Scotty
O luju, to bomba zegarowa!
- UWAŻAJ! - coś go mocno odepchnęło.
Poleciał kilka metrów i wywalił się.
Zobaczył wybuch, który cudem go ominął.
Obok niego stał jakiś niski rudzielec.
- Powaliło?! Takich rzeczy się nie dotyka, ta bomba zapala się 2 sekundy po otworzeniu walizki, gdyby nie to opóźnienie to już byś ku*wa nie żył! Poza tym, zepsułeś nam akcję, idioto! - darł na niego mężczyzna.
To on go odepchnął od miejsca wybuchu.
W ostatniej chwili... chwila, jaką akcję?
Podszedł do nich facet co zakopywał wcześniej zwłoki. Wysoki brunet w bandażach na rękach, szyi i jednym oku.
- Hej, nic ci nie jest? - zapytał rudzielca.
- Nie, gnido, nie tym razem - odpowiedział.
- Szlag, a już miałem nadzieję - zaśmiał się.
A Scotty nadal nie wiedział kim oni są!