Właściciel
Wszyscy mieli takie same zbroje jak ci których zabiłaś. Naliczyłaś się trzech, ale odgłosy z glębi tunelu sugerowały większą ilośc. Przypatrywanie się przerwał ci wystrzał ze strzelby. Jeden z odłamków śrutu wbił ci się w przełyk.
- W mordę jeża, tylko nie tu... - Pomyślała, chowając się. Postanowiła wycelować za zakręt i poczekać, aż któryś z żołnierzy wyjdzie jej naprzeciw, żeby go zmasakrować.
Właściciel
Jeden z żołnierzy, gdy tylko wyszedł z tunelu oddał strzał w twoją stronę.
O ile zdążył. Ponieważ Jean cały czas celowała w tamtym kierunku i zapewne strzeliła pierwsza.
Właściciel
Pozostali żołnierze widząc upadającego towarzysza, zaprzestali biegu i oddali kilka strzałów zaporowych w twoją stronę.
Nie zważając na jakiekolwiek obrażenia, których mogła doznać, skupiła się, by dobrze wycelować i zlikwidować każdego z nich jednym strzałem.
Właściciel
Obaj byli dobrze schowani w kanale, więc trafienie ich było trudne.
Jeżeli oni mogli trafić ją, to ona mogła ich. A jeśli nie, to zawsze mogła się zbliżyć i strzelić z przyłożenia.
Właściciel
Zbliżyła się i wypaliła przeciwnikowi pistoletem w twarz powalając go, ale za to drugi żołnierz natychmiast oddał w ciebie serie, a kilka pocisków trafiła cię w brzuch.
Zatoczyła się do tyłu, biorąc głęboki oddech, po czym ruszyła na drugiego żołnierza strzelając raz po raz.
Właściciel
Dostał strzał w ramię i dwa w tors po których osunął się na ziemie. W tunelu było jeszcze dwóch żołnierzy ze strzelbami strzelających do ciebie. Jeden z nich wytrącil ci pistolet z ręki.
Nie borykając się podniesieniem broni ruszyła na nich biegiem celem załatwienia sprawy własnymi rękami.
Właściciel
Udało ci się bez problemu powalić pierwszego żołnierza, ale ten drugi wypalił ci w brzuch rzucając cię na ścianę. Po chwili dołączył drugi i obaj przystawili ci lufy do głowy.
- No dalej, chłoptasie. Na co jeszcze czekacie? - Zaczęła się droczyć najbardziej ironicznym tonem, na jaki było ją stać. Jednocześnie spięła mięśnie brzucha, pobudzając proces regeneracji, który zakończył się już po krótkiej chwili.
Właściciel
- Co robimy, czekamy na Kapturnika? - Zapytał jeden z żołnierzy.
- Serio chcesz spotkać to bydle? - Odpowiedział drugi.
- A co zrobimy? Przecież to też mutant.
- Ech, no dobra. Ale jak nasz też zabije to twoja wina!
Wyciągnął z kieszeni dziwny jajowaty przedmiot i nakręcił go. Potem rzucił go przed tunel a ten zaczął wydawać dziwny piszcząco-chroboczący dźwięk. Po chwili drugi żołnierz rzucił. - Twarz do ściany!
Korzystając z nieuwagi jednego z żołnierzy wynikającej z nakręcania przedmiotu, Jean w mgnieniu oka przykucnęła, wyciągnęła nogę i wykonała obrót celem zrzucenia obu przeciwników z nóg. Jeśli jej się to udało, wyciągnęła nóż i podcięła każdemu gardło, a następnie pobiegła rozdeptać ten cały 'jajowaty przedmiot' mając cholernie złe przeczucia.
Właściciel
Przedmiot wciąż niestrudzenie wydawał swoje niepokojące dźwięki i pewnie nie długo przyjdzie to co ów przedmiot zwabiał.
Kopnęła przedmiot w kierunku tunelu, z którego przyszła, prędko odszukała swój pistolet i umieściła go w kaburze, złapała za jeden z karabinów zostawionych przez martwych już żołnierzy, po czym pobiegła dalej do celu tak szybko, jak się dało.
Właściciel
Laboratoruim było starannie przetrzepane, lecz gdzieniegdzie walało się kilka rzeczy o różnym stopniu przydatności. Wiedziałaś za to że miałaś niewiele czasu...
Zaczęła szukać czegoś, co mogło jej pomóc. Broni, amunicji, prototypów, gadżetów, może jakichś terapii genowych...
Właściciel
W jednej z nie splądrowanych szafek udało ci się znaleźć twoją kompletną dokumentacje medyczną i strzykawkę z fioletowym płynem podpisaną étourdir. Czas mijał...
Wzięła i dokumentację, i strzykawkę, po czym rzuciła się do ucieczki. Byle daleko stąd.
Właściciel
Miałaś dwie drogi ucieczki, lewo i prawo. I mialaś dokładnie takie same szanse na spotkanie śmierci.
Byle dalej od brzęczyka, grunt żeby w te pędy.
Właściciel
Więc skręciłaś w prawo. Póki co nie spotkałaś żadnej bestii.
Biegła dalej. Nie miała powodu się zatrzymywać, dopóki nie będzie pewna, że jest bezpieczna. Znała sztuczki tych mutantów...
Właściciel
Biegnąc wpadłaś na jakąś wysoką postać. Gdy tylko podniosłaś wzrok okazało się że ta istota ma brudny kaptur i dziwny ogon. Spełniły się twoje koszmary, to Relinq.
- No nie... - Mruknęła i najszybciej jak tylko potrafiła wpakowała cały magazynek w jego łeb z karabinu, który podniosła. Skoro już wpadła na tę postać, to raczej była blisko, więc nie powinno być tak trudno wycelować...
Właściciel
Nie było trudno, ale fakt że bestia złapała karabin i całą serie wystrzeliłaś w sufit utrudniło ci celny strzał. Kapturnik zabrał ci karabin i jak gdyby nigdy nic wygiął w nim lufę i wrzucił do ścieku. Bestia wyglądała jakby patrzyła na ciebie ,czekając na twój kolejny ruch.
Właściciel
Stworzenie wymierzyło ci tak silnego i błyskawicznego plaskacza wierzchem dłoni, że padłaś na kolana. Chyba nie lubi być wyzywane od maszkar.
- Nie lubisz ostrych słów, co?... - Mruknęła, podnosząc się. - Spokojnie, ja jestem brzydsza. Pokazałabym ci, ale bez maski umrę, więc cóż... - Dodała, strzelając chrząstkami w karku. - No, to jak będzie? Zdejmiesz mi maskę, czy okażesz solidarność siostrze-mutantce? - Zapytała, aczkolwiek sposób, w jaki spięły się jej mięśnie, sygnalizowały gotowość na każdą odpowiedź.
Właściciel
Szybkim obrotem uderzyła cię w brzuch za pomocą ogona niemalże wbijając cię w ścianę. Następnie skopnęła cię do ścieku i zaczęła walić twoją głową o dno.
- Dlaczego to zawsze musi się kończyć w ten sposób?... - Pomyślała, już znudzona tymi całymi mutantami i ich sposobami, po czym spróbowała wyrwać się, obrócić, zasadzić przeciwnikowi kopniaka i wyjść ze ścieku.
Właściciel
Udało ci się, ale Kapturnik nie wyglądał na wzruszonego. Za to w twojej masce rozbiło się szkiełko i część brudnej wody wlało ci się do maski.
- Ach, dajże spokój! - Otworzyła na chwilę filtr w masce, a gdy woda się wylała, zamknęła go ponownie. - Jesteś wystarczająco inteligentny, by myśleć samodzielnie! Po co słuchasz tych idiotów?! - Rzekłszy to wyciągnęła pistolet i zaczęła strzelać w nogi stwora.
Właściciel
Gdy oddałaś pierwszy strzał on skoczyłi wylądował na tobie powalając cię na ziemie. Jedną ręką złapała cię za gardło, a drugą przyszykowała do uderzenia.
Wypuściła pistolet z dłoni, po czym rozluźniła mięśnie. - Szczerze? Mam tego dosyć. Możesz mnie zabić, w środku i tak już jestem martwa. Życie z tą maską nie ma sensu. Nie patyczkuj się z biciem, to i tak nic nie da. Może po prostu zdejmij mi to z twarzy i skończ, hę? - Głos był tak przesycony rezygnacją i tonem w stylu 'mam-wyje**ne-na-wszystko', że gdyby był roztworem wody z solą, to zaczęłyby się wytrącać kryształki.
Właściciel
Poczułaś mocarny cios w twarz a potem kolejne dwa. Poczułaś smak własnej krwi, a bestia korzystając z twojego oszołomienia wyciągneła ze ścieku worek i założyła ci go na twarz. Potem poczułaś jak ktoś cię podnosi...
Przynajmniej nie masz raka! Zmiana Lokacji!
Właściciel
Cieżkie drzwi prowadziły do oddzielonego fragmentu ścieku. Za dużą kratą i furtką w niej płyneły właściwe kanały.
Na szczęście nie była zamknięta i mogłaś w spokoju podróżować po rzece nieczystości.
Orientowała się z grubsza po kanałach. W końcu w nich mieszkała od jakiegoś czasu. Zdążyła sobie je dobrze zwiedzić, więc znała drogę do laboratorium, w którym ją stworzono, więc ruszyła tam szybkim krokiem zaraz po znalezieniu się w kanałach.
Właściciel
Kilka minut zajęło ci dotarcie pod rurę prowadzącą do laboratorium. Na miejscu widać było krew i ślady po kulach, pamiątki twojego wczorajszego starcia.
Nie zwracając uwagi na pobojowisko, poczęła niezbyt skomplikowany proces wchodzenia do laboratorium.
Właściciel
Placówka nie zmieniła się wiele od twojego ostatniego burzliwego pobytu. Wciąż było brudno i bardzo niepokojaco.
Zaczęła więc przeszukiwać całą okolicę, w celu znalezienia swojej dokumentacji.
Właściciel
Choćbyś nie wiem jak szukała, nie znalazłaś jej. Za to w jednej z szafek odkryłaś notkę od jednego z naukowców.
To koniec Adrei, jesteś spaleni jak boczek na patelni. Musimy spie#dalać bo inaczej te zakapturzone sku#wysyny zrobią nam z rzyci dok dla sterowców. Zabieram wszystkie dokumenty, włącznie z tymi o Jean do Kostnicy. Ty zajmij się samą zainteresowaną.
Nie daj się zabić kretynie. Wostok.
- No tak... - Doskonale pamiętała, co się wtedy wydarzyło. Jak zabiła naukowca, który miał się nią 'zająć' i uciekła, cudem unikając spotkania z bestiami, pochłoniętymi mordowaniem personelu placówki. Poszukała jakiegoś zejścia do tej całej kostnicy.
Właściciel
Nigdzie nie było przejścia mniej lub bardziej tajnego, poza tym zawalonym, ale przypomniałaś sobie że naukowcy często wspominali o szpitalu, w którym de facto jest kostnica.
Zaczęła więc szukać wskazówek co do jego lokalizacji.
Właściciel
Najbardziej prawdopodobną lokacją wydał ci się Szpital Wolności w starym mieście.