[Gra]Edgewater[Chicago]

Avatar Kormormoran
- Doomsday Night - Taras parsknął. - Nie. Nie jestem w stanie tego powiedzieć na poważnie. Pretensjonalniej się nie dało. Pozerzy. - Splunął z pogardą. Po chwili zamyślenia dodał. - Okej, widziałem może dwa albo trzy gorzej nazwane, ale to i tak jest ścisła czołówka. Grunt żeby była muza i dragi. Wbijamy? - Taras był już w połowie papierosa.

Avatar Saskia421
- Wbijamy. - skwitowała Mirjana. - Może chociaż nam powiedzą kiedy apokalipsa. - spróbowała zażartować. Chyba jej nie wyszło. Nie obchodziło ją to.

Avatar PieknaDziewoja
-Czemu nie - dodał Franek. Osobiście nazwa klubu wydawała mu się dość fajna, ale jako pseudonim wybrał sobie "Szczuromistrza", więc nie miał on najpepszego gustu do nazw. Zaczekał, aż jakiś z jego towarzyszy wejdzie do klubu jako pierwszy, gdyż ilość osób w klubach jest zbyt duża, by mógł tam komofortowo wprowadzić grupę z swoją fobią społeczną.

Avatar Kormormoran
Taras wszedł do środka, usiadł na jednej z kanap (zakładam że są, w każdym klubie są) i zaczął zwyczajną procedurę rzeczy do zrobienia na rejwie. 1. Ocenienie jakości muzyki (skala od "ch**owe" do "może być".) i rozpoznanie gatunku. 2. Rozpoznanie osoby sprzedającej narkotyki. Na resztę przyjdzie czas później.

Avatar Saskia421
Mirjana weszła za Tarasem, pchając Franka przed siebie i od razu usiadła koło Tarasa. Sama zaczęła się rozglądać w celu znalezienie jakiegoś dobrego kontaktu. Jak to w klubach i takich tam pierdołach.

Avatar PieknaDziewoja
Popchnięty przez Mirjanę Franek wszedł do klubu wraz z swymi towarzyszami. Zamiast usiąść na kanapie, oparł się o ścianę nieopodal od niej i rozglądał się po klubie.

Avatar Angel_Kubixarius
Właściciel
Klub miał dość nikłą estetykę, wszystkie elementy wystroju były nadpsute i dotknięte zębem czasu, oświetlenie misło kolor radioaktywnej zieleni, a muzyka puszczana przez dj'a była czymś w rodzaju daleko idącego doomer synthwave'u zmiksowanego z dubstepami. W całym lokalu było pełno dymu swobodnie lecącego z każdym podmuchem powietrza w rozmaite kształty smug. Dym ten pachniał nieco znajomo. Marihuana ? Być może. Mimo to kiedy weszliście do klubu po za dj'em było kilka osób, które policzyć się dało na palcach dwóch rąk. Większość nie tańczyła, lecz jarała lub piła. O to by ich potrzeby były zaspokojone raz po raz dbały kelnerki, których dresscodem były poszarpane, podziurawione i poplamione ubrania zgodne z apokaliptycznym klimatem samego miejsca. No i tak jakoś to powoli się toczyło wewnątrz.
Wedle obserwacji Tarasa najwyraźniej coś było nie tak z tym klubem i mimo zakazu rozprowadzanua narkotyków tutaj jawnie można było zamówić je poprzez kelnerki, tak to wyglądało, gdy jeden typek w czarnej skórzanej kurtce i dżinsach po raz trzeci otrzymał jointa od jednej z nich.

Stojący nieopodal kanapy Franek dostrzegł zaś przejście na zaplecze - drzwi ukryte za specjalnyn wpasowanym w wystrój lokalu camo.

Avatar PieknaDziewoja
Postanowił zostawić kupywanie narkotyków oraz ocenianie muzyki w klubie swym towarzyszom, gdy sam w międzyczasie zajmował się sprawą o wiele ważniejszą - ponownym sprawdzaniem stanu swych plecakowych szczurów i uspokajaniem ich z użyciem głaskania po główce. Kurde, powinien chyba znaleźć jakieś mieszkanie, kupić klatkę dla Barnaby oraz Basi i zostawiać je w domu, gdy idzie do miejsc takich jak kluby.
Gdy podniósł już wzrok znad plecaka, utkwił go w drzwiach na zaplecze. Po chwili wpadł na pewien okropnie głupi pomysł i zaczął rozglądać się po klubie sprawdzając, czy jakaś z kelnerek wydaje się zmierzać do zaplecza. Ponadto, użył swej mocy, by wyczuć, czy w klubie znajdują się jakiekolwiek szczury, nad którymi mógłby przejąć kontrolę.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku