-Znasz te dziewczyny? -pokazał Sullyemu obie karty.
Właścicielka
- Znam Ruby. - wskazał dziewczynę na motorze. - To taka zwariowana dziewczyna niewiadomo skąd. Kumpluje się z tym kto jak polubi i tyle. A ta druga to będzie ta co się z nią Deus tłukł...
Skinał lekko głową chowając karty do woreczka.
-Jeszcze bliżej... -mruknął uprowadzając kolejną kanapkę.
Właścicielka
- Wooo... ciekawe co będzie potem... - zamyślił się Sully. - I ciekawe, czy kiedyś się coś dowiemy o tym "ukochanym" Deusa.
-Racja.. Chciałbym wiedzieć kto to taki.. -uśmiechnął się lekko. -A ty nie jesz Sully?
Właścicielka
- Już się najadłem. - uśmiechnął się Sully. - Chyba niedługo znów się zbieramy w nowe miejsce, co?
-No jasne. Co jest najbliżej Sybil? - mruknął cicho.
Właścicielka
- Chyba Rebel. Choć trochę cykam się zdobywać od mafii karty... - mruknął przeciągając się słodko.
-Jeżeli od raze nie rzucisz się na nich, jak na Sybil to wszystko powinno pójść dobrze... -zaśmiał się.
Właścicielka
- Bardzo śmieszne... - skrzywił się Sully. - To idziemy?
-Tak, możemy od razu ruszać. -poczochrał jego włosy, nadal się szczerząc.
Właścicielka
Więc wyszli, a wychodząc wpadli na elfa fioletowym irokezem.
- A wy co za urocza parka? Hmm? - uśmiechnął się.
- No urocza i parka. Wiesz może kto jedzie do Rebel? - zapytał rzeczowo Sully.
- Ano ja. Verdi jestem.
- A ja Sully...
-Ja jestem Shin. -mruknął niepewnie mierząc elfa wzrokiem od stóp do głowy.
Właścicielka
-Teee... Shin, tylko nie mów, że się mnie boisz, błagam. Przecie to śmiechu warte. Ale nie ma co tu stać, chodźmy dalej.
Więc ruszyli spokojnie roślinnym korytarzem.
-Nie no... Nie boję się... -westchnął idąc spokojnie za elfem.
Właścicielka
Po kwadransie spaceru w ciszy dotarli do bramy ku miejscu przypominającemu magazyn. Verdi wyjął z kieszeni jakąś kartę i odblokował bramę, po czym skierował się w stronę wozu.
- Wracam do domu i akurat mogę was zabrać. Wsiadajcie.
Shin wsiadł na wóz po czym pomógł Sullyemu. Dopiero później rozejrzał się po okolicy.
Właścicielka
Przy wozach kręciły się roboty skanujące i przenoszące ładunki. Pracowały żwawo i szybko, zapewne wydajniej od ludzi.
- Chcecie coś jeszcze robić, czy możemy jechać?
-Raczej możemy jechać. Co nie Sully? -spojrzał na czarnowłosego.
Właścicielka
Sully przytaknął, więc pojechali, zostawiając za sobą elektrobikę i wyjeżdżając spowrotem na Nizinę, gdzie było o wiele przyjemniej.
Jeeej~ Zmiana tematu~