Kabaczek15 pisze:
Nie wiedziałem, że można być uprzywilejowanym wierząc w Polsce. Jak?
Każda duża partia w sejmie (PO, PiS) są prokatolickie, a nawet jeśli nie są to i tak działają tak, jakby były (SLD, które podpisało konkordat).
Jeśli polityk przyzna się do ateizmu albo zacznie walczyć z Kościołem to oznacza jego polityczny pogrzeb (Palikot). Ciekawy jestem co stanie się z Biedroniem...
W ogóle to premier uważa, że cała Europa powinna być katolicka.
Jeden z posłów wypowiedział się publicznie, że ateistów należy deportować z kraju, bo są zagrożeniem dla Polskiej kultury. Nie poniósł za to konsekwencji.
Gdy ja byłem w podstawówce i gimnazjum religia była obowiązkowa. Gdy byłem w liceum można było z niej zrezygnować, ale nadal była czymś "domyślnym", a nie opcjonalnym.
Kościół ma duży wpływ na tworzenie się prawa w Polsce (aborcja, in vitro, związki homoseksualne).
Ateiści również płacą podatki, które są przeznaczane na Kościół.
W telewizji publicznej są transmitowane Msze.
Parady i procesje religijne są czymś normalnym (choćby na Boże Ciało) i są uprzywilejowane względem innych wydarzeń, które mają zostać zarejestrowane.
Całe szczęście nie wszyscy traktują ateistów jako wyzutych z moralności, ale są liczne grupy osób, które wierzą, że jeśli ktoś jest ateistą, to nie ma w życiu żadnych zasad. Jako wierzący miałem wątpliwą przyjemność uczestniczyć w Mszach, w których ksiądz ogłaszał to z ambony.
Teologia jest przedmiotem uniwersyteckim (teologia katolicka oczywiście, nie tylko religioznawstwo).
Niektóre wydawnictwa religijne są dotowane tak, jak wydawnictwa naukowe.
+ dowód anegdotyczny: bardzo duża część osób z mojego otoczenia zareagowała na mój ateizm tak, jakbym powiedział, że jestem trędowaty.
Niektórym nawet nie mówiłem, bo w mojej spółdzielni mieszkaniowej w której wtedy mieszkałem katolicy byli bardziej luźno traktowani w kwestii opłat (serio!) ponieważ "jak katolik to uczciwy".
Znaczy nie czuję się jakoś mega ucieśniony, czy coś. No ale muszę przyznać, że równości to nie ma.