Chimera – Jedno z najstraszliwszych monstrów jakie wypuścili spod swych dłoni Mutageniści i jednocześnie jedyny ich twór, który przez jakiś czas walczył nie po tej stronie, co wielu by się spodziewało, czyli ramię w ramię z armią Cesarstwa i Paladynami Srebrnej Dłoni.
Jak do tego doszło? Otóż dawno, dawno temu prowadzenie wojen wyglądało inaczej, a różnica między dobrem i złem nie była tak wyraźnie zarysowana, jak obecnie. W związku z tym wiele państw najmowało orkowych najemników, inni robili podejrzane interesy z Drowami lub Goblinami, a inni utrzymywali bojowe zastępy Trolli, Ogrów i Cyklopów. Jednym z takich państw było Cesarstwo, które jednak postanowiło pójść o krok dalej i stworzyć potężne Mutanty, specjalnie do walki u boku ich żołnierzy oraz wspierania Paladynów. Tak właśnie powstały Chimery.
To dzieło kilkunastu ówczesnych najzdolniejszych Magów Mutacji, którzy podawali się wtedy za zwykłych Alchemików. Opanowali jednakże coś, co pozwoliło wywieść w pole nie tylko ówczesnego Cesarza i jego świtę, ale nawet Paladynów, wodząc ich wszystkich za nos przez wiele, wiele lat… Tym czymś była specjalna mikstura, której receptura zaginęła w mroku dziejów pozwalała ona na ukrywanie obecności Magii Ciemności nawet przed osobami władającymi Magią Światła. Zaradni Mutageniści uznali, że ten wcale niegłupi patent mogą zastosować nie tylko na sobie, ale i na swych najnowszych dziełach, dzięki czemu nawet Paladyni nie poznali w Chimerach Mutantów, pierwotnie uważając je za coś na kształt Golemów.
Magiczny kamuflaż to świetna rzecz, która działała nie tylko wtedy, ale i dziś, przez co nawet najlepiej wyszkoleni w posługiwaniu się Magią Światła Paladyni, Kapłani, Inkwizytorzy czy Krzyżowcy nie są w stanie wykryć Chimery tak łatwo, jakby to miało miejsce z równie przesiąkniętym złem Wampirem, Wilkołakiem lub Demonem. O ile nie jest to problemem przy rozpoznawaniu, gdyż Chimery są dość charakterystyczne, to jednak sprawa ma się zupełnie inaczej, gdy taki stwór zasadzi się na owego użytkownika Magii i zgładzi, nim ten zorientuje się, co go zabiło…
Niemniej, wtedy Chimery robiły prawdziwą furorę, głównie dzięki nim utrzymano kluczową wówczas cytadelę w Ruhn (nim owe miasto stało się stolicą Cesarstwa) przed naporem Mrocznych Elfów i ich zielonoskórych najemników. Również one pozwoliły zająć nieco krasnoludzkich fortec, gdy brodaty lud zajęty był innymi problemami. Także to one siały postrach i śmierć pośród wszelkich ludów Elaird, łącznie z Nagami i nawet odległymi koczownikami z pustyń Nirgaldu. Jednakże dobra passa musiała kiedyś się skończyć, a nastąpiło to w widowiskowy sposób…
A mianowicie, aby eliksir zapewniający magiczny kamuflaż działał, Magowie musieli zażywać go regularnie. Jednak jeden nie zdołał dotrzymać terminu, przez co został wykryty przez Paladyna oraz schwytany. Na torturach co prawda zginął, ale wcześniej zdołał wydać swych kompanów, za którymi wydano list gończy z jedyną karą: Śmiercią. Większość zabito prędzej lub później, choć nieliczni uniknęli katowskiego topora, dyndania na szubienicy lub śmierci w walce. Zaszyli się głęboko w terytorium Verden, a przewodził im niejaki Xarhaed. Zgromadzeni w jego jaskini odprawiali rytuał, który skończył się akurat przed wtargnięciem tam Paladynów, którzy co prawda wymordowali towarzystwo, lecz nie zdołali cofnąć tego, co rozpoczęli: Chimery w całym Elarid obróciły się przeciw swym dotychczasowym panom i sojusznikom, mordując ich tak łatwo, a właściwie to jeszcze łatwiej, niż wcześniej wrogów. Dopiero zdecydowana akcja armii cesarskiej, Paladynów, Kapłanów i Magów z Gildii pozwoliła zażegnać zagrożenie i zabić większość Chimer. Większość, gdyż wiele przeżyło i rozeszło się po Elarid, stając się prawdziwą zmorą tych terenów, na których postanowiły osiąść, a terror trwał, dopóki nie zmieniły miejsca pobytu lub nie zostały zabite.
Chimera to straszne stworzenie, wiele osób zastanawia się dziś, jakim cudem Paladyni i żołnierze Cesarstwa mogli z tym czymś w ogóle współpracować… Posiada ona dwie głowy, każdą inną: Jedna przypomina tę należącą do lwa, drugiej bliżej do kozła. Podobnie, na połówki dzieli się ciało i łapy, pokryte inną sierścią oraz zaopatrzone w pazury lub kopyta. Jak można się domyślić, zarówno te i te są groźne, lecz pyski bestii są o wiele gorsze. Czemu? Cóż, z prostej przyczyny: Jeden potrafi zionąć ogniem. Co prawda nie jest to tak spektakularne jak w wypadku smoczego oddechu, lecz i tak robi swoje. Ponadto nigdy nie można mieć całkowitej pewności, która głowa zionie owym ogniem, a szanse zawsze wynoszą pół na pół. Plusem jest przynajmniej to, że taką właściwość ma jedna z dwóch głów, nigdy obie na raz.
Poza głowami oraz silnym tułowiem i łapami, Chimera dysponuje inną bronią, czyli ogonem. Jest długi, ale zakończony nie puklem futra, jak u lwa, lecz… głową węża. Tak, to nie pomyłka: Ogon to w rzeczywistości długi, mający własny rozum, syczący wąż. Co prawda, gdyby porównać go do pozostałych głów Chimery to nie jest zbyt imponujący, jednakże ma wielkie i ostre kły, dodatkowo pokryte jadem tak silnym, że w ciągu kilku minut może powalić nawet Ogra. Przez ten fakt wielu sądzi, że lepiej zachodzić Chimerę od frontu i zdać się na jej kły, pazury i ogień, niż stawać w szranki z jadowitym ogonem.
Mimo to, największą zaletą tego stworzenia bez dwóch zdań jest jego zdolność do magicznego kamuflażu, która przyniosła śmierć wielu obrońcom dobra, którzy usiłowali zgładzić te bestie.
Jak można się domyślić, są to istoty mięsożerne, nawet głowa kozła jest jaroszem tylko z pozoru i również nie toleruje wszelkiej maści zieleniny. Swój ogromny apetyt zaspokajają mięsem zwierząt, ludzi i przedstawicieli wszelkich innych ras. Po kilku dniach lub tygodniu obfitych łowców mogą pościć przez kilka miesięcy, nawet pół roku. Skoro już mowa o żywieniu, to warto wspomnieć o pewnej ciekawostce: Chimery nienawidzą Goblinów i Hobgoblinów, ich smak i zapach je drażni. Bynajmniej nie oznacza to, że ich nie zabiją: Po prostu je zabiją, ale nie zjedzą.
Chimery prowadzą zarówno dzienny, jak i nocny tryb życia, często zaskakując swoje ofiary, na przykład uderzając w biały dzień, podczas gdy wcześniej preferowały nocne godziny posiłków.
Jak każde stworzenie, Chimera posiada wady: Po tym, jak już się obje, zapada w taki stan otępienia, że właściwie nie robi nic poza leżeniem, spaniem, odpoczywaniem i oddychaniem. Jest wtedy dość łatwym celem, jeśli chce się jej pozbyć z daleka (naprawdę z bardzo daleka) lub się do niej podkraść.
O ile słuch i węch Chimery są nader wyczulone, to pozostałe zmysły są stępione. Zaś owe atuty mogą być wadami, gdyż głośne dźwięki wyprowadzają te istoty z równowagi, podobnie jest z zapachem, szczególnie mowa tu o woni Goblinów i Hobgoblinów, przez co wielu uważa, że otoczenie się grupą tych zielonych debili zapewni im immunitet przed atakiem Chimery. Cóż, czasem się sprawdza, czasem nie.
Oswojenie Chimery jest niemożliwe, chciałoby pewnie poświadczyć o tym wielu, którzy próbowali i skończyli jako ich kolejna przekąska. Mimo początkowego stworzenia i życia w niewoli, obecnie to istoty dzikie i niezależne, które preferują samotniczy tryb życia. Zmienia się to tylko na okres kilku tygodni, kiedy trwają gody, a Chimery łączą się w pary, aby wspólnie odchować później potomstwo.
O ile samce są większe od samic, to te drugie cechuje większa agresja względem innych przedstawicieli swojego gatunku i jakichkolwiek innych istot żywych.
Najwięcej Chimer pałęta się oczywiście w Verden, lecz mowa tu o całym kontynencie, gdyż w czasach ich służby Cesarstwu, jego granice były zupełnie inne, sięgając w różne obszary na przestrzeni dziejów, więc równie dobrze można natknąć się na Chimerę gdzieś na terenach Cesarstwa, w krasnoludzkich górach, w serce lasów Księstwa Zielonego Klejnotu lub gdziekolwiek indziej, a ponadto niektóre osobniki zajmują się brużdżeniem w Nirgaldzie, a nawet na pograniczu Verden i Karak’Akes, zaś ostatni przedstawiciel tego gatunku na Trującym Szczycie został (podobno) zgładzony ledwie dwa lata temu.