A Leoncouer opuścił dorożkę i skierował się znaną sobie drogą ku biuru Naczelnika po drodze lekko pokaszliwał i przyglądał się ścianom korytarzy..czego jak wcześniej zauważył nigdy nie robił.
Właściciel
Ściany były wykonane z tej samej cegły co mury zewnętrzne, z tą różnicą że były czyste. Po chwili dotarłeś pod gabinet naczelnika.
Zapukał więc do jego drzwi i powoli wszedł do środka.
- Dzień dobry Duncanie.- stwierdził będąc już w środku -.
Właściciel
- O, Leo. Dobrze cię widzieć. - Stwierdził radośnie. - Co cię sprowadza do mojego królestwa?
- Dowiozłem ostatnie rzeczy o które prosiłeś, no i wpadłem się przy okazji przywitać .- stwierdził zdejmując maskę i podchodząc bliżej żeby nie stać w drzwiach -.
Właściciel
- Dzięki wielkie. Ktoś ode mnie zaraz się tym zajmie. - Stwierdził i wskazał ci fotel, po czym sam usiadł przy swoim. - Co tam słychać.
- Ostatnie dni mijają mi szczerze przyznam hm..bardzo miło.- zaśmiał się lekko -. Głównie dzięki twojej radzie.
Właściciel
- Znalazłeś sobie panienkę? - Zaśmiał się głośno. - Ach ty stary draniu.
- No pewnie że znalazłem, mój urok osobisty i niezaprzeczalne piękno nie mogły mnie od tego powstrzymać .- odparł -. I to nie byle służkę a kuzynkę mojej sąsiadki, na balu na którym spodziewałem się tylko nudnego przeczekiwania..
Właściciel
- Ach ty cwaniaczku! - Zaśmiał się głośno.
- Ale najlepsze jest w tym wszystkim to że owej kuzynce ta służka która starała się dla mnie być aż zbyt miła..wypowiedziała wojnę.- zaśmiał się -.
Właściciel
- No nieźle. - Zaśmiał się. - A ładna ta twoja "kuzynka sąsiadki"?
- No pewnie że ładna, w moich kryteriach najlepsza.
Właściciel
- Oj tam, powiedz coś więcej! - Stwierdził zaciekawiony.
Tak więc opisał Chell, taką jaką ją znał rozsiadając się wygodniej na fotelu.
Właściciel
- Gratuluję. - Powiedział z szerokim uśmiechem gdy skończyłeś opisywać. - Pierwszą piątke dzieci nazwij po mnie.
- Naprzemiennie, jedno Duncan, drugie Poutaux a trzecie..Naczelnik ? Albo na odwrót, jak będę je przedstawiał będę mówił "Naczelnik, Duncan. Poutaux" - zaśmiał się gromko -.
Właściciel
Również się zaśmiał. - Na drugie mam Pierre, a co do piątego to coś wymyślisz. - Kontynuował śmiech.
- Problemem będzie jeśli trafią się same dziewczynki..
Właściciel
- Masz za dużego farta by mieć same dziewczynki. - Stwierdził z uśmiechem.
- No w sumie racja..ale dobrze Duncanie ja jeszcze skoczę do banku, załatwię wszystkie sprawy i wrócę do domu..no..bo wreszcie mam powód.
Właściciel
- Pozdrów ten twój "powód ode mnie. - Zaśmiał się i wstał podając ci ręke.
On zrobił to samo, uścisnął jego dłoń i wyszedł z pokoju po czym od razu skierował się ku wyjściu.
Właściciel
Gdy dotarłeś na dół odkryłeś że skrzyni już nie ma.
Można się było tego spodziewać, tak więc po prostu wsiadł do dorożki i zagadał do Timmiego
- Do Banku Timmy, będzie to już raczej nasz ostatni cel na dzisiaj.
Właściciel
- Tak jest! - Zakaszlał i popędził konie. Zauważyłeś że na fotelu naprzeciwko leży drobna skrzynka obita skórą.
Cóż to..?- powoli podniósł ją, obejrzał a na koniec otworzył przyglądając się zawartości -.
Właściciel
W środku były trzy butelki burbona, od gorzelni którą wsparł kiedyś Naczelnik. Poczułeś jak powóz wjeżdza na barkę.
Duncan..ty stary draniu !- zaśmiał się w myślach po czym ową skrzynkę położył obok siebie, dalej po prostu czekał przyglądając się morzu.
Właściciel
Przeprawa przez wodę nie zajeła ci wiele czasu, a gdy tylko dobiliście do lądu dorożka ruszyła w stronę banku.
Wypij moje zdrowie! Zmiana Lokacji!
Właściciel
Płyną do celu. - Ehhh... jak ja znajde tego sku*wiela... -
Po kilku minutach żeglugi zaczęły cię boleć barki, ale za to widziałeś swój cel podróży.
-Cholere, całe 7 lat walki toporami i mam problemy z pływaniem trzeba będzie poćwiczyć-płynął spokojnie dalej
Właściciel
Gdy przepłynąłeś obok niewielkiego głazu, dostrzegłeś jak z więziennego portu wypływa uzbrojona łódź patrolowa. I płynie w twoją stronę.
Nie panikował płynął spokojnie
Właściciel
Po krótkiej chwili podpłynęła do ciebie owa łódź. Jeden z uzbrojonych strażników zagadał do ciebie.
- Hej kolego, nie zgubiłeś się czasem? W strefie więzienia nie wolno pływać, no chyba że lubisz jak do ciebie snajperzy strzelają. -
Powiedział coś w seoim narodowym języku gestykulując że chce łowić ryby i ma tam sieci
Właściciel
Na twoje nieszczęście na pokładzie statku był jeden Quadral, który wszystko przetłumaczył. Następnie wytłumaczył ci że nie możesz mieć tu sieci, bo musiałbyś je najpierw rozstawić.
-mark ten dupek, powiedział mi że rozstawił tu sieci, zabije go!-
Właściciel
- Nie ma problemu. - Powiedział ten sam oficer za pośrednictwem tłumacza. - Wystarczy że zawrócisz i nie wrócisz, to nie będziemy ci robić problemów.
-Pszepraszam już zawracam-wrócił się patrząc jak daleko do celu i czy nie ma jakiejś wysepki stosunkowo blisko
Właściciel
Statek powoli oddalił się ku portowi. Jedyną wyspą była skała którą niedawno minąłeś.
Przyczepił do niej łódke starając się pozostać niezauważony
Właściciel
W świetle popołudniowego słońca było to raczej trudne, ale prawie na pewno nikt cię nie zauważył.
Wyjął przedmiot z łódki wskoczył pod wode i spróbował niezauważenue przepłynąć na miejsce
Właściciel
Woda była niezbyt przejrzysta, ale jakoś dawałeś radę. Aż do momentu w którym zaczęło ci brakować tlenu, a końca nie było widać.
//dałeś misja dla rogala dpsowi, nie zdziw się jak ją zje*ie\\
Ostrożnie wychylił głowe i wziął oddech
Właściciel
Jesteś w połowie drogi do skał więzienia. które bacznie patrolowali strażnicy. Z perspektywy czasu poczekanie do nocy wydało się dobrym pomysłem. Na szczęście nikt cie nie zauważył.
Wziął łębpiki oddech i płynął dalej