Właścicielka
- Pogotowie ratunkowe, słucham?
niemamnietu
Dzień dobry. Matka mi umiera.
Właścicielka
- Podaj adres, powiedz mi co się stało i pod żadnym pozorem się teraz nie rozłączaj.
niemamnietu
Podał adres, powiedział, że nie wie i rozłączył się.
//buntownik//
Właścicielka
Może warto by zobaczyć co się dokładnie stało matce? Taka tam mała sugestia.
//W charakterze ma, że jest miły, ale na umieranie matki to ma jakoś wyje*ane.
niemamnietu
//Charakter może się zmienić pod wpływem różnych wydarzeń, a on przed chwilą dość dużo przeżył, nie sądzisz?//
Położył się i jeszcze raz spróbował zasnąć.
Właścicielka
//Ale to jednak jego matka.
//Osoba bliższa od takiej ciotki.
//Na razie przeżył za mało, żeby mieć taką znieczulicę, by mieć śmierć rodzica gdzieś.
Nie udawało mu się. Zbyt niedawno spał, by teraz ot tak usnąć. Więc może jednak sprawdzi co się stało jego matce?
// Jakoś nie widzę, żeby gdzieś o tym było. W odpisach nie uwzględniasz jego charakteru, tylko bezpłciowo wypisujesz czynności. Skąd można więc wiedzieć, czy te wydarzenia na niego wpłynęły czy nie?
niemamnietu
Wstał i poszedł do matki.
Właścicielka
Leżała na łóżku.
Miała zamknięte oczy i zasychające łzy na policzkach. W ręku trzymała telefon, przyciśnięty do prawie nieruchomej piersi.
Nad nią pochylał się ojciec i... płakał. Taki twardy mężczyzna, a autentycznie płakał.
Lukas dostrzegł mnóstwo tabletek nasennych rozsypanych koło łóżka i na pościeli. Gdzieś w kącie leżało puste opakowanie po lekach, które kobieta brała, gdy nie mogła zasnąć. Tym razem jednak widocznie przedawkowała. Ale dlaczego?
Ojciec podniósł wzrok na swojego syna.
- Twoja ciotka nie żyje. Siostra twojej matki zasnęła w samolocie i się nie obudziła. Medycy podejrzewają zawał z rozpaczy po śmierci Amandy. Twoja matka nie zniosła kolejnej straty i... - głos mu się łamał - Może umrzeć. Zadzwoniłeś po to pogotowie?
niemamnietu
Tak. Będą tu za chwilę.
A więc Dante spełnił swoją obietnicę. Niedobrze.
Właścicielka
Odetchnął ciężko.
- Dobrze. Oby ją odratowali - złapał za rękę nieruchome ciało matki Lukasa. Jeszcze żyła. Ale ledwie. Swoją drogą... te tabletki, które kobieta przedawkowała. Było ich pełno na podłodze. Może jedna z nich (nie więcej, by nie przedawkować) pomogłaby Lukasowi zasnąć? Tylko jak tu wziąć, kiedy ojciec jest w pomieszczeniu. Oto problem.
niemamnietu
Problem i to duży. Gdyby zasnął... Nieważne. Pewnie i tak by się nie udało. Dante zrobił co chciał i nic z tym nie zrobi. A w dodatku nie może powiedzieć nikomu prawdy, bo kto niby mu uwierzy? Usiadł obok ojca.
Wszystko będzie dobrze...
Mistrz pocieszania.
Właścicielka
- Oby, synu.
W oddali usłyszeli zbliżającą się karetkę.
//dobra, trza coś napisać do Lukasiątka nie mam pojęcia co
Może jednak uda mu się coś temu zaradzić. Z jednej strony wiedział, że wszelkie działania, jakie teraz podejmie, będą bezsensowne i zapewne nieskuteczne, ale z drugiej nie mógł patrzeć na roztrzęsionego ojca i umierającą matkę. Mógł sobie wyobrazić jakie katusze musi teraz przeżywać, jeśli to sprawka Dantego... Ukradkiem wziął jedną z tabletek, obok kobiety. - Zaraz wracam. - podniósł się z krzesła, jak wystrzelony z procy i pobiegł na górę, do swojego pokoju. Na schodach się wywalił i sobie głupi ryj rozwalił.
Właścicielka
Nikt nie próbował go zatrzymać. Jedyne, co usłyszał, gdy biegł do pokoju, to zbliżające się syreny karetki pogotowia i trzeszczenie schodów pod jego nogami. Mniej więcej w środku drogi na górę potknął się i boleśnie obił sobie twarz czyli upadł i se głupi ryj rozwalił, jednak kto by się tym przejmował w tym momencie? Jego matka mogła umrzeć i choć z zewnątrz wyglądało to na zwykłe przedawkowanie, on przecież miał prawo podejrzewać, gdzie tak naprawdę trafiła jego matka. Nie miał teraz czasu do stracenia. Musiał zdecydowanie działać!
Wytarł krew z nosa i wszedł szybko do swojego pokoju. Zamknął się na klucz, usiadł na łóżku i połknął tabletkę bez popicia i się udusił.
Właścicielka
Po chwili zasnął tak jak siedział, przy okazji spadając z łóżka i se głupi ryj rozwalając.
//Zmiana tematu. Przedsionek - napiszę.