Niewielki pokoik z kanapą, stolikiem, jakimiś szafkami i zaparzaczem do kawy.
Hans wbił z Ellie i Kirish
- Jest pan Andrzej Koszmar?
niemamnietu
Hans
- Jestem, jestem! O co tym razem chodzi? - spytał Koszmar, odchodząc od ekspresu.
- Ellie - Wskazał wzrokiem na Ellie - chyba... - Nie wiedział jak to ubrać w słowa - umiera we śnie...?
Moderator
// kurna ona ma ożyć. To cel dla mojej juliet. Pobawi się jej jelitkami//
niemamnietu
Hans
- To czemu nie pójdziesz z nią do pielęgniarki? Ja się nie znam na chorobach.
Walnął facepalma
- Coś jest nie tak z jej snami
niemamnietu
Hans
- O~ tylko nie mów mi, żebym wszedł jej do snu i ją ratował.
- No w sumie to właśnie o to nam chodziło - Powiedział dość oczywistym tonem. No raczej nie przyszli tu po przepis na uspokajającą herbatkę.
Filizaneczkaherbaty
// na kamienicy wyświetla się znak Herbatki, pośród nocnej ciszy.
Herbatka:
Wołają mnie! Filiżanka, choć jest debata! //
niemamnietu
Hans
- Ja nie umiem w takie rzeczy. Ty w ogóle wiesz na czym polega moja praca?
- Na zajmowaniu się uczniami? - Podniósł znacząco jedną brew
niemamnietu
Hans
- Mówię o tej drugiej. O koszmarach. Bo chyba, dlatego tu przyszedłeś, prawda?
- Da - Odpowiedział krótko
niemamnietu
Hans
- Więc czego konkretnie ode mnie oczekujesz?
- Nie wiem, jakiejkolwiek pomocy? Szkoła ma obowiązek zapewnić uczniom bezpieczeństwo - jest blisko wkurzenia się na nauczyciela
Ellie:
Stoi z boku cichutko.
niemamnietu
Hans
- Nie mogę ci pomóc, bo nie znam się na medycynie. Idź do pielęgniarki.
Ellie:
- A-Ale... - wtrącił się - Vane miała ten sam sen, a potem zmarła. Z następnego się nie obudziła... Proszę pana, czy to normalne..?
niemamnietu
Ellie
- Nie wiem, idź do pielęgniarki.
Ellie:
- A-Ale to nie pan zna się na snach..?
niemamnietu
Ellie
- Znam się, a jakże. Ale to nie tak działa, tak, jak myślisz.
Ellie:
- ...widziałam w śnie takiego ucznia... stał tylko i się uśmiechał, ale w taki straszny sposób. Czy to możliwe, żeby sama czyjaś obecność wpływała na sny ludzi wokół?
niemamnietu
Ellie
Koszmar spojrzał na ciebie wielkimi, zaniepokojonymi oczami.
- Jak wyglądał? Opisz go tak dokładnie jak tylko potrafisz. Przedstawiał się? Wiesz cokolwiek?
Kirish
Stoi z boku, trochę przerażona - Ogólnie, co jeżeli to dosiegnie większej liczby osób? Bedziemy mieli... "epidemie złych snów" czy coś w tym stylu... -
niemamnietu
Kirish
- Jeśli jest to to o czym myślę to myślę, że możemy mieć problem. Jak wyglądał ten chłopak, ktoś wie?
Ellie:
- J-Jak się obudziłam stał w drzwiach pokoju, mówił, że usłyszał krzyk i dlatego... a-ale to dziwne, bo był też przy Vane gdy umierała! O-on jest taki... u-um... blady, czarne włosy, srebrne oczy... wydaje się miły, a-ale jest trochę dziwny... czy on może mieć coś wspólnego z moimi dziwnymi snami? - zapytał nieco zdziwiony.
niemamnietu
Koszmar wstał.
- Idziemy. - powiedział tylko i wyszedł pospiesznie.
Ellie:
Zdziwił się takim zachowaniem.
- U-Uh..? - wyszedł za nauczycielem.
Kirish
Chce się dowiedziec o co tu biega wiec idzie za nauczycielem.
Hans
Idzie zaraz za Ellie przejęty
JD:
Wszedł z Zoe.
- Eee, dzień dobry... czy coś.
//Którzy nauczyciele są w pokoju? Na pewno Veronica, bo cały wątek wynika z tego, że JD widział jak ta tu wchodzi. Ktoś jeszcze czy akurat tylko ona była w środku?
Wicedyrektor siedział na jednym z krzeseł i czytał gazetę. Spojrzał na Ciebie z nad okularów
- Czegóż Ci trzeba, mój drogi?
JD
Veronica spojrzała na ciebie i upuściła kubek kawy, którą sobie właśnie zrobiła
JD:
- Ja do Ve-- ekhem, pani Sawyer - poprawił się. Dziwnie się czuł z tym, że Veronica będzie teraz ich nauczycielką. Byli w sumie w tym samym wieku, ale on nie starzał się po śmierci i dopiero powrócił do edukacji po kilku latach przerwy (w końcu bycie nagle martwym to niezły szok, potrzebował po tym trochę czasu). Ale pewnie Zoe miała rację. Najlepiej porozmawać teraz, kiedy się zorientował o jej obecności w szkole, niż unikać jej przez większość tygodnia.
- Ma... pani czas? - słowo pani dziwnie mu zabrzmiało w odniesieniu do Veronici - I nie, ja nie przeżyłem tamtego wybuchu, serio umarłem. Tak tylko uprzedzam pytanie.
//Spotkanie po latach, na dodatek w takiej sytuacji. To dopiero będzie drama xd
Filizaneczkaherbaty
Zoe
- Dzień dobry, pani Sawyer. - mruknęła cicho, sama trochę już przerażona wizją rozmowy.
Ale dadzą radę.
Uśmiech, lekki, nie znikał z jej twarzy.
Zoe i JD
Kobieta nie wiedziała, co ma powiedzieć.
No zszokowało ją.
Kubek, który upuściła się stłukł a kawa wylała na dywan.
Ajajaj
Filizaneczkaherbaty
Zoe
Nie żeby tchórzyła.
Wiedziała, że mają sporo do powiedzenia.
W końcu koleś umarł na jej oczach, w głębokiej młodości, a teraz z dupy wraca, ze słowami "Musimy porozmawiać, Pani Sawyer". Wzdrygnęła się na samą myśl, jaka by była jej reakcja.
Życzyła powiedzenia, obydwu stronom.
Trochę się cofnęła, by dać sporo miejsca, i by nie być w strefie ciężkiego powietrza.
Ale wciąż się lekko uśmiechała.
JD:
- Dla mnie to też niezły szok. W końcu po kilku latach od śmierci zdecydowałem się dokończyć szkołę, a tu taka nauczycielka - uśmiechnął się krzywo - Więc... Ma pani chwilę? - spojrzał przelotnie w stronę wicedyrektora, jakby próbował dać Veronice do zrozumienia, że wolałby, żeby stąd wyszli i porozmawiali gdzieś na osobności. Bez innych nauczycieli w pobliżu.
//To będzie coś.
Zoe i JD
Spojrzała na nich, przełknęła ślinę i w końcu była w stanie coś powiedzieć
- Ok - No najdłuższa wypowiedź świata to nie była, ale dobre i to.
Wyszła z pokoju dając im znak, żeby szli za nią.
A wicedyrektor pił kawusię. Jakoś nie przejął się zaistniała sytuacją. W końcu nie będzie zakazywał uczniom rozmów z nauczycielami. Aczkolwiek to, co się tu wydarzyło, było dość ciekawe.
Filizaneczkaherbaty
Zoe
Także wyszła. Z dłońmi w kieszeniach.
Taka ciekawostka: gdy się denerwuje, czy coś, często chowa ręce w kieszenie.
//Moja ciekawostka.
Wchodzi do środka
- Dzień dobry, zastałem wicedyrektora?
- A i owszem - starszy mężczyzna spojrzał na niego znad okularów, dopijając ciemną kawę - Czegóż ci trzeba, młodzieńcze?
- Przyszedłem tu w sprawie wyborów na przewodniczącwgo szkoły.