"Wtedy były inne czasy"

Avatar CzarnyGoniec
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Wydaję mi się, że ten rodzaj komunizmu może działać do momentu w którym wódz ogarnia administrację wioski.
No właśnie tym się różni "komunizm" indiański od komunizmu marksistowskiego.

Nie opiera się na administracji.
To relacje wspólnotowe, tak jak w rodzinie. Albo między sąsiadami na wsi, gdzie wszyscy się znają. Jeśli sąsiad daje sąsiadowi kilo mąki, bo mu się skończyła to nigdzie tego nie zapisuje, po prostu wiadomo, że ten drugi kiedyś się odwdzięczy.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Ja bym powiedział, że nie do końca. W sensie w takich społecznościach często było całkiem rozbudowane prawo i musieli też mieć jakiś sposób, by podzielić się obowiązkami po równo, bo takie puszczenie ludzi samowolnie skończy się tak jak w plemionach afrykańskich, albo typowej pracy w grupie w szkolę. Nikt specjalnie nie wie co ze sobą zrobić i jak już ktoś się za coś weźmie, to zwykle se bierze najłatwiejsze zadanie.

Niezbyt dużo czytałem o Indianach, ale wydaję mi się, że ten Wódz zawsze tak trochę dbał o ekonomię wioski np nie pozwalając łowcą polować na niedźwiedzia, gdy mają mnóstwo jedzenia, albo kazać kolesiowi uprawiać kukurydzę zamiast polować, bo wie, że chcę być łowcą tylko dlatego, by się wykazać, a tak naprawdę jest w tym beznadziejny. Może to nie była taka typowa biurokracja, ale nadal takie nakierowywanie współplemieńców na właściwy tor jest czymś w rodzaju administracji.

Avatar CzarnyGoniec
Mejbi.
Ja o tym czytałem w "Długu" Greabera - opisuje on tam między innymi gospodarki społeczności pierwotnych.
Dokładnej roli wodza on tam nie opisuje, ale bardzo skupia się na niepisanych zasadach i umowach.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku