Tyle przegrać....?

Avatar
Konto usunięte
Witam.
Piszę ten wątek dla osób, które w jakiś osobisty sposób przeżywają historię zawartą w AC (mam nadzieję, że takowi się pojawią).

Konkretnie chciałam zapytać o część trzecią z naszym kochanym lub mniej kochanym (jak kto woli) dzikusem.
Czy nie uważacie, że Connor w życiu wszystko przegrał?

Tak, tak, wiem - wygonił Anglików i tym samym wspomógł rewolucję, zakończył działania templariuszy... Ale bilans jego życia jest taki:
- wszyscy najbliżsi przyjaciele umarli lub zginęli (nawet z jego ręki)
- ziemia jego plemienia została sprzedana przez Waszyngtona (dowiadujemy się o tym jak przetrwamy napisy i pójdziemy do wioski), więc nie wypełnił przysięgi i prawdopodobnie już nie zobaczy swoich ziomków
- nie ma nikogo bliskiego (tak, chodzi mi o jego celibat)
- wiele innych problemów jak np niewolnictwo pozostało bez rozwiązania, choć gra ukazała je na zakończenie

Być może ktoś pomyśli "Connor ma wielu ludzi i odziedziczył teraz własną osadę", ale czy naprawdę to jest zwieńczeniem jego życia? Jaki to wszystko ma teraz sens?

Nie uważacie, że Ubi okrutnie potraktowało Connora?

Avatar kata97
Właścicielka
Jamniczka pisze:
Witam.
Piszę ten wątek dla osób, które w jakiś osobisty sposób przeżywają historię zawartą w AC (mam nadzieję, że takowi się pojawią).

Konkretnie chciałam zapytać o część trzecią z naszym kochanym lub mniej kochanym (jak kto woli) dzikusem.
Czy nie uważacie, że Connor w życiu wszystko przegrał?

Tak, tak, wiem - wygonił Anglików i tym samym wspomógł rewolucję, zakończył działania templariuszy... Ale bilans jego życia jest taki:
- wszyscy najbliżsi przyjaciele umarli lub zginęli (nawet z jego ręki)
- ziemia jego plemienia została sprzedana przez Waszyngtona (dowiadujemy się o tym jak przetrwamy napisy i pójdziemy do wioski), więc nie wypełnił przysięgi i prawdopodobnie już nie zobaczy swoich ziomków
- nie ma nikogo bliskiego (tak, chodzi mi o jego celibat)
- wiele innych problemów jak np niewolnictwo pozostało bez rozwiązania, choć gra ukazała je na zakończenie

Być może ktoś pomyśli "Connor ma wielu ludzi i odziedziczył teraz własną osadę", ale czy naprawdę to jest zwieńczeniem jego życia? Jaki to wszystko ma teraz sens?

Nie uważacie, że Ubi okrutnie potraktowało Connora?


Wreszcie jakaś bratnia dusza w tej grupie.

Jeszcze z żadną grą nie zżyłam się tak bardzo jak z AC. Wszyscy jej bohaterowie byli mi bliscy bardziej lub mniej, ale zawsze jakoś wczuwałam się w ich sytuację. I muszę tutaj przyznać ci rację - Connora potraktowano okropnie. Wiele razy się nad tym zastanawiałam, dlaczego? Wiadomo, każdy z Asasynów coś poświęcił, ale nie w tak wielkim stopniu co biedny Conny.
Przez całą grę myślałam: dobrze. Umierają. Każdy musi kiedyś umrzeć. Odeszli, bo podjęli złe decyzje lub byli chorzy. Umarli, aby Connor mógł ocalić swoją wioskę - przecież głównie o to walczył. Ale tu nagle okazuje się, że stracił i swoich ludzi. Nie wiem czemu, zabolało mnie to, jakbym była nim. Naprawdę, w tamtej chwili Ubi powinno dostać niezły ochrzan, bo był to idealny przykład "wbicia noża w plecy". I jeszcze te słowa Junony: "To, o co walczyłeś nigdy nie istniało...".
Przez dłuższy czas zadawałam sobie pytanie, dlaczego Ubi stworzyło coś, czego tak naprawdę nie ma. Dlaczego pozwolili walczyć Connorowi o "sztuczne" marzenia? Cóż... to nawet nie były marzenia, bo marzenia mają jakiś byt w rzeczywistości. Wynika z tego jedynie, iż dzikusek parł naprzód, tak naprawdę nie wiedząc po co.

Avatar
Aryman
Ja tak myślę, że on zrobił powinność faceta:
Zasadzić Drzewo (wątpliwe)
Spłodzić Syna (prawdopodbne)
Zbudować dom (tipi/wigwam też się liczy)
Przynajmniej coś od życia

Avatar kata97
Właścicielka
Aryman pisze:
Ja tak myślę, że on zrobił powinność faceta:
Zasadzić Drzewo (wątpliwe)
Spłodzić Syna (prawdopodbne)
Zbudować dom (tipi/wigwam też się liczy)
Przynajmniej coś od życia



Przynajmniej tyle i chyba TYLKO tyle.

Avatar
Aryman
kata97 pisze:
Przynajmniej tyle i chyba TYLKO tyle.

potem skoczył z mostu a franklin wynalazł straż pożarną

Avatar kata97
Właścicielka
Aryman pisze:
potem skoczył z mostu a franklin wynalazł straż pożarną


Nie... nawet biorąc pod uwagę to, że wszystko stracił, tak naprawdę niewiele zyskując, Connor nie byłby w stanie ze sobą skończyć. Mimo, że jego życie dla innych jest nic nieznaczącym istnieniem, nie popełniłby samobójstwa. Właśnie to, że tak wiele stracił, zahartowało go duchowo i psychicznie, więc nawet nie mając nic, parłby dalej naprzód ze swoją wizją domniemanej "wolności". I na pewno to robił po ostatniej scenie w AC III.

Mówi się, że ludzie, którzy nie posiadają niczego są groźniejsi, gdyż nie mają nic do stracenia. Jeżeli i on niczego nie miał, śmiało mógł dalej walczyć.

Avatar
Aryman
kata97 pisze:
Nie... nawet biorąc pod uwagę to, że wszystko stracił, tak naprawdę niewiele zyskując, Connor nie byłby w stanie ze sobą skończyć. Mimo, że jego życie dla innych jest nic nieznaczącym istnieniem, nie popełniłby samobójstwa. Właśnie to, że tak wiele stracił, zahartowało go duchowo i psychicznie, więc nawet nie mając nic, parłby dalej naprzód ze swoją wizją domniemanej "wolności". I na pewno to robił po ostatniej scenie w AC III.

Mówi się, że ludzie, którzy nie posiadają niczego są groźniejsi, gdyż nie mają nic do stracenia. Jeżeli i on niczego nie miał, śmiało mógł dalej walczyć.

skoczył z mostu i zamieszkał z śledziami

Avatar kata97
Właścicielka
Aryman pisze:
skoczył z mostu i zamieszkał z śledziami



...no comment.

Avatar
Aryman
kata97 pisze:
...no comment.

i teraz zabija czerwone kubraki w kanadzie

Avatar KeSia4321
Jamniczka ma racje.
Connor został najbardziej okrutnie potraktowany z całej seri AC.
A poprzednie postacie?

One miały lepiej!
-Ezio miał siostre, matke, żone,córkę, w AC:B wszyscy go uważali za bohatera
-Ezio nie walczył sam.

A Altair?
-Altair miał sojuszników.
-Też nie walczył sam.

Connor został okrutnie potraktowany!

A co będzie jak zostanie wydane Black Flag?
Edward będzie miał na 100% beztroskie życie.

Dlaczego musiał tak źle potraktować Ubi Connora?
Dlatego że był pierwotnym mieszkańcem?

Avatar
Aryman
no cóż pierwotni mieszkańcy zawsze byli źle traktowani

Avatar
Konto usunięte
Czytam to, co (niektórzy) wnioskują, i aż się popłakałam :( bardzo osobiście przeżywam tą historię... Connor to także mój ulubiony asasyn, zazwyczaj mówił to, co ja akurat myślałam. Być może obaj jesteśmy tak naiwni...

On tak bardzo chciał pokoju, wybawienia, a tymczasem został wykorzystany jak pionek w grze Tych, Którzy Byli Przed Nami.. Nie mogę tego znieść. Dlaczego? Dlaczego?

Altair do końca do czegoś DĄŻYŁ... chociaż dowiadujemy się o tym w Revelations...
Być może Connor też otrzyma swoje zakończenie? Ja po prostu w to nie wierzę... on przegrał w swoim życiu dosłownie wszystko, ja na jego miejscu poszłabym się powiesić w miejscu jego dawnej wioski. Ale on jest wytrzymały, dobrze mówisz mentorko. ...

Ale tutaj nasuwa mi się jeszcze jedna myśl. Czy nie sądzicie, że Junona ma charakter templariuszy? To, co mówiła, jak się zachowywała. To jest JEJ wina, prowadziła Connora tylko po to, by ktoś otworzył jej drzwi świątyni. A to, że według niej "liberty & freedom" nie istnieją wcale nie znaczy, że tak jest! Być może kiedyś... w następnych częściach? Dosłownie lub pośrednio - poznamy losy Connora...


Bohater, który przegrał wszystko, pozostawiony bez sensu istnienia, ale w sile wieku - i ciągle tyle rzeczy do zrobienia, wolność do odzyskania, życie do rozegrania...

Avatar
Aryman
Ale kto wie jak zrobią w dlc? Chociaż, nie.

Avatar
Konto usunięte
Sądzisz, że będzie jeszcze jakieś DLC do AC III? Była tyrania Jurka, ale to jest po prostu alternatywna rzeczywistość stworzona przez Jabłko w rękach Waszyngtona. Odbieramy mu je i okazuje się, że wszystko jest tak, jak było.

Avatar
Aryman
Jamniczka pisze:
Sądzisz, że będzie jeszcze jakieś DLC do AC III? Była tyrania Jurka, ale to jest po prostu alternatywna rzeczywistość stworzona przez Jabłko w rękach Waszyngtona. Odbieramy mu je i okazuje się, że wszystko jest tak, jak było.

Ja mówiłem o tym, ale przypomniało mi się co się stało, a teraz co będzie?

Avatar KeSia4321
Aryman pisze:
no cóż pierwotni mieszkańcy zawsze byli źle traktowani

A kowboje to co?

Avatar
Konto usunięte
Wybaczcie, ale to chyba nie jest wątek do żartów.

Avatar
Aryman
Jamniczka pisze:
Wybaczcie, ale to chyba nie jest wątek do żartów.

To ja się usuwam z tego wątku

Avatar KeSia4321
Jamniczka pisze:
Wybaczcie, ale to chyba nie jest wątek do żartów.

Ja nie żartowałam. Ja tylko język pokazałam Arymanowi.

Avatar
Aryman
Jeszcze tylko jedno powiem:
W życiu miałem większy powód do smutku, to mnie nie zbyt ruszyło
SAm osbiście uwżam że zakończenie Prince of Persia było bardziej smutne, ale to może dlatego że jestem większym fanem prince of persia

Avatar KeSia4321
Aryman pisze:
Jeszcze tylko jedno powiem:
W życiu miałem większy powód do smutku, to mnie nie zbyt ruszyło
SAm osbiście uwżam że zakończenie Prince of Persia było bardziej smutne, ale to może dlatego że jestem większym fanem prince of persia

Widać to po twoim miejscu zamieszkania. :P

Avatar
Aryman
KeSia4321 pisze:
Widać to po twoim miejscu zamieszkania. :P

tak.

Avatar
Konto usunięte
Altair też stracił ponieważ jego syna jak i żone zabili. A jego samego wraz z 2 synem wygnali.

Avatar
Konto usunięte
kewin2121 pisze:
Altair też stracił ponieważ jego syna jak i żone zabili. A jego samego wraz z 2 synem wygnali.


Owszem, ale Altair miał jeszcze jakichkolwiek przyjaciół. Nie miał takiego celu jak Connor - uchronić lud, wypędzić wroga ze swych ziem. Pod koniec życia mógł powiedzieć, że osiągnął to, co zamierzał... a Connor? On przegrał wszystko. Dobrze, że nie miał baby, pewnie by mu ojciec porwał i zabił, bo wszyscy Templariusze to szmaty.

Avatar KeSia4321
Jamniczka pisze:
Owszem, ale Altair miał jeszcze jakichkolwiek przyjaciół. Nie miał takiego celu jak Connor - uchronić lud, wypędzić wroga ze swych ziem. Pod koniec życia mógł powiedzieć, że osiągnął to, co zamierzał... a Connor? On przegrał wszystko. Dobrze, że nie miał baby, pewnie by mu ojciec porwał i zabił, bo wszyscy Templariusze to szmaty.

Potwierdzam co mówisz.

Avatar
Konto usunięte
Ezio też miał wielkie straty więc nie tylko Connor miał źle. Ezio stracił swojego ojca brata i młodszego brata na własnych oczach ! Później był poszukiwany we Florencji. Dopiero gdy Medici wygrali wojne mógł chodzić normalnie po mieście. Więc nie mówcie że Connor miał najciężej.

Avatar kata97
Właścicielka
Zajki18 pisze:
Ezio też miał wielkie straty więc nie tylko Connor miał źle. Ezio stracił swojego ojca brata i młodszego brata na własnych oczach ! Później był poszukiwany we Florencji. Dopiero gdy Medici wygrali wojne mógł chodzić normalnie po mieście. Więc nie mówcie że Connor miał najciężej.


Ale Ezia wspierały jeszcze matka, siostra i wuj oraz przyjaciele (np. najbardziej nam znany Leonardo). A kogo miał Connor? Matkę plemienia, przyjaciela, który uwierzył w słowa obcego, zamiast wierzyć w Asasyna - przyjaciela, który nigdy go nie zawiódł. Miał jeszcze ojca, który pragnął jego śmierci (no może nie aż tak drastycznie. Ale chyba zgodzicie się ze mną, że był skłonny poświęcić syna, gdyby zaszła taka konieczność).
W efekcie wszystkich wydarzeń, Connor stracił wszystkich. Chociaż, szczerze mówiąc, od momentu utraty swej matki nie miał już nikogo, kto mógłby go wesprzeć. Wesprzeć w taki sposób, jak wspierano Ezia i Altaira. Nie sądzę, aby ubogi rolnik mający żonę i dziecko, czy też stolarz lub drwal był w stanie poświęcić własne istnienie w walce o życie Asasyna.
Takie to wsparcie posiadał Connor. Miał najciężej przed i po zemście. Na jego miejscu każdy by się załamał, zwłaszcza gdyby zgubił swój sens życia; cel, któremu poświęcił wiele lat wyrzeczeń.

Avatar
Konto usunięte
Ja na jego miejscu bym się poszła powiesić.. ale to dlatego on jest moim autorytetem. Wszystko zniósł. Biedny dzikusek.

Avatar kata97
Właścicielka
Jamniczka pisze:
Ja na jego miejscu bym się poszła powiesić.. ale to dlatego on jest moim autorytetem. Wszystko zniósł. Biedny dzikusek.



Dlatego dziewczyny nie powinny grać w AC. Za bardzo użalamy się nad losem bohaterów, a potem łapiemy deprechę gdy umierają...

Avatar
Konto usunięte
Ale... ale Connor... ale on nie, prawda?

Ale jak pokażą śmierć Edwarda... sznurek i las poproszę.

Avatar darcus
Jamniczka pisze:
Ale... ale Connor... ale on nie, prawda?

Ale jak pokażą śmierć Edwarda... sznurek i las poproszę.

nie graj. ta gra się dla ciebie nie nadaje.

Avatar Lord_Nailock
Moderator
Jamniczka pisze:
Ale... ale Connor... ale on nie, prawda?

Ale jak pokażą śmierć Edwarda... sznurek i las poproszę.

boże ku*wa tylko sie nie sesraj.to jest tylko gra(tak wiem że to jest na faktach) ale bez przesady.

Avatar darcus
Lord_Nailock pisze:
boże ku*wa tylko sie nie sesraj.to jest tylko gra(tak wiem że to jest na faktach) ale bez przesady.

nie na faktach, tylko na kanwie

Avatar kata97
Właścicielka
darcus pisze:
nie na faktach, tylko na kanwie


"Na kanwie wydarzeń historycznych".
Ale racja. Można przeżywać, ale nie aż tak.

Avatar darcus
kata97 pisze:
"Na kanwie wydarzeń historycznych".
Ale racja. Można przeżywać, ale nie aż tak.

według mnie ograniczenie wiekowe jest bardzo ogólne. pełnoletni ludzie mogą przeżywać grę jak własne życie, a niepełnoletnie nawet nie drgnąć. oczywiście może być także odwrotnie, zależy od psychiki

Avatar
Konto usunięte
darcus pisze:
nie graj. ta gra się dla ciebie nie nadaje.



Jestem osobą niezwykle wrażliwą, nie mogę teraz czytać nawet książek o wampirach bo dostaję przez nie depresji. Czyli mam nic nie robić, tak? Nie moja wina, że jestem urodzoną poetką i widzę we wszystkim życiowy dramat lub szczęście. Przynajmniej mam dość obszerny temat z innymi ludźmi, którzy dostrzegają w Assassin's Creed przesłanie i wartości (nie, nie pochodzą z tej strony, jeja chyba nie posiada zbyt wielu myślicieli).

Avatar FD_God
Jamniczka pisze:
Jestem osobą niezwykle wrażliwą, nie mogę teraz czytać nawet książek o wampirach bo dostaję przez nie depresji. Czyli mam nic nie robić, tak? Nie moja wina, że jestem urodzoną poetką i widzę we wszystkim życiowy dramat lub szczęście. Przynajmniej mam dość obszerny temat z innymi ludźmi, którzy dostrzegają w Assassin's Creed przesłanie i wartości (nie, nie pochodzą z tej strony, jeja chyba nie posiada zbyt wielu myślicieli).

Ja przy praktycznie każdej śmierci w Naruto to już miałem łzy. Najgorzej było podczas filmu Road to Ninja ._.

Avatar kata97
Właścicielka
FD_God pisze:
Ja przy praktycznie każdej śmierci w Naruto to już miałem łzy. Najgorzej było podczas filmu Road to Ninja ._.



Ja za to gdy polubię jakiegoś bohatera gry, filmu czy książki, np. Desmonda lub Kirito z SAO, w jakiś sposób też "przeżywam" to co się z nimi dzieje. Gdy film lub gra się zakończy, no cóż... jest mi smutno, ale mam zbyt silną psychikę, aby popaść w depresję. Chociaż nie przeczę, były takie chwile, gdy skończyłam grać w AC, Desmond umarł, a ja płakałam i patrzyłam w szoku na napisy - dla mnie to było drastyczne.
Nie jest nic złego w przeżywaniu losów bohaterów, wręcz przeciwnie. Możemy czuć się w ich role, uczestniczyć w ich życiu, nauczyć się czegoś... ale nie wolno też się poddać. Rozumiem Cię, Jamniczko. Nie ty jedna lubisz uciekać w ten wyimaginowany świat... chociaż nie musi być to od razu ucieczka, a "wejście". Lecz trzeba też pamiętać, że to nie jest prawdziwe.
Mam dla ciebie radę: skoro twierdzisz, że masz duszę poetki (doskonale to znam), gdy łapie cię ta depresja i masz ochotę zrobić sobie nawet krzywdę... wykorzystaj swój dar i napisz coś. Najlepiej inne zakończenie, albo wydarzenie z życia bohatera, które poprawi ci humor. Każdy dar ma swoje wady i zalety, ale w każdym musi panować też równowaga. Więc jeśli przeżywamy, piszmy o tym, a owocem tego będą wspaniałe dzieła :)

Avatar
Konto usunięte
kata97 pisze:
Ja za to gdy polubię jakiegoś bohatera gry, filmu czy książki, np. Desmonda lub Kirito z SAO, w jakiś sposób też "przeżywam" to co się z nimi dzieje. Gdy film lub gra się zakończy, no cóż... jest mi smutno, ale mam zbyt silną psychikę, aby popaść w depresję. Chociaż nie przeczę, były takie chwile, gdy skończyłam grać w AC, Desmond umarł, a ja płakałam i patrzyłam w szoku na napisy - dla mnie to było drastyczne.
Nie jest nic złego w przeżywaniu losów bohaterów, wręcz przeciwnie. Możemy czuć się w ich role, uczestniczyć w ich życiu, nauczyć się czegoś... ale nie wolno też się poddać. Rozumiem Cię, Jamniczko. Nie ty jedna lubisz uciekać w ten wyimaginowany świat... chociaż nie musi być to od razu ucieczka, a "wejście". Lecz trzeba też pamiętać, że to nie jest prawdziwe.
Mam dla ciebie radę: skoro twierdzisz, że masz duszę poetki (doskonale to znam), gdy łapie cię ta depresja i masz ochotę zrobić sobie nawet krzywdę... wykorzystaj swój dar i napisz coś. Najlepiej inne zakończenie, albo wydarzenie z życia bohatera, które poprawi ci humor. Każdy dar ma swoje wady i zalety, ale w każdym musi panować też równowaga. Więc jeśli przeżywamy, piszmy o tym, a owocem tego będą wspaniałe dzieła :)


W moich myślach wiecznie toczy się opowiadanie. Moje własne, nawet z własnymi postaciami które stworzyłam od podstaw. Niestety u mnie sytuacja przedstawia się trochę inaczej, myślę nieco inaczej niż przeciętni ludzie, właśnie między innymi przez rozległą wyobraźnię.

Ja jestem przywiązana najbardziej do asasynów i to z nimi jestem duchowo. Nie istnieli? A ludzie, którzy stracili swoje rodziny? Przyjaciół? Walczyli? Oni też nie istnieli? Asasyn to nie jest pojęcie zamknięte. To człowiek o dobrej duszy i dobrej wierze. A ja JESTEM z nimi. Myślę o nich. I nie wstyd mi przelewać łzy za dobrą walkę dobrych ludzi, którzy być może już nie będą nigdy istnieć.

Avatar
Konto usunięte
FD_God pisze:
Ja przy praktycznie każdej śmierci w Naruto to już miałem łzy. Najgorzej było podczas filmu Road to Ninja ._.


Mój dawny wróg powraca. Myślę, że jesteśmy już w nieco bardziej pokojowych postawach. Jak widzisz, można się wczuć. Wystarczy dostrzec, jak ciężkie wybory stoją przed bohaterami - np przed Naruto. I jak okrutnie los go potraktował? Zamknęli w jego ciele duszę lisa o dziewięciu ogonach. Cóż z tego, że Naruto nie istnieje. A mało jest ludzi, którzy okrutnie potraktowani przez los muszą walczyć?

Dobija mnie to, że tyle ludzi dziś jest kompletnie znieczulonych na wszystko : (

Avatar FD_God
Jamniczka pisze:
Mój dawny wróg powraca. Myślę, że jesteśmy już w nieco bardziej pokojowych postawach. Jak widzisz, można się wczuć. Wystarczy dostrzec, jak ciężkie wybory stoją przed bohaterami - np przed Naruto. I jak okrutnie los go potraktował? Zamknęli w jego ciele duszę lisa o dziewięciu ogonach. Cóż z tego, że Naruto nie istnieje. A mało jest ludzi, którzy okrutnie potraktowani przez los muszą walczyć?

Dobija mnie to, że tyle ludzi dziś jest kompletnie znieczulonych na wszystko : (

Musi być wciąż wróg? -._.- Mnie najbardziej tam zasmuciła śmierć Jiraiyi oraz Minato i Kushiny. Była to najbliższa rodzina Naruto... Swoich rodziców poznał aby podczas tego gdy walczył z Kyuubim by mieć nad Nim kontrolę... Jest jeszcze jeden raz ale to spoiler :] Tak samo z Jiraiyą spędził sporo czasu a On był dla Niego jak ojciec co jeszcze bardziej nasiliło przywiązanie się do tych postaci i smutek po stracie Ich.

Avatar kata97
Właścicielka
Jamniczka pisze:
W moich myślach wiecznie toczy się opowiadanie. Moje własne, nawet z własnymi postaciami które stworzyłam od podstaw. Niestety u mnie sytuacja przedstawia się trochę inaczej, myślę nieco inaczej niż przeciętni ludzie, właśnie między innymi przez rozległą wyobraźnię.

Ja jestem przywiązana najbardziej do asasynów i to z nimi jestem duchowo. Nie istnieli? A ludzie, którzy stracili swoje rodziny? Przyjaciół? Walczyli? Oni też nie istnieli? Asasyn to nie jest pojęcie zamknięte. To człowiek o dobrej duszy i dobrej wierze. A ja JESTEM z nimi. Myślę o nich. I nie wstyd mi przelewać łzy za dobrą walkę dobrych ludzi, którzy być może już nie będą nigdy istnieć.


Nie twierdzę, że twoja postawa jest zła - wręcz przeciwnie. Coraz więcej ludzi przechodzi obojętnie obok dramatów, a to jest gorsze od przeżywania ich w nadmiarze. To dobrze, że są jeszcze tacy ludzie, z wyobraźnią, którzy z niczego potrafią utworzyć cudowną baśń przekazywaną z pokolenia na pokolenie.
"Czymże jest człowiek, jeśli nie sumą swoich wspomnień? Jesteśmy opowieściami, które przeżywamy. Baśniami, które snujemy.” - to cytat, przy którym płakałam. Poruszył mnie jak nic wcześniej. I jestem pewna, że wśród naszych Asasyńskich braci w tej grupie jest jeszcze wielu takich "myślicieli" jak my, więc nie trzeba nad tym ubolewać. Są, lecz się ukrywają. to Asasyni. Istnieli, istnieją i istnieć będą, póki choć jedna osoba będzie ich pamiętać; póki mamy wyobraźnię, będą istnieć.

I przepraszam cię za to, co napisałam kilka dni wcześniej. Różne rzeczy pisze się, gdy miało się trudny dzień, ale nie jest to przecież żadna wymówka. Poza tym ostatnio w AC grałam w grudniu, więc muszę sobie parę rzeczy przypomnieć, a głównie emocje towarzyszące mi przez całą grę. Niewyobrażalne, ale nawet emocje można zapomnieć.

Avatar
Konto usunięte
kata97 pisze:
Wreszcie jakaś bratnia dusza w tej grupie.

Jeszcze z żadną grą nie zżyłam się tak bardzo jak z AC. Wszyscy jej bohaterowie byli mi bliscy bardziej lub mniej, ale zawsze jakoś wczuwałam się w ich sytuację. I muszę tutaj przyznać ci rację - Connora potraktowano okropnie. Wiele razy się nad tym zastanawiałam, dlaczego? Wiadomo, każdy z Asasynów coś poświęcił, ale nie w tak wielkim stopniu co biedny Conny.
Przez całą grę myślałam: dobrze. Umierają. Każdy musi kiedyś umrzeć. Odeszli, bo podjęli złe decyzje lub byli chorzy. Umarli, aby Connor mógł ocalić swoją wioskę - przecież głównie o to walczył. Ale tu nagle okazuje się, że stracił i swoich ludzi. Nie wiem czemu, zabolało mnie to, jakbym była nim. Naprawdę, w tamtej chwili Ubi powinno dostać niezły ochrzan, bo był to idealny przykład "wbicia noża w plecy". I jeszcze te słowa Junony: "To, o co walczyłeś nigdy nie istniało...".
Przez dłuższy czas zadawałam sobie pytanie, dlaczego Ubi stworzyło coś, czego tak naprawdę nie ma. Dlaczego pozwolili walczyć Connorowi o "sztuczne" marzenia? Cóż... to nawet nie były marzenia, bo marzenia mają jakiś byt w rzeczywistości. Wynika z tego jedynie, iż dzikusek parł naprzód, tak naprawdę nie wiedząc po co.

Masz racje biedy nasz Dzikus Connor Patrzcie co zrobił Uwolnił Ameryke(wygonił Angoli xD) pomógł mieszkańcom osady ratował życie a tu Ubi coś takiego jego matka spłoneła w płomieniach :( Jego plemie zmieniło miejsce Stracił naszego Staruszka Achillesa to jest okrutne powtarzam OKRUTNE

Avatar
Konto usunięte
kata97 pisze:
Nie twierdzę, że twoja postawa jest zła - wręcz przeciwnie. Coraz więcej ludzi przechodzi obojętnie obok dramatów, a to jest gorsze od przeżywania ich w nadmiarze. To dobrze, że są jeszcze tacy ludzie, z wyobraźnią, którzy z niczego potrafią utworzyć cudowną baśń przekazywaną z pokolenia na pokolenie.
"Czymże jest człowiek, jeśli nie sumą swoich wspomnień? Jesteśmy opowieściami, które przeżywamy. Baśniami, które snujemy.” - to cytat, przy którym płakałam. Poruszył mnie jak nic wcześniej. I jestem pewna, że wśród naszych Asasyńskich braci w tej grupie jest jeszcze wielu takich "myślicieli" jak my, więc nie trzeba nad tym ubolewać. Są, lecz się ukrywają. to Asasyni. Istnieli, istnieją i istnieć będą, póki choć jedna osoba będzie ich pamiętać; póki mamy wyobraźnię, będą istnieć.

I przepraszam cię za to, co napisałam kilka dni wcześniej. Różne rzeczy pisze się, gdy miało się trudny dzień, ale nie jest to przecież żadna wymówka. Poza tym ostatnio w AC grałam w grudniu, więc muszę sobie parę rzeczy przypomnieć, a głównie emocje towarzyszące mi przez całą grę. Niewyobrażalne, ale nawet emocje można zapomnieć.

jest jeszcze wielu takich "myślicieli" jak my, więc nie trzeba nad tym ubolewać. Są, lecz się ukrywają. to Asasyni. Istnieli, istnieją i istnieć będą, póki choć jedna osoba będzie ich pamiętać; póki mamy wyobraźnię, będą istnieć. To piękne co powiedzieliście to piękna prawda Assassyny istnieć będą Dzikusek Connor o matko ja bym zmienił zakończenie na szczęśliwe myślałem że nikt już nie jest taki jak ty Kata i ty Jamniczka no i ja to takie pięknie myliłem się że nikt już taki nie istnieje Connor okrutnie został potraktowany i to najbardziej ;(

Avatar kamdab
kuba1231232003 pisze:
jest jeszcze wielu takich "myślicieli" jak my, więc nie trzeba nad tym ubolewać. Są, lecz się ukrywają. to Asasyni. Istnieli, istnieją i istnieć będą, póki choć jedna osoba będzie ich pamiętać; póki mamy wyobraźnię, będą istnieć. To piękne co powiedzieliście to piękna prawda Assassyny istnieć będą Dzikusek Connor o matko ja bym zmienił zakończenie na szczęśliwe myślałem że nikt już nie jest taki jak ty Kata i ty Jamniczka no i ja to takie pięknie myliłem się że nikt już taki nie istnieje Connor okrutnie został potraktowany i to najbardziej ;(

Bo najlepiej żeby nic złego się nie wydarzyło? Co? Tak miało być. Tak sobie wymyślili i tak będzie. A takie zakończenie jest specjalnie by ludzi kupili następną część.

Avatar darcus
A osoby takie jak ja, co nie grały w ACIII, siedzą i zastanawiając się o co chodzi.

Avatar Sherwoodziak
Niektórzy recenzenci typu Angry Joe(Który przy ocenianiu connora odjął mu punkty bo ten był ZBYT POWAŻNY I MAŁO GADAŁ) myślą tylko o tym aby postać była śmieszna. Ezio też stracił ojca, Braci i fakt została mu Matka i Siostra i może to dlatego jeszcze miał jakiegoś w środku tam ,,Ducha" odpowiedzialnego za śmiech, etc. Co do Connora to on stracił swoją Matkę którą bardzo kochał a Ojciec.. OJCA PRAKTYCZNIE NIE ZNAŁ. Jego ojciec zamiast bawić się z nim, wychodzić gdzieś razem z nim, etc. zabawiał się pewnie z panienkami i innymi templariuszami.. Wg. mnie Connor miał prawo zachowywać się poważnie i ogólnie być małomównym bo stracił wszystko co kochał. O ojcu nie będę mówił.. bo już powiedziałem i tak o nim zbyt wiele.... Chociaż czasami widać było uśmiech na twarzy Connora w jakichś misjach ale to było prawie nie osiągalne. Ci którzy myślą że Connor to lipna postać bo jest małomówna i ogólnie jest mało śmieszny(Mało ma śmiesznych dialogów itd.) są kompletnymi idiotami. Ubi wcale nie potraktowało go okrutnie. Myślę że ten temat jest nawet oklepany, tak samo jak... [MEGA TŁUSTY SPOILER] Śmierć Edwarda Kenwaya.[MEGA TŁUSTY SPOILER]. Nie wiem czy w pełni odpowiedziałem na twoje pytania czy coś źle zrozumiałem, ale to tyle na ten temat.

Niech mi ktoś tutaj napisze że to tylko gra i to tylko tyle to znajdę i zabiję :X.

Avatar Sherwoodziak
BTW: Sorki za Duble posta.

Nie zauważyliście że to dziwne?

Haytham, ojciec connora [SPOILER NIE CZYTAJ] stracił ojca po bitce w ich domu. Jak się później okazuje jest to sprawka Reginalda Bircha. Haytham stracił ojca i myślał że stracił też siostrę.. Potem= Connor stracił matkę a potem ojca. To teraz niech spłodzi syna i jego syn też będzie miał ten problem. za**biście.[Mówiłem spoiler.. Miałeś nie czytać..]

@Edit- Zmieniłem z córkę na Siostrę :P. Taki mały błędzik LP.

Avatar kata97
Właścicielka
Sherwoodziak pisze:
Niektórzy recenzenci typu Angry Joe(Który przy ocenianiu connora odjął mu punkty bo ten był ZBYT POWAŻNY I MAŁO GADAŁ) myślą tylko o tym aby postać była śmieszna. Ezio też stracił ojca, Braci i fakt została mu Matka i Siostra i może to dlatego jeszcze miał jakiegoś w środku tam ,,Ducha" odpowiedzialnego za śmiech, etc. Co do Connora to on stracił swoją Matkę którą bardzo kochał a Ojciec.. OJCA PRAKTYCZNIE NIE ZNAŁ. Jego ojciec zamiast bawić się z nim, wychodzić gdzieś razem z nim, etc. zabawiał się pewnie z panienkami i innymi templariuszami.. Wg. mnie Connor miał prawo zachowywać się poważnie i ogólnie być małomównym bo stracił wszystko co kochał. O ojcu nie będę mówił.. bo już powiedziałem i tak o nim zbyt wiele.... Chociaż czasami widać było uśmiech na twarzy Connora w jakichś misjach ale to było prawie nie osiągalne. Ci którzy myślą że Connor to lipna postać bo jest małomówna i ogólnie jest mało śmieszny(Mało ma śmiesznych dialogów itd.) są kompletnymi idiotami. Ubi wcale nie potraktowało go okrutnie. Myślę że ten temat jest nawet oklepany, tak samo jak... [MEGA TŁUSTY SPOILER] Śmierć Edwarda Kenwaya.[MEGA TŁUSTY SPOILER]. Nie wiem czy w pełni odpowiedziałem na twoje pytania czy coś źle zrozumiałem, ale to tyle na ten temat.

Niech mi ktoś tutaj napisze że to tylko gra i to tylko tyle to znajdę i zabiję :X.



Wiesz co, tak sobie czytam twojego posta i wodząc wzrokiem po ostatnim zdaniu, uśmiecham się szeroko kiwając przytakująco głową. Masz rację. Chociaż każdy ma prawo do własnego zdania. Ale nie sądzę, że jakikolwiek członek tej grupy traktuje AC jak "zwykłą grę". Tak po prostu się nie da; może z pozoru wygląda ona na bestseller jeden z wielu (och i ach), jednak po zagraniu w jedną czy dwie, ewentualnie wszystkie części Assassin's Creed, gracz zagłębia się bardziej w filozofię Asasynów i Templariuszy. Przynajmniej miałam tak ja. Więc nie ma, po prostu nie ma bata, że któryś z graczy ma AC tylko za GRĘ.
Zboczyłam z tematu. Wróćmy więc do Connora.
Ubi nie było w stosunku do niego zbyt łaskawe. Owszem, Haytham (pozwolę sobie do niego nawiązać) [SPOJLEROWO} stracił w dzieciństwie ojca, porwano mu siostrę, a niedługi czas potem umarła jego matka, która w jednej sekundzie uznała go za potwora i maszynę do zabijania [SPOJLEROWO], to jednak miał kogoś. Miał to COŚ. Miał ten status, posiadał umiejętności. Connor nie miał niczego. Do wszystkiego dążył sam. Nie ćwiczył szermierki pod okiem ojca, nie miał służby, nie miał majątku. Właśnie to uczyniło go tak cichym i poważnym człowiekiem, co graczy miast nudzić, powinno pociągać. Asasyn był bohaterem tyleż tajemniczym, co urokliwym; ten charakter powinien ciągnąć do niego graczy, a nie odpychać.

Stwierdziłeś, że cierpienie i "dola" Connora to temat oklepany. Dla mnie tematem oklepanym, zaklepanym i wszystko z czym to się wiąże, jest Ezio. Za dużo go było. Zbyt dużo. Przyszedł czas na innych.

Avatar Sherwoodziak
kata97 pisze:
Wiesz co, tak sobie czytam twojego posta i wodząc wzrokiem po ostatnim zdaniu, uśmiecham się szeroko kiwając przytakująco głową. Masz rację. Chociaż każdy ma prawo do własnego zdania. Ale nie sądzę, że jakikolwiek członek tej grupy traktuje AC jak "zwykłą grę". Tak po prostu się nie da; może z pozoru wygląda ona na bestseller jeden z wielu (och i ach), jednak po zagraniu w jedną czy dwie, ewentualnie wszystkie części Assassin's Creed, gracz zagłębia się bardziej w filozofię Asasynów i Templariuszy. Przynajmniej miałam tak ja. Więc nie ma, po prostu nie ma bata, że któryś z graczy ma AC tylko za GRĘ.
Zboczyłam z tematu. Wróćmy więc do Connora.
Ubi nie było w stosunku do niego zbyt łaskawe. Owszem, Haytham (pozwolę sobie do niego nawiązać) [SPOJLEROWO} stracił w dzieciństwie ojca, porwano mu siostrę, a niedługi czas potem umarła jego matka, która w jednej sekundzie uznała go za potwora i maszynę do zabijania [SPOJLEROWO], to jednak miał kogoś. Miał to COŚ. Miał ten status, posiadał umiejętności. Connor nie miał niczego. Do wszystkiego dążył sam. Nie ćwiczył szermierki pod okiem ojca, nie miał służby, nie miał majątku. Właśnie to uczyniło go tak cichym i poważnym człowiekiem, co graczy miast nudzić, powinno pociągać. Asasyn był bohaterem tyleż tajemniczym, co urokliwym; ten charakter powinien ciągnąć do niego graczy, a nie odpychać.

Stwierdziłeś, że cierpienie i "dola" Connora to temat oklepany. Dla mnie tematem oklepanym, zaklepanym i wszystko z czym to się wiąże, jest Ezio. Za dużo go było. Zbyt dużo. Przyszedł czas na innych.


A teraz porozmawiajmy o Haytamie.(Heytamie, Hejtamie, Dupamie nwm jak sie to wymawia i pisze..)

To chyba będzie krótka rozmowa bo mam krótkie pytania.

Dlaczego zostawił Matkę samą z Connorem? Temat z Trudnych Spraw, chłopak poszedł z dziewczyną do łóżka i ją zostawił? Nie wydaje mi się chyba chociaż to możliwe.

Emm, skąd Connor jak oglądał portrety Templariuszy rozpoznał swojego Ojca? Czyli jednak go chyba widział skoro go rozpoznał.. Przecież nie miał nazwiska ,,Kenway" żeby wniskować po nazwisku..

W jaki sposób Charles Lee podskoczył tak wysoko rangą? Z tego co mi wiadomo był on zastępcą Haythama., a jednak był krócej w Zakonie niż inni.. Niby co, Charles postawił Haythamowi lody to ten od razu go kocha,lubi, itd? To troche dziwne..(BTW: Charles chyba był w Zakonie ale nie oficjalnie. No ale co tam już na początku widać w Bostonie jak się podlizuje Haythamowi :D.)

I to chyba tyle.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar kata97
Właściciel: kata97
Grupa posiada 1153 postów, 98 tematów i 308 członków

Opcje grupy Fani Assassi...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Fani Assassin's Creed