Dowody na istnienie Boga

Avatar CzarnyGoniec
W sumie temat mógłby się nazywać "przesłanki".
Ale już wpisałem do excela

Avatar CzarnyGoniec
WybraniecZWI pisze:
A odnośnie całej dyskusji o tym jak to Bóg jest nienaukowy itd.: Po części racja, tzn. nie da się W STU PROCENTACH powiedzieć że Bóg istnieje, jak też nie da się w stu procentach powiedzieć że Bóg NIE istnieje, ale są dowody logiczne przemawiające za tym, że Bóg prawdopodobnie istnieje. Przytoczyć?
Dowód 1: Dowód "kosmologiczny". Wszyscy chyba się zgodzą że za każdą akcją w świecie musi przyjść także reakcja. Rzucasz kamień do góry? wiesz że spadnie. Zatem, jak powstał Wszechświat? Można powiedzieć o Wielkim Wybuchu. (już pomijając to, że ta teoria była tak głupia, że nawet w czasach jej powstania naukowcy się z niej śmiali) Ale czemu ta "kula" jaką miał być wszechświat wybuchła akurat w sekundzie w której wybuchła? Czemu nie minutę później? Czemu nie godzinę wcześniej? Czemu w ogóle wybuchła? Jakiekolwiek było powstanie wszechświata, musiało je coś zapoczątkować, a logika dowodzi że zapoczątkować istnienie czegoś potrzeba czegoś (lub kogoś) innego, co musi istnieć PRZED istnieniem stworzonej przez niego rzeczy. Tego kogoś kto zapoczątkował cały łańcuch zdarzeń prowadzący do początku świata my, czyli Chrześcijanie, nazywamy Bogiem.
Jest późno, a ja się rozpisałem, więc następne dowody przedstawię jutro :-)

Avatar CzarnyGoniec
WybraniecZWI pisze:
ale są dowody logiczne przemawiające za tym, że Bóg prawdopodobnie istnieje. Przytoczyć?
Oh shit, here we go again.
Z miłą chęcią o tym podyskutuję.
WybraniecZWI pisze:
Dowód 1: Dowód "kosmologiczny". Wszyscy chyba się zgodzą że za każdą akcją w świecie musi przyjść także reakcja. Rzucasz kamień do góry? wiesz że spadnie. Zatem, jak powstał Wszechświat? [...]
A w takim razie jak powstał Bóg? Był jakiś inny Bóg, który go stworzył?
Czy może Bóg akurat nie potrzebował swojego stwórcy?
A jeśli Bóg nie potrzebował być przez kogoś stworzony - to czemu wszechświat potrzebował?

Avatar Baturaj
Właściciel
Ej, ale chwila chwila, przyjaciele

Wszyscy wiemy, że nie ma dowodów na istnienie Boga, a temat o przesłankach już istnieje... Goniec, wybacz, że wcześniej tego nie przypomniałem, ale... mógłbyś tam jednak :/?

Avatar WybraniecZWI
Chodzi o to, że Wszechświat, mimo iż naprawdę BARDZO stary, jednak musiał być kiedyś stworzony. Można powiedzieć, że Wszechświat jest skończony, przynajmniej w czasie. (Czy w przestrzeni, to są podzielone zdania naukowców, ja sam pod odcinkiem Astrofazy właśnie o teoriach czy wszechświat jest skończony sam napisałem dość długi wywód, dotyczący tego, że moim zdaniem Wszechświat jest nieskończony, bo Bóg jest również nieskończony i aby się "zmieścić" we wszechświecie, potrzeba aby Wszechświat był również nieskończony. Ale to zupełnie inny temat)
Za to my (Chrześcijanie) wierzymy, że Bóg jest nieskończony zarówno w przestrzeni, jak i w czasie.
I tego już nie mogę Ci wyjaśnić, bo jest to Boska tajemnica i coś wykraczającego poza pojęcie nawet najmądrzejszych ludzi, bo co to znaczy że jest jednocześnie teraz, tysiąc lat przed tym momentem, i tysiąc lat po tej chwili? I jak to istnieje od zawsze, i w ogóle co to znaczy? Tego ani ja, ani Kościół, ani nawet Papież czy aniołowie w Niebie nie wiedzą.
Nazywa się to dogmat o nieskończoności Boga, zresztą polecam przeczytać :-)


Ale właśnie. Nie dam rady Ci tego wyjaśnić, bo Ty jako ateista możesz powiedzieć, że nie wierzysz że Bóg jest nieskończony, (i masz do tego prawo) a inaczej niż nieskończonością Boga wytłumaczyć się tego nie da. Więc teoretycznie moglibyśmy stworzyć perpetuum mobile, bo:
1.Ja podaję powyższy dowód na istnienie Boga.
2.Ty zadajesz powyższe pytanie.
3.Ja odpowiadam Ci opowiadając o dogmacie o nieskończoności Boga.
4.Ty nie wierzysz w Boga, więc prosisz o dowód na nieskończoność Boga.
5.Ja podałbym powyższy powód, i znowu powtarzamy punkty od 1 do 4 :-)
Taka mała ciekawostka XD

Avatar WybraniecZWI
Baturaj, ale sam napisałeś tam, że w tym temacie tylko podajemy przesłanki, a nie o nich dyskutujemy...

Avatar Baturaj
Właściciel
Serio? Ale jest również temat "Dyskusje o przesłankach", prawda? Proszę, uszanujcie merytorykę dyskusji.

Avatar WybraniecZWI
Goniec, także masz dwa rozwiązania:
1. Nie uwierzyć w tą przesłankę z powodu tego że nie wierzysz w Boga (i Cię zrozumiem, nie przedstawiam tego jako ZŁEJ opcji, tylko jako jedną z dwóch opcji)
2. Czysto teoretycznie założyć że Bóg jest nieskończony. A wtedy wszystko się złoży w całość, tak jak napisałem wyżej, że wszechświat jest BAAARDZO stary, ale skończony w czasie, a Bóg jest (według nas, Chrześcijan) nieskończony, więc nikt go nie musiał stwarzać.

Avatar Baturaj
Właściciel
grupy.jeja.pl/topic,67979,dyskusje-na-temat-przeslanek.html

Jak sami tego nie zrobicie to wieczorem Was tam przenoszę.

Avatar WybraniecZWI
Ok, mi tam wszystko jedno :-)

Avatar CzarnyGoniec
WybraniecZWI pisze:
Chodzi o to, że Wszechświat, mimo iż naprawdę BARDZO stary, jednak musiał być kiedyś stworzony.
A musiał być stworzony BO?
To, że wszystko co obserwujemy ma przyczynę nie znaczy, że wszystko w ogóle musi mieć przyczynę. Wszechświat może rządzić się nieco innymi prawami, niż obserwowany przez nas świat.
WybraniecZWI pisze:
Za to my (Chrześcijanie) wierzymy, że Bóg jest nieskończony zarówno w przestrzeni, jak i w czasie. I tego już nie mogę Ci wyjaśnić, bo jest to Boska tajemnica i coś wykraczającego poza pojęcie nawet najmądrzejszych ludzi, bo co to znaczy że jest jednocześnie teraz, tysiąc lat przed tym momentem, i tysiąc lat po tej chwili? I jak to istnieje od zawsze, i w ogóle co to znaczy? Tego ani ja, ani Kościół, ani nawet Papież czy aniołowie w Niebie nie wiedzą.
Nazywa się to dogmat o nieskończoności Boga, zresztą polecam przeczytać :-)
No ok, rozumiem.
Ma to pewną spójność logiczną i w ogóle.
Ale nijak ma się do "dowodu kosmologicznego".

Dowód kosmologiczny głosi:
- wszystko ma swoją przyczynę, wszechświat też. A więc Bóg go stworzył
I ja na to odpowiadam:
- a więc kto stworzył Boga?
I jeśli dostaję odpowiedź:
- Bóg jest nieskończony, nikt go nie stworzył. - to jakkolwiek oczywiście mogłoby tak być, że Boga nikt nie stworzył tak odpowiadając w ten sposób jednocześnie zaprzecza się sensowi dowodu kosmologicznego.

Bowiem: jeśli Bóg nie ma swojej przyczyny to nie jest prawdą, że "wszystko ma swoją przyczynę".
A jeśli nie jest prawdą, że "wszystko ma swoją przyczynę" to nie można na tej podstawie dowodzić, że Bóg stworzył wszechświat.

WybraniecZWI pisze:
Ale właśnie. Nie dam rady Ci tego wyjaśnić, bo Ty jako ateista możesz powiedzieć, że nie wierzysz że Bóg jest nieskończony, (i masz do tego prawo) a inaczej niż nieskończonością Boga wytłumaczyć się tego nie da.
Cóż, twierdzę, że jesteś w stanie mi to wyjaśnić, co najwyżej ja mogę nie zgodzić się z wnioskami

Wydaje mi się jednak, że problemem nie jest nieskończoność Boga, a to, że dowód kosmologiczny jest po prostu błędny.
Bo albo zakładamy, że "wszystko musi mieć swoją przyczynę" albo zakładamy, że "nie wszystko musi mieć swoją przyczynę". Jedno z tych dwóch.
I jeśli zakładamy pierwsze - to nie możemy zakładać, że Bóg nie ma przyczyny.
A jeśli zakładamy drugie - to dowód kosmologiczny nie ma sensu, bo równie dobrze wszechświat może nie mieć swojej przyczyny.

A jeśli twierdzimy, że "nie wiemy jak jest" to... to nie wiemy jak jest i też nie możemy z tego wyciągać żadnej przesłanki za i przeciw.

Avatar WybraniecZWI
Ok, to co mówisz ma sens :-)
Ale proszę, przenieśmy się tam gdzie Baturaj napisał.
On jest właścicielem, więc on decyduje, a nie ma po co robić dwóch tematów o tym samym :-)

Avatar Portak
To do Baturaja.
Logika ustala, że zdanie "Bóg istnieje" nie jest sprzeczne z faktami, ale też ustala, że zdanie "Bóg istnieje" jest pozbawione jakichkolwiek logicznych podstaw, co do których możemy sądzić że jest prawdziwe, więc zakładanie, że to zdanie jest prawdziwe byłoby nielogiczne, bo logika nic w tej materii nie zakłada, dlatego sama wiara jest podejściem nielogicznym.

Logika to według Wikipedii nauka o ścisłym i poprawnym rozumowaniu. Rzucanie zdaniem "Bóg istnieje" ot tak nie jest zgodne z logiką i poprawnym rozumowaniem, bo nie mamy dowodów na istnienie Boga.

Jeśli chodzi o poziom naszej wiedzy w tej materii to logicznie poprawnie możemy jedynie powiedzieć "Bóg istnieje lub nie istnieje", czyli nic nie powiedzieć, bo to tautologia.

Więc rozumowanie z jakim wychodzicie w swojej wierze katolickiej jest niepoprawnym i nieścisłym rozumowaniem, bo nieuzasadnionym, jest więc rozumowaniem nielogicznym.

Avatar WybraniecZWI
Portak pisze:
To do Baturaja.
Logika ustala, że zdanie "Bóg istnieje" nie jest sprzeczne z faktami, ale też ustala, że zdanie "Bóg istnieje" jest pozbawione jakichkolwiek logicznych podstaw, co do których możemy sądzić że jest prawdziwe, więc zakładanie, że to zdanie jest prawdziwe byłoby nielogiczne, bo logika nic w tej materii nie zakłada, dlatego sama wiara jest podejściem nielogicznym.


"jest pozbawione jakichkolwiek logicznych podstaw" -Portak mistrz przesady :-) Po 1: Ten właśnie temat jest założony po to, żeby dyskutować nad LOGICZNYMI PODSTAWAMI i przesłankami na istnienie Boga, a po 2: "więc zakładanie, że to zdanie jest prawdziwe byłoby nielogiczne, bo logika nic w tej materii nie zakłada" -Czy na pewno rozumiesz słowo LOGIKA? Bo mi się wydaje że nie bardzo, a używasz go bardzo często. Logika nie ma nic do zakładania. NAUKA może zakładać jakieś rzeczy, dajmy na to że w kosmosie istnieje życie, i próbować tego dowieść, a LOGIKA nie zakłada że coś istnieje lub nie istnieje, tylko WERYFIKUJE czy dane twierdzenie jest ze sobą spójne. Dajmy na to, (dość głupi przykład, sory) smok kąpie się w rzece. i hipoteza naukowa mogłaby brzmieć tak: Zakładamy, że ponieważ ta rzeka jest blisko legowiska smoka, smok będzie się kąpał w tej rzece. A weryfikowanie przez logikę mogłoby wyglądać tak: Sprawdzamy czy smok wedle praw rządzących światem może się w tej rzece wykąpać. (Na przykład, czy rzeka nie jest położona w kanionie wąskim na dwa metry, gdzie smok nie mógłby się przecisnąć)

Portak pisze:
Logika to według Wikipedii nauka o ścisłym i poprawnym rozumowaniu. Rzucanie zdaniem "Bóg istnieje" ot tak nie jest zgodne z logiką i poprawnym rozumowaniem, bo nie mamy dowodów na istnienie Boga.


Portak, zauważyłeś że cały czas mówisz to samo? XD
Już Ci Baturaj wyjaśnił, że jak Ty to nazywasz "rzucanie zdaniem Bóg istnieje" jest zgodne z logiką, ponieważ jest spójne logicznie. (skrót myślowy, chodziło mi o to że założenia wiary katolickiej są spójne logicznie) A nawet GDYBYŚMY nie mieli żadnych przesłanek na istnienie Boga, (a mamy) to LOGIKA nie potrzebuje dowodów. NAUKA owszem. Także najwyżej wiara byłaby nienaukowa, a nie nielogiczna. Zrozum, logiczna mogłaby być nawet bajka o czerwonym kapturku, jeśli dowiodłoby się, że przedstawione zdarzenia nie kolidują ze sobą i tworzą spójną historię. Baturaj cały czas to mówił. Także w tej sytuacji, chociaż staram się być obiektywny, teraz to Ty nie przyjmujesz do siebie argumentów Baturaja, i podajesz argumenty na które już dawno odpowiedział.

Avatar WybraniecZWI
Portak pisze:
Jeśli chodzi o poziom naszej wiedzy w tej materii to logicznie poprawnie możemy jedynie powiedzieć "Bóg istnieje lub nie istnieje", czyli nic nie powiedzieć, bo to tautologia.


Mylisz się, dzięki przesłankom na istnienie Boga, cudom i wielu innym rzeczom możemy powiedzieć "Bóg prawdopodobnie istnieje". A poza tym znowu używasz słowa "logika" czyli słowa którego nie rozumiesz.

Avatar CzarnyGoniec
Ja bym powiedział, że zdanie "Bóg istnieje" jest logicznie poprawne, ale niezgodne z wiedzą naukową.

Logicznie poprawne jest też zdanie "jeże są niebieskie" oraz "poniedziałek następuje po wtorku". Są to zdania logicznie poprawne, ale z wartością logiczną "fałsz".

Avatar WybraniecZWI
Yyy Goniec, te zdania właśnie NIE SĄ logicznie poprawne... Żeby coś było logicznie poprawne, musi być 1. zgodne z samym sobą (czyli nie zaprzeczać samemu sobie, mówiąc po ludzku żeby teza nie zaliczyła "samozaorania") a 2. być zgodne z ogólnym oglądem świata jaki znamy. Czyli skoro ogólny ogląd świata wygląda tak, że niebo jest niebieskie, to zdanie: "niebo jest czerwone" nie będzie logicznie poprawne, chociaż teoretycznie jest zgodne z samym sobą.
Bóg jest zgodny z samym sobą (w sensie dogmat o istnieniu Boga nie jest niezgodny z samym sobą) i jest zgodny z ogólnym oglądem świata. (wyjaśnia go)
Natomiast niebieskie jeże nie są.

Avatar CzarnyGoniec
WybraniecZWI pisze:
2. być zgodne z ogólnym oglądem świata jaki znamy.
Nie, czemu?
Logika nie zajmuje się prawdziwością zdań, a operacjami jakie mogą być na nich wykonywane.

Każde zdanie sensowne i niesprzeczne wewnętrznie jest logicznie poprawne.
(Sensowne, czyli nie np. "Jeże gruszka okrętem" i niesprzeczne czyli nie "Padało i nie padało jednocześnie")

Niby czemu logika ma zajmować się prawdziwością zdań? To o czym mówisz to zgodność z panującym światopoglądem, ewentualnie zgodność z doświadczeniem (czyli empirią).

Logika to pojęcie dużo bardziej ogólne od "nauki".
Zdania:
1. Sokrates jest człowiekiem
1.1 Ludzie umierają
1.2 Sokrates umrze

Są logicznie poprawne. Tak samo jak zdania:
2. Sokrates jest człowiekiem
2.1 Ludzie są nieśmiertelni
2.2 Sokrates nie umrze

Ale już nie są logicznie poprawne zdania:
3. Sokrates jest człowiekiem
3.1 Ludzie są nieśmiertelni
3.2 Sokrates umrze

Avatar WybraniecZWI
Okej.
Ale generalnie chodziło mi o to (Baturajowi pewnie też) że jakby Wszechświat nie wyklucza istnienia Boga, np. przez jakieś jasne zdarzenia we Wszechświecie sugerujące że Boga nie ma, więc Bóg może istnieć. (Pewnie teraz powiedziałem tak, że nikt nie zrozumiał, ale teraz już jestem zmęczony, więc postaram się wyjaśnić to dokładniej jutro)

Avatar Baturaj
Właściciel
Portak, ja już z Tobą nie gadam XD
Przynajmniej dopóki nie przestaniesz mylić naukowego dochodzenia z logiką.

Avatar Baturaj
Właściciel
Logika to nauka o POPRAWNYM rozumowaniu, nie o NAUKOWYM rozumowaniu. Wiara w Boga katolickiego jest poprawna logicznie, bo jest oparta na logicznie poprawnych założeniach. Jest natomiast NIENAUKOWA. To jest ostatni raz, kiedy to mówię.

Niepoprawne rozumowanie to takie, które ma w sobie błąd, na przykład trzeci przykład Gońca. To, że jakieś rozumowanie zakłada istnienie czegoś, o czym nie wiemy, czy istnieje, NIE oznacza, że jest nielogiczne. Bo jeśli nie ma w sobie sprzeczności takich jak w gońcowym przykładzie - nie jest nielogiczne.

To był ostatni raz.

Avatar Marequel
Jak dla mnie dowód kosmologiczny jest troche bez sensu.
Pomijając nawet kwestie tego że wybraniec odrzuca teorie wielkiego wybuchu (zwaną dalej WW) nie podając żadnego powodu, mimo tego że obecnie ze względu na rozszerzanie wszechświata uznaje się ją za najbardziej sensowną, oraz nie zastanawiał sie pewnie nawet dlaczego przy powstawaniu jej została obśmiana (kontekst historyczny. Zaczynała jako spekulacja odnośnie wieku wszechświata, gdy opinia naukowa była względnie zgodna odnośnie jego nieskończoności, gdy zastanawiano sie dlaczego w nocy jest ciemno. Z resztą niemal każda bardziej odważna teoria od początków średniowiecza do względnie niedawna była obśmiewana)
A wracając. Dowód kosmologiczny jak powiedział goniec jest tylko wymówką w tym wypadku, w dodatku zupełnie nie potrzebną. Tak jak powiedział goniec, argument ten nic nie dodaje do dyskusji na temat "wszystko ma swoją przyczynę", a jedynie odkłada tą jedną rzecz bez przyczyny jeden punkt dalej na liście, dodatkowo skalpując troche tego Boga z wszechcech. Dlaczego?
Bóg nawet jeśli istniał przed wszechświatem to stworzenie go nie mogło powstać z jego woli. Mamy dowody na to że czas i przestrzestrzeń są jednym więc bez wszechświata nie ma czasu. Co z tego wynika?
Żeby Bóg mógł uznać z własnej woli że stworzy czas, musiałby istnieć przynajmniej jeden moment przed powstaniem wszechświata w którym Bóg nie chciał stworzyć wszechświata.
To nie prawda że istniał jeden moment przed powstaniem wszechświata, bo powstanie wszechświata było właśnie pierwszym momentem.
Wniosek jest taki że nie za bardzo jest tu miejsce na wolę Boga.

Z resztą nie rozumiem czemu miało by to być szczególnie ważne. Nigdzie w biblii nie jest napisane że bóg istniał przed czasem, ani nic tego typu, równie dobrze Bóg mógł powstać razem z wszechświatem i byłoby to równie zgodne z biblią, bo dalej prawdą będzie że istniał od zawsze, czytaj nie było nigdy momentu w którym Boga by nie było, a dalej było by dużo miejsca na stworzenie ziemii i innych tego typu rzeczy

Avatar CzarnyGoniec
Myślę, że:
1. To, że wszechświat nie wyklucza istnienia czegoś jest zbyt małą przesłanką, by mogła być brana pod uwagę.
Wszechświat nie wyklucza też istnienia kosmicznego czajniczka, który orbituje sobie pomiędzy Marsem a Jowiszem.
Generalnie człowiek jest w stanie wygenerować nieskończoność hipotez na temat rzeczywistości, które są wewnętrznie spójne i niesprzeczne z naszą dotychczasową wiedzą.


2. Powiedziałbym, że hipoteza Boga jest niezwykle problematyczna ze względu na swoją skomplikowaność.
W sensie - na poziomie racjonalno-intelektualnym Bóg nic nie wyjaśnia, a jedynie komplikuje.
Bo stworzenie wszechświata to jeden problem, ale nie jest to problem w pełni owiany tajemnicą.

A Bóg? Bóg jest istotą bardziej skomplikowaną, niż cokolwiek we wszechświecie. Jest wszechdobry, wszechmiłosierny, nieogarniony ludzkim umysłem z definicji, etc.
Skąd więc coś takiego jak "Bóg" mogło powstać? W jaki sposób powstała istota tak niebotycznie skomplikowana?
Jasne - teologia katolicka nie bardzo szuka na to odpowiedzi twierdząc, że "to tajemnica, to jest nieodgadnione". I jest to w jakiś sposób spójne... ALE sprawia to też, że Bóg traci wszelką moc wyjaśniania wydarzeń i jest z punktu widzenia wyjaśniania rzeczywistości jedynie komplikacją. Bowiem w rzeczywistości zamiast wyjaśniania zamienia pytanie o np. "stworzenie świata" w kwestię "to wielka tajemnica wiary".

Nauka zasadniczo działa w ten sposób, że skomplikowane rzeczy wyjaśnia się prostszymi. I to ma sens, bo dzięki temu zdobywamy nową wiedzę i układamy sobie rzeczywistość.
Wyjaśnienie skomplikowanego deszczu? Można to zrobić za pomocą prostszego prawa grawitacji i prostego prawa cyrkulacji wody w przyrodzie.
Prawo cyrkulacji jest zbyt skomplikowane? Więc wyjaśnijmy to jeszcze mniej skomplikowanym prawem o gęstości i o tym jak atomy zachowują się pod wpływem temperatur.
Etc.
Zasadniczo dąży się do zamienienia skomplikowanego problemu w kilka prostszych mechanizmów.

A co z Bogiem? Jeśli wyjaśniamy coś Bogiem to skomplikowaną rzecz (np. stworzenie świata czy "cud") wyjaśniamy odwołując się nie do czegoś prostszego, a do czegoś nieskończenie skomplikowanego.

*
Nie jest to może dowód na nieistnienie Boga, ale jest to przyczyna dla której ja podchodzę sceptycznie do wyjaśniania rzeczywistości Bogiem.

no i plus ogólna zasada znanej nam rzeczywistości "rzeczy bardziej proste są bardziej prawdopodobne, a bardziej skomplikowane są mniej prawdopodobne"

Avatar Litops
Uwielbiam sformułowanie "tajemnica wiary". Gdzieś to już słyszałem...

A, no tak. Ale może poproście na priv, bo tu nie ma spoilerów.

Avatar chupacabra001
Goniec pisze:
Dowód kosmologiczny głosi:
- wszystko ma swoją przyczynę, wszechświat też. A więc Bóg go stworzył
I ja na to odpowiadam:
- a więc kto stworzył Boga?
I jeśli dostaję odpowiedź:
- Bóg jest nieskończony, nikt go nie stworzył. - to jakkolwiek oczywiście mogłoby tak być, że Boga nikt nie stworzył tak odpowiadając w ten sposób jednocześnie zaprzecza się sensowi dowodu kosmologicznego.


Świat astralny działa inaczej niż fizyczny. Człowiek obserwuje świat fizyczny. Astralny tylko nieliczni.
Nie jest wykluczone, że mechanizmy świata astralnego pozwoliły na dojście czegoś, co nazywam duchową abiogenezą. Powstanie nowej duszy samej z siebie. I stąd Bóg, jako najstarszy i najbardziej doskonały byt.
Inna już sprawa że dowód kosmologiczny to wbrew nazwie żaden dowód. Przed niezawisłym sądem byś tym niczego nie udowodnił.


Marequel, ciężar dowodowy spoczywa na barkach zwolenników tezy WW. Nie wykluczam jednak, że to Bóg mógł spowodować takowy wybuch, czemu nie?

Portak, zapoznaj się proszę z "Metafizyką" Arystotelesa. Warto.


Goniec pisze:
"rzeczy bardziej proste są bardziej prawdopodobne, a bardziej skomplikowane są mniej prawdopodobne"


I właśnie ta myśl mnie wyciągnęła z ateizmu. Wiesz jaka jest szansa na zainicjowanie się abiogenezy? A doświadczenie mi mówi że świat duchowy istnieje i ma się dobrze, nikt mi nie wmówi że jest inaczej. No to dodałem 2 do 2.

Avatar CzarnyGoniec
Nawet gdybyśmy nie mieli przesłanek na ewolucje (a mamy ich setki tysięcy, jeśli nie miliony) i założylibyśmy, że życie powstało "losowo" to i tak "samoistne pojawienie się życia" jest bardziej prawdopodobne, niż "samoistne pojawienie się Boga".


Z prostego powodu - zwierzęta są miliony bardziej proste od Boga czy też duszy.
A sam chwilę temu napisałeś, że nie wykluczasz tego, że "dusza powstała sama z siebie".

Avatar CzarnyGoniec
Nie mówiąc już o tym, że badania symulujące samoistne powstawanie życia potwierdzają to, że jest to możliwe.

Choćby to badanie:
pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_Stanleya_Millera

w skrócie: mamy wodę o składzie chemicznym podobnym do tego jaki miał ocean miliardy lat temu. Następnie przepuszczamy rozładowania elektryczne.
W efekcie samoistnie powstają aminokwasy i inne związki organiczne.
A eksperyment trwał zaledwie 53 lata. Ziemia miała setki milionów lat i miliardy litrów wody więcej by uczynić coś podobnego.

Avatar Marequel
No dobra tylko że ww nie zaprzecza dowodowi kosmologicznemu. Jedno drugiego nie wyklucza, bo poprostu wielki wybuch opisuje pierwszą rzecz jaka się stała a nie to co było przed pierwszą przyczyną. To opis mechanizmu a nie tego co go napędza.
Poza tym jak mówiłem dalej twierdzę że dowód kosmologiczny nic nie rozwiązuje a tylko przesuwa trochę dalej przedmiot sporu. Patrząc po tym że widać że wszystko co się dzieje w świecie rzeczywistym ma swoją przyczynę w świecie rzeczywistym oraz patrząc po tym jak ewoluuje wrzechświat można stwierdzić że była jakaś pierwsza przyczyna. To jasne. Zakładając że pierwsza przyczyna powstała od tak bez powodu właściwie wszystko już jest ustalone. Pozostają pytania albo bez sensu (dlaczego akurat wtedy to się stało) albo sprzeczne (co spowodowało pierwszą przyczynę). Przedmiotem sporu jest to co tą pierwszą przyczyną było. Jeśli jakiś samoistny mechanizm wszechświata to zostaje tylko go opisać i sprawa skończona. Jeśli ustalamy że powstanie naszego świata jest efektem czegoś w innym świecie musimy najpierw udowodnić że
1 ten inny świat istniał przynajmniej w momencie powstawania naszego wszechświata
2 ten inny świat jest starszy od naszego
3 ten inny świat mógł przynajmniej raz przepleść się z naszym
Mamy tu tezę bardziej skomplikowaną która wymaga dodatkowych wyjaśnień, a która tłumaczy dowody tak samo, a więc na zasadach logiki mniej przekonującą. Żeby ją dalej proponować trzeba te dowody dostarczyć więc oddaje pałeczkę.
No a odnośnie dowodu z tego że samoistne powstanie życia jest mało prawdopodobne. Znowu dowody i prostota hipotezy pasuje bardziej do tego co się dzieje.
Mamy ogromny wszechświat a życia mało. Zakładając że szansa na to że istnieje tylko milion planet na których życie mogło się wykształcić przez 5mld lat istnienia planety wynosi jeden do miliona (nie pamiętam dokładnych liczb więc szacuje na niekorzyść samoistnego powstania). Przy takim czasie i takiej ilości prób szansa na to że na przynajmniej jedna planeta wykształci jakąś formę życia wynosi według moich szacowań 63%. Wystarczająco dużo nawet w takiej formie, a liczby są dużo korzystniejsze, ze względu na to że takich planet jest dużo więcej, a liczby za powstawaniem substancji organicznych wystarczających do powstania komórki również idą na plus. Z resztą mowa o czymś post factum. Nawet gdyby powstanie komórki było unikatem na skale wszechświata to jedyną istotą która zadałaby sobie to pytanie byłby właśnie twór tej komórki, więc w tym wypadku mechanizm lepiej pasujący do tego co się dzieje dookoła ma przewagę nad tym który pasuje trochę gorzej ale szanse na jego zaistnienie są dużo wyższe.
Więc skracając, wysnuwając argument który tylko komplikuje wyjaśnienie i jest nieprawdopodobny trzeba przede wszystkim mieć dowody na to że odpowiada rzeczywistości lepiej niż modele z którymi stoi w sprzeczności. A więc zwracam pałeczkę chupacabro

Avatar chupacabra001
Goniec... Ale Miller nie stworzył wszystkich aminokwasów które są niezbędne do powstania życia. Nie wziął też pod uwagę czynników które mogą rozbić je na atomy, a trzymał efekty swojej pracy pod kloszem. Ten ekeperyment jest dziurawy jak sito.
Eech... A skąd Ty do cholery wiesz jak powstaje duch? Przecież nie wiesz o nim NIC. W życiu nie doświadczyłeś astralu.
Aha. Nadal przypominam że przesłanka to nie to samo co dowód. I jest w logice taka zasada, że jak masz dużo dowodów to znaczy że nie ma żadnego dobrego, analogicznie jest z przesłankami. Taka sztuczka erystyczna żeby zasypywać oponenta chmarą gówno wartych przesłanek i stworzyć iluzję.

Merequel
Wspomniałem o tym, że to się nie wyklucza.
Czemu według logiki coś co jest bardziej skomplikowane ma być mniej przekonujące? Stosujesz tutaj zasadę brzytwy Ockhama, to jasne, ale to się ma nijak do logiki. Powiedzenie "Perun leje na nas z nieba" jest prostszym wytłumaczeniem deszczu, ale raczej niezbyt poprawnym.

Mamy ogromny wszechświat - jasne. Życia mało - a skąd Ty to wiesz? Jeszcze gówno żeśmy zbadali a nie wszechświat. Nawet nie ma pewności że mars jest pozbawiony życia. Istnieją przypuszczenia na istnienie życia w skutym lodem oceanie Europy, księżyca Jowisza. Za daleko idziesz z wnioskami.

Szansa na powstanie życia przy założeniu abiogenezy to mniej niż 1 do miliona. Ktoś to wyliczył, ale za późna pora na szukanie dokładnych danych. Wiem, że to astronomiczna wartość.

63%? Skąd Tyś to wytrzasnął? Zgłębiałeś się może trochę w biologię molekularną? Obserwowałeś konstrukcję pojedynczej komórki? Wszystko idealnie dopasowane, wszystko ze sobą współgra, nie ma NICZEGO co jest bezużyteczne. Wszystko ma swoje miejsce, swoje zadanie. Wiesz jakie jest prawdopodobieństwo że ślepy los stworzy coś, co jest ku*ewsko skomplikowane [infrastruktura Tokio to przy tym popierdółka], idealnie zgrane, bez żadnych przypadkowych/niepasujących elementów? No praktycznie żadna. To nie wygląda jak dzieło przypadku. Tak wygląda jak dobrze przemyślany projekt.

Avatar Mijak
"Wszystko idealnie zorganizowane, nie ma absolutnie nic bezużytecznego"

XD

Nie lubię argumentum ad beka, ale tutaj no po prostu nie mogę.

Avatar CzarnyGoniec
A Ty wiesz jak powstają duchy? Też nie.


O duchach wiemy dużo mniej, niż o początku życia na ziemi. Nie wiemy nawet czym mają być żeby ten ich koncept trzymał się kupy
Oraz niezależnie od tego jak bardzo dziurawe będą eksperymenty z aminokwasami to zawsze będą nas przybliżać do prawdy bardziej, niż eksperymenty na temat powstawania duchów.
Bo nie ma eksperymentów nad duchami.

To wystarczy z nawiązką do stwierdzenia, że na stan obecnej wiedzy abiogeneza jest bardziej prawdopodobna.

Zresztą - czy Ty oczekiwałeś, że przez 53 lata odtworzy się proces trwający miliony lat?
Wystarczy, że dowiedziono, że to częściowo możliwe. I badania ciągną się dalej. Wciąż musimy dowiedzieć się nowych rzeczy.

Avatar CzarnyGoniec
chupacabra001 pisze:
63%? Skąd Tyś to wytrzasnął? Zgłębiałeś się może trochę w biologię molekularną? Obserwowałeś konstrukcję pojedynczej komórki? Wszystko idealnie dopasowane, wszystko ze sobą współgra, nie ma NICZEGO co jest bezużyteczne.
chyba przeoczyłeś to, że spora część DNA to bezużyteczne śmieci, które nie są nawet odczytywane przez komórkę.

www.google.com/amp/s/migg.wordpress.com/2007/11/15/grzebanie-w-smieciach-czyli-o-niekodujacym-dna/amp/

Avatar Marequel
chupacabra001 pisze:

Merequel
Wspomniałem o tym, że to się nie wyklucza.
Czemu według logiki coś co jest bardziej skomplikowane ma być mniej przekonujące? Stosujesz tutaj zasadę brzytwy Ockhama, to jasne, ale to się ma nijak do logiki. Powiedzenie "Perun leje na nas z nieba" jest prostszym wytłumaczeniem deszczu, ale raczej niezbyt poprawnym.

Mamy ogromny wszechświat - jasne. Życia mało - a skąd Ty to wiesz? Jeszcze gówno żeśmy zbadali a nie wszechświat. Nawet nie ma pewności że mars jest pozbawiony życia. Istnieją przypuszczenia na istnienie życia w skutym lodem oceanie Europy, księżyca Jowisza. Za daleko idziesz z wnioskami.

Szansa na powstanie życia przy założeniu abiogenezy to mniej niż 1 do miliona. Ktoś to wyliczył, ale za późna pora na szukanie dokładnych danych. Wiem, że to astronomiczna wartość.

63%? Skąd Tyś to wytrzasnął? Zgłębiałeś się może trochę w biologię molekularną? Obserwowałeś konstrukcję pojedynczej komórki? Wszystko idealnie dopasowane, wszystko ze sobą współgra, nie ma NICZEGO co jest bezużyteczne. Wszystko ma swoje miejsce, swoje zadanie. Wiesz jakie jest prawdopodobieństwo że ślepy los stworzy coś, co jest ku*ewsko skomplikowane [infrastruktura Tokio to przy tym popierdółka], idealnie zgrane, bez żadnych przypadkowych/niepasujących elementów? No praktycznie żadna. To nie wygląda jak dzieło przypadku. Tak wygląda jak dobrze przemyślany projekt.


No nie, to nie jest najprostrze wyjaśnienie, bo wymaga dodatkowych założeń, których nie ma jak udowodnić. Najprostrzym jest to że woda paruje i spada na ziemię. Czy proste? Tak. Czy wymaga skomplikowanych założeń? Nie, trzeba tylko założyć że woda może parować i przy okazji nie znika. Czy jest poprawne? Tak.
Rozwiązanie najprostrze i rozwiązanie na chłopski rozum to 2 różne rzeczy.
Z resztą gdyby nie było tej zasady widząc dziurę po kuli w szybie nie mógłbyś stwierdzić że ktoś w okolicy strzelał, a nie że jakiś artysta uznał że nożykiem do szkła odtworzy tą pajęczynkę. Oba możliwe, oba wymagają pewnych założeń ale bez dodatkowych dowodów na to drugie jedyne sensowne wytłumaczenie to ten pierwszy

Życia mamy mało bo efekty działania są słabo widoczne. Szuka się chociażby śladów tlenu i wody w atmosferach bo tlen jest dość oczywistym składnikiem atmosfery w której jest życie i dość łatwo ucieka z niej kiedy tego życia brakuje. Na planetach podobnych do ziemii bez życia stężenie tlenu nie ma jak przekroczyć 0.02%. Analizy widma światła z innych planet pokazują że tlenu jest raczej mało, więc mało złożonego życia w formie jaką znamy. Ale to prawda dowodów jest mało.

K

Wczytaj się dobrze odnośnie tych 63%. To był przykład, pokazujący że nawet jeśli szansa jest mała ale prób dużo to szansa już taka mała nie jest.
No i tak, zagłębiam się w strukturę molekularną komórek. Masz racje. Nie ma w nich syfu, nie ma w nich niczego co nie pasuje. Nie znajdzie sie tam żadnego śmieciowego dna, żadnego gówna które zostało po milionach infekcji wirusowych, nie ma niczego co się trzyma na taśme klejącą i sie pie**oli regularnie a nie czekaj.
Nie ma zbyt oczywistych rzeczy które są ewidentnie bezużyteczne bo to znacznie zmniejsza żywotność komórki. Obecny stan biologii wymusza bardzo mocną konkurencje, bo zasobów jest mało a konkurentów dużo, a zagrożeń jeszcze więcej. W komórkach jakieś 99% mechanizmów jest odpowiedzią na wpływ innych komórek. No a poza tym jakieś 100% organelli. Chloroplasty są efektem tego że pierwsze komórki wyżarły wszystkie związki z których te mogły czerpać energię, mitochondria efektem tego że pierwsze komórki robiące fotosynteze nasrały tienen i tak dalej. Obecnie komórka musi być skomplikowana żeby szybko i skutecznie się replikować, więc wytworzenie obecnej formy komórki przypadkiem jest niewykonalne. Z tym że nie było to konieczne. Pierwsza komórka nie miała żadnej presji z otoczenia. Jedyne co musiała potrafić to być w stanie się zreplikować i mieć jakąś błonę komórkową. Tylko i wyłącznie. Nawet jeśli jedna replikacja trwała tysiąc lat, a metabolizm polegał na tym że raz na parę dni komórka wchłoneła jakiś jeden aminokwas i nic więcej, a organelle nie istniały to co z tego. Nie ma żadnej presji ze strony innych komórek, nie ma żadnego powodu żeby musiała coś więcej. No a wytworzenie takiego komórkowego debila z potencjałem przez pare miliardów lat, w zupie chemicznej jaka była na ziemii przez ten czas jest już dość prawdopodobne

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku