Dekrety papieskie głos papieża czy Boga?

Temat edytowany przez Baturaj - 1 marca 2019, 15:45

Avatar Deuslovult
Pragnę rozpocząć dyskusje o dekretach papieskich

Avatar RudyRydz
Dogmat o nieomylności papieża. Elo.

Avatar CzarnyGoniec
Człowiek jest omylny, Bóg jest nieomylny. Elo.

Dobra, bez sensu, bo katolicy wierzą, że papież w dekretach nie mówi głosem swoim, tylko Boga

Avatar Kabaczek15
To ja powiem, iż w dogmacie o nieomylności chodzi o to, że papież ma rację w sprawach wiary, a nie np. w sprawie co jest lepsze herbata czy yerba mate

Avatar
Konto usunięte
Yerba

Avatar KoalaStefan
Kto jest za ekumenizmem yerbowo-herbacianym

Avatar Kabaczek15
A propos jutrzejszego święta to powiem, że przywilej związany z dogmatem o nieomylności papieża został użyty tylko jeden raz w historii, kiedy to Pius XII ogłosił dogmat o wniebowzięciu Najświętszej Maryji Panny

Avatar Portak
Prawie jak Kim, zbiera się rzesza gości, jeden typ ustanawia fikcyjne wydarzenia historyczne i od teraz cyk ludzie je obchodzą.

Avatar WybraniecZWI
Portak, przyszedłeś tutaj tylko po to, żeby hejtować Chrześcijaństwo? To może od razu daj sobie spokój? Przynajmniej nie wku*wisz tylu ludzi :-)

Avatar Baturaj
Właściciel
+1

A w każdym razie nie w ten sposób.

Avatar Baturaj
Właściciel
I w ogóle to polecam poczytać stare tematy na Katolikach, jeszcze przed Wielkimi Wojnami Ateistów. Te z ostatnich stron. To były czasy.

Avatar Jastrzab03
Jeju, ale ty przeklinasz...

Avatar Kabaczek15
Baturaj pisze:
przed Wielkimi Wojnami Ateistów.
Przed Trzema Wielkimi Gównoburzami to było! Nie to co teraz

Avatar Baturaj
Właściciel
W sensie Wybraniec? Jastrząb, właśnie tutaj przydaje się cytowanie :P

Avatar Jastrzab03
Napisałem to, jak nie było tam twoich wypowiedzi...

Avatar Portak
WybraniecZWI pisze:
Portak, przyszedłeś tutaj tylko po to, żeby hejtować Chrześcijaństwo? To może od razu daj sobie spokój? Przynajmniej nie wku*wisz tylu ludzi :-)
Jeżeli kogoś wku*wiają racjonalne argumenty czy dygresje, to ewidentnie jest z nim coś nie tak.

Avatar Kabaczek15
Tylko, że te argumenty były za przeproszeniem z rzyci wzięte

Avatar Kabaczek15
W przypadku Korei Płn. Kim jest władcą totalitarnym i nikt nie ma nic do gadania. Natomiast w Kościele zbiera się synody oraz sobory do ustalania ważnych rzeczy. Poza tym to wydarzenia typu wniebowzięcie czy niepokalane poczęcie nie są ot, tak wymyślonymi rzeczami, tylko wywodzą się z kilkuset letniej tradycji i sięgają nawet czasów starożytnych. Dogmaty są nie po to, aby stworzyć te wydarzenia, ale po to aby dać ostateczną odpowiedź, że Kościół w pełni uznaje tą tradycję i te wydarzenia za prawdziwe

Avatar WybraniecZWI
Portak pisze:
Jeżeli kogoś wku*wiają racjonalne argumenty czy dygresje, to ewidentnie jest z nim coś nie tak.

Według Ciebie obrażanie religii Chrześcijańskiej to są "racjonalne argumenty czy dygresje?" Porównywanie prawd wiary Chrześcijańskiej do mitologii to są "racjonalne argumenty"?
No chyba nie.

Avatar Portak
Stary, spokojnie. Wbrew pozorom nie obchodzi mnie raczej kto w co wierzy, ale skoro powstała taka grupa, to wydaje mi się, że powinno się tutaj wystawiać właśnie swoje poglądy na tacę.

I uważam, że zbieranie ludzi o podobnych poglądach i zamykanie tych środowisk jest tak szkodliwe, że nawet ciężko byłoby mi pogodzić się z taką myślą. Sądzę, że Baturaj jest na to zbyt ambitny.

Prawdy wiary chrześcijańskiej, tak jak wiele prawd ogólnej wiary religijnej, są ściśle związane z mitami. Stary Testament to jeden wielki mit, a mimo to nie jest przez Kościół jak mit traktowany, tylko jako fakt. Oczywiście jako fakt nie w tym sensie co wierni, ale te gry słowne prowadzą na przykład do tego, że gość z Ikei nie chce wypełniać obowiązków pracownika, bo jakiś wyimaginowany stwór od pustynnych ludów sprzed kilku tysięcy lat twierdzi przez swoje prawa, że należy karać śmiercią ludzi za orientację seksualną. Warto dodać, że za orientację seksualną, którą sam im nadał. Żeby nie było, że to niereprezentatywna próbka statystyczna, proszę wejść do danych i zobaczyć ile procent katolików uczęszcza do Kościoła.

Dziwne zjawiska w KK toczą się od samej góry. Fakt krycia skandali pedofilskich w Kościele Katolickim przez Jana Pawła II to dzisiaj dość powszechna wiedza, która mówi sama za siebie. Mówi się, że negowanie możliwości zbawienia po samych uczynkach szanując przy tym swój sceptycyzm jest w Kościele uznawane za pseudokatolicyzm. Ale kto, jak nie najwyższe figury w KK anulował taką właśnie wypowiedź papieża Franciszka?

Władze Kościoła wyglądają jak brudni politycy, którzy mimo, że mają możliwości do prostego i przystępnego wytłumaczenia teologii katolickiej zachowują się specjalnie tak, jakby teologia katolicka stanowiła tylko próbę obrony wykładni katolickiej przed jednostkami, które atakują katolicyzm. Tacy ludzie mówią, że dzięki tym narzędziom takim jak teologia atakują właśnie pseudokatolicyzm, ale jednocześnie wydają się popierać stosowanie metod pseudokatolicyzmu, żeby zatrzymywać masy przy religii. Weźmy na przykład takie klasyczne straszenie piekłem przez katechetów. Nikt z tej wybitnie wykształconej, teologicznej góry w ciągu dalszym nic z tym kiepskim poziomem katechezy nie robi. W celu moralnym czy egoistycznym - nie wiem.

I cały ten dogmat o nieomylności papieża, wydaje mi się on całkowicie sprzeczny z jakąkolwiek ludzką godnością i metodą rozumowania. No po prostu jeden ziomek określa, w co kto ma wierzyć. Ja to tak widzę, jak jest mi podane na tacy prosto i logicznie. To są moje dywizje. Wystawcie coś lepszego, jeśli macie.

Co do idei grupy, moja teza jest taka, że w rzeczywistości (idę tu za Gońcem), prawdziwy katolicyzm jest zajebiście związany z pseudokatolicyzmem, dlatego atakując pseudokatolicyzm kopiecie sobie własny dołek, moi drodzy panowie.

Pozdrawiam.

Avatar Kabaczek15
Suchaj, bo chyba nie rozumiesz. Dogmat o nieomylności papieża został użyty tylko raz w historii. A "co kto ma wierzyć" wynika z dialogu biskupów, kardynałów i teologów opierających się na tradycji Kościoła i rzecz jasna Biblii.

A odnośnie twierdzenia, że pseudokatolicyzm i prawdziwy katolicyzm są mocno związane. To ktoś musi być strasznie ślepy, żeby nie zauważyć wyraźnej różnicy między np. takim papieżem Franciszkiem czy o. Adamem Szóstakiem, a typowym Januszem chcącym palić homoseksualistów na stosie

Avatar Portak
Kabaczek15 pisze:
Suchaj, bo chyba nie rozumiesz. Dogmat o nieomylności papieża został użyty tylko raz w historii. A "co kto ma wierzyć" wynika z dialogu biskupów, kardynałów i teologów opierających się na tradycji Kościoła i rzecz jasna Biblii.
Fałszywy trop, niczego to nie zmienia, a dogmat o nieomylności dalej istnieje.
Kabaczek15 pisze:
A odnośnie twierdzenia, że pseudokatolicyzm i prawdziwy katolicyzm są mocno związane. To ktoś musi być strasznie ślepy, żeby nie zauważyć wyraźnej różnicy między np. takim papieżem Franciszkiem czy o. Adamem Szóstakiem, a typowym Januszem chcącym palić homoseksualistów na stosie
Znowu popełniasz błąd w dyskusji. Walnąłeś chochoła. Nikt tu nie mówi, że się nie różnią. Ja tylko mówię, że papaj i teologowie wydają się brać współudział w tym niecnym procederze wpływów pseudokatolickiej nauki, o czym pisałem w poście wyżej.

Avatar Kabaczek15
Portak pisze:
Fałszywy trop, niczego to nie zmienia, a dogmat o nieomylności dalej istnieje.
Ale nic to nie zmienia, że jest
Portak pisze:
Znowu popełniasz błąd w dyskusji. Walnąłeś chochoła. Nikt tu nie mówi, że się nie różnią. Ja tylko mówię, że papaj i teologowie wydają się brać współudział w tym niecnym procederze wpływów pseudokatolickiej nauki, o czym pisałem w poście wyżej.
Próbują oni walczyć z tym, ale jak niektórzy ludzie to katolicy tylko z nazwy, to często jest tak, że w ogóle nie stosują się nawet do podstawowych rzeczy jakie wymaga się od chrześcijan np. przebaczenia. I choćbyś mówił, że sam Jezus nawet mówił o miłości do wrogów, to oni i tak wiedzą swoje

Avatar KoalaStefan
Portak pisze:
Stary Testament to jeden wielki mit

Mit (stgr. μῦθος) – opowieść o bóstwach i istotach nadprzyrodzonych, przekazywana przez daną społeczność, zawierająca w sobie wyjaśnienie sensu świata i ludzi w ich doświadczeniach zbiorowych oraz indywidualnych (według definicji etnoreligijnej) lub wywodzące się z tradycji ustnej ponadczasowe, anonimowe opowiadanie o postaciach nadprzyrodzonych, które trwa w kulturze dzięki ciągłym transformacjom i reinterpretacjom dokonywanym przez pisarzy, przy zachowaniu jednocześnie swojego pierwotnego sensu (z wikipedii)
Mam rozumieć że mniej więcej potwierdzeni królowie Judy typu Ezechiasz też nie istnieli?

Avatar KoalaStefan
Portak pisze:
Oczywiście jako fakt nie w tym sensie co wierni, ale te gry słowne prowadzą na przykład do tego, że gość z Ikei nie chce wypełniać obowiązków pracownika, bo jakiś wyimaginowany stwór od pustynnych ludów sprzed kilku tysięcy lat twierdzi przez swoje prawa, że należy karać śmiercią ludzi za orientację seksualną. Warto dodać, że za orientację seksualną, którą sam im nadał

Ekhem, to tak nie działa.
Po pierwsze, nie chcesz to nie, ale na wszystko co dla ciebie ważne w życiu, nie nazywaj Boga wyimaginowanym stworem
Po drugie, stare przymierze, które teraz jest już przedawnione
Po trzecie, Bóg nie siedzi z wykazem ludzi urodzonych w danym dniu i nie mówi „Ten będzie gejem, ci dwaj hetero, a z tego zrobimy bi żeby było śmiesznie”

Avatar Baturaj
Właściciel
Portak pisze:
Stary, spokojnie. Wbrew pozorom nie obchodzi mnie raczej kto w co wierzy, ale skoro powstała taka grupa, to wydaje mi się, że powinno się tutaj wystawiać właśnie swoje poglądy na tacę.

I uważam, że zbieranie ludzi o podobnych poglądach i zamykanie tych środowisk jest tak szkodliwe, że nawet ciężko byłoby mi pogodzić się z taką myślą. Sądzę, że Baturaj jest na to zbyt ambitny.

Prawdy wiary chrześcijańskiej, tak jak wiele prawd ogólnej wiary religijnej, są ściśle związane z mitami. Stary Testament to jeden wielki mit, a mimo to nie jest przez Kościół jak mit traktowany, tylko jako fakt. Oczywiście jako fakt nie w tym sensie co wierni, ale te gry słowne prowadzą na przykład do tego, że gość z Ikei nie chce wypełniać obowiązków pracownika, bo jakiś wyimaginowany stwór od pustynnych ludów sprzed kilku tysięcy lat twierdzi przez swoje prawa, że należy karać śmiercią ludzi za orientację seksualną. Warto dodać, że za orientację seksualną, którą sam im nadał. Żeby nie było, że to niereprezentatywna próbka statystyczna, proszę wejść do danych i zobaczyć ile procent katolików uczęszcza do Kościoła.

Dziwne zjawiska w KK toczą się od samej góry. Fakt krycia skandali pedofilskich w Kościele Katolickim przez Jana Pawła II to dzisiaj dość powszechna wiedza, która mówi sama za siebie. Mówi się, że negowanie możliwości zbawienia po samych uczynkach szanując przy tym swój sceptycyzm jest w Kościele uznawane za pseudokatolicyzm. Ale kto, jak nie najwyższe figury w KK anulował taką właśnie wypowiedź papieża Franciszka?

Władze Kościoła wyglądają jak brudni politycy, którzy mimo, że mają możliwości do prostego i przystępnego wytłumaczenia teologii katolickiej zachowują się specjalnie tak, jakby teologia katolicka stanowiła tylko próbę obrony wykładni katolickiej przed jednostkami, które atakują katolicyzm. Tacy ludzie mówią, że dzięki tym narzędziom takim jak teologia atakują właśnie pseudokatolicyzm, ale jednocześnie wydają się popierać stosowanie metod pseudokatolicyzmu, żeby zatrzymywać masy przy religii. Weźmy na przykład takie klasyczne straszenie piekłem przez katechetów. Nikt z tej wybitnie wykształconej, teologicznej góry w ciągu dalszym nic z tym kiepskim poziomem katechezy nie robi. W celu moralnym czy egoistycznym - nie wiem.

I cały ten dogmat o nieomylności papieża, wydaje mi się on całkowicie sprzeczny z jakąkolwiek ludzką godnością i metodą rozumowania. No po prostu jeden ziomek określa, w co kto ma wierzyć. Ja to tak widzę, jak jest mi podane na tacy prosto i logicznie. To są moje dywizje. Wystawcie coś lepszego, jeśli macie.

Co do idei grupy, moja teza jest taka, że w rzeczywistości (idę tu za Gońcem), prawdziwy katolicyzm jest zajebiście związany z pseudokatolicyzmem, dlatego atakując pseudokatolicyzm kopiecie sobie własny dołek, moi drodzy panowie.

Pozdrawiam.

Widzę tu dużo, po pierwsze, ignorancji, bo inaczej nie wytłumaczę niezgodności z faktami, którą tu prezentujesz. Nie, papież nie decyduje tak sobie, w co kto ma wierzyć, jak napisał Kabaczek. Widzę, że nie zauważasz pewnych aegumentów z naszej strony (pewnie dlatego, że pokazują, że mówisz zwykłą nieprawdę, więc nie wiesz, jak na nie odpowiedzieć. "Fałszywy trop"? Błagam). To, w co kto ma wierzyć, jak powiedziałeś, zostało ustalone i jest ustalane w oparciu o Pismo Święte (interpretowane W CAŁOŚCI, nie urywkami) oraz objawienia, przez ludzi którzy poświęcają temu zajęciu całe swoje życia. To jest fakt. Bez zabarwień. Których Ty używasz całkiem sporo.

Pseudokatolicyzm to pseudokatolicyzm, i związany z katolicyzmem jest, ale nie w ten sposób, w jaki mówisz. Jest to po prostu pozorne postępowanie według zasad katolicyzmu, a w praktyce życie po swojemu, jak wygodnie, a wycieranie sobie katolicyzmem twarzy.
Trzeba też pamiętać, że to, że ktoś czasem korzysta z pseudokatolicyzmu, nie oznacza, że jest od razu pseudokatolikiem. Bo jest takie coś jak grzech i zwykła ludzka omylność. Ja też wiele razy uczyniłem coś pseudokatolickiego. Ale poczyniłem od tamtej pory duży postęp i staram się rozumieć coraz więcej.
Katolicyzmem trzeba żyć, katokicyzm trzeba medytować przez życie. To nie jest ustalony zestaw reguł określający "rób to i to, a pójdziesz do nieba". Dla każdego jest to co innego, każdy musi zrozumieć Boga na swój sposób. SPRÓBOWAĆ go zrozumieć, czyli zrozumieć na swój sposób (żebyś nie łapał za słówka). Dążyć do jak najdoskonalszego życia, z Bogiem.
Wciąż jednak wypełniając Jego wolę i będąc posłusznym (ale nie ślepo) Kościołowi.

Avatar CzarnyGoniec
Ej, a tak czysto teoretycznie
Jeśli okaże się, że np. Wy byliście w błędzie i np. żeby być Katolikiem nie trzeba tak naprawdę wierzyć we wszystko, co jest zapisane w KKK...
to czy Wy staniecie się wtedy pseudokatolikami?

Avatar Portak
Kabaczek15 pisze:
Ale nic to nie zmienia, że jest
Ależ zmienia bardzo dużo... Liberum veto też nie było długo używane. Litera była i z niej korzystali.
Kabaczek15 pisze:
Próbują oni walczyć z tym, ale jak niektórzy ludzie to katolicy tylko z nazwy, to często jest tak, że w ogóle nie stosują się nawet do podstawowych rzeczy jakie wymaga się od chrześcijan np. przebaczenia. I choćbyś mówił, że sam Jezus nawet mówił o miłości do wrogów, to oni i tak wiedzą swoje
To jakoś im nie wychodzi, bo patrząc po nauce katechezy w Polsce i kazaniach niektórych księży wygląda na to, jakby oni po cichu to jeszcze popierali. Zobacz sobie chrześcijaństwo w pierwszych wiekach, kiedy nie wydawało się być żadnej góry i żadnych ciemnych interesów na najwyższych szczeblach. To była kwintesencja prawdziwej religijności, pogodnej duszy. Jak religia zaczęła wchodzić do polityki i przejmować władzę w średniowieczu to zaczęło się robić kiepsko.
KoalaStefan pisze:
Mit (stgr. μῦθος) – opowieść o bóstwach i istotach nadprzyrodzonych, przekazywana przez daną społeczność, zawierająca w sobie wyjaśnienie sensu świata i ludzi w ich doświadczeniach zbiorowych oraz indywidualnych (według definicji etnoreligijnej) lub wywodzące się z tradycji ustnej ponadczasowe, anonimowe opowiadanie o postaciach nadprzyrodzonych, które trwa w kulturze dzięki ciągłym transformacjom i reinterpretacjom dokonywanym przez pisarzy, przy zachowaniu jednocześnie swojego pierwotnego sensu (z wikipedii)
Mam rozumieć że mniej więcej potwierdzeni królowie Judy typu Ezechiasz też nie istnieli?
Gdzie ty tu widzisz sprzeczność? Troja została odkryta na terenach dzisiejszej Turcji, a jest ważną częścią mitologii greckiej.
KoalaStefan pisze:
Po pierwsze, nie chcesz to nie, ale na wszystko co dla ciebie ważne w życiu, nie nazywaj Boga wyimaginowanym stworem
Wolność słowa. Równie dobrze ktoś mógłby powiedzieć, że nie powinieneś nazywać tego wyimaginowanego stwora z pustyni Bogiem, bo ludzie zatracają w sobie przez tę definicję pojęcie, czym Bóg jest.
KoalaStefan pisze:
Po drugie, stare przymierze, które teraz jest już przedawnione
Oczywiście, że jest przedawnione. De iure. Jest na tyle przedawnione, że Kościół w Polsce nie potrafi nawet bezpośrednio opie**olić jakiegoś gównianego fundamentalisty z Ikei. I cyk kolejny argument za współpracą z pseudokatolicyzmem.
KoalaStefan pisze:
Po trzecie, Bóg nie siedzi z wykazem ludzi urodzonych w danym dniu i nie mówi „Ten będzie gejem, ci dwaj hetero, a z tego zrobimy bi żeby było śmiesznie”
A jednak chrześcijaństwo zakłada, że WSZYSTKO zostało stworzone przez Boga, który w chwili stworzenia dokładnie wiedział co będzie później, włącznie z rzeczami w ludzkiej biologii, które prowadzą do takiej a nie innej orientacji seksualnej. No niestety, też wydaje mi się to kiepskim i trudnym do obrony konceptem, chciałbym, żeby chrześcijaństwo miało do zaoferowania coś lepszego, ale niestety wydaje się, że widzę właśnie to co krytykuję.
Baturaj pisze:
Widzę tu dużo, po pierwsze, ignorancji, bo inaczej nie wytłumaczę niezgodności z faktami, którą tu prezentujesz. Nie, papież nie decyduje tak sobie, w co kto ma wierzyć, jak napisał Kabaczek. Widzę, że nie zauważasz pewnych aegumentów z naszej strony (pewnie dlatego, że pokazują, że mówisz zwykłą nieprawdę, więc nie wiesz, jak na nie odpowiedzieć. "Fałszywy trop"? Błagam).
No bo to jest fałszywy trop, a ty stosujesz tutaj kolejną metodę niemerytorycznej dyskusji. Atakujesz mnie osobiście, mordo.
Baturaj pisze:
To, w co kto ma wierzyć, jak powiedziałeś, zostało ustalone i jest ustalane w oparciu o Pismo Święte (interpretowane W CAŁOŚCI, nie urywkami) oraz objawienia, przez ludzi którzy poświęcają temu zajęciu całe swoje życia. To jest fakt. Bez zabarwień. Których Ty używasz całkiem sporo.
No i co z tego? Ten werdykt jednego gościa dalej istnieje, jakkolwiek czego innego by nie było. Wyobraź sobie, gdybyśmy zrobili coś takiego w metodologii naukowej. A przecież "wiara" tak samo jak metodologia naukowa zajmuje się pojęciem uznawania czegokolwiek za prawdę. I ty mówisz, że wiara katolicka jest logiczna. Czy to, że jeden gościu dysponuje nawet najmniejszym polem manewru w mówieniu co ma być, a co nie jest nie narusza już praw logiki?
Baturaj pisze:
Pseudokatolicyzm to pseudokatolicyzm, i związany z katolicyzmem jest, ale nie w ten sposób, w jaki mówisz. Jest to po prostu pozorne postępowanie według zasad katolicyzmu, a w praktyce życie po swojemu, jak wygodnie, a wycieranie sobie katolicyzmem twarzy.
Trzeba też pamiętać, że to, że ktoś czasem korzysta z pseudokatolicyzmu, nie oznacza, że jest od razu pseudokatolikiem. Bo jest takie coś jak grzech i zwykła ludzka omylność. Ja też wiele razy uczyniłem coś pseudokatolickiego. Ale poczyniłem od tamtej pory duży postęp i staram się rozumieć coraz więcej.
No widzisz, Baturaj, ze sprawą pseudokatolicyzmu w Kościele wydaje się być tak troszkę jak ze sprawą pedofilii. Katolickie argumenty przeciw zarzutom mówią na przykład, że przecież odchyły są w każdym zawodzie, a ludzie czepiają się księży, którzy są poniekąd ludźmi takimi jak my. No widzisz, a te argumenty dało się łatwo rozbić wystawiając na tacę takowe, które mówią o pomocy dla pedofili z samej góry instytucji. Jak sobie wyobrażasz nauczyciela WF-u, który po molestowaniu uczennic przeniesiony jest do innej szkoły? No to widzisz, ja wychodzę z wniosku, że pseudokatolicyzm ma chyba podobny status. Nauka katechezy w Polsce jest podobno na tragicznym poziomie. Pełno straszenia piekłem i innych rzeczy. A zobacz, że wychodzi to z samego Episkopatu Polski. Od cholery katolików jest pseudokatolikami. Kościół wydaje się robić z tym mniej niż powinien. Ba, pozwala się, żeby sami księża na kazaniach byli pseudokatoliccy zamiast otwarcie wysłać do nich listy, żeby na tych kazaniach mocno taki pseudokatolicyzm atakowali. To by pomogło, ale z jakiegoś powodu tak proste rzeczy nie są wcielane w życie.

Avatar Jastrzab03
CzarnyGoniec pisze:
Ej, a tak czysto teoretycznie
Jeśli okaże się, że np. Wy byliście w błędzie i np. żeby być Katolikiem nie trzeba tak naprawdę wierzyć we wszystko, co jest zapisane w KKK...
to czy Wy staniecie się wtedy pseudokatolikami?

A ten znowu swoje...

Avatar Baturaj
Właściciel
Po pierwszw: nie atakuję Cię bezpośrednio tylko zauważam problemy w Twojej argumentacji. Najłatwiej je zauważać w czyjejś, nie w swojej prawda?

Po drugie:"wiara, tak samo jak metodologia naukowa(...)" - stop. Nie, wiara NIE JEST NAUKĄ. Wiara i nauka nawzajem się uzupełniają, ale wiara nie jest tym samym co nauka. Jedyne co, to nie powinna stać w sprzeczności z naukowym myśleniem. I zauważ - ciągle gadasz o "dekrecie o nieomylności jednego gostka". Mówimy Ci, że to nie jest używane, a używane jest jedynie wtedy, kiedy papież jest czegoś pewien, czyli kiedy np. otrzyma objawienie (wyobraź sobie, że wierzymy w objawienia), albo w inny sposób Bóg mu coś przekaże. TYLKO W TAKICH SYTUACJACH. Nie, że "jestem papieżem więc jestem nieomylny". NIE. Czyli, odpowiadając na Twoje pytanie - nie, nie narusza to praw logiki.

Po trzecie: to nieprawda, że wielu katolików jest pseudokatolikami. Przynajmniej nie w pełni. Jak mówiłem, ludzie popełniają błędy i grzechy, ale potem rozumieją, że to było złe. I tak się składa że na kazaniach już wielu księży mówi to, co zasugerowałeś. Chodzisz Ty w ogóle do kościoła i słuchasz tych kazań? No właśnie. Najłatwiej mówi się o tym, o czym się mało wie. I to właśnie jest niezgodne z myśleniem naukowym i logicznym, przyjacielu.
Owszem, mnóstwo księży w Polsce mówi, że nie wolno robić tych rzeczy, które robią pseudokatolicy. Czy to jak pojadę nad morze, czy w góry, czy gdzieś do Lublina czy gdzie indziej - bardzo często to słyszę. A to, że ludzie nie chcą tego słuchać to raczej nic dziwnego. Bo przecież zmienić swoje poglądy jest bardzo trudno. Nawet, a raczej szczególnie, jeśli ktoś przedstawia racjonalne argumenty.

Po czwarte: odnośnie tego wyimaginowanego stwora - zapominasz o jednym - my w Boga WIERZYMY. Wierzymy, że nie został wyimaginowany. A Ty uważasz (wierzysz!) że został wyimaginowany. Tak, NIE wiesz, tylko uważasz. Bo człowiek, który poświęcił się nauce, człowiek przeprowadzający naukowy proces myślenia wiesz co myśli o Bogu? Nic. Ani nie wierzy, że ten istnieje, ani nie wierzy, że nie istnieje. On w ogóle nie wierzy. Bo dla niego Bóg jest NIEISTOTNY z punktu widzenia nauki. Nawet, kiedy ten naukowiec jest katolikiem, to w procesie naukowego dochodzenia powinien zignorować istnienie czegokolwiek, czego nie da się dowieść.
Ty natomiast mówisz, że jest wyimaginowany. Czyli Bóg wcale nie jest Ci obojętny.

Avatar Kabaczek15
Portak pisze:
Ależ zmienia bardzo dużo... Liberum veto też nie było długo używane. Litera była i z niej korzystali.
Nie wiem, czy wiesz, ale gdyby papież zaczął gadać ostre głupoty to też można zainterweniować
Portak pisze:
To jakoś im nie wychodzi, bo patrząc po nauce katechezy w Polsce i kazaniach niektórych księży wygląda na to, jakby oni po cichu to jeszcze popierali. Zobacz sobie chrześcijaństwo w pierwszych wiekach, kiedy nie wydawało się być żadnej góry i żadnych ciemnych interesów na najwyższych szczeblach. To była kwintesencja prawdziwej religijności, pogodnej duszy. Jak religia zaczęła wchodzić do polityki i przejmować władzę w średniowieczu to zaczęło się robić kiepsko
No teraz to się popisałeś. Nawet w listach apostolskich i dziejach jest napisane, że w pierwotnym Kościele była duża niezgoda i szerzyły się wielkie grzechy. A czy Ty masz pewność, że tamte osoby nie są ganiane za swoje uczynki?

Avatar CzarnyGoniec
Jastrzab03 pisze:
A ten znowu swoje...
To jest tak zwana "inna opinia".
Wiem, że na tej grupie się takich rzeczy raczej nie szanuje, bo nie bardzo dopuszcza się tutaj do siebie, że można być w błędzie.
Tak sobie zapytałem w eter.

Avatar Baturaj
Właściciel
Słucham?
XD
Jedną z kluczowych zasad tej grupy jest dopuszczanie do siebie, że można być w błędzie. A to, że nie skaczę od razu radośnie zmieniać poglądy, kiedy Ty powiesz swoje argumenty, nie oznacza, że nie dopuszczam do siebie myśli o własnej omylności.
Bo dopuszczam.
Gdybym tego nie robił to nie zmieniałbym tak często zdania, kiedy ktoś mówi mi racjonalne argumenty. Czy to w prawdziwym życiu, czy na Jeja.
A czy Ty dopuszczasz?

Avatar Jastrzab03
CzarnyGoniec pisze:
To jest tak zwana "inna opinia".
Wiem, że na tej grupie się takich rzeczy raczej nie szanuje, bo nie bardzo dopuszcza się tutaj do siebie, że można być w błędzie.
Tak sobie zapytałem w eter.

Super, a teraz nas obrażasz.

Avatar Portak
Baturaj, Gdybyś poczytał Wikipedię, albo chociaż słowniczek pojęć, który zapodał Darcus, wiedziałbyś że wytykanie przeciwnikom "fałszywego tropu" czy "atakowania chochoła" to bardzo dobry argument.

Owszem, wiara stoi w sprzeczności z naukowym myśleniem, które zakłada, że jeśli bierzemy coś na wiarę, to przynajmniej z uwzględnianiem bardzo dobrego prawdopodobieństwa. W kwestii Boga nie jesteśmy w stanie nawet określić prawdopodobieństwa, tak samo jak w kwestii smoka wawelskiego. Jest to więc podejście nielogiczne, bo zachowujecie się, jakbyście coś wiedzieli, a nie wiecie w gruncie rzeczy nic. Tak samo wiara w objawienia jest w gruncie rzeczy niepoparta nauką.

Nie, nie chodzę do Kościoła. Przyznaję, że moje dane w tej materii opierały się na własnych doświadczeniach i ogromnej ilości dowodów anegdotycznych. Na przykład osobiście znam ludzi, którzy nie chodzą do Kościoła, a prezentują zachowania podobne do takich pseudokatolickich jak straszenie piekłem. Ale dobra, nie o tym.

Jakaś grubo ponad połowa "katolików" nie uczęszcza na niedzielną Mszę Święta. Jeszcze więcej nie przystępuje do Komunii Świętej.
Wikipedia pisze:
Według autodeklaracji respondentów CBOS w 2012 roku za katolików uważa się około 93,0% populacji, lecz światopogląd zaledwie 8% Polaków pokrywa się z doktryną Kościoła katolickiego.
Wikipedia pisze:
Badanie CBOS z listopada 2011 roku wykazało, że 95% mieszkańców Polski deklaruje się jako katolicy. Jest to, po Malcie, największy odsetek w Europie.
Wikipedia pisze:
Wierzenia wielu Polaków cechuje bowiem daleko posunięta wybiórczość[57] oraz synkretyzm, niektórzy włączają do swojego światopoglądu obok tradycyjnych pojęć katolickich również idee zaczerpnięte z religii niechrześcijańskich, takie jak np. wiara w reinkarnację (26%) lub przeznaczenie (66%).
Nie wiem, czy Bóg istnieje.
Myślę, że Bóg katolicki nie istnieje, bo jest niezgodny z metodologią naukową, która jest najlepszym nam dostępnym opisem rzeczywistości.

Nie, kwestia istnienia Boga ogólnie, który nie igneruje w świat jest mi obojętna.
Kwestia istnienia Boga chrześćijańska jest dla mnie ważna, rozczarowałbym się mocno swoim życiem jakby były przesłanki na istnienie czegoś takiego.

Kabaczek, twój argument o "interwencji" nic nie zmienia. Można zainterweniować, ale i tak papież ma władzę w kwestii, w której władzy mieć nie powinien. W wierze idzie o wyjaśnianie rzeczywistości, a zdanie jednego człowieka nie jest w tej kwestii żadnym autoryterem, właśnie ze względu metodologii naukowej. Wiesz, w tamtych czasach wielkim grzechem mogło być zastrzeżenie co do określonych pierdół w teologii katolickiej. W chwili, gdy chrześcijaństwo dobrało się do władzy zaczęło się tłamszenie wolności myśli i kultury, widocznej w starożytnej Grecji czy tam Rzymie.
Vide średniowiecze.

Avatar CzarnyGoniec
Goniec:
- Pisze coś, co uznał za interygujące
Jastrzab03 pisze:
A ten znowu swoje...

Goniec:
- A no tak, tutaj niezbyt obchodzi ludzi opinia innych
Jastrzab03 pisze:
Super, a teraz nas obrażasz.


No nie wiem, a czego się spodziewałeś po swoim komentarzu? Tego, że przekonasz mnie do swojej racji i uznam wyższość Twojej argumentacji? Bo w sumie nie bardzo widzę co innego mógłbym z niego wynieść, niż "Goniec, ić gdzie indziej ze swoimi przemyśleniami"

Avatar Baturaj
Właściciel
XD ale Ty wiesz, że to właśnie Ty się tak zachowujesz? Że to my mamy uznać wyższość Twoich argumentacji, a jeśli nie, to nie obchodzi nas opinia innych? Widzisz to w ogóle?

Avatar CzarnyGoniec
CzarnyGoniec pisze:
Ej, a tak czysto teoretycznie
Jeśli okaże się, że np. Wy byliście w błędzie i np. żeby być Katolikiem nie trzeba tak naprawdę wierzyć we wszystko, co jest zapisane w KKK...
to czy Wy staniecie się wtedy pseudokatolikami?

vs
CzarnyGoniecWgłowachNiektórych pisze:
Ej, a tak w ogóle:
To Wy jesteście w błędzie, żeby być Katolikiem nie trzeba tak naprawdę wierzyć we wszystko, co jest zapisane w KKK.
I dlatego to Wy jesteście pseudokatolikami


Pokaż mi gdzie tu jest "pewność o wyższości swojej argumentacji" i brak otwartości na opinie innych etc?
O argumentacji można dyskutować dopiero gdy się jakaś pojawi, a nie w momencie gdy moje pytanie zostanie zlane i potraktowane jako bredzenie ateisty, który nie rozumie o co chodzi.

Avatar Portak
Murem stoję za Gońcem. Powiedzieć, że odpowiedź Jastrzębia była godna pożałowania to nic nie powiedzieć.

Avatar Jastrzab03
CzarnyGoniec pisze:
vs


Pokaż mi gdzie tu jest "pewność o wyższości swojej argumentacji" i brak otwartości na opinie innych etc?
O argumentacji można dyskutować dopiero gdy się jakaś pojawi, a nie w momencie gdy moje pytanie zostanie zlane i potraktowane jako bredzenie ateisty, który nie rozumie o co chodzi.

Widzisz Goniec, bo ja po prostu nienawidzę tych twopich ukrytych wiadompości. Tego zgrywania się, zakłamania, próby za wszelką cenę udowodnienia nam, że się mylimy. Pamiętam ten twój tekst o tym, że naukowość nie dla wszystkich będzie zaletą.
I nie zapomnę.

Avatar Deuslovult
Portak pisze:
Murem stoję za Gońcem. Powiedzieć, że odpowiedź Jastrzębia była godna pożałowania to nic nie powiedzieć.

Avatar Kabaczek15
Portaku. Ty nadal nie rozumiesz, że papież korzysta z rad wielu innych teologów, a jego ex cathedra jest tylko ostatecznym potwierdzeniem w danej sprawie

Avatar CzarnyGoniec
Jastrzab03 pisze:
Widzisz Goniec, bo ja po prostu nienawidzę tych twoich ukrytych wiadompości
Czego?
Jastrzab03 pisze:
Pamiętam ten twój tekst o tym, że naukowość nie dla wszystkich będzie zaletą.
I nie zapomnę.
Właściwie to ja go nie pamiętam.
Ale tak jak pomyślę to... coś z nim jest nie tak? No bo nie dla każdego "naukowość" to dobra cecha.

Avatar Baturaj
Właściciel
Goniec, Ty teraz udajesz głupiego? Udajesz, że myślisz, że pokazanie wyższości swojej racji sprowadza się do powiedzenia tego niemal wprost? Serio?
Ty się tak zachowujesz. Ależ proszę, przykłady: co miało znaczyć "nie za bardzo dopuszcza się tutaj do siebie, że można być w błędzie"? Kiedy ktoś nie przyjmuje Twoich argumentów, od jakiegoś względnie dłuższego ojresu czasu, atakujesz go w taki sposób. Że nie dopuszcza do siebie możliwości omylności. Nawet, jeśli takie spostrzeżenie niezbyt pokrywa się z prawdą.
Nadal uważasz, że wszystko, co powiedziałeś, było w porządku? Względem współdyskutanta?
Może spytam inaczej:
Czy kiedykolwiek oskarżyłem Cię, że nie dopuszczasz do siebie możliwości własnej omylności, nie mając ku temu nawet cienia dowodu? (Nie, niezgadzanie się z argumentami oponenta nie jest nawet cieniem dowodu).

Avatar Baturaj
Właściciel
Portak pisze:
Baturaj, Gdybyś poczytał Wikipedię, albo chociaż słowniczek pojęć, który zapodał Darcus, wiedziałbyś że wytykanie przeciwnikom "fałszywego tropu" czy "atakowania chochoła" to bardzo dobry argument.

Żeby to zadziałało w tym przypadky, to rzeczywiście musiałby to być fałszywy trop. A nie był, co Ci udowodniłem, podając powód, dlaczego "nieomylność" Papieża nie jest niezgodna z zasadami logiki.

Owszem, wiara stoi w sprzeczności z naukowym myśleniem, które zakłada, że jeśli bierzemy coś na wiarę, to przynajmniej z uwzględnianiem bardzo dobrego prawdopodobieństwa
Otóż nie. Ponownie mylisz pojęcia, ewentualnie po prostu nie rozumiesz, na czym polega to, co mówisz. W tym wypadku mylisz logikę z myśleniem naukowym. To dwie różne rzeczy. Logika definiuje, czy dana wiara nie jest wewnętrznie sprzeczna i sprawdza, czy przesłanki na nią mają jakikolwiek sens logiczny. Nigdy nie ma w logice zasady typu "wiara musi być poparta dużym prawdopodobieństwem". To zasada procesu naukowego dochodzenia, nie logiki.

W kwestii Boga nie jesteśmy w stanie nawet określić prawdopodobieństwa, tak samo jak w kwestii smoka wawelskiego
Błąd - złe porównanie. Owszem, oszacować wysokości prawdopodobieństwa istnienia Boga nie możemy, ale możemy porównać prawdopodobieństwo istnienia Boga katolickiego do prawdopodobieństwa istnienia innych bogów. A prawdopodobieństwo istnienia Smoka Wawelskiego potrafimy ocenić całkiem nieźle - jest ono dość niskie.

Jest to więc podejście nielogiczne, bo zachowujecie się, jakbyście coś wiedzieli, a nie wiecie w gruncie rzeczy nic
Nie jest to podejście nielogiczne. Wymyślasz sobie jakieś nowe zasady logiki, albo mylisz pojęcia. Tak czy siak, znowu mówisz o wierze, jakby to była wiedza i jakby musiała być poparta faktami. Musisz zrozumieć, co myślałem, że każdy rozsądny wie, że jeśli wiara byłaby poparta faktami, to nie byłaby do końca wiarą. W zasadzie to by nią nie była. Wiara ma za zadanie uzupełniać wiedzę, nie z niej wynikać. Dlatego powinna być zgodna z całą dotychczasową wiedzą i być wewnętrznie spójna, nie sprzeczna. Czyli innymi słowy - poprawna LOGICZNIE.

Tak samo wiara w objawienia jest w gruncie rzeczy niepoparta nauką

Ponownie: wiara NIE JEST poparta nauką. Wiara uzupełnia to, co dowodzimy za pomocą nauki. Wiara nie powinna być sprzeczna z nauką. Ale KAŻDA wiara (tu Cię może zaskoczę, bo naprawdę lubisz mylić pojęcia) jest nienaukowa. Z definicji. "Nienaukowa" nie znaczy "sprzeczna z nauką". Nienaukowa znaczy "niepoparta nauką". Żadna wiara nie musi być poparta nauką. Wiara UZUPEŁNIA to, co już wiemy dzięki nauce. Nie poparta, a "niesprzeczna", tego słowa powinniśmy szukać. A wiara w objawienia nie jest sprzeczna z nauką.

Nie, nie chodzę do Kościoła. Przyznaję, że moje dane w tej materii opierały się na własnych doświadczeniach i ogromnej ilości dowodów anegdotycznych. Na przykład osobiście znam ludzi, którzy nie chodzą do Kościoła, a prezentują zachowania podobne do takich pseudokatolickich jak straszenie piekłem

To wciąż nie zmienia faktu, że wielu księży na kazaniach ciągle mówi, że nie można robić rzeczy, które robią pseudokatolicy.

Jakaś grubo ponad połowa "katolików" nie uczęszcza na niedzielną Mszę Święta. Jeszcze więcej nie przystępuje do Komunii Świętej.

Wiem. Ale to nie czyni ich z automatu pełnowartościowymi pseudokatolikami. To złożony problem.

Myślę, że Bóg katolicki nie istnieje, bo jest niezgodny z metodologią naukową, która jest najlepszym nam dostępnym opisem rzeczywistości

Opisem faktów. Znów widocznie nie wiesz, czym jest metodologia naukowa, a w każdym razie kiedy się ją stosuje.
Bóg nie może być niezgodny z metodologią naukową, bo metodologia naukowa nie zajmuje się Bogiem. To jakbyś powiedział, że Nike nie spełnia wymogów, które przedstawia się producentom kaloszy.
Metodologia naukowa jest najlepszym nam dostępnym sposobem na poznawanie faktów o naszej rzeczywistości.
A, powtórzę kolejny raz, wiara to nie fakty. Wiara uzupełnia fakty. Wobec tego wiara nie może być "niezgodna z metodologią naukową". Bo metodologia naukowa służy do poznawania faktów. Nie formułowania podstaw wiary. Do tego służy między innymi logika. Nie nauka.

Nie, kwestia istnienia Boga ogólnie, który nie igneruje w świat jest mi obojętna.
Kwestia istnienia Boga chrześćijańskiego jest dla mnie ważna, rozczarowałbym się mocno swoim życiem jakby były przesłanki na istnienie czegoś takiego

Tyle że istnieje mnóstwo przesłanek na istnienie Boga chrześcijańskiego. Tyle że nie można mylić przesłanki z dowodem. Gdzieś tutaj już wyjaśniałem niestabilną naturę przesłanki...
W skrócie: jedna przesłanka może być jednocześnie przesłanką na dwie przeciwne sobie rzeczy.

Kabaczek, twój argument o "interwencji" nic nie zmienia. Można zainterweniować, ale i tak papież ma władzę w kwestii, w której władzy mieć nie powinien. W wierze idzie o wyjaśnianie rzeczywistości, a zdanie jednego człowieka nie jest w tej kwestii żadnym autoryterem, właśnie ze względu metodologii naukowej

Ty naprawdę nie widzisz, co ja do Ciebie piszę. Tak, jak mówisz, NIE JEST. Tak się zapędziłeś w chęci pokonania nas w dyskusji, że ignorujesz fałsz Twoich informacji. Niezgodność z faktami. Z metodologią naukową, jak tak lubisz używać tego słowa. To nie tylko ignorancja. To po prostu zaślepienie.
Powtórzę więc: PAPIEŻ NIE POSIADA NIEOMYLNOŚCI WE WSZYSTKIM, "BO TAK". Papież w ogóle nie jest nieomylny jako człowiek. Papież za to ma prawo powołać się na zasadę o nieomylności jedynie wtedy, kiedy jest pewien czegoś nowego, co wprowadza do Kościoła, na przykład z powodu otrzymanej informacji od Boga

Wiesz, w tamtych czasach wielkim grzechem mogło być zastrzeżenie co do określonych pierdół w teologii katolickiej. W chwili, gdy chrześcijaństwo dobrało się do władzy zaczęło się tłamszenie wolności myśli i kultury, widocznej w starożytnej Grecji czy tam Rzymie.
Vide średniowiecze.

O, a tutaj już ignorancja pełną gębą. Czytałeś Ty w ogóle Dzieje Apostolskie? A Listy? A późniejsze kroniki chrześcijańskie? Z okresu od 1 do, dajmy na to, 6 wieku? Tam się roiło od przypadków, kiedy ktoś chciał przejąć dla siebie wpływy, jakie dawała hierarchia w Kościele, od przypadków zdrad i prób przejęcia "stołków" z powodu chciwości. Po co relacjonujący te wydarzenia mieliby wymyślać takie opisy? Przecież lepiej dla wspólnoty byłoby zapewnić ją o tym, że wszystko dobrze i że wszyscy "żyją w Chrystusowym pokoju".

Avatar KoalaStefan
Łoo Jezu
Flashbacki z twojego opisu

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Baturaj
Właściciel: Baturaj
Grupa posiada 10130 postów, 174 tematów i 165 członków

Opcje grupy Prawdziwi ka...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Prawdziwi katolicy