie takim, w jakim Twoje wojska je opuszczały, wiele miast, miasteczek i wiosek zostało pozbawionych części ludności: Jednej trzeciej, jednej czwartej, czasem nawet jednej drugiej! Można się tylko domyślać, jaki marny los czeka na nich w położonych w dżunglach miastach Jaszczuroludzi. Chociaż, większość z nich pewnie się tym już nie przyjmuje, jak by mogli, skoro ich jeszcze bijące serca spoczęły w rytualnej misie, wycięte precyzyjnymi ciosami obsydianowych sztyletów łuskowatych kapłanów...?
Defensywa Drakonidów zdaje się krzepnąć, Twoje wojska są coraz częściej odrzucane, z reguły z coraz to większymi stratami, ale nie zawsze tak to wygląda, czego przykładem może być zdobycie, choć podczas długich i często bardzo ciężkich oraz krwawych bojów, wielu prowincji, gdzie sprzyjało przede wszystkim zaskoczenie, obozowały tam głównie siły, które wycofano z frontu na odpoczynek i tym podobne, więc mimo oporu zostały one zajęte.
Niestety, ponownie stolica nie została zajęta, bo choć na horyzoncie pojawił się Smok, to nie zdołał wejść do walki, Twoje wojska były już wtedy w odwrocie. Czemu? Przecież morale nie mogły im się załamać, prawda? Owszem, ale bezwarunkowa wierność rozkazom robi swoje, widząc grube mury, przed nimi umocnienia ziemne, pośród murów wieże i wieżyczki, a także liczne wojska na murach, przedpolu, w wieżach i zapewne w środku, jednostki wycofały się, zabijając podczas tego przedsięwzięcia od kilkudziesięciu do kilkunastu Drakonidów, które próbowały nieudanych ataków z zasadzki.
Etheron
Badania nad racjami żywnościowymi trwają, naukowcy niezbyt wiedzą, czego władca od nich oczekuje, więc próbują różnych sposób, aby odnieść zadowalający, w ich mniemaniu, efekt.
O ile rozminowanie prowincji poszło całkiem sprawnie i zginęło niewielu Inżynierów, to badania nad Thramilem idą dosyć opornie. Dlaczegóż to? Cóż, to materiał wybuchowy, pierwsze próby zbadania go dały właśnie to, do czego został stworzony: Eksplozję. Naukowcy nie wiedzą, czy jest tak oporny w rzeczywistości, czy to zmęczenie minerału, wynikające z przeleżenia tyle czasu w ziemi w charakterze miny lądowej, czy też specjalne zabezpieczenie zastosowane przez Gobliny, ale nie mają zamiaru się poddać i będą próbować aż do skutku, tudzież dopóki starczy im funduszy oraz Thramilu. No, chyba że władca całkowicie zawiesi projekt, jest też oczywiście taka opcja...
Delegacja Łaków przybyła, a choć urządzono na ich część przyjęcie, te istoty, wyglądające w swej ludzkiej formie niemalże kubek w kubek jak Twoi poddani, nie miały ochoty jeść, pić, śpiewać, tańczyć czy po prostu się bawić. Przedstawili Orionowi IX proste warunki: W sprawie artefaktów, Łaki nie chcą mieć z nimi zbyt wiele wspólnego, więc najchętniej zniszczyliby je, co uczynią niezależnie od woli Etheronu, jeśli okażą się w jakikolwiek sposób wytworem zła. Mimo wszystko, chcą za swą pomoc wynagrodzenie 5000 złota lub 2000 złota oraz możliwość budowy machin i okrętów Etheronu. Ta oferta pozostaje jednak do negocjacji, w przeciwieństwie do dalszych roszczeń: Łaki dalej wspomagają Etheron przeciwko Goblinom z Rechoczącego Czerepu, ale jeśli nie dostaną w tym miesiącu konkretnego wsparcia w postaci złota, surowców lub żołnierzy, wycofują się z tego przymierza, ponownie skupiając się tylko i wyłącznie na wojnie z Magami, a Etheron niech sam radzi sobie ze swoimi mnogimi kłopotami. Jeśli zaś Etheron wesprze Państwo Łaków w ich wojnie przeciwko Magom, Łaki dalej będą walczyć z Goblinami. O ile podział zwykłych prowincji jest tak prosty, jak tylko się da, a więc kto zajął, to jego, to w wypadku stolicy można uznać, że kraj, który ja zajmie, będzie oddawał połowę zysków drugiemu państwu.
Po tych deklaracjach Łaki opuściły Etheron, wracając do swojego kraju.
Strażnicy czuli się niemalże jak na wakacjach, nic się nie działo podczas ich warty, po niej zresztą też.
Ludzie wrócili z Rodos i mieli o czym Ci opowiadać: O wspaniałych rzeźbach, obrazach, budowlach i wielu innych przykładach rodyjskiej sztuki. Przywieźli też wiele nowinek technologicznych odnośnie sposobu uprawy roślin i hodowli zwierząt. Ogółem byli zachwyceni i teraz pragną więcej, choćby i u siebie.
Un Lagrogh nie podjęło przeciwko Tobie żadnych kroków ofensywnych, podobnie jak Gorgoroth, Goblińska Spółka Handlowa Grogona i Rechoczący Czerep. To chyba dobrze, skoro i Ty niezbyt ruszyłeś ze swoją ofensywą, prawda?
//Nie, nie uznałem takich ruchów wojsk, za co powinieneś mi dziękować, a nie toczyć pianę z ust i obrzucać mięsem, gdyby nie to, nie miałbyś teraz większości armii, a Un Lagrogh ze swoimi zasobami dosłownie by Cię zmiażdżyło, ze wsparciem Rechoczącego Czerepu, Gorgoroth i ewentualnie Goblińskiej Spółki Handlowej Grogona, gdybyś albo Ty, albo ona, uznali, że pokój to jednak zły pomysł, a wojna musi trwać.//
Stalowi Ludzie z Imperium Gryfów
Magowie z entuzjazmem zabrali się do pracy, w końcu niezależnie, czy ma się przed sobą Maga Stali, Ognia, Wody, Grawitacji czy Nekromantę, każdy pragnie poszerzać swoją wiedzę tak, jak tylko się da, a dodatkowo ci dwaj uznali to za wyzwanie. Niestety, w zbiorach Stalowych Ludzi nie ma ani słowa o tej koronie, Magowie proponują dwie opcje rozwiązania problemu (w końcu jest ich dwóch): Pierwszą jest ponowne wybranie się do zamku, gdzie zdobyto koronę i kosztowności, aby przeszukać wszystkie księgi i inne dokumenty pana twierdzy, możliwe, że coś się trafi, nawet nie jeśli konkretnego, to chociażby spod jego ręki, w formie własnych spostrzeżeń? Drugą opcją jest poproszenie o pomoc Zakonu Złotej Tarczy i/lub Paladynów Srebrnej Dłoni, którzy mogą mieć spore pojęcie na ten temat, choć to też nic pewnego, ale istnieje również ryzyko, że zwyczajnie skonfiskują Imperium Gryfów jego zdobyczy. Jak zwykle, podjęcie decyzji spoczywa na barkach Imperatora. Jednakże jest jakiś przełom, obaj Magowie, tym razem z godni, z całą pewnością datują koronę na okres od trzech do pięciu tysięcy lat temu, na czasy, w których przypadał złoty wiek Wiecznego Imperium Wampirów, jaki zakończył upadek tego państwa trzy wieki temu. Można więc śmiało twierdzić, że to nie tylko przedmiot wychodzących spod rąk krwiopijców, ale i przesiąknięty niemalże do cna Magią artefakt, gdyż wykucie czegoś takiego, aby pozostało bez najmniejszego uszczerbku czy innego śladu nadgryzienia zębem czasu, jest właściwie niemożliwe, nawet dla brodatych mistrzów z Krasnoludzkiego Imperium Miedziobrodych, a więc co dopiero dla Wampirów.
Odbijanie prowincji szło niemrawo, w końcu Nieumarli to Nieumarli: Nie poddadzą się, nie stracą morale przez przewagę wroga, nie uciekną, nie zdezerterują, będą się jedynie uparcie bić do śmierci, swojej lub przeciwnika.
Podczas odbijania prowincji Twoi ludzie trafili na te same jednostki wroga co wcześniej: Piechotę, Łuczników i Gwardię Grobową. Skuteczna taktyka pozwalała powoli, lecz metodycznie i sprawnie, eliminować poszczególne grupy wroga. W chwili, gdy wszystko wydawało się przesądzone na Waszą korzyść, pojawiły się kolejne zastępy lekkozbrojnych Szkieletów wiedzione przez najprawdziwszą nieumarłą
kawalerię. Wojska pod wodzą D'Ahna Stalowego Szpona sprawnie powstrzymały ich szarżę, przeszły do kontrataku i zdobyły prowincję, gorzej miały pozostałe siły, które zwyczajnie nie dysponowały Stalowymi Pikinierami, a zwykli Poborowi nie mogli skutecznie stworzyć tak skutecznej osłony przeciwko naporowi konnicy, przez co jeźdźcy wpadli w nich jak masło, atakując kopiami, a później młócąc bez wytchnienia, gdyż się nie męczyli, mieczami długimi lub toporami. Przez stworzoną wyrwę wpadła piechota wroga i tak pozostałe siły musiały wycofać się w nieładzie, najpewniej zostaliby doszczętnie wybici przez pościg, gdyby nie pojawienie się D'Ahna i jego wojsk, które pozbyły się go. Po zajęciu tej jednej prowincji wojska wróciły do kraju.
Większym siłom udało się z powodzeniem przerwać oblężenie, przy relatywnie niskich stratach wybili do ostatka wszystkich Nieumarłych.
Pozostali żołnierze, w oparciu o zamki, skutecznie odpierali niemrawe ataki Nieumarłych, nękani najczęściej zmasowanym ostrzałem łuczników.
Skaveńska Hersztokracja
Prace nad nowymi Mutantami idą opornie, gdybyś chciał jakiegoś zwykłego, lądowego czy też podziemnego, najpewniej już teraz miałbyś na biurku w Burym Pałacu komplet dokumentów, jeśli nie gotowy obiekt testowy. Jednakże tworzenie Mutantów wodnych i latających to wciąż coś, w czym Skaveni dopiero raczkują, bowiem nie mieli okazji robić ich wcześniej, na przykład jak Sku*woli, w podziemiach.
Wykopaliska Klanu Jones ruszyły pełną parą, a jego herszt obiecuje, że już w następnym miesiącu z podziemi wróci jego pierwsza ekspedycja, która podobno wykopała pod stolicą Koboldów tunele na tyle głębokie, że ledwie chwile dzielą ich od przebicia się do tuneli macierzystych, być może tych samych, którymi przygnały tu za Wami Koboldy?
Ataki na prowincje Koboldów poszły gładko, ponownie opór był słaby i skutecznie eliminowany. Można byłoby właściwie mieć pewność, że wygracie te batalie, tak jak wszystkie inne, w końcu Koboldy bez stolicy nie mogły stanowić już skutecznej siły obronnej, prawda? Cóż, może i same oraz bez stolicy tak, ale o ile nie miały miasta stołecznego, to sojuszników już jak najbardziej: Gdy wszystko było na dobrej drodze do zwycięstwa, z nieba na wojska skaveńskie runął nagle deszcz śmierci, plątanina mięśni, kłów, pazurów, łusek i skrzydeł: Wiwerny. Nie robiąc sobie nic z Dzwonów Szaleństwa, rzuciły się od raz na Magów Plagi, wybijając wielu z nich. Może zatrułyby się po tym posiłku, ale nie dali im na to szans Strzlecy, zasypując je gradem pocisków, który część bestii zabił, a pozostałe zmusił do odwrotu. Niestety, one wróciły, tym razem ze wsparciem: Najpierw z nieba spadły... Murloki. Tak, te małe i pokraczne stworki zeskoczyły z grzbietów lecących nisko potworów i rzuciły się na Twoje wojska, choć szybko zostały wyrżnięte, a Wiwerny odleciały. Ponownie, już można było fetować sukces, gdy nagle Dzwony Szaleństwa, jedne po drugim, były niszczone przez błyskawice. Nie, to nie siły natury stanęły przeciwko Wam, lecz coś podobnego, stworzenia je reprezentujące: Żmije. Po zniszczeniu Dzwonów do ataku ruszyły Koboldy, zatrzymane przez Klanowych i Sztormoszczury. Niestety, zwykłe Szczury nie stanęły na wysokości zadania, zbite w jedną masę były idealnym celem dla Żmijów i Wiwern, a gdy w okrutny i przerażający sposób padło trupem kilka tysięcy z nich, reszta pierzchła we wszystkie kierunki. Pozbawieni wsparcia innych jednostek, zwłaszcza Klanowych i Magów Plagi, masowo ginęli od strzał i pułapek Koboldów, w paszczach bagiennych monstrów lub zwyczajnie na samych bagnach, topiąc się w nich czy grzęznąc, przez co dobicie ich było tylko formalnością. Mocno przetrzebione siły wycofały się, wielu Klanowych zginęło podczas odwrotu, gdy częściowo również poddali się panice, reszta utrzymała się w formacji dzięki obecności Sztormoszczurów oraz Magów Plagi, których osłaniali i dzięki którym dobrnęli jakoś do stolicy po tej masakrze.
Eshistan
Żołnierze byli pozytywnie nastawieni do bitwy, ale optymizm zaczął powoli pryskać niczym bańka mydlana, gdy stanęli naprzeciw demonicznym legionom. Na szczęście obecność herosa i Paladynów, ich zaklęcia oraz taktyka podbudowały nieco ich morale. Przeciwko Twoim wojskom stanęły wszystkie Demony, jakie wiódł ze sobą Xozhal, on sam, oraz kilkuset Nadludzi powołanych pod broń pospiesznie, gdyż inne jednostki zaangażowane były w walkę na pozostałych frontach.
Taktyka sprawdzała się, wiele Demonów padło od strzał, ale swą potęgę ukazały w chwili, gdy doszło do zwarcia, do którego jak najszybciej dążył sam Xozhal, bowiem nie miał już żadnych jednostek dystansowych, gdy jego Nadludzie i Czorty zostali wybici. Wtedy też w pełnej krasie uderzyli Mściciele, Nosorożce i Wszech-Demony, najpewniej gdyby nie pomoc herosa i Paladynów na tym skończyłaby się Twoja ofensywa, te ostatnie spośród piekielnych monstrów mogły zabić nawet słonia bojowego(!). Na szczęście wszystko było mordowane metodycznie, Wszech-Demony przez herosa i Paladynów, a reszta przez pozostałe jednostki, nacierające na wroga w chwili szaleńczej odwagi, ostatnim zrywie, kiedy żołnierze wiedzieli, że to właśnie jest ten moment, ta w chwila, w których waży się ich być albo nie być. Na szczęście tym razem się nie poddali, nawet w chwili, gdy ginęli dziesiątkami, masakrowani przez samego Xozhala. Ten jednak nie był głupi, nigdy nie był, więc, gdy widział, że bitw jest przegrana, wezwał kilku Dowódców, wszystkie Sukkuby i dwa Wszech-Demony, które mu zostały, a następnie sam się wycofał, przed wejściem do Bramy zabijając jeszcze dwóch Paladynów oraz staczając krótki pojedynek, wymianę ledwie kilku ciosów, z Sasdithem. Ten później przekazał Ci, że gdy Demon wykonywał finty, pchnięcia i cięcia oraz blokował, parował bądź unikał jego ciosów, wciąż mówił. Wedle relacji Vecka, jego słowa brzmiały mniej więcej tak: Śmierć to tylko początek, a dla Was jedyna droga do wybawienia. Ulegniecie, Wy nędzne kreatury, jeśli nie mnie, to innym, którzy będą po mnie. A przybędą, rozpętując tu piekło większe niż to, z którego wyszedłem.
Xozhal uciekł wraz z niedobitkami swojej armii, prowincja została oczyszczona z Nadludzi, bez jakiegokolwiek sprzeciwu ze strony Paladynów, często sami oferowali nawet swoją pomoc w wyżynaniu Nadludzi, w końcu nie mógł uchować się nawet jeden cywil, jeśli plaga Demonów miała zniknąć raz na zawsze z Asmian, prawda?
Stolica została zburzona i rozgrabiona do końca, do skarbca Eshistanu wpłynęło 150 kamienia i 500 złota, ale to byłoby na tyle, nie dało się więcej wyciągnąć z tego miejsca, a teraz, skoro została aż tak zniszczona, nie będzie generować żadnych zysków w postaci złota i surowców.
Zajęcie prowincji, wybicie Demonów i Nadludzi oraz wypędzenie Xozhala powiodło się na pewno, po części, dlatego, że wiele wojsk Upadłych zarówno odpierało ofensywę Paladynów Srebrnej Dłoni, która spełniła przez to swoje zadanie, jak i ofensywę na ziemie Eshistanu. Poza stratami terytorialnymi, jakichkolwiek innych brak, ludności nie było, niczego do zagrabienia również, same prowincje nie generowały dochodu, więc można śmiało uznać, że Demony musiały obejść się smakiem.
Unia Wyspiarska
Natarcie na ziemie Czarnego Słońca można spokojnie ochrzcić mianem pełnego sukcesu, w końcu żołnierz Unii są pierwszymi, którzy z własnej i nieprzymuszonej woli postawili stopę na pirackiej ziemi, a potem wyzwolili ją od dotychczasowych właścicieli. Oczywiście, były komplikacje, między innymi kilka statków-pułapek, które sprawiały wrażenie uszkodzonych przez piratów jednostek kupieckich, a tak naprawdę nie tylko opóźniały flotę wojenną, ale i otworzyły ogień do galer, które przypłynęły im z pomocą, acz chwilę później poszły na dno po celnych salwach burtowych okrętów liniowych. Płynąc dalej, armada napotkała kilka mniejszych okrętów pirackich, które zatopiła bądź przepędziła, ale zdołały one wrócić do portu macierzystego i podnieść alarm. W stan pogotowia postawiono całe wybrzeże wyspy, ale było to za mało i za późno. Niemniej, od strony prowincji nie padł żaden strzał, morze było puste, nie licząc okrętów Unii, a pierwsza fala bez strat zajęła plażę. Piekło zaczęło się wtedy, gdy wylądowała reszta żołnierzy: Jeszcze na plaży powitał ich grad kul z broni palnej, strzał oraz bełtów, ci, którzy wylądowali wcześniej nie mogli im pomóc, sami zdobywali porty i nadmorskie osady, również będąc pod ogniem oraz walcząc wręcz między budynkami. Na sam koniec odezwała się również piracka artyleria, która miała wiele czasu, aby dokładnie wcelować się w poszczególne okręty, zatapiając wiele galer, które stały w miejscu po dowiezieniu pierwszego rzutu lub części drugiego na plażę, niektórzy obrali sobie za cel także tłustsze kąski, czyli okręty liniowe. Na szczęście przewaga w liczbie i wyszkoleniu pozwoliła Twoim żołnierzom zająć plażę, porty, miasta i ruszyć dalej, w konsekwencji zdobywając całą prowincję. Ogień artyleryjski uciszyły głównie okręty liniowe, które nie mogły być niszczone tak szybko, jak galery, a te musiały co chwila zmieniać kurs, byleby nie zostać trafione. Niestety, wiele mimo to zatonęło, a jeden okręt liniowy został poważnie uszkodzony i nie mógł wrócić do macierzy, przez co został na kotwicy przy tamtej prowincji. Aby go naprawić, trzeba wydać 400 złota.
Próby zatrzymania Nordów i Czarnego Słońca nie powiodły się. Jeśli mowa o piratach, to galer było zbyt mało, a i same były zbyt słabe, ale na szczęście rozbójnicy nie mieli zamiaru zdobywać prowincji Unii, tylko je ograbić, ale i tak przyniosło to szkody, przez które do skarbca nie wpłynęło 200 złota i nie będzie wpływać, dopóki prowincje po rajdzie piratów nie zostaną przywrócone do stanu użytku, co też kosztuje 200 złota.
O wiele większe straty zafundowali Wam Nordowie, którzy zdołali prześlizgnąć się przez blokadę. Owszem, wiele ich drakkarów poszło na dno podczas ostrzału, inne przepędziły galery, ale i tak zdołali oni ograbić aż sześć prowincji, przez co straciłeś 600 złota i dopóki nie zapłacisz tyle samo za ich naprawę, nie będę generować zysków. Istnieje ryzyko, że tak łatwe zwycięstwo może skusić Nordów do podjęcia kolejnej wyprawy, jeszcze większej, która pozwoli ograbić o wiele więcej terenów, a może nawet zdobyć je, mszcząc się za wcześniejszą zniewagę?
Krasnoludzkie Imperium Miedziobrodych
Brak ruchu ze strony gracza, państwo staje się botem.
Estiusss
O projektach na PW.
Bez trudów zdołałeś zająć wyspę do końca, dzieląc ją wreszcie tylko między Unię Wyspiarską a Estiusss, eliminując siły piratów Czarnego Słońca, szczęśliwie niezbyt liczne w tym rejonie, po przełamaniu małego oporu na prowincji Twoi żołnierze mogli nawet dostrzec jeszcze okręty, które zabrały żołnierzy ze z góry skazanego na zagładę przyczółka.
Niestety, atak na rodzime tereny Czarnego Słońca nie był taki prosty, nieliczna, acz silna, flota oraz, przede wszystkim, artyleria ustawiona na brzegu bez problemów zatopiły jednostki desantowe Nagów i zmusiły pozostałe do odwrotu, a obawie o własne bezpieczeństwo.
Piracka flota, liczna i dość silna, zdołała przebić się zarówno przez Twoje zabezpieczenia, jak i sojuszniczą flotę Unii Wyspiarskiej, dokonując grabieży na wielu prowincjach. Ostateczny bilans strat wynosi sześc ograbionych prowincji, dopóki władca nie zainwestuje w nie łącznie 600 złota, nie ma co liczyć, że zaczną one produkować jakiekolwiek zyski.
Un Lagrogh
Brak ruchu ze strony gracza, państwo staje się botem.
Zjednoczone Królestwo Ludzkie
Brak ruchu ze strony gracza, państwo staje się botem.
Cesarstwo Karkoo
Naprawa i budowa dróg nieco uspokoiło szlachtę, ale nie ma co liczyć na to, że to długotrwały efekt, prędzej lub później znów znajdą sobie powód do narzekania.
Na granicy ze Złymi Ziemiami i Plemionami Zielonoskórych spokój.
Udało obronić się obie prowincje specjalne, do czego walnie przyczyniły się działa "Cesarz" i Golemy, które skutecznie przetrzebiły i zdemoralizowały carskie wojska. Niestety, ogień artylerii nie mógł wybić wszystkich wrogów, przez co zdołali oni zająć część prowincji, tudzież odbić je z Twoich rąk, zależnie od punktu widzenia. Jednakże jeśli nic się w moskońskiej armii nie zmieni, możesz mieć pewność, że już za kilku tur będziesz przemawiał do ludności w swojej nowej zimowej posiadłości, jaka znajdować się będzie w murach dawnego moskońskiego pałacu carskiego.
Powody częściowych niepowodzeń i strat wynikają przede wszystkim z braku konnicy, podczas gdy Moskonie na ten problem akurat nie narzekali. Nie, Huzarzy tym razem nie walczyli. Czemu mieliby walczyć, skoro nie wypłaca się im należnego żołdu, a sami nie mogą odbić sobie tego na mieszkańcach zajętych ziem? Zresztą, w równym, jeśli nie większym stopniu, ich powrót do Rzeczypospolitej mogła spowodować obecna sytuacja tego kraju, ich ojczyzny, w końcu do Cesarstwa nie czuli żadnego przywiązania, będąc tam jedynie w charakterze wojsk najemnych.
Wielu oficerów w armii jest oburzonych. Owszem, Golemy można jakoś znieść, a nawet polubić, w końcu to żołnierze idealni: Nie chcą wracać do domów czy rodzin, nie mają morale, nie muszą odpoczywać, jeść, pić czy spać, wykonają każdy rozkaz bez mrugnięcia mechaniczną powieką... Jednakże Skaveni? To coś zupełnie innego: Szczurza hołota, prymitywy, którym w zawszonych łbach jedynie gwałty, grabieże i rozboje. Jak jakikolwiek szanujący się cesarski żołnierz ma walczyć u boku takich pokracznych i obmierzłych stworów jak skaveńscy najemnicy? Owi oficerowie liczą na to, że Cesarz odeśle Skavenów tam, skąd przyszli, i postawi wreszcie na wojska rodzime, których mimo wszystko jest mało, a kto wie, czy Gremliny nie postanowią urządzić przewrotu wojskowego na korzyść Cara lub własną, gdy ich wojska będą dosłownie lwią częścią armii Karkoo? Choć nawet mimo takiej ewentualności mechaniczni żołnierze wciąż mają licznych zwolenników pośród żołnierzy i oficerów.
Ceshon
O projektach na PW.
Jak słusznie przewidywałeś, Imperium Baalger zaatakowało. Twoja taktyka przeciwko jego wojskom była dość skuteczna, ale musieli oni ulec przez gigantyczną przewagę liczebną, której nie mogły zniwelować nawet najlepsze Mutanty i najokrutniejsi piechurzy, a przynajmniej nie w takiej ilości. Niedobitki, wykorzystując znajomość terenu, wycofały się dalej, na niezajęte jeszcze przez Baalgerczyków prowincje. Ocaleli donoszą również, że najwięcej krwi napsuli im strzelcy, imperialni łucznicy i kusznicy, którzy skutecznie wyeliminowali Purchawy nim te mogły wykorzystać swoje atuty, a czasem nawet wykorzystały, tylko przeciwko sojusznikom, eksplodując zbyt blisko reszty wojsk! Pozostałych jednostek było zbyt mało, aby powstrzymać zmasowaną szarżę baalgerskiej piechoty, straciłeś łącznie pięć prowincji.
Defensywa przeciwko atakowi Klanu Burych Łusek poszła o wiele sprawniej, wróg zaatakował siłami zbyt niewielkimi i słabymi, aby przełamać Twoją obronę, choć wcale nie oznacza to, że nie odniosłeś na tym odcinku żadnych poważnych strat.
Ofensywa powiodła się o wiele lepiej, udało Ci się zająć wszystkie trzy prowincje bez stosunkowo dużych strat, szczególnie dobrze spisali się tutaj Pustelnicy, którzy powyrzynali większość piechoty Klanu, a nim pojawiły się jakiekolwiek bardziej wartościowe oddziały, bitwa była już dla nich właściwe przegrana, więc wycofali się na terytorium Klanu.
Imperium Baalger
O projektach na PW.
Obrona sprawdziła się wybornie, ale to tylko dlatego, że Ceshon nie zaatakował.
Atak nie był już tak prosty, a życie żołnierzy biorących w nim udział usłane różami tak jak służba Wojów przy fortyfikacjach, a wręcz przeciwnie: To była droga przez mękę, dla wielu ostatnia droga w życiu: Omijanie bagien było niemożliwe, gdyż bagna były praktycznie wszędzie, wielu żołnierzy ugrzęzło, stając się łatwymi celami, a inni potopili się. Po pierwszych stratach, jeszcze bez udziału wojsk Ceshonu, ruszyły na Twoje wojska zastępy Mutantów i ludzi, siły obronne wroga. Owszem, odniosłeś zwycięstwo, ale tylko i wyłącznie dzięki przewadze liczebnej, ale straty były znaczne. Mimo to, rozbiłeś wrogie siły obronne, większość przeciwników zginęła, reszta uciekła, wykorzystując znajomość ternu, oraz zająłeś pięć prowincji Mutagenistów, choć nie można zapominać, że to nie dzięki taktyce, lecz miażdżącej przewadze liczebnej.
W przeciwieństwie do morale armii, zadowolenie społeczne podniosło się niemalże natychmiast, cywile, którzy nie wiedzą nic o stratach i ogólnym okrucieństwie wojny, wpadli niemalże w euforię, licząc, że te podboje to jedynie skromna zapowiedź, preludium do inwazji, jaka nie zakończy się na bagnach Ceshonu, ale rozpędzi się na tyle, aby przywrócić Imperium Baalger jego dawną chwałę...
Wielkie Księstwo Shenara
Plan ataku na Koboldy był dobry, ale miał jeden mankament: Twoim wojskom przyszło walczyć nie na równinach, nizinach czy jakimkolwiek innym dogodnym terenie, jaki Drowy znały i lubiły, lecz na bagnach, pośród rzek i jezior usianych gęsto mniejszymi oraz większymi wysepkami. Z tego powodu, aby uniknąć strat, kawaleria wróciła do kraju, gdzie później się przydała, a zredukowane oddziały piechoty ze wsparciem nielicznych strzelców ruszyły do ataku. Zajęcie pierwszych prowincji było cudem, bowiem teren tutaj wciąż nie sprzyjał kawalerii, ale był dość łagodny dla jednostek pieszych. Niestety, na jednej prowincji granicznej Koboldy zdołały utrzymać się twardo, gdyż ich łucznicy zasypali podchodzących żołnierzy gradem strzał: Szeregowi, pozbawieni pancerzy, padali jak muchy, a kusznicy nie mogli wybić wszystkich Koboldów, więc wycofano się. Identycznie zrobiły jednostki, które próbowały zapuścić się dalej, grad strzał i ataki bagiennych potworów skutecznie odebrały im inicjatywę i zmusiły do wycofania się na wcześniej zdobyte prowincje. Cóż, zdobyte, ale nie oznacza to, że nie ma z nimi problemów, teren wydatnie sprzyja Koboldom, które są mistrzami walki partyzanckiej, więc lepiej zabezpieczyć się przed tego rodzaju atakami dywersyjnymi.
Jak zostało wcześniej powiedziane, kawaleria przydała się poza frontem z Koboldami, gdy nagle, od strony morza, zaatakowało Rodos. Niestety, Oddział Manewrujący nie mógł zatrzymać dalece liczebniejszych sił agresora, przy tym wyposażonych w broń palną i wspieranych ogniem artylerii okrętowej, więc zadał jedynie nieco strat, odwrócił uwagę części żołnierzy i wycofał się.
Poza tym przybyli Inżynierowie z Etheronu, gotowi wesprzeć Cię w działaniach przeciwko Elfom, które siedzą w swoich lasach zaskakująco cicho, nawet nie odbijając dwóch zajętych wcześniej przez Drowy prowincji... Cóż, gdyby nie brak rozkazów, to najpewniej mogliby zacząć działać coś w tamtej turze...
Z badań jasno wynika, że najlepszym, co możecie wykorzystać przeciwko elfickim lasom, jest ogień: Drzewa, których często nie da się ściąć, najlepiej zwyczajnie spalić.
Małe fundusze pozwoliły Twoim naukowcom wykluczyć jak na razie jedynie na wykluczenie tych gadów, z których lusek nie będzie pancerzy, głównie przez zbyt wielką wagę i cenę, a mianowicie odpadły wszystkie stworzenia poza starymi, dobrymi Zębaczami.
Trucizny są dalej badane, a jakże, ale efektów można się spodziewać nie tylko po większym zastrzyku gotówki, ale i jakimkolwiek wskazówkom władcy, aby badacze mieli chociaż szczątkowe pojęcie o tym, jakich trucizn oczekujesz.
Eksploracja terenów nie dała zbyt wiele, zarówno przez małe fundusze, jak i niepewność odnośnie tego, czym są owe "ciekawe rzeczy." Tak czy inaczej, spróbować można na zajętych miesiąc temu prowincjach Klejnotu Lasu, acz to dość ryzykowne, w końcu ich mieszkańcy na pewno nie będą przyjaźnie nastawieni i mogą mieć coś przeciwko temu, a także konkretne argumenty na Mroczne Elfy. Mowa tu o ewentualnych niedobitkach i/lub dywersantach Elfów, ale i wszelkiej maści leśnych kreaturach.
Winnice zostały wybudowane, nie zwiększyło to zbytnio zadowolenia z racji agresji Rodos, która skutecznie je zmniejszyła, a nawet jeśli, to wino trafiłoby tylko do przedstawicieli wyższych klas społecznych, potrzeba byłoby więcej winnic, aby trafiło ono wszędzie, choć teraz nie wydaje się to priorytetową inwestycją i poddani na pewno zrozumieją, że się jej nie podjąłeś, w końcu co im po winie, które będą spożywać pod okupacją ludzi z Rodos?
Szlachta zebrała się, zjadła, wypiła, wykłóciła o byle co i wróciła do siebie, zarówno przez wojnę, jak i fakt, że właściwie nie wiedzieli, po co władca ich zebrał.
Możecie wydawać rozkazy.