Właściciel
Definicyjny przykład sklepu wielobranżowego. Kupisz tu wszystko, od żywności wszelakiej, przez narzędzia i materiały budowlane, po broń i ostrą amunicje do niej. Sklep Jerrego Eldersona swoim asortymentem bez problemu dotrzymuje kroku popularnym sieciówką i do tej pory nikt nie rzucił mu wyzwania.
Właściciel
Dość szybko podjechałeś pod sklep wielobranżowy. Nie tylko ty wpadłeś na pomysł szybkiego uzupełnienia lodówki, bo na parkingu stało już kilka aut.
-Ach, uwielbiam stać w kolejce...- Pomyślał parkując w odpowiednim miejscu, a następnie wyszedł z auta, zamknął je i wszedł do sklepu, by szybko znaleźć jakiś posiłek.
Właściciel
Sklep był wielki, ale dopiero wejście do środka uzmysławia jego prawdziwe rozmiary. Prawdziwy labirynt półek, ale skonstruowany tak, że bez problemu znajdujesz co chcesz. A znaleźć możesz tu wszystko. Żywność zajmowała kilka półek w środku sklepu, z prawej strony.
Po nic innego jak żywność tu nie przyszedł. Takowej też postanowił nakupować, głównie były to podstawowe produkty takie jak chleb, mleko, ser, jakaś szynka, płatki kukurydziane... Jemu potrzeba tylko zapchać żołądek, nie będzie tworzył wymyślnych posiłków, kucharzem w końcu nie jest.
Właściciel
Po chwili miałeś ręce pełne produktów i brak koszyka. Zawsze miałeś szansę, że nic ci nie spadnie w drodze do kasy,
Najmądrzejszym sposobem było chyba powolne i ostrożne udanie się do koszyka i umieszczenie w nim tych całych zakupów.
Właściciel
15
Dotarłeś do kasy, przy której na szczęście nie było kolejki. Jedynym poszkodowanym był karton płatków śniadaniowych, który upadł trzy kroki przed kasą. Nie mniej jednak mogło być gorzej.
Przynajmniej się nie wysypało, a to najważniejsze. Podniósł jeszcze karton i odłożył wszystko na ladzie czy też na taśmie i ruszył, by móc zapłacić.
Właściciel
Przy kasie stała akurat średnia córka starego Eldersona, Sofia. Czasem z nią rozmawiałeś, więc nic dziwnego że powitała cię słowami. - O cześć Mark! Spóźnione śniadanie? -
-Witaj Sofia, no i jak zawsze te mam spóźnione.- Powiedział śmiejąc się. Powiedział przy okazji rozglądając się za jakimiś torebkami coby mógł to przenieść do samochodu. No i jeszcze wyjął w międzyczasie portfel.
Właściciel
- Dać torebkę? - Zapytała, kończąc skanować twoje zakupy.
-Oczywiście.- Powiedział czekając, aż ta powie ile ma za całość zapłacić i przy okazji otworzył już portfel, by móc dokonać zapłaty.
Właściciel
Dodała torbę do rachunku i powiedziała. - To będą trzydzieści osiem dolarów i siedemnaście centów. -
Wręczył kobiecie dwa banknoty 20-dolarowe i zaczekał na resztę powoli pakując zakupy do torby.
Właściciel
Podała ci do ręki kilka drobniaków, i na pożegnanie rzuciła. - Do następnego razu, Mark! -
Skinął do niej jeszcze głową i powiedział.
-Do następnego.- Powiedział odkładając resztę do portfela, a później z zakupami ruszył do samochodu.
Właściciel
Na parkingu jak zawsze było kilka aut, choć część była tu by skorzystać ze stacji benzynowej. Choć to nieco duże słowo; to był jedynie jeden dystrybutor, pilnowany przez jednego z synów Eldersona, Salta.
Raczej nie potrzebował na obecną chwilę zatankować, więc odblokował swoje auto czujnikiem i wszedł do niego, dając zakupy na tylne siedzenie, a samemu usiadł na miejscu kierowcy, zapiął pasy, odpalił wóz i podjechał pod dom.
Właściciel
No to jedziem. Zmiana Tematu
Właściciel
Dante
O tej godzinie nie było wiele ludzi, ale wystarczająco by stworzyć niewielki ruch. Na którejś z tych wszystkich półek była rzecz jakiej potrzebowałeś.
GD
Spanie na tylnej kanapie samochodu, kiedy za jedyne przykrycie służą ci butelki po whisky i niedopałki, nie jest szczególnie miłe, ani tym bardziej pozytywnie wpływające na wizerunek. Choć w sumie wszyscy wielcy artyści pili, palili lub ćpali i to w dowolnej kolejności. Więc może nałóg był pierwszym krokiem do sławy. Jeśli tak, to kac morderca którego właśnie doświadczasz, jest twoim pierwszym honorarium.
//Proszę bardzo, oto długo wyczekiwany post startowy Grubej Dziewczyny!
Konto usunięte
Sam obudziła się i spojrzała za okno z nienawiścią Nazisty patrzacego na czarnego, polskiego żyda. Od niechcenia zrzuciła z siebie niedopałki i butelki po alkoholu i usiadła po ludzku na kanapie. Czując nieziemskie pragnienie rozdzierające jej gardło, wyjątkowo sięgnęła po wodę, w trosce o ból głowy. Otwarła jedną z konserw i zaczęła ją zjadać w formie prowizorycznego śniadania
Właściciel
Woda skończyła się wczoraj, ale na szczęście jedna konserwa z tuńczykiem przetrwała. Smakowała całkiem znośnie, zwłaszcza na twoje warunki.
Zaczął się przechadzać między półkami w poszukiwaniu upragnionej benzyny do zapalniczek.
Konto usunięte
Sam w zamyśleniu przyglądała się pustej puszce. "Czy to w Vasira Lake do głowy wpadnie jej idea na kolejną książkę? A może nie? A czemu by po prostu nie skończyć tego wszystkiego i powiesić się na jakimś ładnym drzewie? Sam, głupia jesteś." Takie myśli przemykały przez umysł młodej pisarki. W końcu zmusiła się by ruszyć zdrętwiałe ciało z samochodu. Ogarnęła nieco garderobę, przeczesała włosy ręką i wyszła z pojazdu. Cała zaspana, niczym zombie, ale wyszła. Oparła się o bok samochodu i zapaliła fajka, garbiąc się z rękami w kieszeniach.
Właściciel
Dante
Cel twoich odwiedzin leżał na półce obok innych akcesoriów pirotechnicznych.
GD
Nikotyna i świeże powietrze, nieco odmorczyło twój zaspany umysł. Jeszcze tylko pozbyć się przysłowiowego "kapcia" w ustach i można rozpocząć kolejny dzień.
Zgarnął ją i udał się od razu do lady. Przy okazji jeszcze rzucił okiem po sklepie, może zauważyłby coś ciekawego.
Właściciel
W pobliżu stoiska w którym znalazłeś paliwo, było specjalnie oddzielone stoisko, w którym była wszelkiej maści broń palna i amunicja. Musiałeś ustawić się w trzyosobowej kolejce.
Wzruszył tylko ramionami i zajął miejsce na końcu kolejki. Spojrzał jeszcze dyskretnie na osoby przed sobą.
Konto usunięte
Sam powoli i spokojnie dopaliła papierosa i zdebtała to co zostało. Z szczerym bólem przydziała na twarz coś, co nie powodowało u dzieci koszmarów. Jakiś wprawny psycholog mógłby to nawet uznać za uśmiech. Zamknęła samochód i smętnym krokiem weszła do sklepu.
Właściciel
GD
Sklep był zaskakująco duży, zwłaszcza jak na tak małą miejscowość. Przy wejściu minęłaś się z jakąś nieznaną osobą, ale na dobrą sprawę nie znałaś tu nikogo.
Dante
Jedna osoba zdążyła sobie pójść zanim ustaliłeś jej tożsamość, zamiast niej weszła kompletnie nieznana ci dziewczyna.. Swoje zakupy właśnie kasowała gosposia Huxleyów, panna Bublem, kupowała jedzenie i kilka środków czystości. Za nim stał szkutnik, Mike Condor. Wyglądał na poddenerwowanego i kupował dwie apteczki oraz dużą butelkę whisky. Na dodatek miał mankiet koszuli ubrudzony czymś, co przypominało krew...
Położył mu dłoń na ramieniu.
- Ciężki dzień w robocie?
Konto usunięte
Sam powłóczyła się na poszukiwania działu z jedzeniem i napojami. Tylko omiotła wzrokiem innych klientów. Po drodze podziwiała zaprawdę niesamowite widoki, jakimi były inne regały
Właściciel
GD
"Jedzenie i napoje", to temat ogólny. Do jedzenia miałaś warzywa i owoce, dania do odgrzania, konserwy, a do picia miałaś wodę, soki, napoje gazowane i oczywiście alkohol. Wszystko znalazłaś to w tym sklepie, i to w niemałym wyborze.
Dante
Wzdrygnął się gdy go dotknąłeś, ale nieco uspokoił się gdy na ciebie spojrzał. - O, cześć Matt. Tak, nawet nie wiesz jak bardzo. - Westchnął głośno.
Konto usunięte
Sam zapakowała do koszyka dwie puszki konserwy wieprzowej, cztery mrożone burgery, zgrzewkę piwa, zgrzewkę sześciu wód jednolitrowych i dezodorant. Z takim pakunkiem posępnym krokiem powlókła się do kasy
- I skaleczyłeś się podczas heblowania desek? - Wskazał palcem na plamę krwi i zapytał nieco podejrzliwie.
Właściciel
GD
W kolejce stały trzy osoby. Kasjerka kasowała tą pierwszą, a dwie pozostałe dyskutowały.
Dante
- Tak... czasem zdarzają się takie sytuacje, nawet najlepszym. - Powiedział nieco poddenerwowany, odwracając wzrok. -
Konto usunięte
Sam stała spokojnie, wraz ze swoimi zakupami, patrząc bez emocji przed siebie
- Opowiedz mi o tym - Włożył dłoń do kieszeni z nożem, wciąż trzymając go za ramię.
Właściciel
GD
Mimo że dyskusja dwóch mężczyzn wydawała się normalna, to czułaś że coś jest nie tak.
Dante
- A o czym tu gadać? Zamyśliłem się i wsadziłem sobie przedramię pod hebel. Głupi błąd. - Zaśmiał się nerwowo. Gospodyni właśnie płaciła za produkty.
Konto usunięte
Sam nieco otrząsneła się z otępienia i zaczęła się przysłuchiwać rozmowie, ot tak, z nudów
- O czym nie chcesz mi powiedzieć? - Ścisnął mocniej jego ramię.
Właściciel
- O wielu rzeczach. Nie jesteśmy przyjaciółmi. - Zmienił ton na nieco bardziej ofensywny. - A teraz wybacz, ale mam zakupy do zrobienia. -
Kiwnął mu głową, że może odejść. Sam postawił swoje zakupy na ladzie i czekał, aż szkutnik zostanie skasowany.
Właściciel
Szybko zapłacił i zabrał swoje rzeczy, po czym równie szybko wyszedł z budynku. Kolejka poruszyła się do przodu.
- Tylko to - Starał się chociaż trochę obserwować jego kierunek ruchu. Jak już mu całkiem zniknął z oczu, to spojrzał na ladę w poszukiwaniu jego krwi.
Właściciel
Nie było nawet kropli, nawet krwawego odcisku. Może po prostu zatamował ranę wcześniej?
- Więc ile się należy? - Sięgnął do kieszeni po portfel i zapalniczkę.
Właściciel
- Trzy dolary. - Odpowiedziała uśmiechnięta ekspedientka.
- Dzięki - Wyliczył pieniądze, rzucił jej jeszcze przelotne spojrzenie i wyszedł ze sklepu, od razu zalewając zapalniczkę.