Właściciel
-Najbliższy z czarnym rynkiem... Nar Shadaa...
Skinął głową na znak, że mają właśnie tam się udać.
Właściciel
Koordynaty obliczone i skoczyli.
Zabijali nudę tak, jak ostatnio.
Właściciel
W końcu dotarli do Nar Shada...
Właściciel
//Nie, to będzie epizodycznie...
No więc skierowali się do głównego kosmportu tego wielkiego miasta.
Właściciel
W głównym kosmoporcie nikt nie był jakoś nimi szczególnie zainteresowany... Może dlatego, żę demuntują kadłub Accla, który spadł?
No więc polecił wszystkim innym zostać, a sam ruszył szukać kupców na swe towary.
Właściciel
Proponuę zejść o najniższych poziomów. Tam osiąga się najwyższe ceny. A Mandalorianie zawsze są dobrą walutą.
Właśnie tam się udał, z blasterem dobrze widocznym, przewieszonym przez ramię. Choć jego reputacja powinna sprawić, że nie będzie musiał go używać.
Właściciel
jednej kantynie był pewien Duros, który postanowił zaawić się w Łwcę Nagród. Zauważyłeś, że delikatnie wyciąga blaster.
Bez zbędnych wstępów chwycił za karabin, odwrócił się i posłał strzał w jego głowę. Jeśli go zabił, odszedł zwyczajnie dalej.
Właściciel
Zabił tak, że automatycznie mu zrobiło nagrobek.
Świetnie, to dalej kierował się na najlepszy rynek zbytu dla swoich towarów - czarny rynek.
Właściciel
A rynek taki czarny, że ukradł mu zbroję *ba dum tss*. Ale serio. Czarny rynek trudno znaleźć.
Nawet jeśli już tu bywał?
Właściciel
A z kim chce handlować? Republika, CIS, CS, Rodacy, Huttowie czy inne śmiecie?
Z tym, który płacił najwięcej, to logiczne.
Właściciel
To CS albo Huttowie. Jakiś inny Mandalorianin rozmawiał z jakimś typkiem zabraackim. Jest w Beskar'gam w kolorach czerwonym, złotym, czarnym i niebieskim. Na 100% Cię dostrzegł.
//Kolory to dla szpanu, czy mają coś oznaczać?//
No to czekał. Jak zauważył, to już jego sprawa, czy zagada, czy nie.
Właściciel
//Oznaczają. Wpisz Beskar'gam w ossus.
Po chwili skończył rozmawiać, ale zabraak się nie uśmiechał. Mandek go wyrolował.
//Wiem co oznaczając poszczególne kolory ._.
Choć niekiedy wybierano kolory tylko ze względu na gust i estetykę.//
Czekał.
Właściciel
//Ze względu na symbolikę wystosował. Chociaż też z pamięci.
Mandalorianin spojrzał się na ciebie.
-Nie sądziłam spotkać rodaka-powiedział niespodziewanie żeńskim głosem. Ma męski pancerz.
- A ja kobiety. - odparł.
Właściciel
-Przetrwałam 2 bitwę o Mandalorę, 3 o Geonosis, drugi szturm Republiki w 410 na Ryloth.
Właściciel
-Nie masz pojęcia, co to były za bitwy... Ale sądzę, że masz interes, czyż nie?-usiadła przy stoliku i założyła na nim Noga na nogę.
- Mam do sprzedania nieco towarów, owszem.
- Na początek powiem, że mamy oczyszczony beskar.
Właściciel
-Mandalor sporo zapłaci, właszcza że pitrzeba go teraz...-Mandalor, dumna nazwa. Można by spróbować zostam godnym, ale jest problem. Z tych strzępków informacji, które dotarły do ciebie, jest niezwykle popularny i większość Mandalorian (zaokrąglając do setek to wszyscy) go conajmniej szanuje. Zmobilizował Mandalorian i stawiają twardy opór Separatystów, a nawet odbili cały sektor Mandalore i podbili okoliczne tereny.
- Poza tym mam dwa promy T-6, corotsis i kryształy kiber.
Właściciel
Przy tym ostatnim chyba by się opluła.
-Kryształy Kyber?!?!?! Masz pojęcie, co właśnie na siebie sprowadziłeś?!?!?!
- Kredyty. Dużo kredytów.
Właściciel
-Pi przez drzwi... Sporo okrętów wojennych obu walczących stron...
- Nie, jeśli upłynnię to wystarczająco szybko.
Właściciel
-Pozostałe Ci pomogę upłynnić, ale nie Kyber...
Właściciel
-Samobójczynią nie jestem. Ot cała logika.
- No to chodź, a pokażę Ci towary, jakie tu zabrałem.
Właściciel
-Dobra...-powiedziała z wyrzutem.
Właściciel
Popatrzyła się na to popoukała, pochuchała.
-Tia...
Właściciel
-Pi przez drzwi... Taki kasy przy sobie nie mam...
- A za co jesteś w stanie zapłacić?
Właściciel
-Za beskar... Statki musisz znaleźć innych kupców...