Mijak pisze:
Przykład ze szkolnym znęcaniem jest tutaj nieadekwatny pod tak wieloma względami, że opisanie wszystkich zajmie mi sporo czasu.
Ale to dobrze, bo dzięki temu będę mógł lepiej wyjaśnić założenia mojej idei.
Zacznę od najsłabszego argumentu - dzieci w wieku szkolnym mają dużo gorzej rozwiniętą moralność, niż dorośli. Są dużo bardziej skłonne poddawać się prymitywnym instynktom właściwym dla zwierząt stadnych - czyli stawać po stronie silnych i agresywnych ("przywódców stada") i odrzucać słabych i prześladowanych ("słabe ogniwa").
U dorosłych ludzi - generalnie - takie instynkty są stłumione na rzecz bardziej logicznego myślenia o moralności.
Poza tym, w sytuacji szkolnego prześladowania, nie ma jednoznacznych dowodów na przebieg całej sytuacji - prawie zawsze jest to słowo ofiary kontra słowo prześladowcy. Czasem są też relacje świadków, których bezstronności nie można być pewnym. Dlatego wystarczy, że prześladowca nie przyzna się do winy albo wymyśli jakąś bajeczkę na swoje usprawiedliwienie - i już znajdą się tacy, którzy mu uwierzą.
Gdyby była było możliwe pełne, dokładne i w 100% wiarygodne odtworzenie całej sytuacji, byłoby zupełnie inaczej. Wtedy nikt nie mógłby umknąć sprawiedliwości. I - co ważniejsze - nikt nie mógłby być niesłusznie oskarżony.
Po trzecie - w obecnym systemie po upublicznieniu sprawy taki prześladowca może nadal robić to, co robił wcześniej - a nawet tym bardziej będzie szukał okazji, żeby się zemścić na "kapusiu".
W moim systemie - po pierwsze, żadnej ofiary nie można by było oskarżyć o donosicielstwo, a po drugie, prześladowca nie miałby możliwości, żeby dopaść go bez świadków.
To teraz w sprawie przykładu z zakazem montowania kamer w przebieralniach.
Jest to zakaz jak najbardziej uzasadniony, skoro filmowana osoba nie wie, co się z takim nagraniem później dzieje, kto je ogląda, komu udostępnia itd.
W moim systemie każdy miałby techniczną możliwość obejrzenia tego nagrania, ale nikt nie miałby możliwości zrobienia tego niepostrzeżenie.
I no. Gdyby to działało tak, że trzeba samemu fizycznie sprawdzać wszystkie te nagrania, to mój system by nie działał.
Dlatego potrzebny jest zaawansowany program komputerowy, który będzie na bieżąco analizować wszystkie informacje i informować ludzi o najważniejszych rzeczach - tak, żeby nawet nie musieli korzystać z możliwości bezpośredniego podglądania kogoś.
To, że byłaby taka techniczna możliwość nie oznacza, że to byłoby dozwolone.
Każdy, kogo mijam na ulicy ma techniczną możliwość uderzyć mnie w twarz - a jakoś nie wymagam, żeby wszystkim odciąć ręce.
No i najlepiej byłoby, gdyby ta sztuczna inteligencja nikomu nie udostępniała tych informacji i gdyby sama wydawała wyroki na podstawie tych obserwacji, kierując się idealnie sprawiedliwym prawem.
Ale wprowadzenie czegoś takiego tworzyłoby zbyt duże pole do nadużyć. Dlatego każdy musi mieć możliwość weryfikacji danych dostarczanych przez AI. Tylko w ten sposób mogłaby być wiarygodna.
I nie mogłoby istnieć prawo w obecnej formie - bo ono nie jest dostosowane do wydawania sprawiedliwych wyroków na podstawie dokładnych danych, tylko z góry zakłada, że pewna ilość niesprawiedliwych wyroków jest konieczna, bo nigdy nie będziemy mieć dostępu do wystarczająco dokładnego obrazu sytuacji.
Przewiduję, że prawie nikt nie używałby prawa do bezpośredniego podglądania, bo robienie tego bez potrzeby byłoby surowo karane, a po kilkunastu latach nawet podczas procesów sądowych rzadko by się z tego korzystało, bo zaufanie do AI byłoby wystarczające.