Mijak pisze:
Więc Huxley uważał, że to jeden z elementów świata który byłby zły.
A jakie ma argumenty za tym, że ten element byłby zły?
Gdyby korzystanie z tego typu medycyny było przymusowe - to co innego.
Praktycznie było przymusowe :)
Ale nie powiedziałem, że to jakoś zły element, a że może pasować do dystopii, wpasowując się w jej podstawowe wartości (czyli często właśnie jedność i stabilność).
Samo w sobie nie jest złe, tak samo jak wiele innych elementów w zasadzie każdej dystopii nie jest złe samo w sobie. Chodzi tu raczej o to, że wszystkie te elementy, które oddzielnie wydają się nawet nie być złymi pomysłami, mogą zostać zestawione tak, że wychodzi coś okropnego.
W "Nowym wspaniałym świecie" dodatkowo było to elementem dystopii, bo ograniczało społeczeństwo tylko do takiego "pożądanego" - tj. osób młodych, którzy pracują i kupują, podążając za kulturą opartą na konsumpcjonizmie.
Do tego wpływa to na obraz śmierci w oczach społeczeństwa. Nie ma tego długiego okresu starości przed śmiercią, więc ta przychodzi w zasadzie nagle. To, w połączeniu z kondycjonowaniem dzieci i powszechnym użytkiem odpowiednich narkotyków powoduje, że śmierć zupełnie straciła w społeczeństwie na znaczeniu. Była po prostu czymś, co się czasami dzieje. Nie było wokół niej żadnego "kultu", nie była ważna kulturowo.
Ale geniuszem "Nowego wspaniałego świata" jest to, że w zasadzie nic tam nie jest jednoznacznie złe. Większość osób cieszy się życiem w tym świecie. A już szczególnie Alfy, które są na szczycie drabiny społecznej. Dla wielu jest to rzeczywiście ten "nowy wspaniały świat" i nie wyobrażają sobie jak ludzie mogli żyć w tych okropnych, "prymitywnych" czasach przed Erą Forda.
Czy to na pewno źle? Czy te sposoby osiągnięcia szczęścia są rzeczywiście właściwe? Czym nawet jest szczęście?
To, że niektóre z tych metod mogą być dobre, nie oznacza nawet, że są w tym kontekście. Nie nazwał bym filmów, których doświadcza się wszystkimi zmysłami czymś złym. A jednak mają nawet nie takie małe miejsce w tym obrazie antyutopii.