Poszedł więc do latarni podziwiać widoki.
Właściciel
To tylko pustynia, morze i twoja wioska, nic innego tutaj do podziwiania nie ma.
Właściciel
No to niech się nie zdziwi, że nic poza morską zwierzyną się nad nim nie znajduje, rzecz jasna poza jego statkiem.
Oglądał tak aż do wieczora, zastanawiając się nad sprawami, które nikogo innego nie powinny interesować.
Właściciel
No to minął ci tak spokojnie czas, a w końcu słońce zaczęło wschodzić nad taflą wody.
//Wschodzić?! Całą noc tam spędził, czy coś Ci się pomyliło? A może to ja źle rozumiem? //
Właściciel
//No to zachodzić, nie odróżniam tego od siebie, przepraszam za to.//
Wrócił więc do siebie.
//Nic się nie stało.//
Właściciel
A tam to w sumie jak zawsze, nic się od ostatniego czasu nie zmieniło.
Poszedł do swojego doradcy //Przez chwilę słowa zapomniałem ;-;//
-Zbierz ludzi. Tych co poprzednio. Jak zjem wypływamy. W przeciwną stronę co poprzednio. Niech załadują kamień i trochę drewna.
Właściciel
-Niech tak będzie.- Powiedział znowuż kierując się po te same osoby.
Ten w tym czasie wyszedł ze statku i czekał aż skończą ładować.
Właściciel
W sumie większość rzeczy była załadowana, jedynie wyładowali część drewna.
No to jak załadowali, to chciał ruszyć we wcześniej ustalonym kierunku.
Właściciel
No to tym razem na południe, pora odpływać!
Oczywiście krzyczał na wszystkich jak poprzednio. I płynął.
Właściciel
Można to pchnąć do przodu o parę godzin nie znajdowania niczego do czasu, aż zauważyliście wyspę. Nie była ona położona wzdłuż linii brzegu, a po jej przeciwnej stronie.
Właściciel
Najpierw to trzeba tam jakoś wylądować, ale to poszło zgodnie z planem i mogliście stanąć na twardym gruncie.
Właściciel
Było tu całkiem normalnie, a przynajmniej przez normalnie idzie rozumieć gąszcz drzew w głąb wyspy, jakąś górę jeszcze dalej i na ogół plażę pod twoimi stopami.
Zabrał z trzech chłopa, doradcę i ruszył dalej.
Właściciel
Cóż, póki co były jedynie drzewa, a pod nimi brązowe kule.
//Rozumiem, że skoro to tak opisałeś, to ma ich nie znać? //
Wziął jedną kulę i rzucił reszcie.
-Wy, zbadajcie to. - Teraz zwrócił się do doradcy. - A ty, Adreginie. Powiedz ile tutaj płynęliśmy.
Właściciel
//Nie żyjecie w tropikalnym klimacie, tylko pustynnym, tam kokosów nie ma.//
Twoi ludzie odebrali dziwny obiekt i poszli z nim gdzieś na bok.
-Jakieś kilka godzin, a czemu pan o to akurat pyta?
//Wybacz. Pierwsze skojarzenie. //
Dalej szedł i odpowiedział.
-Można się tutaj w drewno zaopatrywać.
Właściciel
-Można, to prawda...- Powiedzieliście, a teraz zauważyliście prawdziwy stos tych brązowych kul, ale teraz były rozłupane.
Właściciel
Cóż, było wyjątkowo puste.
Zignorował to i ruszył dalej zwiedzać wyspę.
-A, no właśnie. Ma ktoś mapę?
Właściciel
-Mapę czego? Dobrze byłoby nawet jakbyśmy mieli mapę własnej wioski.- Odpowiedział szczerze twój doradca, a po tym jak się wypowiedział to ziemia zaczęła lekko drżeć.
//Klasyczne zwierzę jako wyspa? //
-Nie mamy? Trzeba by kiedyś zrobić. A jakiś sposób, aby zaznaczyć wielkość tej wyspy?
Właściciel
-Najlepiej całą ją obejść.- Powiedział jeszcze, a gąszcz drzew przed wami rozłożyły dwie gigantycznych rozmiarów ręce, a zaraz zza nich wyszedł kilkumetrowy mężczyzna, który na was spojrzał i dziwnie się uśmiechnął.
-Chciał Pan czegoś?
Spytał, powoli wycofując się.
Właściciel
Ten jedynie zaczął powoli kroczyć w waszym kierunku, nic nie odpowiadając.
Ten oddałał się równie powoli.
-No, spadamy stąd. Wrócimy może innym razem.
//Cholerna korekta. Poprawiłem.
Właściciel
Ten zaś wystawił za wami dłoń stając w miejscu i coś stęknął.
-Panie, on chyba nie potrafi mówić.- Powiedział w twoim kierunku doradca powoli cofając się wraz z tobą.
-Przecież wiem. Sam się zorientowałem.
Wycofywał się dalej.
Właściciel
-Wie pan, na groźnego jakoś nie wygląda.- Powiedział nadal wycofując się z tobą, a gigant stanął w miejscu już do was nie podchodząc.
-Wolę go jakoś obejść.
Szukał sposobu, jak zrealizować swoje słowa.
Właściciel
Wszędzie tylko drzewa, więc obchodzenie go dużo zajmie, a i tak nie wiadomo czy przyniesie efekt.
Właściciel
Daleko nie ruszyłeś, gdyż gość którego tak próbowałeś obejść podszedł w kierunku, którego się udawałeś.
-Wracamy.
Zaczął zawracać.
Właściciel
No i zawróciłeś wszystkich pod statek.