Erykhit pisze:
-Statek? Masz tyle kasy?
Zapytał Dudu.
-Znam takiego jednego, ma na imię Angwish, lub Angwisance. Zna się trochę na żegludze, może by nam coś poradził?
Erykhit pisze:
-Czerwona latarnia... Tam najpewniej jest.
Rzekł Dudu.
Michaelpl03 pisze:
- Czekaj... Zanim popłyniemy... Mam... Chorobę morską...
kuba1231232003 pisze:
Tylko że ty możesz za nami lecić
Erykhit pisze:
-Racja, to nic nie da. Dodatkowo musimy zdobyć jakoś "bonę finarfin".
Zakasłał.
Erykhit pisze:
<Przychodzi z Edwardem i Angwishem. Zauważywszy Anioła zawołał go do siebie>
-O! Aniele, jesteś. Słyszałem, że masz chorobę morską. Niestety nie możesz z nami jechać, ale mam dla Ciebie dobrą nowinę. Udaj się do Andre. Wzywał Ciebie. Ma sprawę.
Erykhit pisze:
Weszli na burtę. Kotwica została podniesiona. Statek ruszył.
-Edwardzie? Zajmij swoją kajutę.
Powiedział Dudu, przechadzając się po statku.
Erykhit pisze:
-Stój, sir Bediverze!
Ryknął Dudu.
-Gdzie idziesz? Nie radzę iść do Andre, zwłaszcza z Nią. Jeżeli chcesz porzucić służbę to nie radzę nikomu tego oznajmiać. W porcie nic wam nie zrobią, jednak jeżeli wyjdziecie na miasto to już po was. Zastanów się, Bedivere. Chcesz zostać uznany za dezertera?
Zapytał Dudu.
Erykhit pisze:
-Nie ma blankietu, ani uprawnienia do przebywania w tym mieście. Port jest bezpieczny, tutaj nie krążą wojska Andre.
Oznajmił Dudu.
-Co zamierzasz zrobić?