Sangiovani pisze:Nie no, jest źle, ale nie aż tak. Tzn są ludzie którzy negują fakt globalnego ocieplenia, ale Koteczek nie neguje samych zmian klimatycznych, tylko wpływu człowieka na nie.
Naprawdę są jeszcze ludzie, którzy nie wierzą w globalne ocieplenie?
...o Boże...
może jednak opuszczę tę grupę zanim się do niej przyzwyczaję...
kulujulu pisze:
anglojęzyczni muszą się użerać z jednym słowem na "ty" i "wy"
To_masz___Problem pisze:
Najlepiej to jest przesiąść się z tego zje**nego języka na jakiś normalny gdzie nie ma 20 słów na r*chanie i picie, a tylko 1 na tak dwuznaczne słowa
Marequel pisze:Tylko że ktoś da cytat kogoś mówiącego o wierzeniu w globalne ocieplenie i pół dyskusji stracone ma tłumaczenie dlaczego język polski jest zje**ny
Właściwie to jest wręcz przeciwnie. Polski język ma po kilka określeń na tego typu rzeczy, problem w tym że jest aż zbyt rozbudowany gramatycznie. Z tego powodu dosyć rzadko zdarza sie sytuacja w której do sprawnej komunikacji potrzeba czegoś więcej niż kilkudziesięciu słów i poprawnej gramatyki. Kiedy do utworzenia treściwego, poprawnego gramatycznie, wielokrotnie złożonego zdania które ma logiczny sens, wystarczą 3 wulgaryzmy oraz kilka przedrostków i końcówek, większość ludzi nie zastanawia sie zbytnio nad synonimami konkretnych słów.
No i jeśli ma sie problem ze zdaniami typu
Wierzę w boga
Wierzę w ewolucję
W tym kontekście że słowo jest to samo ale znaczenie inne to zawsze można używać zdań
Wyznaję boga
Uznaję kult boga
Moja religia zakłada istnienie boga
Czczę boga
Uznaję ewolucję za fakt
Jestem przekonany o prawdziwości ewolucji
W moim mniemaniu ewolucja jest faktem
Utrzymuje stanowisko o prawdziwości ewolucji
Więcej myśleć mi sie nie chce, ale nie widzę żadnego problemu z wywaleniem z dyskusji sformuowania "wierzę że..." i stosowaniem słowa "wyznaję" w przypadku wiary w kontekście religijnej wiary bez dowodu, oraz słowa "uznaję" w przypadku wiary w kontekście naukowej wiary popartej dowodami
Litops pisze:Nawet jeśli efekt końcowy jest taki sam i jest to "uznanie czegoś za prawdę" to inna jest droga dochodzenia do tego efektu końcowego.
W fakty też się wierzy :V
Kobza pisze:Na globalne ochłodzenie nie było takich dowodów, to była tylko hipoteza. I nie była taka popularna
No w sumie w latach 70 naukowcy wszem i wobec oznajmiali, że mamy globalne ochłodzenie, zaraz będzie druga epoka lodowcowa i zamarzamy i czy wtedy był to fakt, bo naukowcy powszechnie uznawali go za prawdę?
Kobza pisze:To mit. Faktycznie, byli naukowcy którzy twierdzili, że nadchodzi epoka lodowcowa, ale kiedy pada to sformułowanie, zazwyczaj w domyśle jest, że była to taka sama sytuacja jak jest teraz. A nie była nawet odrobinkę podobna.
No w sumie w latach 70 naukowcy wszem i wobec oznajmiali, że mamy globalne ochłodzenie, zaraz będzie druga epoka lodowcowa i zamarzamy i czy wtedy był to fakt, bo naukowcy powszechnie uznawali go za prawdę?
GrandAutismo pisze:W tej kwestii masz dwie opcje.
Tylko teraz pytanie. Czemu ten, który twierdzi, że globalne ocieplenie nie istnieje jest tym mylnym. Proszę nie zrozumieć mnie źle bo jestem nadal neutralny w tym temacie, ale skąd masz dokładną wiedzę kto się myli. Nawet przy tych jasnych faktach są gigantyczne rozbieżności.. Niektórzy naukowcy twierdzą, że poziom oceanów podniesie się tylko o 20 cm... A niektórzy, że o 2 metry... Nauka to twór ludzki i jak inne twory nie jest idealny.
Kobza pisze:nic dziwnego, też do niedawna wierzyłem w ten mit
A to nie wiedziałem
Lutherek pisze:
koteczek i tak ci powie, że to nie wina człowieka, tylko sobie słoneczko mocniej grzeje