To_masz___Problem pisze:
To rola nauczyciela żadna czy właśnie duża bo mówi jak coś robić?
To zależy od przedmiotu i nauczyciela, ale są przedmioty, które nie wymagają żadnej roli nauczyciela.
Na przykład historia, angielski czy polski z których w teorii można by robić jedną lekcje w tygodniu lub dwóch gdzie by się przychodziło na sprawdzian z czegoś bo wiedza, którą tam się zdobywa polega na przeczytaniu czegoś z podręcznika lub jakiejś lektury.
A w przypadku przedmiotów takich jak matematyka, fizyka czy chemia, nauczyciel jest potrzebny tylko wtedy gdy trzeba podać wzór pod który się podstawia jakieś cyfry, więc w tym przypadku można by zrobić jedną lekcję "instruktażową" i następną lekcje ze sprawdzianem, ale w tym przypadku również uczeń może sobie wzór znaleźć w podręczniku bo z reguły wzory, które podają nauczyciele znajduje się w książce.
Jeśli nauczyciel potrafi nauczyć czegoś uczniów to czapki z głów, ale na to prawdopodobieństwo jest małe. Ja w swojej "przygodzie" szkolnictwa nie miałem nawet jednego nauczyciela, który by mnie czegoś nauczył bo by uczniów nauczyć to trzeba potrafić mówić w ciekawy, interesujący sposób, a wtedy gdy ja się uczyłem nauka polegała na tym, że nauczyciel kazał otworzyć książkę, przeczytać, ważne rzeczy przepisać do zeszytu i nauczyć się tego w domu. To oczywiście odbiega od słowa "nauka" bo to są zwykłe polecenia, ale tak to się już utrwaliło, że na tym polega nauczanie w szkołach. By przyjść do domu ze szkoły i się nauczyć samodzielnie, a nie w szkole bo nauczyciele nie potrafią tego wyjaśnić tak by coś w głowie zostało po 45 minutach - pomijam fakt, że sprawdzenie obecności dla niektórych nauczycieli to z reguły było 15-20 minut, więc połowa lekcji do tyłu.
Dlatego nie widzę sensu mówienia, że "nauczyłem się czegoś w szkole/jakimś przedmiocie" bo niczego się z tych lekcji nie wynosi, nauczanie szkolne polega na samokształceniu i utrwaleniu jakichś zasad w uczniach typu systematyczności, umiejętności zapamiętywania itd.
Jedyna lekcja, która moim zdaniem jest sensowna przy dobrym nauczycielu to technika, więc jeśli ktoś miał technikę z dobrym nauczycielem to powinien się cieszyć. Umiejętność resuscytacji, tworzenia planu dietetycznego, bhp itd. to najbardziej przydatne rzeczy, których można się nauczyć przy dobrym nauczycielu. Ja miałem słabego, więc żałuję.
Oczywiście w czasach internetu również i tego można się nauczyć przez internet, ale w szkole zawsze było to nauczane na manekinie (czy jakkolwiek się ten plastikowy chłopek bez nóg nazywa) i zawsze to była jakaś przygoda przy spełnieniu założenia, że nauczyciel jest dobry w nauczaniu bo jeśli nie jest to zbiera szarą masę i z wartościowego zajęcia wychodzą żarty, wyśmiewania i tego typu idiotyzmy.
Przyziemne zajęcia są zazwyczaj tymi najbardziej przydatnymi w życiu.