Właściciel
Od prowadzącej na dach drabiny nie było nic prostszego.
Tak też wybrał ową drogę i przemieszczając się po dachach spróbował dotrzeć na przedmieścia, kierując się w stronę murów.
Właściciel
I udało Ci się to.
//Zmian tematu. Zaczynasz.//
Konto usunięte
Revar przechodził w poszukiwaniu jakichś Nieumarłych.
Właściciel
Obecnie znajdował się się w pobliżu murów i koszar Milicji, więc logiczne, że ich tu nie znajdzie.
Konto usunięte
Więc chodził po okolicy w poszukiwaniu jakichś ciekawszych zajęć.
Właściciel
Zależy, co uznawał za ciekawe.
Konto usunięte
Jakieś bójki, karczmy, połyskujące przedmioty, puste przestrzenie i ciche miejsca.
Właściciel
Był jedna karczma oraz sporo pustych i cichych miejsc. Pozostałych nie zauważył.
Właściciel
Od razu uderzyła go mieszanka woni cygar, alkoholi i niemytych ciał. Pełno było tam Milicjantów, raczących się trunkami, tytoniem i towarzystwem okolicznych kobiet, dla których byli tu bohaterami. Karczmarz i kilku jego pomocników uwijali się jak w ukropie, by nadążyć z zamówieniami. Względny spokój panował tylko w jednym, wydzielonym, stoliku, gdzie piątka ludzi grała w karty.
Konto usunięte
Usiadł gdzieś i zamówił jakiś trunek, jeden z najsłabszych by nie namącił mu w głowie.
Właściciel
Otrzymałeś zwykłe piwo, za które karczmarz zażądał pięciu sztuk złota.
Konto usunięte
Podał mu je i powoli pił piwo.
Konto usunięte
Po wypiciu piwa posiedział jeszcze chwilę w karczmie.
Właściciel
Więc siedzisz, a jakoś nikt nie pali się, by zacząć z Tobą rozmowę. Aż nie zwolniło się miejsce u stołu, co dawało Ci szansę zagrać, a ktoś chyba zachęcał Cię ręką.
Konto usunięte
Wstał po czym wolnym ruchem podszedł do tego stołu.
Właściciel
- Siadaj, synu. - rzekł najstarszy zarówno wiekiem, mógł mieć nawet pięćdziesiątkę, jak i stopniem, komandor, mężczyzna, wskazując miejsce na przeciwko siebie. - Nie masz ochoty na partyjkę?
Właściciel
- W karty. - odparł szybko.
Właściciel
Usiadłeś więc, a krupier wziął się za tasowanie.
Właściciel
Stało się tak, każdy otrzymał karty. Możesz więc spojrzeć na nie, ale też na swoich towarzyszy gry.
Właściciel
//Akurat w tym wątku, to towarzystwo będzie ważniejsze od gry :V//
Konto usunięte
//topkek//
Popatrzył po swoich towarzyszach gry.
Właściciel
Pięciu, sami milicjanci. Ten, który Cię zaprosił był już nieco podstarzały, ale miał wysoką rangę komandora. Po jego prawicy zasiadała młoda i piękna kobieta, pani porucznik, a z lewej miał młodego i nieco spitego chorążego. Dwaj pozostali to ludzie, szeregowcy.
Konto usunięte
- Czemu mnie zaprosiliście?
Właściciel
- To karczma dla Milicji, a na Milicjanta nie wyglądasz, więc chciałem zamienić słówko. - odparł komandor. - No i chciałem ograć tych tu, żółtodziobów, ale brakowało nam członka. - rzekł z uśmiechem, a inni się zaśmiali.
Konto usunięte
- Bo nie jestem z milicji
Właściciel
- No właśnie widzę. -odparł. - A nie zastanawiałeś się kiedyś, żeby do nas dołączyć?
Konto usunięte
- Nie mam zamiaru dołączać do milicji i już.
Właściciel
- Cóż, gdyby nie my, to miasto by już dawno upadło.
Konto usunięte
- A niech upada, nie moja sprawa.
Właściciel
- A śmierć w ich wygłodniałych paszczach to też nie Twoja sprawa?
Konto usunięte
- Ciekawe kto zginąłby pierwszy - Słowa wypowiedział z pogardą.
Właściciel
- Cóż, skoro tak, to pozostaje nam jedynie gra. - mruknął chorąży, dołączając się do rozmowy.
Właściciel
Rozegraliście trzy rozdania. O ile dwa pierwsze przeje**łeś, to przy trzecim zmiotłeś wszystko i wszystkich, zgarniając trzydzieści sztuk złota.
Konto usunięte
Czekał, aż ktoś coś powie.
Właściciel
Niestety, każdy milczał jak zaklęty. Możesz więc czekać, albo odejść.
Konto usunięte
Więc czekał i dalej grał.
Właściciel
Granie się skończyło, bo Milicja zaczynała swoją godzinę policyjną, co znaczyło, że musisz opuścić lokal i nie szwendać się po ulicy, aż do świtu.
Konto usunięte
Więc wyszedł i skierował się do Centralnej Dzielnicy.
Właściciel
//Zmiana tematu. Zaczynasz.//
Podróżując metodą z dachu na dach starał się przedostać na ten od własnego domu.