Richyard pisze:
Odniosłem teraz wrażenie, że nie przeczytałeś w pełni mojej wypowiedzi. Może byłeś zajęty odpisywaniem innym, żeby poświęcić jej większą uwagę.
przeczytałem jącałą, dwa razy. Ale nie miałem pomysłu co odpisać na resztę. Wolałem zrobić topóźniej.
Richyard pisze:
Żaden system wartości nie jest uniwersalny. Nie rozumiem więc, skąd pojawia się Twoje pytanie o tym, czy pamiętam. Moje wzięło się, ponieważ napisałeś, że życie człowieka, który posiada rodzinę i dzieci jest bardziej wartościowe od życia człowieka, który nie posiada tychże.
to, że żaden system wartości nie jest uniwersalny to oczywisty bansł. Nie rozumiem czemu się na przywołujesz.
Równie dobrze można tego użyć jako argunent przeciwko Twojemu systemowi. Albo przeciwko dowolnej opinii.
I nie- nie uważam, że życie człowieka, który ma rodzinę jest bardziej wartościowe. Wydaje mi się, że albo nie, albo nie wiem.
Myślę jednak, że z punktu widzenia pragmatycznego podjęcia decyzji - możliwe, że lepsza byłaby opcja wyboru człowieka z rodziną.
Wydaje mi, że podjęcie decyzji nie sprowadza się wyłącznie do etyki. Zwłaszcza, że czasem wybór jest (jak w tym przykładzie) między dwoma nieetycznymi rozwiązaniami.
Richyard pisze:
W dalszej części próbowałem ukazać Ci, że życie każdego człowieka jest tyle samo warte. Tak naprawdę nie jesteśmy swoim ciałem, swoimi pieniędzmi, relacjami czy innymi czynnikami. To wszystko jest ego.
nie wiem, czy nie przekręcasz terminu ego (ale on ma sporo znaczeń, więc możliwe, że nie).
A poza tym - no ok. Nie zamierzałem na razie tej Twojej opinii krytykować, więc stwierdziłem, że nic na jej temat nie napiszę.
Hmmm... a jesli miałbym ją skomentować...
To tak buddyjsko trochę. Ale mniej radykalnie, bo oni uważają, że nawet nasza osobowość nie jest nami.
W sumie mam bardzo podobne podejście (i dlatego m.in. uważam, że zabójstwo człowieka we śnie, który nie ma znajomych etc. nadal jest złe.)
Tyle, że ja wolę nazywać to ludzką świadomością, a termin ego zachowuję dla psychoanalizy. Ale to kwestia nazewnictwa.