Właściciel
Skoro tak, to trzeba wybrać jakieś zlecenie.
Czytał więc treść tych, które posiadał.
Właściciel
Było ich pięć, z czego trzy opiewały na przewóz ładunku z punktu A do punktu B. Nudne i źle płatne. Kolejne nieco ciekawsze, bo chodziło o grupowe łowy na jakiegoś potwora morskiego. Suma pieniężna dość spora, ale jakie szanse na przeżycie? Ostatnie natomiast wydawało Ci chyba najciekawsze, bo było dość tajemnicze.
Jego treść?
///Kuba i tok narracji tak zrobiony, że nastawiony na to ostatnie.
Właściciel
//A jesteś pewien, że nie chcesz nic innego?//
Czystym złotem, srebrem i akwamarynem płacę za bezpieczną podróż. Chętnych oczekuję w Gilgasz.
Wstał z fotela, podszedł od jednej ze swoich półek, a następnie sprawdził aktualne ceny akwamarynu.
Właściciel
Jest to minerał na tyle rzadko spotykany, że nie figuruje w owym spisie. Ale masz pewność, że jest drogi, skoro niektórzy kupcy wpływają do Gilgasz, Nowego Gilgasz lub Hunnder z ładowniami pełnymi akwamarynu, a później wracają z wielkim majątkiem. Więc nawet skromna jego ilość zapewni Ci spory dochód, zwłaszcza że jest to ceniona ozdoba i składnik alchemiczny, więc z łatwością opchniesz to jakiemuś szlachcicowi lub Magowi, czyli takim, którym złota nie brakuje.
-Genialnie...
Ruszył do sternika.
Właściciel
//A nie może od razu popłynąć do Gilgasz? :V//
///Może, o ile uznałeś, że najbliższy port jest w Gilgasz.
Właściciel
//No właśnie najbliższy nie jest, najbliżej masz do małej wioski ze swoim portem, ale ja nie widzę sensu zawijać tam, skoro możesz popłynąć prosto do Gilgasz.//
///Rozumiem, ale ja kazałem płynąć do Gil... dobra, edytowałem :V
Właściciel
- Ta jest! - powiedział sternik i po chwili bryg ruszył ku swojemu celowi.
Czekał. Dla siebie samego pozostał w pobliżu sternika, jednak nie po to, by go obserwować. Po prostu odpoczywał z widokiem na morze. (ocean?)
Właściciel
Morze piękne, jak zwykle.
//Jeśli nie masz jakichś planów, to później zacznę Ci w Gilgasz.//
Severus wzrokiem poszukał klienta.
-Zapraszam do mojej kajuty. Tam porozmawiamy.
Właściciel
Był cały czas obok Ciebie, więc spokojnie tam trafiliście.
Ręką wskazał mu siedzisko naprzeciwko jego i biurka, a następnie sam zasiadł za swoim.
-Bądźmy szczerzy ze sobą, jakie zagrożenie może się pojawić podczas podróży?
Właściciel
- Poza tymi, które czekają na każdego wypływającego w morze? - spytał, chcąc się najwyraźniej upewnić.
-Tak. Poza tymi, bo nimi zajmuje się już w cenie.
Właściciel
- Jedynie kilka osób, którym zależy na mojej śmierci, nic więcej.
-Yhm. Obawiam się, że mają swoje statki?
-Teraz liczmy na to, że nie mają niczego szybszego i większego.
Właściciel
- Owszem, to byłoby dla nas nieprzyjemne.
-Tak. O ile statek da się odbudować, to nie da się zastąpić ludzi.
Właściciel
- Zawsze można nająć nowych.
-Wszyscy znamy przydatność żółtodziobów.
Właściciel
- Weteranów też znajdziesz.
-Tak. Ale im lepszy weteran, tym będzie więcej wymagał i nie będzie aż tak lojalny.
Właściciel
Skwitował to kiwnięciem głową i na dłuższą chwilę zapadło milczenie.
- Gdzie moja kwatera?
-Albo podzielę się z tobą moją kwaterą...
Mówiąc to rozejrzał się po pomieszczeniu, które swoją wielkość miało.
-Albo z załogą. Chociaż pewnie wolisz pierwszą opcję.
Właściciel
- Obojętnie, bylebym mógł się wyspać. - powiedział. - I byleby mi nikt gardła w nocy nie poderżnął.
-Nie martw się o życie, bo martwy nie zapłacisz?
-Jak się nie ma, co się lubi...
Właściciel
- To się lubi, co się ma.
-A widzisz gdzieś tutaj łóżko chociaż dla kapitana? Nie przepadam za tym, zajmują za dużo miejsca.
Właściciel
- Czyli mam spać na podłodze?