Focus pisze:
[...]
Zglobalizowany świat nie mógłby funkcjonować bez ujednoliconego sposobu mierzenia czasu. Wystarczy wyobrazić sobie, co działoby się na giełdach i w handlu międzynarodowym, gdyby daty transakcji określano według różnych kalendarzy, albo jak wyglądałby ruch lotniczy i wszystkie sfery działalności, w których korzysta się z Internetu. Tą wspólną i powszechnie akceptowaną miarą upływających lat jest kalendarz chrześcijański.
Jego punkt zerowy – rok narodzin Chrystusa, wybrał Kościół, a wytyczył w VI w. rzymski zakonnik Dionizjusz Mały (Dionysius Exiguus). Dziś wiadomo, że w obliczeniach popełnił elementarny błąd, gdyż Ewangelie wiążą początek życia Jezusa z panowaniem króla Heroda, który – co znajduje jednoznaczne potwierdzenie w dokumentach – zmarł w 4 r. p.n.e. Zanim zorientowano się w pomyłce, nowy sposób numerowania lat upowszechnił się na tyle, że jego zmiana była już niemożliwa.
Ustaleń Dionizjusza nie zaakceptował jednak cały świat chrześcijański. Kościół etiopski przyjął obliczoną przez mnicha Annaniusa z Aleksandrii i późniejszą o niemal osiem lat datę narodzin Chrystusa, co oznacza, że rozpoczyna dopiero rok 2001. Kościół koptyjski pozostał z kolei przy kalendarium, w którym rokiem zerowym jest data objęcia władzy przez cesarza rzymskiego Dioklecjana. Panujący od 284 r. n.e. władca z wyjątkowym okrucieństwem prześladował chrześcijan, dlatego kolejne lata jego rządów nazywano pierwszym, drugim itd. rokiem męczenników. Po rozpadzie imperium rzymskiego Koptowie pozostali przy tej tradycji i obecnie wchodzą w rok 1724, oznaczany literami A.M., od łacińskiego skrótu Anno Martyrum (rok męczenników).
Do XVIII wieku w całej Europie po liczbie określającej rok stawiano skrót (łaciński lub w języku narodowym) informujący, czy chodzi o datę przed narodzeniem Chrystusa, czy po nim. Niechętni Kościołowi filozofowie epoki oświecenia lansowali oderwane od religii wyrażenia: rok „przed naszą erą” i „naszej ery”. Przywódcy rewolucji francuskiej posunęli się jeszcze dalej i zaczęli liczyć czas od ustanowienia republiki (1792 r). Rewolucyjny kalendarz skasował po 12 latach Napoleon. Świeckie nazewnictwo przywrócili komuniści i zrobili to tak gruntownie, że zakorzeniło się w powszechnej świadomości. W efekcie zlaicyzowani Francuzi używają dziś terminów „avant Jésus-Christ” (av. J.-C.), Niemcy – „vor Christus” (v. Chr.), Anglicy – Before Christe (B.C.), a bardzo religijni Polacy trwają przy „naszej erze”.
Czy też uważacie, że obecny chrześcijański kalendarz jest przestarzały? Czy kalenarz holoceński według Was jest dobrym rozwiązaniem?