Jak nazwa wskazuje, jest to fort należący do sławnej Białej Kompanii, czyli grupy najemników, którzy nazwę wzięli od charakterystycznych dla większości białych płaszczy z kapturami, lub bez, i peleryn.
Wracając do fortu: Położony jest na sporym wzgórzu, co pozwala łatwiej odpierać ataki konkurencyjnych band najemników oraz niezadowolonej klienteli, a także obok głównego traktu w tym rejonie kontynentu, co pozwala klientom dość łatwo trafić na owy i wynająć najemniorów dla własnych celów.
Aby obronić się przed wcześniej wspomnianymi zagrożeniami, fort otoczony jest fosą, posiada też grube mury zakończone blankami, pięć wież (po cztery na róg kwadratowego fortu i jedna po środku), okute metalem, drewniane wrota i zamykającą je, stalową kratę, spuszczaną w razie niebezpieczeństwa lub na noc, a także most zwodzony, niezbędny w wypadku posiadania wspomnianej również fosy.
Wewnątrz zaś mieści się główny, brukowany, plac fortu, który jest miejscem spotkań, treningu, zgromadzeń, przemówień i rozrywki. Do murów zaś przylegają koszary dla członków bandy (szef mieszka w owej wieży po środku placu), stołówka, zbrojownia i tak zwany Klub, czyli jedyne miejsce w forcie, w którym do woli można grać w kości i karty, pić na umór oraz ogółem cieszyć się i odpoczywać.
Oczywiście, niezbyt miłym dodatkiem, ale jednak, fort posiada lochy, w których trzyma się tych członków Kompanii, którzy zdradzili swoich kompanów lub ideały grupy, tudzież tych więźniów, jakich zleceniodawca chciał żywych.
Magnus opierał się o mur, stojąc na placu. Z nudów wypuszczał od czasu też nieco małych ogników. Tak, czekanie na szefa zawsze trochę trwało, ale trzeba było, skoro dziś znów wyznaczał członków Kompanii do kolejnych misji, a on zapewne będzie uczestniczyć w przynajmniej jednej, niewielu mają tutaj w końcu Magów.
Właściciel
No i wreszcie zaczął przychodzić wasz dowódca, oczywiście wraz ze swoimi przybocznymi. Jak dobrze pamiętasz był to mężczyzna starszej daty, już o siwych włosach, ale nadal o silnej posturze i w miarę dobrej budowie. Rzecz jasna wypada też wspomnieć iż nazywał się Waldyr.
-Magnusie, idziemy do środka. Jest tam do omówienia parę spraw.- Powiedział i od razu ruszył ku wnętrzu, najpewniej też do waszego stołu, przy którym odbywało się większość narad.
Pan Ognia pozbył się w tym momencie wszelkich wątpliwości, że tym razem otrzyma wolne. Niemniej, westchnął i skierował się do środka, zgodnie z poleceniem swego przełożonego.
Właściciel
Gdy już wszyscy się zebraliście w sali i zajęliście swoje miejsca to tak Waldyr zaczął mówić.
-Wiecie, od ostatniego czasu zaczyna nieco brakować roboty... No wiadomo, zawsze znajdą się jakieś zbiry, watahy zwierząt czy inne smrody, ale tu trzeba czegoś na większą skalę... Dlatego też mam w planach powiększenie nieco naszej strefy pracy, to jest - Magnusie... Wyruszysz do Pustynnego Klejnotu wraz z jakąś grupą chłopców i tam zajmiesz się odpowiednim zadaniem, a mianowicie pomożesz pomniejszej głowie rodu.
- Zapowiada się ciekawie... Mam sam dobrać sobie pozostałych członków wyprawy?
Właściciel
-Ci już są z góry ustaleni, lepiej jak będziesz z kimś kto zna teren, nie masz się tak w końcu gubić i kroczyć bez celu.
- Doskonale zrozumiałem. Dalsze wytyczne?
Właściciel
-Cóż, uważaj na panujące tam ciepło.- Powiedział gromko zaśmiawszy się. Nie no, zepsułbym ci niespodziankę.
- Świetnie... Mam ruszyć niezwłocznie?
Właściciel
-Pierw się przygotuj jakoś do tej podróży, nie będzie ona krótka.
- Domyślam się. To wszystko?
Właściciel
-Dokładnie, możesz już iść.- Powiedział i skinął jeszcze do ciebie głową na do widzenia.
W takim razie wyszedł, aby niezwłocznie zająć się pakowaniem, a w tym celu najpierw udał się do swej kwatery.
Właściciel
Cóż, zastałeś ją bez zmian, to na pewno. Tak samo nie było w niej żadnych gości.
I dobrze. Zebrał cały swój skromny dobytek, a następnie wyszedł i ruszył do kwatermistrzostwa po jakieś zapasy na drogę.
Właściciel
Jednak nim do tego doszło twoją drogę zagrodził twój znajomy z kompanii, Navar.
-Zapasy już gotowe Magnusie, chodźmy.- Powiedział jeszcze i udał się w kierunku bramy waszego fortu.
Im szybciej, tym lepiej, także bez ociągania ruszył za nim.
Właściciel
-Może nas czekać długa i emocjonująca podróż, zwłaszcza przez pustynne tereny, bo tam mamy naprawdę egzotyczne potwory.
- Bardziej ciekawią mnie tamtejsze egzotyczne kobiety. - odrzekł ze śmiechem. - Potworami nie ma się co przejmować, a przynajmniej dopóki macie mnie.
Właściciel
-A to się ciesz, bo tam są wyjątkowo chętne.- Powiedział zaśmiawszy się. No i niekiedy zabójcze, to uważaj.
- Igram ze śmiercią codziennie. - odrzekł i choć na twarz przywołał uśmiech, to wizja bycia zasztyletowanym przez jakąś kobietę w łózko nie była bynajmniej dobra.
No, tak czy inaczej to komu w drogę i tak dalej, więc im szybciej wyruszymy, tym lepiej.
Właściciel
Cała wasza grupa załadowała się czy to na wóz czy osobnego konia i tak powoli wyszliście z samego fortu.
-Słyszałem w ogóle, że znowu Redwyne się zaczął spierać z Ryswell'em, pewnie po drodze napotkamy jakieś pobojowiska, może nawet i zechcą nasz którzy po drodze zatrudnić na jakąś jedną bitewkę.
- Każda okazja żeby rozprostować kości i zarobić jest dobra.
Właściciel
-Ciekawe kto lepiej sra złotem, by sobie na nas pozwolić.- Dodał jeszcze Bartholo. Wasza podróż się rozpoczęła, teraz jesteście na drodze tylko wy, wasze wierzchowce i słońce. Podróżujecie tak może już z parę godzin.
Czym jest te parę godzin, skoro podróż najpewniej będzie trwać kilka dni? Całe szczęście, że trening magiczny obejmował również naukę cierpliwości i hartowania siły woli, bez tego Magnusowi ciężko byłoby przezwyciężyć wszechobecną nudę... Cóż, zajął się rozglądaniem wokół, może rzeczywiście gdzieś trafi się jakieś pobojowisko czy grupa żołnierzy?
//Tak dla wyjaśnienia: Ja w tej grupie dowodzę czy ktoś inny?//
Właściciel
//Owszem, ty dowodzisz.//
Nawet do zobaczenia jakichś pobojowisk zeszłoby wam z dzień czy dwa drogi, póki co jedyne co mogłeś zauważyć to słońce powoli kryjące się za horyzontem, trzeba będzie wkrótce rozbić obóz lub jechać nocą.
Zaczął rozglądać się za najlepszym miejscem na obozowisko, ale mimo to zapytał:
- Panowie? Macie zamiar się zatrzymać czy zwiększymy tępo i pojedziemy nocą, aby być szybciej na miejscu? Pytam, bo choć dowodzę, to mi jest to zupełnie obojętne.
Właściciel
W sumie chłopaki tak po sobie popatrzyli.
-Chyba lepiej będzie się zatrzymać i przekimać skoro jeszcze jesteśmy na znajomym terenie.- Powiedział twój znajomy.
Wzruszył ramionami, mógł w końcu czuwać, zużywając swoje zasoby energii w zamian za sen, a także stworzyć lewitujące kule ognia wokół całej grupy, ale niech im będzie.
- W takim razie rozglądajcie się za jakimś dobrym miejscem na nocleg. - odparł i sam zaczął wytrzeszczać oczy.
Właściciel
W sumie prędko całą grupką dostrzegliście małą polanę z ziemistym kręgiem, najpewniej kiedyś to miejsce było używane jako obozowisko dla kogoś innego, przynajmniej jest dobre miejsce na ognisko.
Mogliby szukać dalej, ale w sumie po co? Wskazał na owe miejsce i tam też kazał rozbić obóz, samemu biorąc się za rozpalenie ogniska za pomocą swojej Magii, acz uprzednio nazbierał mchu, trawy, kory i suchych patyków na podpałkę oraz wystarczająco dużo drwa, aby podsycać nim ogień przez całą noc. Później pomógł z przygotowaniem obozowiska czy posiłku, jeśli reszta jeszcze nie skończyła.
Właściciel
Reszta już powoli zaczęła sobie rozkładać skóry wokół ogniska, a wasz kucharz Demkub zdjął swój kociołek z pleców i zaczął tworzyć trójnóg, który ustawił wraz z kotłem, no i teraz zostaje mu przyrządzić jaką zupę, więc zaczął wrzucać mięso i warzywa zalewając to wodą.
W takim razie postanowił nadszarpnąć te w nikłym stopniu uszczuplone, ale jednak, zasoby energii poprzez medytację, którą przerwał od razu w chwili, w której posiłek był gotowy, aby wraz z resztą spożyć ciepłą zupę.
Właściciel
No i ta chwila dosyć prędko nastała, dostałeś swoją porcję do drewnianej misy wraz z łyżką i kilkoma kromkami chlebka bożego.
Zabrał się więc za jedzenie, aby po zakończonym posiłku wrócić do medytacji.
//Jak ma się z nią sprawa tak w ogóle? Jestem w tym obozie ciałem, ale umysłem gdzieś błądzę, czy może mam na tyle świadomości, żeby móc jednocześnie medytować i pełnić wartę?//
Właściciel
//Cóż, medytacja snu nie zastąpi, a to pierwsze da się wykonać jak ktoś bardzo dobrze posługuje się Energią.//
-Mniemam, że to ty pełnisz wartę, Magnusie?- Spytał cię twój znajomy, rzecz jasna wszyscy pokończyli posiłki i powoli układali się wygodnie na swoich leżach.
//Więc moja postać może sobie na to pozwolić czy niezbyt.//
- Na to wychodzi. - odparł i przerwał medytację, dokładając drwa do ogniska i siadając się na ździebko wygodniejszej pozycji.
Właściciel
//Bardzo dobrze w sensie tylko Energią, więc pozostaje tylko medytacja uzupełniająca energię i pełnienie warty jednocześnie.//
-No to możesz mnie za jakiś czas obudzić, wypada byś też pospał chociaż jaką godzinkę czy dwie.- Kiwnął ci głową i samemu ułożył się wygodniej na futrze.
Zawsze coś... Cóż, medytował dalej, aż do zregenerowania sił, robiąc dziesięciominutowe przerwy na pełnienie warty czy dokładanie do ognia. Sama medytacja miała trwać kwadrans, dopiero potem przerwa i tak dalej, aż do całkowitego wzrostu energii.
Właściciel
No i tak ci powoli mijała ta warta, okazjonalnie słyszałeś jakieś świerszcze, sowy czy nawet wyjące do księżyca wilki, ale nic co, by mogło być bezpośrednim zagrożeniem.
Cóż, kontynuował cały proces dalej, nie mając wiele innych opcji, aby po nastaniu odpowiedniej pory obudzić Navara, aby ten go zmienił.
Właściciel
No i nastała ta pora, a twój zmiennik ziewając i przecierając oczy przyjął postawę siedzącą i samemu zaczął się pełnić wartę, gdy ty w tym czasie sobie mogłeś słodko pospać. Zaś cała wasza grupka już obudziła się nazajutrz, a Navar was zaraz przywitał.
Przeciągnął się i ziewnął, a później poczekał na śniadanie, ewentualnie zajął się składaniem obozu, zależnie od tego, na co teraz pora.
Właściciel
Śniadanie już takie bogate nie było, bo wasz kucharz przygotował dla was tylko suszone mięso, kilka bochenków chleba i po bukłaku piwa, ale zawsze to lepsze, niż podróż o pustym żołądku.
Zdecydowanie, a więc od razu zabrał się za konsumpcję, od czasu do czasu popijając posiłek piwem. Później dał wszystkim jeszcze kwadrans na odpoczynek, a następnie zarządził zebranie obozu, w czym oczywiście im pomógł, oraz powrót na gościniec.
Właściciel
Po takim czasie wszyscy byliście gotowi do dalszej drogi, co też uczyniliście i z powrotem ruszyliście w dalszą, dosyć długą drogę.
Tak więc jechał, bo co innego mógł zrobić?
Właściciel
No właśnie nie za wiele, a po dłuższej podróży, powoli zaczęła znowu zbliżać się noc, teraz wybierać czy zamierzacie jechać dalej czy ponownie nocować.
Ponownie, wolałby kontynuować podróż, ale znów wolał wiedzieć jakie jest zdanie jego kompanów na ten temat, więc zapytał się ich o to, samemu szukając dobrego miejsca na nocleg, tak profilaktycznie.