Właściciel
Dosyć duże miasto położone na wodzie. W mieście są kanały a nad nimi przełożone mosty łączące urocze, renesansowe kamienice i starsze budowle
Właściciel
Drinnen Tot ,,Ishi"
Poczułeś jakby Dopiero co przestało ci się kręcić w głowie. Przed Tobą stał mężczyzna, zdecydowanie handlarz sprzedający pomidory
-no to kupujesz je czy nie?- spojrzał na ciebie surowo. Przypomniało ci się dlaczego tu jesteś, poszedłeś kupować zaopatrzenie! No tak! Stałeś na placu handlowym, dzisiejszego dnia przewalały się przez niego ogromne masy ludzkie zaopatrując się u handlarzy którzy tej soboty notowali duże zyski. W końcu od jutra ma być tydzień postny w który jest zakazany wszelki handel ,,ku chwale Hedona-boga odpoczynku".
Słońce grzało mocno jak to ma w zwyczaju na południu w lato. Jednocześnie na rynku brzmiały wszelkie narzecza ludzkie, marynarze z północy mówili innym dialektem cyrkońskiego niż południowcy, brzmiał bardziej surowo w porównaniu do miękkiej i głębokiej mowy południa. Pot spływał ci po twarzy a handlarz ewidentnie zaczął się denerwować
-kupujesz czy nie?- zaczął tracić cierpliwość a jego duża, umięśniona sylwetka zaczęła się napinać z powodu gniewu
niemamnietu
//Gdyby to były jabłka to byłbym skłonny uwierzyć, że nawiązujesz do pewnego filmu NannoKarin//
Ishi
- Oczywiście. Ile płacę? - haha, nie dość, że stres z zakupami związany to jeszcze w głowie mu się kręci, haha, jest super, polecam
Właściciel
//chodzi o Re:zero? To tam nie był handlarz pomidorów?//
Drinnen Tot ,,ishi"
-3 Feniksy- odparł handlarz uspokojony, czyli chociaż miał czym płacić ten młodzieniec . główną Walutą sanndorku były feniksy, małe bite z dużą zawartością złota lub srebra monety.
niemamnietu
//Tam były jabłka. Wiem, bo związany był z tym gag, który teraz przeniósł się do kolejnego anime w skrócie, tylko że tam to były gitary. Ale głos wciąż ten sam.//
Ishi
- Oczywiście. - wyciąga sakiewkę i zestresowany bierze 3 Feniksy po czym kładzie je na stół
Właściciel
Drinnen Tot ,,ishi"
Handlarz zgarnął zapłatę i podał ci dwa pomidory
-wyglądasz na łowcę potworów, oraz na to że jesteś najwyraźniej nowy w tym mieście! Za dodatkowego feniksa jestem w stanie ci wskazać drogę do gildii- powiedział tonem jaki tylko zawodowy handlarz może powiedzieć, był przekonujący a ty nie miałeś specjalnie pojęcia jak wygląda to miasto. Dopiero co tutaj przybyłeś
niemamnietu
Ishi
- Dobrze więc. - położył kolejnego Feniksa w głowie już wiedząc, że dał się pewnie po prostu oszukać. Ale jest szansa na gildię, a gildia dobra rzecz, byleby przyjęli
Właściciel
Drinnen Tot ,,Ishi"
-no to idziesz w prawo potem skręcasz w lewo dalej ponownie w prawo i przez park potem skręcasz w lewo i masz po prawej stronie budynek gildii. Taki z wysoką wieżą- powiedział zadowolony z siebie handlarz. Szybko zgarnął pieniądze i stracił Tobą zainteresowanie obsługując kolejnych klientów, kobietę z małym dzieckiem ciekawskim wszystkiego
niemamnietu
Ishi
Odszedł i skierował się do swojego wynajmowanego mieszkania. Gildia gildią, ale z pomidorami to on tam nie pójdzie.
Właściciel
Ishi
Bez problemu dotarłeś po dłuższym czasie do swego mieszkanka. Małe bo małe, do tego było w nim bardzo gorąco i dosyć ciasnawo. Ciężki jest los mieszkańca sanndarku czasami oj ciężki.
niemamnietu
Ishi
Odłożył pomidory na miejsce i ruszył w kierunku gildii. Oby tylko trafić.
Właściciel
Ishi
Jeden z pomidorów sturlał się z półki i spadł na podłogę a tobie zachciało się pić. Uff jak gorąco!
niemamnietu
Ishi
Wziął bukłak i napił się. Niezły upał
Właściciel
Ishi
Woda była ciepła i niespecjalnie Cię schłodziła. Może czas ruszyć do gildii?
niemamnietu
Ishi
Cóż, taki był plan. Tak też zrobił. Zaczął sobie w myślach powtarzać drogę do tego miejsca, żeby nie zapomnieć
Właściciel
Ishi
Wyszedłeś przed swoją kamienicę. Wilgoć w powietrzu bijąca od kanałów można było czuć. Dobrze że ta woda tu jest i schładza całą ulicę. No i dachy które dają cień na chodniki. Jak mówił ten kupiec? Ile razy w prawo a ile w lewo?
niemamnietu
Ishi
Kij wie. Pójdzie po prostu w prawo, w lewo, dwa razy w prawo i raz w lewo to może trafi.
Właściciel
Ishi
Szedłeś sobie szedłeś pełnymi ulicami kiedy jakaś staruszka potknęła się i zaczęła wpadać do kanału! Pomóc jej? A może to nie twoja sprawa i zignorować?
niemamnietu
Ishi
No nie może zignorować tematu. Podbiegł tam przeciskają się przez tłum i wskoczył do kanału wyciągając lewą ręką swój miecz. Ech, że też jest mańkutem...
Właściciel
Ishi
Staruszka wpadła do kanału prosto na ciebie i twój miecz, Na szczęście miecz nie chciał się do końca wyjąć i jeszcze go nie wyciągnąłeś kiedy staruszka ci wylądowała na głowie. Wciągnęła Cię swoją wagą pod wodę a ty się zakrztusiłeś wodą
// znaj moją litość :v myślałem nad napisaniem ,,staruszka wpadła do wody i nabiła się na twój miecz" i potem byś musiał uciekać z miasta na wodzie XDDDDD
niemamnietu
//Eh, bywa//
Ishi
- Wszystko dobrze? - rozejrzał się czy w pobliżu nie ma żadnego zagrożenia
Właściciel
ishi
Nie mogłeś nic powiedzieć bo tonąłeś pod wodą a staruszka cię przygniatała całą swoją masą, szliście razem na dno.
niemamnietu
Ishi
AAAAAAAA, tylko nie to! Próbuje ją zrzucić i popłynąć na powierzchnię
Właściciel
Ishi
Staruszka Cię złapała nie chcąc Cię puścić. Chciała żyć ale jeśli Cię nie puści to i ty i ona umrzecie! Zobaczyłeś że ma sakiewkę przytroczoną przy sukni? Ukraść? To zawsze jakiś zysk? A może spróbować uratować? Cholera jak jej nie uratuje to mogą go skazać za nieudzielenie pomocy obywatelowi a to już wysoka grzywna o ile nie wygnanie!
niemamnietu
Ishi
A! Spanikowani ludzie to martwi ludzie! Próbuje się wyrwać tej kobiecie i chwycić ją, żeby jednak jakoś wyciągnąć z wody. Ile jeszcze może wytrzymać pod wodą?
Właściciel
Ishi
Raczej niedługo. Udało się wyrwać kobiecie która ciągle desperacko próbowała cię chwycić ale nie podniesiesz jej! Nie ma szans! Ile ona waży?!
niemamnietu
Ishi
Pokręcił głową przecząco i spróbował odpłynąć, póki jeszcze może
Właściciel
Ishi
Udało ci się. Kobieta tonęła na dole a ty wypłynąłeś z wody. Na chodniku nikogo nie było. Bąbelki wody za Tobą przestały się unosić
niemamnietu
Ishi
Uderzył mocno ręką w chodnik
- Niech to... Zawiodłem...
Właściciel
Ishi
Ulica odpowiedziała głuchym echem. Piłka odbiła się od twojej nogi. Pewnie dzieci grają w zaułku. Słońce szybko wysuszało twoje ubranie
niemamnietu
Ishi
Wstał i oddalił się kierując swe kroki do gildii. Zrobił co mógł, ale gdyby jej tam nie zostawił to sam by zginął. W ten sposób jedna ofiara mniej. Trudno.
Właściciel
Ishi
Ubranie zdążyło wyschnąć na tobie zanim dotarłeś przed budynek willi. Wieża nad nim rzucała cień na całą ulicę. Drzwi były otwarte a z nich wylewał się strumień uzbrojonych postaci
niemamnietu
Ishi
Dobra. Spokojnie, Ishi. Dasz sobie radę. To tylko gildia. Podchodzi do postaci
Właściciel
Ishi
Tłum cię prawie przewraca. Trzeba będzie się przepchać do wyjścia.
niemamnietu
Ishi
Co też robi. Więcej ich matka nie miała? Ciekawi go czy taka ilość ludu jest zdolna w ogóle do pomieszczenia się tam
Właściciel
Ishi
Przecisnąłeś się cudem przez drzwi. Młoda blondynka siedząca za ladą spojrzała na ciebie
-nowy?- powiedziała znudzona i zmęczona. Było już późno a ona nie spała od 4 rano.
niemamnietu
Ishi
- Tak. Chciałem spytać czy znajdzie się dla mnie miejsce w gildii. - powiedział zestresowany
Właściciel
Ishi
-oczywiście- odpowiedziała zmęczona i podała niedbale formularz
-wypełnij go czym chcesz. Pióra są przy stole- pokazała w kąt pomieszczenia
niemamnietu
Ishi
Poszedł po pióro i wrócił się, aby przeczytać formularz
//Kiedy start wątku Juliana Alfreda Pankratz de Lettenhove?
Właściciel
Ishi
Na formularzu widniało to
Imię:
Zawód:
Wiek:
Liczba pokonanych bestii:
Miejsce pochodzenia
Rodzina:
Wyposażenie:
Usłyszałeś trzask nagle otworzonych drzwi
-w imię prawa stój!- Krzyknął jeden z dwóch mężczyzn którzy stali za tobą
Właściciel
Julian Alfred Pankratz de Lettenhove
Obudziłeś się z ciężkim bólem głowy w jakimś małym mieszkanku. Cholera znowu wypiłeś za wiele. Ale dlaczego są w jakimś mieszkanku? Oni tu byli tylko przejazdem. W rogu siedziała znana tobie berekszórma.
-na xardasa mógłbyś mniej pić? To ostatni raz jak cię ratujemy od jakiegoś magnaty za przespanie się z jego córką.- narzekała powołując się na jednego boga z mitologii swojej ojczyzny
niemamnietu
Ishi
- Nic nie mogłem zrobić! - krzyczy w panice - Ona mnie chwyciła tak, że nie mogłem płynąć, gdybym jej nie zostawił umarłbym razem z nią! - oczywiście głos załamany do pisku, którego tak bardzo nienawidził, kiedy krzyczał bez skupiania się na tym
Julian Alfred Pankratz de Lettenhove
Wstając-A była chociaż ładna?
Właściciel
Ishi
Strażników nie interesowały twoje zeznania. Może sąd się nimi zajmie ale na pewno nie oni. Wykręcili ci ręce na plecy i nałożyli worek na głowę przez który nic nie widziałeś. Zaczęli cię szybko prowadzić przez co co chwilę się potykałeś i upadałeś twarzą na chodnik. Strażnicy Cię podnosili i tak w kółko aż doszliście do jakiegoś budynku
Właściciel
Julian Alfred Pankratz de Lettenhove
-ochydna to ona nie była ale do najładniejszych nie należała- powiedziała twoja towarzyszka. było ci bardzo sucho w gardle. Czułeś jak język przywiera ci do podniebienia. Było pójść za głosem rozumu a nie ciała.
niemamnietu
Ishi
No po prostu świetnie! Czy mogło być gorzej?!
...
Ishi, tak się nigdy nie mówi! To sprowadza pecha!
Właściciel
Ishi
Po kilku kolejnych upadkach i kilkunastu schodkach wprowadzono Cię do jakiegoś pomieszczenia i zdjęto worek z głowy. Byłeś na sali rozpraw. Na przeciwko ciebie siedział gruby sędzia z resztkami siwych włosów który był już ewidentnie zmęczony życiem. W rogu stał silny, lekko gruby mężczyzna który był na ciebie wściekły, francisco vitterano. Dozą sanndorku. Tylko co go łączyło z tą kobietą? Nagle sędzia przemówił
-rozprawę numer 447 uważam za rozpoczętą! Oskarżony o morderstwo julii vitterano, matki doży obecnie urzędującego sanndorku zostaje Drinnen tot!- uderzył sędzia młotkiem w stół by zapanować nad wściekłym tłumem który chciał cię roznieść na strzępy. Ta kobieta była bardzo szanowana i lubiana w mieście ewidentnie
niemamnietu
Ishi
- Panie sędzio, próbowałem pomóc... - przemówił cicho - Ale nie potrafiłem... Nie umiałem jej wydostać...