Piękne miasto imperialne stanowiące główny przyczułek elfickoßci w Imperium gryfów. Całe miasto jest wykonane z drewna w architekturze wysokoelfickiej gdzieniegdzie z leśnoelfickimi lub mroźnoelfickimi detalami, które górują w dystrykcie migracyjnym. Same miasto skupia się dookoła małego lecz pięknego pałacu letniego cesarzowej, ktora jest bezpośrednią zwierzchniczką tego miasta.

Avia leźała na swym niezwykle wygodnym łożu na niezliczonej ilości poduszek, spała smacznie gdyż jedwabne elfickie pościeke charakteryziwały się tym źe nie tylko były przyjemne w fotyku i ciepłe, ale takźe umagicznione tak, by przeganiać złe sny. Byłaby ona tak pewnie drzemała jeszcze przez pół dnia, gdyby nie ciepłe muskające jej skórę promyki słońca, które niczym pocałunki kochanka rozkładały siè po całej jej twarzy, aź wreszcie gdy dotarły do jej powiek i zaczęły z lekka drażnić je z uporem nachalnego komara. Wtedy to Avia obudziła się, była wyspana i wypoczęta, jej energia została całkowicie zregenerowana zaś siły witalne wróciły do niej i napełniały ją entuzjazmem ku działaniu w kolejnym dniu jej życia.

Asuma właśnie zakładała opatrunek na nogę Johanesa lekko nie dowierzając, co się właśnie stało. Nie dało się tego wyczuć po twarzy, ale w głosie...
-Wyjaśnisz mi jakim cudem jedząc tempą łyżką można dostać ugryzienia od samego siebie w udo?-wzięła butelkę wódki z jego ekwipunku, po czym odkorkowała ją.
-Może zabolć- po czym polał mu ranę alkoholem.

//Potrzebna informacja. Jali ma być charalter Johanesa\\

//Kto usunął wpisy?

//Johaness jest miły, opiekuńczy, ale kiedy trzeba twardy. Ma poczucie humoru, ale nie stroni od żołnierskich słów. Jest umirkowany, pracowity. Uwielbia, jak się go drapie po czubku głowy. Psiarz, ale koty też toleruje. Od używek stroni. Generalnie zwierzęta do nieo lgną. Jak chesz, możesz coś wymyśleć jeszcze.

bulorwas pisze:
//Kto usunął wpisy?

//Bosze.. Logi ma i nie korzysta...

//O to mi chodziło. Akurat tekstu\\
Johanes syknął z bólu i skrzywił się gdy alkohol dotknął jego rany. Podczas bandażowania rany odezwał się do ciebie - Pszepraszam ale gość przy stoliku obok uderzył kobietę. Zwróciłem mu uwage ale ten k*tas miał taki nóż - Pokazał długo$ć około 30 cm co było oczywistą przesadą.

-To już się nazywa "krótki miecz", a nie nóż-spojrzała się mu w oczy i zaśmiała-No ale nic... Za kilka dni będzie dobrze... To nie jest głęboka rana... Powiedziałabym, że ledwo uszkodziło skórę... Przypomnisz mi, skarbie, po co tu jesteśmy?-popatrzyła się na niego oczami szczeniaczka.

Wstał z łóżka pochodził w kółko lekko kulejąc. - Troche boli, ale przeżyje - usiadł na łóżko wzdychakąc - Zakon kazał załatwić dostawe tych mieczy kupiec powinien być już niedługo

-Ta... Ja będę gadała, ale jak znamżyie, to z mężczyzną będzie chciał załatwić sprawę, bo, cytuję ostatniego kupca "Baba to powinna w domu na dupie siedzieć i gotować obiad, a nie wpi***alać się w sprawy broni!" I próbował jeszcze mi wcisnąć zardzewiałe... Coś. No cycki opadają.-usiadła koło niego i się w niego wtuliła.

Objął cię ramieniem - wiem, wiem faceci to dupki. - Po czym uśmiechnął się i pocałował ją w policzek i czym wstając dodał ale za to nas kochacie

-Ta.-uśmiechnęła się i wstała.
-No, lepiej się zbierać...-to mówiąc zaczęła zakładać zbroję.-Ale i tak lepszy normalny duek niż dupek dupek...

- Ano - Otworzył drzwi i zaczął zchodzić po schodach.

Ubrała zbroję, wzięłą miecz, mizerykordię, taczę i zeszła do schodach.

Gdy zeszliście po schodach waszym oczom ukazała się wnętrze karczmy. Ściany były wykonane z brzozowego drewna. Po waszej prawej stał drewniany bar przy którym stał uśmiechnięty ciemnowłosy elf. Gestem zaprosił was do ustawionych przed ladą dębowych stołów. Johanes usiadł przy tym najbliżej kominka po czym zaprosił cię gestem dłoni.

Przysiadła do niego uważając, by nie zarysować drewna, o oc akurat łatwo w pełnej płytówce.

Gdy to zrobiłaś zawołał do karczmarza - dwa piwa - po czym postawił na stole 6 monet. Spojrzał ci w oczy i spytał - Co zamawiamy na śniadanie? -

-Nie wiem. Możę co wczoraj?

- Dwa razy jajecznica - Powiedział do karczmarza po czym wyłpżył jeszcze 8 monet na stół. Po jakichś 10 minutach podeszła do was kelnerka z dwoma talerzami i dwoma kielichami pełnymi piwa.

-Dzikękuję.-powiedziała i do kelnerki, i do Johanesa.

Ta uśmiechneła się w odpowoedzi i odeszła do karczmarza a johansen wziął się za jedzenie i picie.

Też się wzięła za jedzenie.

Kiedy skończyliście drzwi karczmy otworzyły się z hukiem. Przybyło dwóch krasnoludów pierwszy z nich młodszy rozgkądał się wokół groźnym wzrokiem. Drugi starszy szedł za nim i rozglądał się nerwowo. Gdy ujrzał waszą czwórke podszedł do was. - Witam jestem Thuras z Uzgaków a to mój syn Theras z Uzgaków - ucałował twoją dłoń po czym podał ręke twojemu przyjacielowi. W tym czasie jego syn podsunął mu krzesło

Theras
s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/a6/d6/65/a6d665f05e97baa357986f72e90c9934.jpg

Thuras
68.media.tumblr.com/12eb8f362642ff2b949a81d9227919c3/tumblr_mgcanrxw3G1rgyzm0o2_400.jpg

-Witam Thurasie z Azgoków i Therasie z Azgoków.-skłoniła głowę.-Możę coś do picia czy jedzenia?

- Ja podziękuje, alkohol to zły doradca w biznesie. - Odpowiedział zaś jego syn dodał gburowato - Nie będziemy pić tego elfiego ścierwa - Thuras nie zwracając na niego uwagi tylko wyciągnął kartkę, pióro kałamaż oraz swoje okulary. Po czym wyczytał z kartki na głos - 30 krótkich mieczy, 10 włóczni, 13 Wielkich mieczy, 40 sztyletów, 2000 strzał, 16 zbroi płytowych oraz dwa miecze "specjalne" - To będzie jakieś 7 i pół tysiąca koron. - Tymczasem Johan dał ci kopnięciem znak że to za dużo.

-Przepraszam, mogę zobaczyć kartkę? Chciałabym się tylko upewnić... Jeśli można.

Podał ci karte na której napisana była umowa.(nie chce mi się całej umowy pisać) Zaś w inwentarzu było wszystko co wyliczył krasnolud.

-Mh...
//Jaka była forma płatności?

//Johansen ma czek, wy tylko musicie utalić cene

//Na ile ma czek?

//Czek jest podpisany przez mustrza zakonu ale kwota jest nie wpisana.

//To pole chyba na "Nie wiem, ile zażądają, więc to pole zostawiam wam.
-Wiem, że to może dziwne, ale czy moglibyśmy zobaczyć towar?

- Droga pani cały towar czeka na 30 mil na północ z tąd w jednym z krasnoludzkich fortów. Nie poszlibyśmy tak daleko, we dwóch z tak cennym towarem jeszcze mie znając jego ceny -

-Zobaczmy... To plus miejsce magazynowe... Tak z 7,5 tysiąca rzeczywiście...-kopnęła Johanesa by prosić o czek.

Krasnolud spojrzał ci w oczy - chyba ma pani na myśli 7.750 - mówił wciąż z uśmiechem ale w jego oczach było widać pewną zaciętość

- Siedem i pół.-spojrzała się na niego wzrokiem surowym i przeszywającym ciało i duszę. Do tego jeszcze uśmiech odsłaniający zęby.

Jego syn wstał gwałtownie i zmierzył cię nieprzychylnym wzrokiem sięgając po topór. Starszy krasnolud tylko wstrzymał go ręką. - Wybaczcie mój syn jest jeszcze młody i gniewny. Ale chyba mam solucje na nasze problemy. Państwo chcą tańszej broni a ja zarobku. Więc może obniże cenę o te 250 pod warunkiem że roche ograniczymy ochrone przesyłki a wasza dwójka ją zastąpi? - Jojanes nieznacznie przytaknął głową.

-Zgoda. I Therasie, topór jako argument to słaby argument.

- okej - krasnolud podpisał piórem fragment umowy przy kosztach zaś wpisał 7.500 i wystawił do was ręke. Johansen położył na stół czek i zapisał na nim kwote 7,5 tyś koron. Krasnolud dał wam umowe oraz wziął czek. Gdy już zajął się wszystkim wystawił mapę na stół i pokazał wam małą wioske oddaloną 20 mil z tąd. - Macie być tam za dwa dni o świcie. Są tam dwa wozy z bronią, załatwie wam woźnice i kilku ochroniarzy. Mój syn osobiście będzie wśród tej ochrony - spojrzał na krasnoluda groźnie - miło było się z wami targować. - wyszli zostawiając wam mapę.

Dopiła piwo, po czym spojrzała się na Johanesa.
-Od początku to planowali -wzięła mapę.

- To krasnoludy, one zawsze mają po dwadzieścia planów awaryjnych. -

-Ta. Lepiej się zbierać. Fortuna non una.

Dobił swoje piwo po czym otarł twarz z piany. - Mamy 2 dni dzisiaj przejedziemy 15 rozbijemy obóz tutaj - wskazał miejsce na mapie. - Wstaniemy około piątej i będziemy wcześnie na miejscu -

-Ta. Zbierajmy się.-poszła do pokoju i zabrała swoje rzeczy i rzeczy Johanesa, po czym zeszła na dół.

Kiedy już spakowana wróciła na dół, Johanes płacił za wasz pobyt w karczmie i wysyłał list do mistrza zakonu. Kiedy cie zobaczył machnął do ciebie ręką i poszedł do stajni.

Poszła za nim.
-Czy tylko mi noszenie takiej zbroi nie sprawia problemów?

- wszystko zależy od przyzwyczajenia, jeśli nosisz taki pancerz od młodości to prawie jak druga skóra - (zią pełna płytówka to tylko 30k). Wszedł do stajni założył na konia siodło i go wyprowadził czekając na ciebie.

Osiodłała Anulę, przypięła ich ekwipunek i wyjechała ze stajni.
-Nigdy nie mówióeś skąd pochodzisz Johannes.

- Mała wioseczke na północ od Gryponholdu. Cztery chaty na krzyż i troche mniej świń. Ale pięknie tam było -