Właściciel
Roderick
- przestań się wygłupiać i mi pomóż! - usłyszałeś krzyk.
Roderick
Podstawił kosz z siatki pod okno.
-a teraz się puść. Nic ci się nie stanie
Właściciel
Roderick
- no dobra... - Treecko zeskoczył z okna i wylądował na siatce.
Roderick
Uratowałem ci życie! Cieszysz się?
Właściciel
Roderick
- fajnie cieszę się... Ale mogłeś po prostu otworzyć to okno, wiesz?
Roderick
Wolę oryginalne sposoby.
Właściciel
Roderick
- chyba raczej niebezpieczne - westchnął. - no nic, ja będę uciekał. Żegnam - Treecko wyskoczył z siatki i zaczął iść w kierunku lasu.
Roderick
Usiadł na ławce pod domem i czekał na nowy dzień
Właściciel
Roderick
Treecko zawrócił i usiadł obok ciebie.
- głupio przyznać, ale nie mam dokąd iść - oparł się o ciebie głową. - nie mam przyjaciół, trenera czy kogokolwiek. Mogę jedynie liczyć na to, że los się do mnie uśmiechnie...
Roderick
Ostatnio straciłem wszystko przez jakiś makaron z nogami. Długa historia...
Właściciel
Roderick
- a ja nie mam nic. Mamy wiele wspólnego
Właściciel
Roderick
- hm? Chcesz zostać moim trenerem?
Roderick
Narazie wejdź do mojego domu, tam będziesz miał schronienie. A później zobaczymy.
Właściciel
Roderick
- naprawdę!? - Oczy Treecko zabłysnęły z zachwytu. - mogę do ciebie wejść?
niemamnietu
//"do ciebie" brzmi jak bardzo kiepski początek do jeszcze gorszego hentaica//
Roderick
Poprostu idź za mną.
Właściciel
Roderick
- tak jest Generale! - krzyknął. Nawet zasalutował. Może i wyglądałoby to poważnie, gdyby nie fakt, że to malutki pokemon, którego wzrost nie przekracza metra. Wyglądał po prostu uroczo.
Roderick
Wszedł do domu i sprawdził, czy towarzysz idzie za nim
Właściciel
Roderick
Szedł z tobą krok w krok, chociaż ledwo nadążał.
Roderick
Położył poduszkę i kocyk w rogu pokoju.
- a tu będziesz spał.
Właściciel
Roderick
- naprawdę? - pokemon nie mógł w to uwierzyć. Czy ci się wydaje, czy on zaczął płakać ze szczęścia?
Właściciel
Roderick
Treecko nie odpowiedział. Jedynie wtulił się w twoją nogę.