Gryphonhold (Sezon III)

Temat edytowany przez Angel_Kubixarius - 9 września 2023, 21:30

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Stolica Imperium Gryfów. Wielka warownia połączona z kompleksem klasztornym. Gdzie nie pójdziesz tam hipokryzja i degeneracja, ale największe ich nasilenie dzielnicach technologii, militariów i handlowej, gdzie kwitnie przestępczość. Najmniejszy ruch, ale i najspokojniejsze miejsce w mieście jest to dzielnica zwana przez Gryfitów starym miastem, czyli skupiskiem budynków, które przetrwały wielki pożar i nie były od tamtej pory remontowane, nieopodal których jest miejskie jezioro. Ogółem całe miasto da się podzielić na wiele różnych dystryktów, a nie wymienione wyżej to: Dystrykt Nieludzi - stanowiący ich getto i regularnie regulowane by ich populacja nie stawała się problematyczną zmienną w polityce stolicy, Dystrykt Szlachty - stanowiący siedlisko dekadencji i prywatnych interesów zadufanych pyszałków na dworze, Rewir Plantacyjny - przedmurze obsiewane dla zapewnienia miastu pożywienia, Nowe Miasto - rewir pod wewnętrzną stroną wewnętrznego muru gdzie żyje warstwa bogatego mieszczaństwa parających się wysokiej wartości kupieckimi interesami, Slumsy stanowiące biedną warstwę miasta miedzy murem wewnętrznym, a zewnętrznym gdzie żyją biedniejsi mieszczanie i liczni rzemieślnicy, a od czasów połączenia z miasteczkiem portowym Scalebridge, również dzielnica portowa na zachodzie miasta gdzie pełno jest najemników, podróżników, oprychów i przemytników.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Ralph
Gdzieś na zewnętrznym murze zacząłeś dzisiejszego dnia swoją zmianę po starszym szeregowym Rysławie, który słynie z tego, że jest bardzo skrupulatny i uczciwy, ale i nazbyt pyszny wobec reszty braci strażniczej. Cieszysz się, ze ten ciućmok pochodzeniem z Ziem Lwa w końcu skończył swoją zmianę i teraz to ty w jego miejsce możesz robić soją zmianę. Niestety jednak dzisiaj twoja zmiana przypadła na samo gorące południe od godziny 10 do 16. Tyle dobrze, że spędzisz te okrutnie prażące twoje ciało godziny w doborowym towarzystwie Zientka - młodego i mniej doświadczonego od ciebie, ale bardzo szanującego cię i traktującego jako wzór do naśladowania chłopaczka pochodzeniem z lokalnych slumsów; a także Elberta - nieco tylko od ciebie starszego równego ci stopniem strażnika, który wiesz, że lubi popić i raczej nie robi problemów. Jak trzeba to pomoże, jak nie trzeba to siedzi na życi i nie przeszkadza nikomu zazwyczaj mniej lub bardziej wstawiony rzeźbiąc jakieś figurki z drewna. Na twoje oko to ma nawet spory talent rzeźbiarski, ale nigdy nie chciałeś drążyć tematu jego figurek bo jak powiedział co kapitan Rudimer to metoda Elberta na radzenie sobie z poczuciem winy za to, że nie mógł uchronić swoich bliskich przed strasznym losem. No i oprócz dwóch współpracowników waszej zmianie będzie przyglądał się właśnie wyżej przytoczony kapitan Rudimer, najżyczliwszy, najpogodniejszy i chyba najrozsądniejszy w podejściu do rozkazów człowiek spośród kapitanów straży. Na dobry początek zmiany Rudimer przytachał z wozu, który do niego należał jedną dość sporą stągiew - około 2/3 twojej wysokości - wykonaną z dobrej jakości gliny i wypełnioną chłodnym piwem. Kiedy otworzył ją zobaczyliście, ze wewnątrz nawet pływały kostki lodu, które musiał albo handlarz przed wrzuceniem stosownie przetrzymywać w trocinach by izolować je przed roztopieniem, albo też musiał sprowadzić je już w stągwi z północy razem z piwem, choć piwo wyglądało raczej na świeże co raczej wskazuje na dobre warunki izolacyjne przed wrzuceniem brył tegoż lodu do stągwi. Tego typu usługi pozwalały zachować chłód i orzeźwienie jakie niosło piwo na długi czas, jednakże musiało być cholernie kosztowne. Cóż, cały kapitan Rudimer, nie skąpił dla dobra swoich ludzi wydać złotych orłów na tego typu 'inwestycje'. Sam zazwyczaj stronił od alkoholu o czym dobrze wiesz, lecz dzisiaj ową południową straż rozpoczął był jako pierwszy odpieczętowując stągiew i wziąwszy jeden z kubków stalowych z wartowni zanurzył w niej i po chwili zaczerpnąwszy wypił lodowatego napoju zesłanego przez bogów, ku własnemu orzeźwieniu i zachęceniu was do kosztowania. Sam po napiciu się wziął kilka importowanych zza morza bambusowych kijaszków i związawszy je liną utworzył lekki, ale stabilny stelaż, na którym zawiesił też dość sporą płachtę materiałową zacieniając górny fragment bramy tak, by te nadchodzące 6 godzin jakie dziś dostałeś jako przydział pracy przeminęły wam w chłodzie i wytchnieniu.


Niedługo później pod bramą zaczęła się kotłować kolejka kupców, najemników i możnych, a wszyscy z nich chcieli jedynie wjechać do Gryphonholdu.
Na mocy ostatnich dekretów dostaliście instrukcje by nie wpuszczać więcej zwierzoludzi, ze względu na odsetek przestępczości jaki przez nich wzrasta w mieście, a także by wszelkich kupców sprawdzać pod względem posiadanego pozwolenia na handel, bądź też glejtu tranzytowego lub po prostu dokumentu potwierdzającego obywatelstwo miasta stołecznego jakim jest Gryphonhold.
Oczywiście dalej obowiązuje też zakaz przewozu na teren imperium nieprzebadanych i niezaakcyzowanych mikstur, ani też innych specyfików alchemicznych... no i zakaz jest również przewozu many w różnych postaciach. Mikstury alchemiczne poddane akcyzie i badaniom powinny mieć charakterystyczna popielatą banderolkę z gryfem i litery IAP (Inkwizytorsko Aprobowany Produkt [albo Inqusitional Approved Potion jak kto woli])
Kolejnymi produktami wykluczonymi są: potwory, zwierzęta większe gabarytami niż wilkor nie używane jako siła pociągowa lub wierzchowiec, a także bronie w ilościach większych niż 3 sztuki per mąż bez okazania legitymacji cechu kowalskiego lub pozwolenia na handel bronią.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
Ralph naturalnie na dobry początek szychty wypił z Ziętkiem i Elbertem za zdrowie naszego dobrego kapitana Rudimera - dobrodzieja dzięki któremu te jakże dziś doskwierające słońce nie spiecze bidnych strażników na skwarki. Czując zaś orzeźwiający efekt chłodnego gryphonholdzkiego lagera, wkroczył w stan gotowości do dzisiejszej służby.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Ralph
Rudimer tylko się zaśmiał pod nosem, zaś twoi współtowarzysze stuknąwszy kubkami zakrzykując w unisono - Zdrowie dobrodzieja kapitana! - po czym wygrzdulili ich zawartość. Elbert po tym usiadł patrząc na nadciągających przyjezdnych i rzeźbiąc w kolejnym drewnianym bloczku ze swojej torby podróżnej zakrzyknął po chwili - Prosimy pierwszego petenta pod bramę! - i zobaczyliście jak faktycznie zaczęli się z niezorganizowanej masy ustawiać w kulturalną kolejkę, zaś pierwszy z nich ze swoim wozem podjechał pod kratę bramy.
Ty i młody mieliście zająć się pierwszymi kilkoma, by później wyrotować z pomocą Elberta by równo podzielić prace. Jednakże na rękę wam wszystkim jest by załatwić jak największą ilość przyjezdnych w czasie swojej zmiany.

Pierwszym przyjezdnym okazał się kupiec ubrany w dość bogate szaty, od razu podał legitymacje kupca stołecznego i dokument zarejestrowanego domu handlowego, jakiego miał być rzekomo właścicielem.

Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być wiarygodne, pieczecie na dokumentach zgadzają się, jednakże może warto zadać mu jakieś pytania nim się go puści, w końcu to zawsze zmniejszenie ryzyka utraty uznania w oczach dobrodzieja kapitana... lub szansa dorobienia kilku złociaków w ramach przymknięcia oka na niedopatrzenia, a ten człowiek jako gruba ryba w biznesie wydaje się być jak żywa jeżdżąca skarbonka dotacji na rozwój straży miejskiej dumnej stolicy Imperium.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"A czym handlujecie, mospanie?" - Ralph zapytał się kupca, zerkając czy jest gdzieś przy nim jakiś wóz z jego towarami czy tak tylko na pusto przyjechał doglądać biznesu.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Widzisz za nim dość spory wóz wyglądający jak obwoźny kram, jest jednak szczelnie zamknięty
- Cóż, prawda jest, że mój dom handlowy zajmuje się wieloma branżami, jednakże tym razem przywiozłem kilka wysokoprocentowych trunków z południowej Derelingii oraz z importu z Ardentu. Nic czym należałoby się przejmować panie władzo, ot kilka ciekawych butelczyn z wybitnymi napitkami z tych konkretnych stron. Mam nadzieje, że to żaden problem.
(jeśli chcesz możesz rzucić na percepcje lub opanowanie. Percepcja może ci zdradzić nieco detali na temat jego wyglądu i zachowania przy wypowiadaniu tych słów, zaś opanowanie może ci potencjalnie pomóc w wychwyceniu na ile to co on mówi może być prawdą, a na ile jest to wyrachowane kłamstwo by coś skryć.)

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Derelingia... to brzmi, tak jakby, alchemicznie. Otwórzcie no ten kramik, mospanie, to zerkniemy czy wszystko zgodnie z przepisami, a jak będzie wszystko gut to Was wpuścimy."

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Jeśli to konieczne dobry człowieku, niech tak będzie. - nieco zniesmaczony ton wydawał ewidentnie, ze nie podobała mu się ta odpowiedź, musiał się gramolić przez swój wóz, aż do kramu obwoźnego by go otworzyć, a kiedy podniósł witrynę widziałeś jedynie barek przy którym można by usiąść, dziwnie zmechanizowane siedzenia, które dało się podnieść metoda dźwigni by dało się przy owym barku usiąść od strony klienta, a za barem stał on zasłaniając ciałem dość sporą część butelek stojących na półkach z przeciwnej strony kramiku, jakie były wbudowane w jego przeciwną do witryny ścianę. Ciężko stwierdzić, czy robi to celowo, czy po prostu ustał tak jak zazwyczaj stoi w nim obsługując klientów i było to dla niego coś odruchowego...

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Przesuńcie się, mospanie, troszeczkę. Niech no obejrzę wszystkie buteleczki za Wami." - Rzekł do kupca uważnie przeczesując wzrokiem butelki na półkach.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
On się nieco znów niechętnie osunął w bok w stronę wyjścia z kramiku.
Za jego plecami mnóstwo butelczyn wyglądających na wina różnego odcienia purpury każde... lecz były pojedyncze przypadki innych bardziej nietypowych butelek, niektóre po prostu z innej barwy płynami, jeszcze kilka w ogóle świecących delikatnie błękitnym światłem, ale opieczętowanych na szyjkach banderolami o szarej barwie. Zbyt daleko byłeś by dostrzec jak opieczętowanych.
(możesz rzucić na percepcje by wytężyć wzrok albo kombinować coś samemu)

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Pokażcie, mospanie, z bliska tę świecącą buteleczkę, o tam." - Ralph wzkazał na ową butelczynę. - "Mikstura jaka, racja?"

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- A czy ja wiem, ponoć rzadki świecący rum na grzybach jaskiniowych doprawiany. - Chwycił za świecącą butelke i postawił przed ciebie. Widzisz, że banderola popielata, ale istota na pieczęci bardziej wygląda jak hybryda wilkora z jakimś posępnym ptaszyskiem niż gryf... chociaż może to tylko kwestia odmiany gryfa... (rzuć na int)

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
Wypadło 48, a mam 20 inta - nie wchodzi.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Nie no, to chyba wszystko jest w porządku, tylko się przy pieczętowaniu komuś ręka omcknęła, gdy trzymał imperialna pieczęć i dlatego rozmazała się ona w taki, nie w pełni czytelny, symbol. Przynajmniej takie wnioski ci się nasunęły patrząc na tą skrzydlatą bestię na popielatym tle barwionego wosku.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Te, młody." - Zwrócił się do Ziętka. - "Krzywy jakiś ten gryf, no ale chyba gryf, racja? Ma dziubek, skrzydełka i takie nibyłapki, tylko się chyba trochę rozmazało... a jak ty, młody, uważasz?"

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- No nie wiem szefie, to wygląda na podrobione albo skądś indziej niż nasza stolica, jak na moje. No ale co ja tam wiem, mało mam doświadczenia, więc może i masz racje. - Rzekł podchodząc i obserwując banderolkę.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Mospanie, kto wam te banderolke zakładał? Gdzie to pieczętowali?" Ralph zapytał się kupca stanowczym tonem.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Dobrodzieju, to oczywiste że specjalnie po autoryzowaną banderole zajeżdżałem aż do Khazad'Rim do tych pieprzonych arcymagików od siedmiu boleści byle mi można było puścić, a sporo wzięli, kilka ithorytowych sztab chcieli parszywcy, ha tffu. A w czym problem szlachetni panowie ? - Spytał już schodząc z podirytowanego tonu kupiec

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"To albo ci arcymagicy pieczątek przybijać nie umieją, albo was chcieli oszukać, mospanie. Ten gryf taki jakiś nieprzepisowo wyglądający. Widzę, że z was uczciwy człek i wam dobrze z oczu patrzy, ale te banderolki wątpliwe jakieś. To już podstawy by was nie wpuścić, mospanie, ale być może gdybyście okazali nieco, nazwijmy to, hojności dla gryphonholdziej straży dałoby się przymknąć na to oko... " - Odrzekł bardziej pojednawczym tonem.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Hmmm hojności jakiego typu, w produktach, czy li też raczej w walucie dobrodzieju ? A może wolelibyście mieć u mnie dług, wszak jako dość wpływowy handlarz mogę okazać się przydatnym sojusznikiem w tych, poddających nas wszystkich próbie, czasach ? - Spytał już o wiele łagodniejszym tonem.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Być może kiedyś nadejdzie taki dzień w którym ja lub ten tu oto młodzik... " - Wskazał na Ziętka - "...zwrócimy się do was, mospanie, z jakąś prośbą, a wtedy, wspominając naszą dzisiejszą łaskawość, owa prośba zostanie przez was spełniona. Wszak trzeba sobie pomagać w tych trudnych czasach. A teraz jedyne co byśmy chcieli wiedzieć to mospana imię i gdzie was szukać gdy ów dzień nadejdzie."

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Duncan Leuvaarden, właściciel domu kupieckiego Leuvaardenów, piąty go dziedzic, a znaleźć będziecie mogli mnie w najbliższym czasie właśnie w moim domu kupieckim. Tam da się znaleźć wszystko, od krosna po osła i wiele więcej. No i oprócz umówionej przysługi mogę zaoferować dobrym panom drobną zniżkę na zakupach w tymże przybytku. Powiedzmy tak z dwadzieścia procent upustu. Pasuje ? - Zapytał już nieco wręcz rozradowany, dość energicznie i dumnie. Bardziej adekwatnie do swego stanu.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Oczywiście, dobry panie. A zatem droga przed wami stoi otworem. Owocnych interesów i miłego dnia." - Uśmiechnął się Ralph pozwalając swemu nowozapoznanemu kupieckiemu przyjacielowi wjechać do stolicy.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Bywajcie zdrowi, cni panowie. - Rzekł znikając za okiennicami kramu, które zamknął był opuszczając wcześniej siedzenia klienteli.
Elbert zaś na głos twojej komendy odstawił figurki i chwyciwszy kołowrotek od otwierania bramy po chwili podniósł ją przed Duncanem.
On sam zaś zamknął kram i wjechał z całym swoim dobytkiem.
Za nim na szczęście spośród powozów już żaden nie był tak masywny, a i pozostali oczekujący wydawali się bardziej oczywiści.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
Ralph zadowolony z obrotu spraw poklepał Ziętka po ramieniu. - "Bystryś młody. W przyszłości może nawet kapitanem zostaniesz. Ja już z tym gryfem pewny nie byłem ale dzięki tobie udało się coś na tym ugrać."

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Naprawdę pan tak uważa ? - Spytał z wpatrzonymi iskrzącymi od ekscytacji oczyma w twoją osobę, zupełnie jakoby otrzymał pochwałę od samego Garetha Gryphity, zauważalnym jest jak dużo znaczą dla tego młodego człowieka słowa uznania z twojej strony.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Pewnie, młody. Masz potencjał. Zdobywaj doświadczenie i doskonal się w tym czym możesz, a wiele osiągniesz." - Odrzekł Ralph nadając swym słowom brzmienie wręcz oczywistego faktu. - "A teraz wracajmy do roboty. Następni petenci czekają."

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Po chwili podjechał o wiele mniejszy wóz drewniany obleczony płóciennym całunem by zabezpieczyć ładunek przed deszczem, był zaprzężony w jednego konia, a na jednej ze ścian wozu siedział woźnica wyglądający na prostego chłopka roztropka, na oko mieszanej krwi nordycko-imperialnej, był jednak dość młody, nie miał wąsów ani brody, włosy krótkie i proste, ciemne jak noc. na plecach miecz półtora ręczny wykonany zdaje się ze srebrytu, u pasa drobny, ale solidny toporek, a także niezbyt suto napełniony mieszek.
-Witajcie, moja cześć Arvid Ahtison, zajmuje się sprzedażą warzyw, najczęściej kartofli. Przybywam by sprzedać nadmiary plonów by zdobyć pieniądze na lepszy wóz i narzędzia. Sława i chwała imperatorowi! Chwała i sława boskim synom i córom Wszechojca Oduvida!

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
- "Witajcie, dobry człowieku. Czy macie pozwolenie na handel?" - Spytał się Ralph.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Gryphonhold najlepsze miasto, nie trzeba pozwolenia czyż nie ? - Spytał pełnym ekspresywności wynikającej z entuzjazmu głosem Arvid

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
- "Pozwolenie na handel jest wymagane, dobry człowieku. Bez niego wpuścić was nie mogę."

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Chwila gdzieś miałem taki papier, może to o niego chodziło - Zaczął grzebać po kieszeniach i po chwili wyciągnął ciutkę zmięty pergamin z pieczęcią gryfa po czym podał tobie

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
Ralph ogarnął swym wzrokiem zmięty pergamin i przybierając niesamowicie poważną minę począł udawać, że wyczytuje treść z tych mistycznych znaczków zwanych pismem, w istocie tylko sprawdzając czy znowu ktoś gryfa krzywo nie przybił, a jeśli tak to jak bardzo krzywo.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Nie rozumiesz całej treści nie umiejąc niestety czytać, te dziwne znaczki wydają się wręcz zatrważające swoją ilością. Jednakże tym razem gryf jest elegancko prosto i dumnie stojący jak na pieczęci imperialnej być powinno.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Pieczęć się zgadza. Gryf jest, można by rzec, elegancko. Prosze wjeżdżać. Sprawujcie się dobrze." - Powiedział Ralph próbując ukryć zawstydzenie ze swych braków w wykształceniu i oddając dokument petentowi.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- Dziękuję wam panie władzo, jesteście najlepsi, niech żyje imperium! - Wykrzyknął łapiąc za dokument i wskakując na wóz dalej okryty materiałowym przykryciem zasłaniającym towar, po czym wjechał przez otworzoną przez Elberta bramę.
Tymczasem Zientek tak spojrzał na ciebie pytająco i rzucił- Szefie, ja rozumiem, ale wyście pewni, że on pod tą ścierwą to kartofle trzymał ? - Kiedy powóz Arvida znikał już w uliczkach stolicy.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Yyy... No ten... To może przy następnym ty, młody, zerkniesz na papiery a ja w tym samym czasie rzucę okiem na towary? Sprawniej nam pójdzie." - Odrzekł nadal lekko zmieszany ale wracający już do siebie Ralph.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- To brzmi jak dobry plan szefie. - Rzekł młody, po czym widzicie jednego konnego podjeżdżającego na wierzchu obładowanym od góry do dołu torbami. Po chwili zza przyłbicy hełmu słychać tylko
- Jam jest Ricardo, rycerz jego gryfickiej imperatorskości, paladyn Dominusa, prawy mąż stanu rycerskiego tego miasta. Puśćcie panowie, wracam z przygody z łupami do swego domostwa.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Witamy was z powrotem w stolicy, mości panie. Jedynie prosilibyśmy o jakiś dowód waszej tożsamości byśmy my prości strażnicy mieli pewność, że faktycznie wpuszczamy zacnego paladyna, oczywiście o ile to dla waszej mości nie problem." - rzekł uniżenie.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Sięgnął dłonią za blachy zbroi i po chwili wyrzucił tobie ornamentyczną brosze charakterystyczna dla zakonu Dominusa z Gryphonholdu, zaś Zientkowi wręczył coś na wzór dowodu osobistego.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Witamy w domu. Niech będzie pochwalony niosący światło Dominus i jego miłosierna matka Aurelia." - Wyrecytował uroczyście po czym dał sygnał Elbertowi by czymprędzej otwierał bramę.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Elbert otworzył, Zientek tylko pokiwał głową i oddał rycerzowi dokument - Pochwalony Dominus Zjednoczyciel! - krzyknął oddając i zasalutował.
Rycerz ledwo powstrzymał parskniecie śmiechem, lecz odpowiedział - na wieki wieków i wjechał na mocno przemęczonym już od ciężaru tobołków wierzchowcu.

Jest coś koło południa, a przynajmniej tak by się zdawało patrząc na słońce. Przed wami zaś jeszcze mnóstwo petentów.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Podjeżdża kolejny wóz, tym razem na nim siedzi po prostu banda ludzi w lekkich pancerzach, mających sporo broni przy sobie, a na czele jeden w kolczudze z kuszą na plecach. Wszyscy albo krasnoludzi albo też karłowaci ludzie.
- Zdrastvujcie pażałsta, naszyj zawód yużnaja najemnaja kompanija. My z Krasnoludowej Respubliki. Budziem bronić waszej granicy przed elfimi sabakami. *tu zaharczał i splunął na drugą strone wozu by nie pod was*

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Dzikie elfy to raczej po lasach pełzają, mości krasnoludzie, a te stołeczne to ograniczone jedynie do dzielnicy nieludzi. Wynajął was tu ktoś?"

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
- My z drowami budziem walczyć. Za złoto imperatora nadstawić dupy za was.-
Odrzekł krasnolud w kolczudze

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Czyli do imperatora jedziecie by się przed nim stawić? A jakiś glejt, dokument, pozwolenie? Bo tak na same słowo honoru wpuścić nie możemy." - Odpowiedział Ralph przypatrując się tej bandzie dokładniej.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
I tu Kusznik wyciąga zza pazuchy dość dobrze wykonany i ozdobiony zwój opieczętowany nie tylko zwykłym imperialnym gryfem, ale gryfem imperatorskim w zamkniętej koronie i w tarczy herbowej. Wygląda na pozór wiarygodnie, ale nie wiesz co to bo nie umiesz czytać.

Avatar Pankracy_z_Lombardii
Moderator
"Zerknij no, młody."- zwrócił się do Ziętka - "Co sądzisz?"

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Zientek chwycił papier i widać, że czytał uważnie po skupionej jego minie - O bogowie, Lokhur'wa, oni są zakontraktowani przez samego jaśnie panującego nam imperatora Garetha Gryphita, a do tego są przedstawicielami dawniej sojuszniczego nam objezdnego klanu bruhninów.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel: Angel_Kubixarius
Grupa posiada 9859 postów, 44 tematów i 23 członków

Opcje grupy Karczma "Pod...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Karczma "Pod Zaklętym Krukiem" [RPG]