Ulice Gotham

Avatar Baturaj
Właściciel
Ulice Gotham City.

Avatar Baturaj
Właściciel
Kuba1001
Dotarli na miejsce o 17:50, wysiedli. Ich stanowiskiem był stary, lecz zadbany dom trzypiętrowy, na którego parterze nikt od dawna nie mieszkał. Była możliwość stania na czujce jako przechodzień, siedzenia w samochodzie jako kierowca, objęcia stanowiska na dachu lub czekania na parterze, żeby w każdej chwili wkroczyć do akcji. Alex zabrał się za rozlokowanie ludzi.

Avatar Kuba1001
No tak, rozlokował ich, przykładowo tego z najlepszym okiem postawił na dachu, pozostałych w inne miejsca, a sam ulokował się na parterze.

Avatar Baturaj
Właściciel
Pozostało im tylko czekać. Według informacji o dzisiejszym natężeniu ruchu furgonetka, jeśli miałaby się pojawić akurat tutaj, powinna być o 18:55.
O 18:45 jakiś czarny samochód z przyciemnionymi szybami zaparkował po drugiej stronie ulicy, na parkingu. Wydawało się, że kierowca ich obserwuje, ale mogło to być tylko złudzenie.

Avatar Kuba1001
Powinni nie zwracać na siebie uwagi, żeby jakoś go spławić, w końcu nic innego nie mogli zrobić, prawda?

Avatar Baturaj
Właściciel
O godzinie 18:57 samochód odjechał, ale furgonetki nigdzie nie było widać. Nagle przyszła wiadomość od Thomasa: "u nas".

Avatar Kuba1001
W takim razie dla pewności powiadomił drugą grupę, a później z chłopakami zapakował się do samochodu i podjechał tam, gdzie stacjonował Thomas ze swoimi ludźmi.

Avatar Baturaj
Właściciel
Zobaczył furgonetkę stojącą pod ścianą jakiegoś budynku, widocznie po zderzeniu z nią. Spod maski wgniecionej od uderzenia unosiły się cienkie strużki dymu. Tylne drzwi były otwarte, a na asfalcie pod nimi leżało ciało konwojenta. Po drzwiami kierowcy było drugie.
Dostrzegł Thomasa, a za nim pakujących się do samochodu jego ludzi, jeden chyba krwawił. Thomas trzymał się za ramię, ale na jego twarzy nie było grymasu bólu.
-Drobne komplikacje, ale wszystko gra. Lepiej spier*alajmy- rzucił do Alexa, kiedy usłyszeli syreny policyjne. Gliny były dość blisko.

Avatar Kuba1001
//W sumie nic dziwnego, że nie widać, powinni mieć kominiarki :V//
Nie dopytywał o pieniądze, nie było sensu, bo wiedział, że są już w środku. Tak czy inaczej, pokiwał głową i wsiadł do samochodu, aby później polecić kierowcy udać się do punktu zbornego.

Avatar Baturaj
Właściciel
Godzinę później wszyscy w ten czy inny umówiony wcześniej sposób dotarli do "Stłuczonego Kufla".
//hop//

Avatar maxmaxi123
Lily szła obecnie do swojej pracy, rozglądając się za niebezpieczeństwem. Jak zwykle wyszła nieco wcześnie, aby pomóc innym w razie jakiegoś niewielkiego i typowego napadu, bądź innych drobnych przestępstw.
//W DC są utwory z naszego świata?//

Avatar Baturaj
Właściciel
Na razie wszystko wyglądało normalnie. Ludzie już wychodzili na ulicę, chociaż typowy gwar jeszcze się nie zaczął. Dostrzegła jakiegoś sprzedawcę unoszącego metalową kurtynę swojego sklepu po drugiej stronie ulicy. Jakiś kot przebiegł dwieście metrów dalej.
//Jak najbardziej tak//

Avatar maxmaxi123
Ah... Gotham. Że też tak spokojnie nie może być na co dzień, bądź o każdej porze... patrzyła się więc na przejeżdżające samochody, próbując odgadnąć ich modele, przy okazji włączając na jedną słuchawkę "Die Young", po czym szła dalej. Daleko miała jeszcze do pracy?

Avatar Kuba1001
Louis zdeptał butem rzuconego na ulicę niedopałka swojego papierosa, którego dopiero co skończył, wziął gumę miętową i żując zastanawiał się, ile jeszcze zajmie Jenny przyniesienie tej cholernej kawy i żarcia... Tak to jest, jak ma się chwilę przerwy podczas patrolu, a nową wyśle się z zadaniem, które ją przerasta. Zresztą, chyba jak wszystko trudniejsze do oddychania... Że też James musiał zginąć. Że też dostał nową partnerkę z zadupia. Że też musi ją przeszkolić.
- Ja pie**olę... - westchnął i znów się za nią rozejrzał, odwracając spojrzenie od swojego samochodu służbowego (radiowozu, nie wspominałem o nim w Karcie, ale to raczej oczywiste, że taki ma, nie?), a szukając wzrokiem tej rudej.

Avatar Baturaj
Właściciel
Max
Doszła do wniosku, że jeszcze dwanaście, może dziesięć minut. Obok niej przejechał na pełnym gazie czarny Ford Mondeo. Znacząco przekroczył prędkość. Zza rogu sto metrów od Lily wyszło dwóch ubranych w dresy osobników, z zapałem o czymś rozmawiając. Za chwilę obok przejechał czarny Mercedes, chyba SL 320, rocznik, zdawało się, 2000. Zatrzymał się koło dresów, coś tam pogadali z ludźmi w środku, po czym samochód odjechał. Tamci szli dalej. Teraz byli 50 metrów od Lily, ale nagle skręcili i przeszli przez ulicę (oczywiście nie na pasach).

Avatar maxmaxi123
Coś się zaczyna dziać... Zaczęła więc ostrożnie za nimi iść. Przy okazji, spojrzała w telefonie na zegarek, aby dowiedzieć się, ile jeszcze ma czasu na dojście. Bo wie w ile tam trafi (bez przeszkód po drodze, nie licząc tej tutaj), ale czy też zdąży to zbadać i jednocześnie się nie spóźnić?

Avatar Baturaj
Właściciel
Max
Do rozpoczęcia pracy zostało jej dwadzieścia siedem minut, a dojdzie tam w osiem. Z pewnością zdąży, jeśli nie przerodzi się to w nic poważniejszego. Dwóch facetów zaczęło grzebać w swoich dresach, a Lily zauważyła, że kierują się w stronę tego otwartego przed paroma minutami sklepu spożywczego z przeszklonymi drzwiami.
Kuba
- Już jestem, partnerze! - usłyszał głos Jenny po swojej prawej. Szła do niego z tacką z dwoma kubkami kawy i papierową torbą. Kiedy zbliżyła się, z uśmiechem podała mu kubek. Dostrzegając wyraz jego twarzy, natychmiast spoważniała, jednak w oczach nadal tliła się iskierka entuzjazmu. - Trochę zeszło, bo sprzedawczyni szukała drobnych, ale w końcu przyszedł jej mąż i... - zamilkła i udała, że się za czymś rozgląda. W końcu odezwała się: - To gdzie dzisiaj jedziemy?

Avatar Kuba1001
Westchnął i odebrał swój kubek, aby siorbnąć porządnego łyka kawusi.
- Gotham jest jak tykająca bomba: W zasadzie to nie wiesz, kiedy je**ie. - wyjaśnił, powtarzając jeden ze swoich autorskich cytatów. - Dlatego, jeśli nie otrzymamy konkretnego zgłoszenia, będziemy włóczyć się po ulicach i gwarantuję, że prędzej czy później na coś trafimy, odkąd siedzę w tym fachu prawie że sześć i pół roku, to nigdy nie zdarzyła mi się nuda na takim patrolu.
Później wsiadł do samochodu, aby tam dalej pić kawę i dobrać się do tego, co zawierała torba.

Avatar maxmaxi123
Jeżeli dobrze sądziła, ma to być napad. Szybko więc wkroczyła w zaułek, po czym upewniwszy się iż nikt jej nie widzi, zmieniła swój wygląd i czekała, aż będą przy wejściu do sklepu, już teraz zbierając moc, na stworzenie tarczy przed wejściem.

Avatar Baturaj
Właściciel
Kuba
Jenny także wsiadła do samochodu. Okazało się, że kupiła dwie duże kanapki i cztery donuty. Dla jego doświadczonego oka widać było, że dziewczyna ledwie trzyma nerwy na wodzy.
Max
Jeden z dresów właśnie sięgał do klamki. Zauważyła, że obaj wyciągnęli już pistolety i trzymali je przy nogach. Z racji dopiero tworzącego się ruchu ulicznego oraz wczesnej pory, nikt z przechodniów nie zauważył niczego podejrzanego.

Avatar maxmaxi123
Uformowała więc tarczę przed klamką, a potem machnęła dłonią chcąc, aby poleciały cztery dynama (będę to tak nazywać, bo z jednej gry mi się kojarzą tego typu sprzęty), aby zamieniły się w pół obręcze i wbiły się wokół nadgarstków delikwentów w szybę.

Avatar Kuba1001
Uroki życia w tym mieście, wiec im szybciej się przyzwyczai, tym lepiej. Tak czy inaczej, zabrał się za kanapkę, a później pączki popijane kawą. Gdy skończył, pozbył się śmieci i sprawdził, czy Jenny też skończyła. Jeśli tak, to ruszył radiowozem na patrol, a jeśli nie, to jeszcze sobie zapalił.

Avatar Baturaj
Właściciel
Max
Ręka tego przy drzwiach została przyszpilona do ściany budynku, jakieś dwadzieścia centymetrów od klamki drzwi. Niestety, ten drugi wykonał nieprzewidziany ruch, przez co dynamo jedynie drasnęło go w nadgarstek, przez co wypuścił broń z ręki. Rozejrzał się panicznie, po czym zaczął próbować odciągnąć kolegę spod drzwi, z raczej marnym skutkiem. Tamten wisiał niemal bezwładnie na przyszpilonej ręce, gorączkowo mówiąc coś chyba do swojego kompana.
Kuba
Okazało się, że kiedy Jenny się denerwowała, jadła nawet nieco szybciej od niego, więc kiedy skończył, była już po swoim posiłku, rozglądając się wyczekująco dokoła.

Avatar maxmaxi123
Drugiego próbowała wziąć nogami, tym samym co chybiło, a inne miało odepchnąć pistolet gdzieś dalej.

Avatar Kuba1001
W takim razie po pozbyciu się torebki, kubków, serwetek czy innych pierdół wsiadł za kółko, odpalił samochód, włączył radio i pojechał ulicami na patrol.

Avatar Baturaj
Właściciel
Max
Pistolet poleciał jakieś dwadzieścia metrów dalej, a chybione dynamo uderzyło gościa w nogę. Jednak z powodu braku powierzchni, do której mogłoby go przyszpilić, jedynie został podcięty z olbrzymią siłą, wykonał półtorej obrotu w powietrzu, po czym upadł na twarz. Przestał się ruszać.
Kuba
Na ulicy znajdowało się sporo przechodniów, jednak co chwila mijali małe grupki ulicznych "gangów", złożonych głównie z dresiarzy, którzy pewnie chcieliby należeć do jakiejś mafii, ale nie mieli koneksji. Nie robili jednak nic nielegalnego. W pewnej chwili, kiedy wyjeżdżali zza rogu, Louis dostrzegł, jak jedna z takich grupek, złożona chyba z pięciu takich, stoi pod dawno już zamkniętym, w połowie zabitym dechami sklepem. Kojarzył teren z widzenia, w tym lokalu od dawna niczego nie było. Jednak jeden z nich, zanim zdążyli zauważyć nadjeżdżający radiowóz, rzucił butelką po piwie w jeden z ocalałych fragmentów szyby, który rozpadł się ze słyszanym nawet w ich samochodzie brzękiem. Jenny, która od ostatnich kilkudziesięciu sekund wyjątkowo oszczędzała mu pytań, ledwo zauważalnie zesztywniała. Spojrzała na niego, chcąc najwyraźniej wiedzieć, czy powinni jakoś zareagować.

Avatar maxmaxi123
onie
Podbiegła do niego, przedtem jednak polecając jednemu dynamowi, aby przyszpiliło szyję do podłoża, nie z jakąś mocną siłą, co żeby była przerwa między nim, a szyją. Kiedy podbiegła, uświadomiła sobie swoją głupotę. Dynamo miało się odpiąć, przewróciła go na plecy i dopiero wtedy miało się zapiąć. No, chyba że przewracanie rannego to była głupota... że też nie wiedziała. Sprawdziła puls, wyciągając jednocześnie telefon.

Avatar Kuba1001
Bez słowa zatrzymał samochód i wyszedł na zewnątrz, z charakterystycznym dźwiękiem rozprostowując kark i palce. Chwilę później ruszył swobodnie i spokojnie w ich stronę, jednocześnie starając się namierzyć przywódcę grupy oraz uniknąć ewentualnych butelek. Jeśli mu się to udało, szybko dobył paralizatora, wymierzył w Dresa Alfa i strzelił.

Avatar Baturaj
Właściciel
Max
Dres jedynie stracił przytomność. Puls miał zwolniony, ale silny. Nie miał także żadnych urazów karku czy innych kości. Jedynie stracił przytomność od uderzenia głową w podłoże. Usłyszała ciche stęknięcie osobnika wciąż przyszpilonego do drzwi. Kiedy tam zerknęła, zauważyła, że próbuje dosięgnąć własnego gnata, który upadł niedaleko jego nóg. Prawie mu się to udało.
- O k**wa... O k**wa... - mamrotał gorączkowo, zerkając z przestrachem na dziwną postać. Dwóch albo trzech przechodniów zatrzymało się, żeby popatrzeć, co się dzieje.
Kuba
Kiedy wychodził z samochodu, dwóch albo trzech dresów chciało panicznie uciekać, ale jeden z nich - łysy, wysoki koleś w białej bluzie powstrzymał ich.
- Hej hej, czekajcie. Panie władzo - dodał w stronę Louisa. - Przepraszamy, to się więcej nie powtórzy.
Wyjęcie paralizatora zaskoczyło go lekko, ale wyraźnie.
- Hej, nie tak ostro, co? Wiesz, kim jest mój wujaszek? Mój wujek by...
Jednocześnie spróbował sięgnąć po jedną z butelek stojących pod ścianą budynku starego sklepu. Urwał, trafiony paralizatorem prosto w prawy bok. Zesztywniały upadł na ziemię, drgając na całym ciele. Reszta jego kolegów rozpierzchła się w mniej niż pięć sekund. Louis usłyszał jednak głuche stęknięcie. To Jenny podłożyła nogę jednemu z uciekających, który padł jak długi i teraz celowała w niego z pistoletu.
- Nie ruszaj się, GCPD.

Avatar maxmaxi123
Odkopnęła pistolet dalej, po czym spojrzała się na ludzi.
- Mógłby ktoś zadzwonić na policję?- Spytała się, sama układając po trzy dynama (dokładniej, sześć dynam razem, podzielonych na dwie trójki), rozkładając je na maksymalną długość, chciała aby te trójki razem stworzyły dwa koła, które miały unosić się nad ziemią. W zasadzie, pierwszy raz tego próbowała, więc nie wiedziała czy wyjdzie tak, jakby chciała.

Avatar Baturaj
Właściciel
Max
Po dziesięciu sekundach dynama ułożyły się w mniej-więcej żądanej konfiguracji. Ktoś wyjął telefon, ale drzwi do sklepu otworzyły się nagle do środka i stanął w nich sprzedawca. Miał wyraz lekkiego zdumienia na twarzy, ale trzymał w dłoni komórkę i powiedział:
- Już zadzwoniłem. Kim ty, do cholery, jesteś?
Nagle zdał sobie sprawę z nieuprzejmości.
- Dzięki - burknął. - Tylko co ode mnie chcieli, do cholery? O tej porze w kasie nie mam prawie nic, same drobne.
W odległości mniej-więcej czterech przecznic dała się słyszeć syrena policyjna.
Sprzedawca kopnął pistolet zbira, który właśnie prawie go dosięgał. - Zapomniałaś o czymś.
Broń wylądowała obok jej nóg.

Avatar Kuba1001
- Załatw przywódcę, reszta spie**oli. - wyjaśnił, skuwając powalonego przez siebie dresiarza. - Plus minus jeden lub dwóch najwierniejszych i najgłupszych przydupasów. - dodał, a później dobył swojej broni, którą wycelował w drugiego mężczyznę. - Skuj go.

Avatar Baturaj
Właściciel
Kuba
- Okej - powiedziała Jenny, chowając swoją broń. Chyba chciała, żeby zabrzmiało to pewnie, jednak było zupełnie odwrotnie. Na jej twarzy widać było wielkie skupienie i przejęcie, kiedy wyjmowała kajdanki i skuwała mężczyznę. Jedynie (a raczej aż) jej ruchy były w miarę pewne i metodyczne - wyćwiczone podczas treningów. Jednak w praktyce robiła to chyba pierwszy raz. Kiedy uporała się z zadaniem, wstała i ze sporym wysiłkiem podniosła gościa z chodnika.
- Wstawaj! - stęknęła. Kiedy stał już, pochylony (trzymała go za kołnierz), dodała: - Masz prawo zachować milczenie. Wszystko, co powiedz, może być użyte przeciwko tobie.
Spojrzała na Louisa, oczekując oceny jej wysiłków.
Dosłyszał, jak dres szepcze:
- A j*b się, s*ko.
Jenny nie dawała po sobie poznać, czy usłyszała obelgę. Cały czas patrzyła z wyczekiwaniem w oczy Louisowi.

Avatar Kuba1001
- Grzeczniej. - mruknął, sadzając najpierw swojego dresa na tyle radiowozu, a drugiego odbierając z rąk posterunkowej. - Za obrazę funkcjonariusza na służbie dostaniesz przynajmniej dwa dodatkowe lata w pierdlu, a jeśli się nie zamkniesz, to nie tylko zdzielę Cię w pysk, ale dopilnuję, żebyś trafił do jednej celi z dużym Murzynem. Jasne?
Nie zważając na odpowiedź mężczyzny, poklepał Jenny po ramieniu.
- Całkiem nieźle, jak na pierwszy raz, młoda. - powiedział i kazał jej wsiadać, samemu zajmując miejsce za kółkiem. Później ruszył do komisariatu, aby odstawić tę parkę.

Avatar maxmaxi123
Zdziwiła się nieco i straciła pewność co do tego, czy słusznie zrobiła. Z jednej strony niby wszystko poszło dobrze, ale z drugiej nic nie miał ponoć. Zawsze istniała możliwość, że nie wiedzieli, ale tego sprzedawcy raczej nie powie. Jako iż nie wymyśliła nic innego, wzruszyła tylko ramionami.
- Nie wiem, czego chcieli, ale wiem że mieli broń. Tam leży jeden pistolet.- Wskazała miejsce, gdzie rzeczony przedmiot winien się znajdować.- A poza tym, to był trochę odruch... Muszę już lecieć.- Powiedziała, po czym stanęła na nich. Teraz miał zacząć powoli sunąć w stronę miejsca pracy po chodniku, jak i też zapiąć się wokół jej stóp, żeby w razie stracenia równowagi nie spadła.
//Nie podawaj całej drogi, co niewielką odległość jaką przebyła w ten sposób, bo wpierw chcę zobaczyć (jak i ona), czy to jest możliwe.//

Avatar Baturaj
Właściciel
Kuba
Droga na komisariat zajęła kilkanaście minut. Kiedy weszli, prowadząc aresztantów, powitał ich zwykły, codzienny gwar. Dźwięki rozmów, kłótni z aresztowanymi, przesłuchań, gróźb ze strony prowadzonych za kratki zlewały się ze sobą. Zaraz podszedł do nich któryś mundurowy.
- Od razu za kratki, sierżancie?
Max
Kiedy weszła, minęło chwilę, zanim ustabilizowała pozycję dysków, które z początku nie chciały trzymać się w linii prostej. Zaraz jednak udało się i zaczęła powoli sunąć w żądanym kierunku, co chwila korygując tor poruszania się, który nie chciał pozostać na dłużej w linii prostej. Szło jednak coraz lepiej i po coraz prostszej linii.
Usłyszała za sobą głosy zastanawiające się, kim jest. Jedna osoba chyba nagrała ją telefonem.

Avatar Kuba1001
- Niszczenie mienia i obraza funkcjonariusza, powinni trochę posiedzieć, ale najpierw wsadźcie ich na dołek, niech zmiękną. - odparł i, jeśli nikt ani nic go nie zatrzymało, ruszył z powrotem do radiowozu, a potem na patrol.

Avatar maxmaxi123
Tyle dobrego, że nie wygląda jak zwykle, acz może być kłopot z ubraniami... tego nie przemyślała. Niemniej, nabierała powoli prędkości, kierując je wyżej nad chodnik, co chwila wypatrując przed sobą warsztatu.

Avatar Radiotelegrafista
Novislav siedział w swoim samochodzie, zaparkowanym przy chodniku. Był ubrany jak zwykły człowiek - Dżinsy, dresowa kurtka, a jednak było to dla niego sporą odmianą od krępującego garnituru, który pozostawił w mieszkaniu. Przez szkła lornetki obserwował okna w budynku na przeciwko - Mieszkał tam Neven Vedran, Chorwat, którego Novislav upatrzył sobie na cel. Za jakiś czas powinien wyjeżdżać do szkoły lotniczej, w której był instruktorem.

Avatar Baturaj
Właściciel
Kuba
Kiedy ruszyli, w radiu odezwał się głos:
"Jednostka numer [tu padł numer radiowozu Louisa], tu centrala, zgłoś się".
Max
Zobaczyła go jakieś dwieście metrów dalej. Coraz więcej ludzi jednak przyglądało się jej z chodników i ulicy. Zbliżała się do niego w narzuconym przez siebie tempie.
Telegrafista
Jedno z okien wychodziło na kuchnię i właśnie w nim mignęła mu na chwilę postać Vedrana, chyba pijącego kawę. Wyglądało na to, że się spieszy, chyba nie chciał się spóźnić. Jednak, kiedy znowu pojawił się w oknie, dało się spostrzec, że nie spieszy się panicznie, po prostu wykonuje te same, metodyczne ruchy, tylko szybciej, niż zwykle. Novislavowi wydało się, jakby wyrzucał coś do kosza, po czym znowu zniknął z pola widzenia.

Avatar maxmaxi123
Czuła się tak nieswojo, kiedy się na nią patrzyli... musi być ostrożniejsza przy tym. Postanowiła więc nieco je zwolnić i wylądować w pobliskim zaułku, najlepiej tam gdzie nikt nie mógł jej zobaczyć, aby tam zejść z dynam, zamienić je ponownie w swoje paznokcie, a samą siebie odmienić. Zrobiła to, kiedy miała pewność że nikt jej nie ujrzy. Jeżeli wszystkie powyższe czynności pomyślnie się udały, ruszyła do miejsca pracy, rozglądając się nerwowo wokół, bo jakby nie patrzeć ubioru nie zmieniła...

Avatar Baturaj
Właściciel
Nikt raczej na nią nie patrzył, dostrzegła za to z oddali kilku ludzi wciąż zachwyconych widokiem, który przed chwilą zobaczyli - pewnie sunącej nad ulicą kobiety. No, w zasadzie w Gotham to rzadkość, częściej spotyka się tu Batmana niż jakichś meta-ludzi.
Do miejsca pracy doszła bez przeszkód.

Avatar Radiotelegrafista
Zatarł ręce z zadowolenia, i aż świerzbiło go, po od razu wstrzelić się w okno. Poczekał jednak, nie chcąc oddawać strzałów na ulicy w biały dzień. Cierpliwie poczeka, aż Vedran wyjedzie na podmiejską drogę do szkoły lotniczej, tam zabierze się za początek swego dzieła.

Avatar Baturaj
Właściciel
Po czterech minutach Vedran wyszedł z domu, zamknął drzwi na klucz, po czym wsiadł do samochodu. Odpalił silnik i odjechał sprzed budynku.

Avatar Radiotelegrafista
Novislav przekręcił kluczyk w stacyjce i włączając się do ruchu, zaczął podążać swoim Range Roverem za samochodem Vedrana.

Avatar Baturaj
Właściciel
Wszystko szło dobrze. Vedran jechał spokojnie, w jednej chwili przekroczył prędkość na parę minut, ale nic innego się nie wydarzyło. Zostało jeszcze jakieś siedem kilometrów do szkoły lotniczej.

Avatar Radiotelegrafista
Poczekał na moment, w którym będą przyjeżdżali przez mniej ludne okolice (najlepiej jakieś pola, albo las) i żadne samochody nie będą w pobliżu. Wtedy to przyspieszył swoim Range Roverem i zaczął spychać Verdana na pobocze.

Avatar maxmaxi123
//Zmiana tematu, czy...?

Avatar Kuba1001
- Aragon do centrali, w czym mogę Wam dziś pomóc, chłopcy? - zapytał żartobliwym tonem.

Avatar Baturaj
Właściciel
Telegrafista
Samochód chwilę się opierał, ale z powodu znacznie mniejszego rozmiaru po chwili został z sukcesem zepchnięty na pobocze tak, że niemal się przewrócił. Pozostał jednak w stabilnej pozycji, na trawie (było to pole), prostopadle do drogi.
Max
//hop//
Kuba
- Nie nam, starszy sierżancie Aragon, ale Komisarzowi Gordonowi. Komisarz prosi o stawienie się w Komendzie Głównej GCPD jak najszybciej.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku