Właściciel
Ścieki jakie są każdy widzi, wielkie rury pełne odpadków i brudu całego miasta gdzieniegdzie zakończony kratami i ukrytymi przejściami. Kiedyś były one alternatywną drogą dla przestępców i rebeliantów, ale odkąd Fleischer wyhodował Nemytarny kanały przestały byś już takie bezpieczne…
Właściciel
Wejście nie sprawiło ci wiele kłopotu głównie dzięki drabinie w poblizu włazu.
Udało ci się wejść nie wpadając do brudnego potoku. Światło barki znikło już za zakrętem, pozostało tylko ciche chlupotanie wiosła.
Konto usunięte
Poszedł w stronę gdzie barka prawdopodobnie popłynęła
Właściciel
Po kilku minutach udało ci się znaleźć barkę. Stało na niej dwóch młodych ludzi, z czego jeden trzymał karabin myśliwski, a drugi wiosło, choć widać było że biodrze miał kaburę z rewolwerem. Cała łódż była pełna skrzyń nieznanego pochodzenia.
Konto usunięte
Strzelba się na to nie zda
Zawiesił strzelbę na ramieniu a odwiesił karabin i w ich wycelował
- STAĆ !
Właściciel
Widać że chłopak był niezbyt doświatczonym strzelcem bo trzymał cały czas palec na spuście co poskutkowało wystrzałem w chwili gdy krzyknął. Niemalże rozwalając kompanowi stopę, wycelował w ciebie karabinem, podczas gdy drugi chłopak padł na ziemie i próbował zatamować przeciek butem.
- S-sam stój! - Powiedział niepewnie uzbrojony młodzian.
Konto usunięte
Jasna cholera dzieciak chyba nigdy w życiu broni nie trzymał
- Rzuć broń więcej sobie zrobisz krzywdy niż mi
Właściciel
- S-s-spie#dalaj! - Powiedział jąkając się.
- Cholera jasna mówiłem ci że spływ kanalem to głupi pomysł, Mort! - Dodał drugi chłopak. - Zamknij morde Frankly, damy sobie radę tylko musimy się go pozbyć! - Wykrzyczał uzbrojony dzieciak.
Konto usunięte
- Dzieciaku ręce ci się drżą,prędzej trafisz swojego kolegę w drugą stopę niż mnie,więc dobrze ci radzę upuść broń,
Mocniej chwycił za broń
Właściciel
- Zamknij się! - Krzyknął Mort wyraźnie nie wytrzymując sytuacji.
- Mort, ogarnij się i zrób coś bo musimy wiać! Dżdżownice napewno slyszały wystrzał i zaraz któr... -
- Przecież ku#wa wiem Frankly! Jak jesteś taki cwany to sam go zastrzel! - Wykrzyczał podwracając się w stronę współpracownika.
Konto usunięte
Ku*wa mać
Strzelił dzieciakowi w nogę
Właściciel
Ten wydarł się upadając i odrzucając broń na jedną z ceglanych ścieżek przy ścianie kanału.
- Ku#wa mać, Mort. - Krzyknął Frankly i wyciągnął z jednej ze skrzyń apteczkę.
Konto usunięte
Szybko do nich podbiegł, wszedł na barkę i chwycił za wiosło, po czym zaczął wiosłować w stronę włazu
Właściciel
Dzieciak klnął pod nosem i pocieszał towarzysza podczas opatrywania go.
Konto usunięte
Zatrzymał barkę w miejscu skąd przyszedł
- Okej jest tu coś na czym możecie się podeprzeć ?
Właściciel
- Nie sądze, nawet nie wiemy co jest w tych skrzyniach. Tą z apteczką otworzyłem przez przypadek... - W tej chwili z oddali rozbiegł się mroczny dźwięk przypominający nieco wymiot, lecz bardziej gardłowy i głęboki, coś jakby...ryk...
- O ku#wa... - Stwierdził cicho Frankly.
Konto usunięte
- O ku*wa
Wziął dzieciaka na barki, pobiegł do drabiny i się zaczął na nią wspinać
Właściciel
Na szczęście chłopak nie był zbyt ciężki i udało ci się sprawnie go wyciągnąć na ulice, a drugi dzieciak wyszedł zaraz za tobą.
Good luck, and have fun! Zmiana lokalizacji!
Właściciel
Post Startowy
Jaenette właśnie unikła spotkania z wyjątkowo dużym Nemytanem chwając się w jednym z mniejszych tuneli zakończonych kratą. Po chwili bestia znikła za zakrętem wydając ohydny pomruk.
Pokręciła głową z rezygnacją. - Cholerne glizdy... - I ruszyła dalej, nie zaprzątając sobie myśli niedawnym bliskim spotkaniem, a mając raczej na uwadze następny cel.
Właściciel
Jej cel był prosty, udać się do starego laboratorium i poszukać tam rzeczy których może nie zabrało wojsko.
W rzeczy samej. W końcu kule też się kiedyś kończą, a były one nieodzowne do przeżycia w tych kanałach. No bo gdzieś indziej to nie szło się pokazać w takiej masce... Przynajmniej na razie. A kto wie? Może i w tym laboratorium znajdzie się coś, co pomoże ją zdjąć i się nie udusić? Cóż, nadzieja matką głupich. W każdym razie, Jean szła szybkim tempem.
Właściciel
Kłusując tak, była już kilka zakrętów od celu podróży gdy poślizgneła się na jakimś małym pudelku.
Korzystając ze swego podwyższonego refleksu złapała równowagę. A nawet, jeśli jej nie wyszło, to szybko podniosła się i sprawdziła, na czym dokładnie się poślizgnęła.
Właściciel
Podniosła małą apteczkę. Była ona co prawda typowo cywilna, lecz w środku zanjdowały się wszystkie niezbędne w pierwszej pomocy przedmioty. Dopiero wtedy zauważyła że obok znajduje się kilka rozerwanych skrzyń z takimi apteczkami, a nawet roztrzaskana barka.
Postanowiła przeszukać to miejsce. Apteczki nie były jej specjalnie potrzebne...
Właściciel
Po chwili odkryłaś, że był to transport dla ruchu oporu. Poza apteczkami był tam też sprzęt medyczny i nieco bardziej cenniejsze medykamenty. W jedenej z zatopinych skrzyń znalazłaś też list przewozowy.
Postanowiła więc go przeczytać, a potem poszukać trupów. Skoro to transport, to ktoś go musiał transportować.
Właściciel
List był mocno przemoczony, ale na szczęście dało się jeszcze przeczytać kawałek.
Do: Simone
Wziąłem tych dwóch chłopaczków do tej roboty, ponieważ mają potencjał i wiedzą jak spławiać towar rzeką. Najważniejsze jednak jest to że mają odpowiedni pozimom odwagi, nie za duży więc nie będą głupio ryzykować i nie za mały więc nie zwie...
W tym momencie kończy się czytelna część listu. Nigdzie nie było ciał a jedyne ślady krwi to te na drabinie na powierzchnie i pod nią, co sugeruje, że udało im się uciec.
Pokręciła głową i ruszyła dalej w swoim kierunku. Miała gdzieś tych rebeliantów. Tak samo zresztą, jak wszystkich innych...
Właściciel
Po drodzę zauważyłaś karabin myśliwski, pewnie należący do któregoś z tamtych przewoźników. Potem nie działo się nic.
Szła więc dalej do celu, rozmyślając o sobie tylko znanych rzeczach.
Właściciel
Byłaś już przed wejściem do laboratorium, gdy przed tunelem prowadzącym bezpośrednio od wejścia zauważyłaś dwóch ciężko uzbrojonych żołnierzy.
Postanowiła przylgnąć do ściany i przypatrzeć im się. Po cichu, tak, żeby niczego nie zauważyli.
Właściciel
Byli ubrani w grube pancerze z wkładkami żelaznymi, maski p.gazowe i ciężkie karabiny szturmowe.
Jean postanowiła przypatrzeć się uważnie, czy była jakaś opcja, aby koło nich przejść.
Właściciel
Do tego laboratorium była tylko jedna droga, ponieważ druga została zawalona podczas ucieczki naukowców.
Postanowiła więc zaryzykować i z westchnieniem wyszła im naprzeciw.
Właściciel
- Hej, a ty kto!? - Krzyknął żołnierz gdy tylko cię zobaczył, a obaj momentalnie wycelowali w ciebie broń.
- Nie poznajecie, chłopaki? Jak nas stąd eksmitowaliście to tamci wyraźnie mówili, że przyślą mnie po resztę bagaży. - Rozbrzmiał zniekształcony głos spod maski, podczas gdy jego właścicielka rozłożyła ręce.
Właściciel
- Dłonie na ściane i żadnych sztuczek! - Krzyknął i machnął karabinem w kierunku ściany.
- Po co? Przeszukać mnie chcecie? - Rzekła udając rozbawienie. - Ach, chodzi wam o to, prawda? - Dodała ironicznie, wyciągając pistolet z kabury.
Właściciel
- Rzuć to na ziemie! I ręce na ściane! - Krzyknął jeszcze raz.
- No dobra... - Udała, że schyla się i odkłada broń, acz w najmniej spodziewanym momencie przerwała, w mgnieniu oka wyprostowała się i tak szybko, jak tylko mogła, strzeliła obu żołnierzom w głowy.
Właściciel
Momentalnie padli na ziemię, a z głębi tunelu słuchać było już nadchodzące wsparcie.
Schowała pistolet do kabury, po czym ruszyła biegiem w kierunku swojego celu, po drodze chwytając jeden z należących do żołnierzy karabinów, sprawdzając czy jest odbezpieczony i trzymając go w gotowości do strzału.
Właściciel
Był odbezpieczony, ale strzał w ręke natychmiast ci go wytrącił. Posiłki już dotarły.
- W mordę jeża... - Pomyślała, po czym wykonała ślizg za najbliższą przeszkodę, lub ścianę, starając się po drodze ponownie chwycić karabin.
Właściciel
Niestety nie udało ci się chwycić broni, a karabin drugiego żołnierza wpadł do ścieku. Jedyną osłoną była ściana przy wejściu do tunelu.
- Już to przerabialiśmy... - Wyjrzała zza ściany na krótką chwilę, chcąc zorientować się w liczbie i uzbrojeniu żołnierzy.