Jest to miasto osadzone w pobliżu wzgórz, z których wydobywane są minerały potrzebne do tworzenia broni i pancerzy. To miasto ma też wykopany przez tunel wzgórza, który pozwala szybko przedostać się do Pustynnej Włóczni. Miasto spopularyzowane przez silnych mężów, którzy pomagają Enoverowi z ochranianiem karawan.

Alexander spokojnie się przechadzał się ulicami miasta, bez pośpiechu stawiał krok za krokiem podziwiając architekturę miasta w jej pełni, można by rzec że sceneria zupełnie jak z bajki co ma sens patrząc na to że na tej planecie jest magia, elfy, orkowie i cała reszta Tolkienowskiej bandy, przy okazji rozglądania się po okolicy Alexander również sobie coś nucił

Zarówno tobie całe miasto wydawało się ciekawe to tak i większość mieszkańców patrzyła się na ciebie nieco ciekawskimi czy też zdziwionymi wzrokami, rzadko kiedy widzi się kogoś z innej planety, teraz tylko co zamierza robić...

Na razie spacerować a później? No cóż prawdopodobnie spróbuje znaleźć jakąś robótkę,coś nie wielkiego i w miarę prostego. Ale w tym momencie będzie tylko się przechadzał

Przechadzanie się było na obecną chwilę ciekawe, póki trzymałeś się tej czystszej części miasta, ale dzielnica biedoty niezbyt przyciągała, ani nie należała do najbezpieczniejszych.

I Alexander dobrze o tym wie, w sumie jak już o tym myśli to może mógłby coś zrobić na ten temat, więc podszedł do najbliższej osoby i ją zadał jej takie pytanie
- Czy może (tutaj daj Pani lub pan) wskazać mi drogę do dzielnicy biedoty?

-Jak zacznie mocniej śmierdzieć i będą małe domki obok siebie to traficie, ja się tam nie zapuszczam, ale wystarczy kierować się stąd na wschód.

- Dzięki i miłego dnia życzę
Następnie ruszył w kierunku wschodnim

Szedłeś tak kilka minut, a z czasem sceneria robiła się coraz brzydsza, aż w końcu trafiłeś do dzielnicy biedoty, gdzie ludzie patrzyli się na ciebie wzrokiem jak wilk na bezbronną owieczkę.

Tak więc wkroczyli.

Strażnicy pod bramą nie mieli do was zastrzeżeń, więc mogliście swobodnie przejść przez bramę i cieszyć się w końcu tym co miasto ma do zaoferowania.

Klasycznie wręcz, ruszyli od razu do karczmy.

"Szybki śledź" powitał was swoim prostym wnętrzem i równie prostą klientelą.

A oni równie prostym krokiem skierowali się do prostej lady, by tam spytać prostego karczmarza o proste pokoje i proste piwo.

-To będzie dwie sztuki złota.- Odpowiedział jeszcze karczmarz. Rzecz jasna za samo piwo. Jeden pokój to pięć sztuk złota.- Dodał jeszcze.

W takim razie wyłożył tyle złota, aby zapłacić za dwa pokoje i dwa kufle piwa.

Wyszło to razem dwanaście sztuk złota, skromna sumka za spędzenie nocy w cieple.
-Ku*wa, że też się zachciało poważniejszej roboty.- Skomentował krasnolud popijając piwo.

- Cóż, taki żywot najemnika.

-To ja już wolę nie mieszać się w półświatek. Przynajmniej dobrze sobie poradziłeś z tym zakapiorem poprzez wygadanie nas z ch*jowej sytuacji.

- Ma się gadane i tyle. Ale problem jest taki, że nasłałem ich na tamtego, więc zwycięzcy lub zwycięzca mogą ruszyć za nami w pogoń.

-Jeżeli będą mieli co za nami wysłać, w dodatku jak już gadali to tam władali półświatkiem, jak jeden z nich zostanie to wtedy będzie miał inne sprawy na głowie, a nie latanie za jakimiś najemnikami.

- Niby też prawda, zresztą straciłby całe to złoto, wydają je na tylu najemników, ilu potrzeba do zabicia nas.

-Tego już nie brałem pod uwagę, ale racja.

- W takim razie lepiej zachowajmy ostrożność. Jeśli jutro nie znajdziemy tu żadnych zleceń to ruszamy dalej.

-Tutaj należy wziąć pod uwagę, że najemników to jest w zasadzie na pęczki.

//Nie rozumiem. W jakim sensie to ma być problem?//

//Też biorą zlecenia i też mogą dostać kasę, by za wami gonić.//

//No to wieści musiałby się szybko roznieść, jak zaczną szukać nas lokalni najemnicy.//
- Trochę czasu na pewno minie nim się nami ktoś zainteresuje.

//To już inna sprawa :v//
-To też prawda, ale gorzej jak to się zacznie, a my nie będziemy o tym wiedzieć.

- Dlatego jeszcze dziś wypada nam się udać po jakieś ciekawe zlecenie, tym razem nic, co może mieć cokolwiek z poprzedniego.

-To oby takie mieli, najlepiej jakby jeszcze obejmowało trzymanie się z dala od miasta.

- Pokoje mamy już zamówione, pozostaje więc wypić piwo i sprawdzić zlecenia.

-No to dopijamy i ruszamy sprawdzić?- Spytał swoje prawie już kończąc.

Skinął głową i również wypił piwo, a następnie opuścił karczmę i ruszył w kierunku jakiejś tablicy ogłoszeń.

Sam tego na pewno nie zrobiłeś, krasnolud poszedł zaraz z tobą. Przed tablicą ogłoszeń prawie zawsze było co najmniej kilka osób, tak samo i w tym przypadku.

Woleli swoje odczekać i podejść, aż tłum nieco się przerzedzi.

Poczekaliście tak kilka dobrych minut, a oni zabrali jakieś ogłoszenia i poszli w swoje strony.

Oni natomiast podeszli do tablicy, by zlustrować ją wzrokiem.

Za wiele tego nie zostało, tak naprawdę został tylko list gończy, którego poprzednicy unikali jak ognia. Był na nim ukazany mężczyzna z małym irokezem oraz chustą na twarzy.

- Kojarzysz go? - spytał Opoja, samemu sprawdzając czy na liście gończym są jakiekolwiek dane.

-No, popatrzmy...- Powiedział przyglądając się osobie, ty w tym czasie mogłeś sobie popatrzeć na dane tego mężczyzny. Nazywał siebie Krwawą Bandaną, niestety list gończy nie miał kolorów, by ukazać pełen majestat tej chusty. Poszukiwany za wszelakie morderstwa, grabieże, napady na karawany oraz zbrukanie błękitnej krwi szlachcianek. Wyznaczona nagroda to tysiąc sztuk złota.

- Niezły majątek, ale facet wygląda na groźnego... To jak? Kojarzysz go?

-Jakbym zobaczył mordę to może, ale nie pamiętam żadnego debila ganiającego w bandanie. Zapewne ma ze sobą szereg grasantów i gdzieś się kryje.

Skinął głową i uznał to zlecenie za ostateczność. Zamiast tego przejrzał inne.

Problem był taki, że pozostali najemnicy zabrali wszystkie inne zostawiając właśnie te. Więc do wyboru głodówka pieniężna i przygodowa czy też nie wiadomo jak trudne zadanie.

Poszukali jakichś inny ogłoszeń lub innej tablicy je zawierającej.

Problem był taki, że była to ta najważniejsza, największa i zarazem jedyna. W sumie jeszcze na wielu budynkach widzieliście listy gończe z tą samą zakazaną gębą.

W takim razie zerwał takowe i udał się pod adres, gdzie mieli mu wypłacić nagrodę, może tam dowie się czegoś ciekawego?

No cóż, udaliście się obaj pod sam ratusz, samo miasto miało problemy z tym jednym złoczyńcą.

No i tam też wkroczyli, w razie kłopotów ze strażą pokazywali im zlecenie i mówili, że są w tej sprawie.