Właściciel
- Problem jest tylko taki, że on już mógł zacząć działać, a my dopiero znaleźliśmy kryjówkę... Dochodzi do tego kwestia odkrywania mocy pierścienia...
-Jeżeli będziemy zwlekać, to i tak stanie się silniejszy. Masz wśród swoich kompanów maga, prawda? Im szybciej zaczniemy, tym szybciej doprowadzimy to do końca.
Właściciel
- Kilku Magów, w gwoli ścisłości. Przysłać Ci ich, żeby zaczęli rzucać zaklęcia na pierścień czy coś w tym guście?
-W czym się specjalizują?
Właściciel
- Orka poznałeś, drugi jest Magiem Leczenia i Powietrza.
-Możemy zacząć natychmiast?
Właściciel
- Przyślę ich. - powiedział i wyszedł. Jak się okazało, pewnie rzeczywiście natychmiast wdrożył słowa w czyn, bo już po kilku minutach do Twojego pokoju wpadli Ork i człowiek, którym wypadałoby wyjaśnić, bardziej niż po łebkach, o co chodzi.
Spojrzał się na nich, a następnie pokazał pierścień.
-Wyjdźmy na otwartą przestrzeń panowie. Otóż nie chcemy testować w zamkniętym pomieszczeniu, jakie czary jest w stanie pochłonąć ten artefakt.
W drodze na dół rozpoczął tłumaczenie się.
-Pierścień znajdował się w skrzyni, którą zdobyliśmy wtedy, w podziemiach na misji dla Vigo. On sam nie był skory do wyjaśnień, więc jeden z nas - ja lub Rivert - zabrał pierścień ze skrzyni. Unikam informacji, kto ukradł, gdyż nie jest to istotne. Okazało się, że pierścień jest potężniejszym artefaktem, niż na to wyglądało, a sama moc może by potężna w rękach Vigo. Jednakże utracił pierścień, więc jest chce się zemścić. A my teraz postaramy się odkryć, jaką mocą dysponuje pierścień.
Popatrzył po ich twarzach zatrzymując się przy drzwiach.
-Czeka nas przewrót panowie. Musimy usunąć go ze stołka i przywrócić siłę Czarnemu Słońcu.
Właściciel
Najwidoczniej nie było to dla nich nic nowego, więc w milczeniu słuchali i od czasu do czasu kiwali głową.
- Odkryłeś już cokolwiek na temat tego pierścienia? - spytał mężczyzna, gdy byliście już na zewnątrz.
-Wchłania magię i oddaje ją ze zwiększoną mocą. Jeden Goblin spróbował mnie zabić, lecz pierścień pochłonął jego czar i mu go odesłał.
Właściciel
- To ja Ci nie je**ę, bo we mnie je**ie! - zaoponował Ork.
- Hmmm... A co z Magią taką jak Magia Leczenia? Jaki będzie efekt, jeśli nie będzie się kogoś chciało zabić ani zranić, a uleczyć?
-Nie sprawdzałem działań z Magią Niegroźną. Tak, próbowałem działać z Magią Dymu, ale wtedy miałem pierścień na palcu. A co do tego strachu, to spokojnie. Nie zamierzam nikogo ranić, a jedynie sprawdzić, czy działanie da się powtórzyć.
Stanął naprzeciwko ich i położył sobie dłoń na klatce piersiowej na sercu. Jeżeli trafią w pierścień, to dobrze. Jeżeli chybą, to koniec końców nie trafi w serce.
-Proszę jednego z was o użycie na mnie magii, najlepiej w formie pocisku. Byleby to był najsłabszy cios, jaki możecie stworzyć. Taki, którego nawet dziesięciokrotne powiększenie mocy nie wywoła krzywdy.
Właściciel
Ork poszedł na pierwszy ogień i skumulował drobny pocisk mroku, który w Ciebie cisnął, a pierścień go wchłonął, choć nie oddał, a jedynie zawibrował cicho.
-Oh, czyli nie oddaje, a przynajmniej nie zawsze.
Właściciel
Teraz kolej na człowieka, który uformował coś na kształt pocisku za pomocą Magii Leczenia i cisnął go w pierścień, który to przyjął go, a po chwili zaświecił się i eksplodował gamą jasnych barw, oślepiając Was na kilka sekund. Później, gdy odzyskałeś wzrok, poczułeś się znacznie lepiej, niż wcześniej, Ork również potwierdził, że stara rana od topora go już tak nie napi**dala, a człowieka nie łupie w krzyżu.
-Jasna cholera, ktoś się tego spodziewał?
Właściciel
Mag pokręcił jedynie głową, za to Ork zareagował bardziej entuzjastycznie:
- Jeszcze raz, jeszcze raz! - krzyknął, skandując owe słowa i potrząsając pięścią.
-Jak coś się zepsuje, to twoja wina.
Ponownie ustawił się na pozycji.
Właściciel
Efekt był identyczny, a przynajmniej ten świetlny, bo jakiegoś podleczenia nie czułeś, podobnie jak inni. Niemniej, to bardzo efektywny sposób na szybkie uleczenie nie tylko siebie, ale i kompanów wokół.
-Świetnie, jeżeli dojdzie do jakiejś bitwy, to Magowie Leczenia będą do mnie strzelać swoją magią. Istny kabaret, a teraz... jaką jeszcze magię proponujecie do sprawdzenia?
Właściciel
Najwidoczniej żaden nie znał innej niż ta, którą Ci zademonstrował, więc milczeli, wzruszając przy okazji ramionami lub zaprzeczając r*chami głowy.
///Znowu, r*chami.
-Teraz pytanie, czy chcecie przetestować to, jednakże w silniejszej wersji.
Właściciel
- W łeb się je**ij, jak tamtego Goblyna usmażyło, to i mnie zapie**oli. - powiedział Ork.
W sumie miał sporo racji, o ile nie zdołasz jakoś opanować kierunku "oddawanych" pocisków magicznych.
-To spróbuj z czymś, co cię nie zabije.
No to sam spróbował użyć magii dymu i cienia na pierścieniu.
Właściciel
Efektów brak, najwidoczniej nie działają na niego zaklęcia posiadacza.
Właściciel
Owszem.
- Więc... Możemy już iść? - zagadnął człowiek, gdyż nie miał przecież tu nic ciekawego do roboty, podobnie jak Ork.
-Możecie iść.
Teraz samotna próba. Zgromadził (pierścień) wcześniej trochę mocy, to teraz spróbował ją wypuścić.
Właściciel
W jakimś konkretnym kierunku?
//Tak, to ma znaczenie.//
W kierunku jakiegoś większego kamienia.
Właściciel
Co prawda go nie rozsadziło, ale skumulowany strumień energii odłupał spory jego fragment od reszty i zwęglił miejsce, w które trafił.
Czyli działa. Teraz z kolei spróbował naładować magią cienia pierścień.
Właściciel
Szło dziwnie opornie, ale jakoś.
To przestał, nic na siłę z tym pierścieniem. Teraz ponownie spróbował zniszczyć głaz.
Właściciel
Nie udało się, gdyż pierścień nie był w ogóle "naładowany" jakąkolwiek mocą, którą mógłby przemienić w pocisk. Ale może to i do dobrze? Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę fakt, że w Twoim kierunku idzie Rivert wraz z Orkologiem i orczym Magiem.
Tak, zdecydowanie.
-I jak tam?
Właściciel
- Nie za dobrze, bo mamy pewien problem... Chodzi o resztę, grupa podzieliła się na dwa obozy, z czego jeden chce zaatakować od razu, a drugiemu się nie spieszy. Problemem jest też to, że nie wszystkich przekonuje nowy Vigo na tronie... - wyjaśnił bez ogródek. - No i pan posiadłości chciał z Tobą pomówić.
Wskazał dłonią, że od razu mogą iść do pana posiadłości, a Rivert mógłby go do niego zaprowadzić. Po drodze wyjaśnił.
-Też zaatakowałbym od razu, jednakże trzeba mieć pewną linię obrony i ataku z użyciem pierścienia, a jak na razie wiemy... no cóż, mało wiemy. To, że nie chcą z kolei nowego Vigo mnie zastanawia. Dołączyli, więc stary nie będzie chciał z nimi już paktować, a nowy może mieć dla nich wystarczające środki, by byli zadowoleni. W szczególności, że oni pomogli i brali w tym czynny udział.
Właściciel
- Pozostaje jeszcze kwestia ustalenia, kto zostanie tym nowym Vigiem... I nie, nie patrz na mnie, za stary na to jestem... Typowałbym Ciebie, ale masz silną konkurencję...
Właściciel
- Drowa, Kimuliera, jest szlachcicem-banitą, ma spory posłuch u wielu członków tej grupy i w ogóle Czarnego Słońca, bo pracuje z nim od ponad wieku.
Pokiwał w rozmyśleniu głową.
-Myślę, że nie będzie stanowił problemu.
Właściciel
- Będzie stanowić problem, inną kwestią jest to, jak chcesz ten problem wyeliminować.
-Proste. Przejąć Kasuss i Gilgasz, a mu dać jedno z tych miast. W ten sposób wzniesie się wyżej w Czarnym Słońcu, lecz będzie zbyt zajęty, by zabrać coś więcej. Jak tego dokonać? Zobaczymy, mamy czas. Obietnice też swoje robią.
Właściciel
- Jesteś ambitny, szalony lub głupi, wybieraj.
Właściciel
- Niech będzie. - mruknął i nie mówił nic więcej, gdyż zostawił Cię samego przed wejściem do sali tronowej szlachcica.