Właściciel
Idziesz bite sześć godzin, zaczyna Cię już łapać zmęczenie, głód i pragnienie.
Głodu raczej nie zaspokoi, ale pragnienie to co innego. Rozejrzał się za jakąś rzeką.
Co może zrobić? Szedł dalej
Właściciel
W końcu usłyszał terkot kół na trakcie. Mógł tu nadal stać, albo schować się w pobliskich krzakach.
Stal dalej machając w stronę wozu
Właściciel
No więc zauważyłeś tam dwóch uzbrojonych ludzi,a na wozie siedział trzeci. Zbliżają się dość szybko.
Zastanawiał się czy rozwiązać to pokojowo, z zaskoczenia czy może od razu agresywnie
Właściciel
- Ech... Jak myślisz, za ile sprzedamy te rogi Chochlików? - zapytał woźnica.
- A bo ja wiem? - odparł siedzący obok.
- A Ty co? - zapytał ten pierwszy, widząc jak stoisz na drodze. - Zejdź z drogi. Jedzie się!
Był wku*wiony tym że ktoś wyrwał rogi jego sług. Wyjął Dereusa.
-Jak śmiecie....
Wtrzelił dwie kulę ognia w łączenia z koniem
Właściciel
//Właśnie nie podpaliłeś, Magia Ognia nie powstaje tak z dupy//
Właściciel
Więc trafiłeś w owe łączenia, a konie uciekły. A w ich ślady ruszyli pozostali ludzie. Nie byli tak głupi by walczyć z Magiem Ognia, i to z takim kozackim mieczem. Tyle, że uciekli w przeciwną stronę, a więc tam skąd przyjechali.
Właściciel
Znalazłeś nieco gorzałki, kiełbasy i chleba, rogi Chochlików zapakowane w worek. W sumie to tyle. Jedzenie i alkohol na pewno się przydadzą, rogi mógłby gdzieś spylić.
Otworzył portal by przyzwać ogniste chochliki, bądź te zwykłe
Właściciel
Otwieranie portalu na środku drogi nie jest zbyt dobrym pomysłem.
Teraz otworzył portal we wcześniejszym celu
Czekał aż wyjdą chochliki
Właściciel
Wyszły dwa, oczywiście takie zwykłe.
Właściciel
Kolejne pół tuzina jest na Twoje wezwanie.
Właściciel
Masz ich łącznie dwadzieścia, odczuwasz już zmęczenie.
Zamknął portal.
-Dobra kompania! W szeregu zbiórka!
Krzyknął na komendę.
Właściciel
Ustawiły się w ciasna gromadę, pewnie dlatego, ze nie wiedzieli co to szereg.
-Za mną marsz!
Poszedł dalej drogą.
Właściciel
Idziesz, Chochliki za Tobą, choć można by już wracać do zamku.
-Ekspedycja nie udana. Wracamy.
Powiedział po czym ruszyl w stronę zamku
Właściciel
Tam trafiliście już bez żadnych przygód.
Właściciel
Owszem, dotarli, a zamek się jakoś nie zmienił.
Właściciel
Wnętrze również takie samo.
Zamknął Chochliki w piwnicy po czym udał się do kuchni
Właściciel
Obie operacje wykonałeś bez problemu.
Rozejrzał się za jedzeniem
Właściciel
Miałeś chleb, nieco mięsa, wodę... W sumie to tyle, wypada ruszyć się po jakieś zapasy, ale na razie Ci wystarczy.
Właściciel
I tak ogołociłeś swoją spiżarnię do czysta.
-Jutro idę do miasta.
Powiedział sam do siebie.