- A Ciebie jeszcze nie znam... - powiedział z uśmiechem i zapakował się razem z giwerami i amunicją do środka.
Konto usunięte
Kub1001
- Sierżant Zonana Puei. Miło poznać. - Przywitała się. Manua pędził jak istny diabeł, aczkolwiek bez syreny.
- Słuchajcie, strzelać tak żeby zabić. Najważniejsza jest ochrona detektywa. Mam tylko nadzieję, że będziemy na czas. -
S
- Co za świat. Mówisz kobiecie, iż ma ładne stópki, a ona wrzeszczy o pomoc. Ściany dźwiękoszczelne, kochanie ~~ Zajął się masowaniem twoich stóp
//następnym razem Ci nie zaufam. To takie w twoim stylu.
Czy potrafi ruszać czymkolwiek?
Konto usunięte
Kuba1001
- Śmieszkuj, póki możesz. - Manua najwyraźniej nie był w humorze, aczkolwiek Zonana parsknęła. Dojechaliście na miejsce.
Zmiana Tematu!
Som
Owszem. Mięśnie twarzy masz sprawne, mały palec u lewej dłoni oraz cały nadgarstek prawej.
- Odsuń się ode mnie. To będzie międzynarodowy skandal. Przez ciebie pracę straci pewnie cały komisariat, a Ciebie podam do sądu.
Konto usunięte
- Denerwująca jesteś. Jak ludzi z tobą wytrzymują? - Powiedział, po czym założył Ci maskę tlenową na twarz. Poczułaś się niesamowicie senna, a łóżko wydało się niesamowicie wygodne
- Nie mają wyboru. Inaczej giną lub kończą w domu wariatów.
Konto usunięte
- Tak, jasne....- Mrok ogarnął twój umysł, a oczy zaślepiła kurtyna snu. Lewitowałaś w całkowitej pustce, jedynie przed tobą, na wierzchołku wielkiej kolumny znajdował się przycisk
wcisnęła (w końcu po coś są przyciski)
Konto usunięte
Zobaczyłaś oślepiające światło i gdy znów otworzyłaś oczy, znalazłaś się w Rinapurze. Wszystko było doszczętnie spalone, gdzieniegdzie wciąż dopalały się płomienie
Gdzie szarlatan? Mogę się ruszać? Co z ręką?
Konto usunięte
Zdawało się że to sen, więc Szarlatana nigdzie nie było. Ręka była w pełni sprawna, a i władzę nad ciałem odzyskałaś
Wstała i rozejrzała się dookoła.
Konto usunięte
Znajdowałaś się jakimś wysokim budynku, zniszczonym i skłaniającym się ku zawaleniu. Pomieszczenie w którym się znajdowałaś, to prawdopodobnie była sala konferencyjna
Wybiegła z sali i kierował się do wyjścia.
Konto usunięte
Po przekroczeniu drzwi sali, usłyszałaś głuche dudnięcie, po czym zrobiło Ci się tak jakby lekko.
Więc lekko dobiegła do wyjścia, zanim jeszcze mogła chodzić.
Konto usunięte
Wciąż mogłaś chodzić, w sumie to lewitowałaś. Spostrzegłaś też, że wogóle brakuje Ci ciała. Ciekawe.
Konto usunięte
Na zewnątrz, czekała na Ciebie waląca się klatka schodowa, zawalona gruzem i płonąca.
Jeśli dało się iść dalej to szła. Jeśli nie to pobieła do gabinetu tego ich szefa. Tam powinno być okno.
Konto usunięte
Dało się iść dalej, powiem nawet więcej. Praktycznie frunęłaś w dół schodów, przenikając przez wszelkie przeszkofy
//moce nadprzyrodzone tutaj?! Życie jest cudowne <3
dalej do wyjścia...
Konto usunięte
Mijając piętra zrujnowanego wieżowca, trafiłaś do upragnionego wyjścia. Ulice przedstawiały się wręcz postapokaliptycznie. Wszędzie były płomienie, osmolone budynki stały w ruinie. Gdzieniegdzie dopalały się trupy
Biegła jak najdalej od ognia. Chciała jak najszybciej wyjść z miasta
Konto usunięte
Po milisekundzie znalazłaś się na polach poza miastem. Nie płonęły, aczkolwiek już były spalone
Konto usunięte
Chmury poczęły przemieszczać się szybko, w parę sekund nadszedł nowy dzień. Zauważyłaś śmieszne, chaotyczne sylwetki wyłaniające się z lasów i helikoptery, wśród których przeważały te z oznaczeniami ONZ
Skoro nie ma ciała wzniosła się do największego z helikopterów ONZ.
Konto usunięte
W środku było parę osób ubranych w peleryny i maski przeciwgazowe. Mogłaś podsłuchać ich rozmowę :
- Jedna wielka ch*jnia. Kto ich tak załatwił? -
- Właśnie nie wiadomo. Podobno żadne państwo nie zarejestrowało lotu. Podobno satelita ma jakieś zdjęcia.
- Wogóle to Tajlandia miała nie posiadać broni atomowej, nie? -
- Debilu, przecież nie zrzuciliby na swoich. -
- wleciała do środka - cześć !
Konto usunięte
- Ej Megan, też słyszałaś? - Odezwał się Pelerynek 1
- No słyszałam. "Cześć" nie? -
- No. Kurde, jakieś radio czy co?-
- Z radia to nie jest. -
- To głosy mieszkańców Rinapuru, nawiedzają tych którzy ośmielą się przekroczyć granicę ich grobuuuuu, bójcie się! -
- No Eddy, aż zawisła grozą. Albo to radioaktywny popiół. - Tak więc Pelerynek Pilot to najwyraźniej Eddy a Pelerynek 2 to Megan
- Jestem tutaj. Moje nazwisko Downey. Byłam agentką CIA. Moje ciało jest na komendzie policji, gdzie zostałam właśnie zgw*łcona. Pomóżcie mi! Co się dzieje!?
Konto usunięte
Ludzie w helikoptrze spojrzeli na siebie wymownie po czym zaczęli wrzeszczeć jak kibole na meczu Legii. Po chwili uspokoili się nieco i wspólnie stwierdzili, że trzeba się porozumieć z duchem:
- Czego od nas chcesz, duchu? - Megan przełjnęła ślinę
- Wyjaśnia. Co tu się dzieje?!
Konto usunięte
- W mieście zdetonowano głowicę jądrową, wszystko poszło z dymem. A teraz duchu, wyjaśnij nam co ty tutaj robisz? -
Uciekam przed gw**cicielem. Ale zamiast tego odpowiedziała - idę do nieba nie widać? Kto strzelił, czy ktoś przeżył ? Nie wiem czy tam będą programy informacyjne lub internet.
Konto usunięte
- Właśnie w tym problem, że nic nie wiadomo. Żaden kraj nie przyznaje się do tego, a nawet nie widzę po co ktoś miałby bombardować akurat Rinapur. -
- kara boska. Super. Czyli w niebie też mają bomby atomowe.
Konto usunięte
- Najwyraźniej ty się o tym przekonasz. - Zażartował. - Pamiętasz ostatnie chwile przed wybuchem? #
- nie. przykro mi. to było dość nieprzyjemne. tutejsza skorumpowana policja... postrzelono mnie, na komendzie oddano w ręce jakiegoś szarlatana, który siłą podał mi znieczulenie w dawce niebezpiecznej dla konia, a potem...
Konto usunięte
- Oh, rzeczywiście trochę nieprzyjemnie. Może to i lepiej, że to miasto zniknęło z powierzchni ziemi? -
- Przestań, tam było mnóstwo niewinnych ludzi! -
- więc ja się z wami pożegnam, ale najpierw chciałabym poznać wasze imiona.
Konto usunięte
- Eddy - Odezwał się pilot.
- Roki, Hans, Megan, Julia, Rodrick. Po co Ci to wiedzieć, duchu? -
- Żeby później was znaleźć w niebie?!
Konto usunięte
- Jestem ateistą, nawet jakby niebo istniało, to spłonąlbym w piekle. - Zaśmiał się Rodrick
- Bóg tak nie działa, wiesz? - I zaraz zganił go Roki
- Mam to w nosie sama tam siedzieć przez wieczność nie będę, a moja przyjaciółka pracuje w księgowości, więc się raczej nie spotkamy. Pa. - Zaczęła odlatywać ku niebiosom.