-Możemy iść na miasto. -spojrzał na Sullyego. -Czy jesteś jeszcze głodny Sulluś? -uśmiechnął się lekko.
Właścicielka
- Nie, nie jestem. - odrzekł Sully, wstając.
- Wobec tego możemy wychodzić. Chodźcie za mną. - uśmiechnął się przyjaźnie Sho i ruszył w stronę drzwi.
Shin ruszył za nim cały czas lekko się uśmiechał.
Właścicielka
Cóż, nastąpiło wielkie wyjście do miejsca, które się im w życiu nie śniło.
Podróż do przyszłości? Why not? Zmiana tematu!
Właścicielka
Odwzajemniła z przyjemnością pocałunek, akurat wjeżdżając do miasta. Było popołudnie i całkiem ładna pogoda.
Zella zatrzymała wóz.
- Już mi lepiej, nie musisz mnie tak dusić... - zachichotała. - Chyba, że naprawdę tak to.lubisz.
- Musiałem się upewnić że już ci lepiej. - Puścił ją jeszcze raz całując.
Właścicielka
- Tak, tak, tak, teraz jest idealnie. Idziemy się przejść po.miasteczku? Mmm... kompletnie inny klimat... w końcu Dese jest w niemal każdym względzie odwrotnością Colder.
- Zdecydowanie. Tylko najpierw zostaw gdzieś wóz.
Właścicielka
Zella pojechała wozem na parking.
- No to tutaj. Idziemy się czegoś napić? Suszy mnie, a nie wzięłam wody...
- Prowadź. - Odpowiedział krótko i bez zbędnych ogródek.
Właścicielka
Zaprowadziła go do salloonu. W środku było sporo ludzi i grała muzyka. Zella zagadała do barmana z uśmiechem.
- To.co.chcesz? - zapytała.
- Burbon. Mój ulubiony alkohol. - Odpowiedział.
Właścicielka
- To burbon i piwo. - rzuciła Zella, spoglądając na barmana.
Tamten szybko podał wskazane trunki, więc elfka wzięła się za swój.
A ona zaczął popijać swój. - Orientujesz się gdzie tu można znaleźć kartę? - Zapytał barmana.
Właścicielka
- Jedną mam ja, a drugą ci wytwórcy piernika, co mieszkają niedaleko. - odparł krótko barman.
- Dzięki za informacje. Dasz mi swoją kartę? - Zapytał
Właścicielka
Barman wyciągnął z kieszeni kartę i położył ją na ladzie.
- Miłego zbierania. - rzucił i wrócił do swoich zajęć.
- Dzięki wielkie. - Odpowiedział po czym zgarnął kartę i zwrócił się do Zelli. - To co, idziemy?
Właścicielka
Zella duszkiem dopiła swoje piwo i wstała, wycierając dłonią usta.
- Pewnie. - uśmiechnęła się.
On również dopił swój napój i udał się do wskazanego przez barmana miejsca.
Właścicielka
Na miejscu bardzo mocno pachniało słodkimi ciastkami.
- Najwyraźniej jesteśmy na miejscu. - uśmiechnęła się Zella i zastukała do drzwi.
Otworzył im młody chłopak.
- Witam. W jakiej sprawie państwo nas odwiedzają? - zapytał z uśmiechem.
- W sprawie karty, podobno można tu ją dostać. - Odpowiedział chłopakowi.
Właścicielka
- Ach, to zapraszam na chwilę. Moja dziewczyna zawsze pamięta gdzie jest nasza karta. - chłopak wskazał gestem, by weszli do.środka.
- Macie wspólną? - Wszedł do środka na zaproszenie mężczyzny.
Właścicielka
- Ano, choć z tego co wiem, za jakiś czas nie będziemy jedyną taką kartą. - odparł chłopaczek. - Alicjo! Goście przyszli!
- Czemu myślę, że wiem o kogo chodzi? - westchnęła pod nosem Zella.
- Ja nie wiem o kogo chodzi. - Odpowiedział jej rozglądając się po lokalu pary.
Właścicielka
- No nieważne. - westchnęła Zella, gdy do pokoju weszła dziewczyna o ciemnych włosach i w uroczej, czerwonej sukience.
Znajdowali się w salonie w kolorze bladopomarańczowym.
Można było zwrócić uwagę, że dziewczyna była pobrudzona od mąki, lukru i innych składników. Trzymała w ręku kartę.
- Uwielbiam patrzeć na zakochane pary~ - zaśmiała się, patrząc na nich.
- Nam też jest miło być zakochaną parą. - Przytulił Zellę i pocałował w czoło.
Właścicielka
- Może poza kartą chcielibyście trochę pierników? - zaproponowała Alicja. - Oz, przynieś ich trochę.
- Lubię te pierniki... - westchnęła Zella pod nosem. - Tak, chcemy.
Wobec tego chwilę później Alicja podawała Lawrecowi kartę, a Oz wręczył Zelli słodycze.
- Dzięki wielkie. - Schował kartę za pazuchę. - Są tu jeszcze jakieś karty.
Właścicielka
- Więcej nie ma, musicie jechać dalej. - wzruszył ramionami Oz.
Zella nie odpowiedziała, bo jadła pierniczka.
- W takim razie dzięki. - Powiedział i wyszedł ze sklepu wspólnie z dziewczyną.
Właścicielka
Na zewnątrz Zella rozłożyła mapę i obejrzała ją rzeczowo.
- Do Esce o tej porze nie ma co jechać, czyli najlepiej będzie teraz jechać do Sybil. Czeka nas niezła trasa...
- A co to ten Sybil? - Zapytał dziewczynę.
Właścicielka
- Zamknięte miasto fabryka... - rzuciła Zella, ale po chwili zastanowienia podeszła bliżej Lawrenca i wyjęła mu z płaszcza karty. - Hmm... jednak wygląda na to, że nie trzeba będzie tam jechać. Masz już stamtąd karty. To by znaczyło, że albo jedziemy do miasta mafii albo zmierzamy do Elfiego Lasu. Co wolisz?
- Wolałbym odpocząć nieco od przestępczości. Możemy jechać do Elfiego Lasu. - Odpowiedział i odebrał swoje karty. - A tak właściwie to skąd ja mam karty z Sybilu?
Właścicielka
Zella zamyśliła się na trochę.
- Pamiętam, Deus jak miał gorączkę to po przebudzeniu dał ci karty. - odparła po jakimś czasie.
- Bardzo miło z jego strony. - Odpowiedział miło.
Właścicielka
- Oszczędził nam łażenia po takiej pokręconej okolicy. Nie lubię Sybil, za dużo tam elektroniki. Dobra, wyruszajmy.
Zella podeszła w stronę wozu, który stał całkiem niedaleko.
Wsiadł na niego zaraz po niej i tylko czekał na rozpoczęcie podróży.
Właścicielka
No i pojechali.
piszesz tak rzadko, że tracę nadzieję, że gdzieś zajdziesz w grze w tym roku... współczuję tyle szkoły... zmiana tematu